Że nie mogę zebrać myśli i się skupić na nauce. Uczę się do sesji już przez trzeci tydzień, a ciągle mam wrażenie, że wiem tyle samo co wiedziałem przed rozpoczęciem nauki. W zasadzie to nie jest wrażenie, tak jest w rzeczywistości. Nigdy w życiu tak nie miałem jak teraz. Nie wiem co jest tego powodem, czy stres i nerwy przez pewne wydarzenia w moim życiu ostatnimi czasy, czy ilość alkoholu, który spożyłem w tym semestrze (generalnie browar i wino, wódki nie piłem prawie wcale), ale to jest dziwna i nietypowa dla mnie sytuacja. Przeczytam 500 stron różnych książek naukowych, a jedyne co pamiętam to tytuły rozdziałów. Podobnie rzecz ma się zresztą ze zwykłymi notatkami. Po pierwszym semestrze miałem średnią 4.846 z tego co pamiętam, teraz jak dalej tak pójdzie to będę miał poniżej 4.5 i stracę szanse na stypendium, które w następnym roku jest mi kurewsko potrzebne. Ba, mogę nawet mieć warunek we wrześniu jak nic się nie zmieni i jutro rano mnie nie oświeci. I nie kurwa, nie przez matmę jak pewnie niektórzy zaraz zasugerują, bo w tym semestrze mam przedmioty bardziej powiązane z naukami humanistycznymi, z ukierunkowaniem na przedmioty prawnicze.