Co mnie wku*wia

Wkurwiają mnie przychodzący na domówkę z jakąś finlandią, łyskaczem czy inną berbelą niegodną gardła i zgrywający wielkich panów, bo oni to przecież wyższa sfera i pijają lepsze trunki. A chuja tam, zwykli pozerzy a nie smakosze :D
To musi być chujowa domówka, że tylko siedzisz i sie gapisz kto co przynosi
 
Wkurwiają mnie przychodzący na domówkę z jakąś finlandią, łyskaczem czy inną berbelą niegodną gardła i zgrywający wielkich panów, bo oni to przecież wyższa sfera i pijają lepsze trunki. A chuja tam, zwykli pozerzy a nie smakosze :D
Łycha niegodna gardła?Co ty pierdolisz?
 
Pierwszy raz ujebałem egzamin na prawko wracając już do WORDu. Samochody były zaparkowane połową osi na chodniku, a drugą - na jezdni. Po obu stronach ! Także, było dość wąsko. Jadę, jadę - i nagle jakiś babsztyl wyłonił się z jednej strony zza samochodu. :boystop: Oczywiście nie miałem szans, egzaminator był szybszy. Depnął po hamulcu i silnik zgasł. GAME OVER. Tłumaczył mi później, że jeśli to ja bym pierwszy zahamował - on nawet by się słowem nie odezwał.

Drugi egzamin ujebany praktycznie w pierwszych minutach. Zachciało się kutafonowi zawracać na skrzyżowaniu. I to takim małym, bez sygnalizacji. Pech też byl taki, że z każdej strony było auto. My mieliśmy pierwszeństwo, tak więc zacząłem wykonywać manewr zawracania, a ten jeb w pewnym momencie - po hamulcu. Silnik zdechł. GAME OVER. Od razu do mnie pretensje, ze doprowadziłbym do kolizji. :tiphatb:. Tłumaczyłem typowi, że w mojej ocenie było sporo miejsca, aby ten manewr wykonać. On jednak się uparł przy swoim, że uderzyłbym w inny samochód. No to nara. Pozdro 600.

Trzeci egzamin - typ ujebał przede mną 13 osób z rzędu. Od razu wiedziałem, że to się nie uda. Tym bardziej, iż były godziny szczytu, a on chciał jeździć po centrum. :boystop: Wszystko skrytykował. Ale jakimś cudem dojechałem do końca i powiedział, że zdałem. :boystop:

#LogikaNieIstnieje
Prawo jazdy jprdl, ale to było przejebane
 
To musi być chujowa domówka, że tylko siedzisz i sie gapisz kto co przynosi
Niepijący jestem to co mam robić? Nie rozumiem jak można udawać, że whisky jest lepsze od żołądkowej gorzkiej. Polska wóda to klasyka a nie jakieś zagraniczne badziwia. Jakiś czas temu chivas był podrzędnym ścierwem, ale dobry marketing sprawił, że nagle ludziom się "wyrobiły kubki smakowe". Kiedyś jednemu smakoszowi i wielkiemu kiperowi win w Szwajcarii wlaliśmy najtańsze kartonikowe do butelki po jakimś cudzie za kilkadziesiąt franciszków. Wprost nie mógł się wysłowić z zachwytu jaki to cudny bukiet spijał.
 
Jakiś czas temu chivas był podrzędnym ścierwem, ale dobry marketing sprawił, że nagle ludziom się "wyrobiły kubki smakowe". Kiedyś jednemu smakoszowi i wielkiemu kiperowi win w Szwajcarii wlaliśmy najtańsze kartonikowe do butelki po jakimś cudzie za kilkadziesiąt franciszków. Wprost nie mógł się wysłowić z zachwytu jaki to cudny bukiet spijał.
Taką samą mam beke ze "znafcuw" piwa, którzy udają że się znają a jakby podsunąć im zwykłe koncernowe to by nie zauważyli różnicy.
 
Taką samą mam beke ze "znafcuw" piwa, którzy udają że się znają a jakby podsunąć im zwykłe koncernowe to by nie zauważyli różnicy.
No to jakbyś pił z niektórymi "znafcami" nawet tu z forum to byś się zdziwił . Niektórzy moi znajomi piją tylko żubra i nawet jakbyś zamieszał to ogarną raz dwa co jest 5:lol: .

A z wódki zmrożona żubrówka biała i całe wesela kręcą freestale na głowie hehe , żadne tam finlandie :)
 
Pierwszy raz ujebałem egzamin na prawko wracając już do WORDu. Samochody były zaparkowane połową osi na chodniku, a drugą - na jezdni. Po obu stronach ! Także, było dość wąsko. Jadę, jadę - i nagle jakiś babsztyl wyłonił się z jednej strony zza samochodu. :boystop: Oczywiście nie miałem szans, egzaminator był szybszy. Depnął po hamulcu i silnik zgasł. GAME OVER. Tłumaczył mi później, że jeśli to ja bym pierwszy zahamował - on nawet by się słowem nie odezwał.

Drugi egzamin ujebany praktycznie w pierwszych minutach. Zachciało się kutafonowi zawracać na skrzyżowaniu. I to takim małym, bez sygnalizacji. Pech też byl taki, że z każdej strony było auto. My mieliśmy pierwszeństwo, tak więc zacząłem wykonywać manewr zawracania, a ten jeb w pewnym momencie - po hamulcu. Silnik zdechł. GAME OVER. Od razu do mnie pretensje, ze doprowadziłbym do kolizji. :tiphatb:. Tłumaczyłem typowi, że w mojej ocenie było sporo miejsca, aby ten manewr wykonać. On jednak się uparł przy swoim, że uderzyłbym w inny samochód. No to nara. Pozdro 600.

Trzeci egzamin - typ ujebał przede mną 13 osób z rzędu. Od razu wiedziałem, że to się nie uda. Tym bardziej, iż były godziny szczytu, a on chciał jeździć po centrum. :boystop: Wszystko skrytykował. Ale jakimś cudem dojechałem do końca i powiedział, że zdałem. :boystop:

#LogikaNieIstnieje
Miałem identycznie. Trzy razy mnie ujebali na mieście za jakieś pojedyncze błędy. Jak kolejny raz jechałem to sam wiedziałem, że nie za dobrze mi idzie - zrobiłem sporo drobnych błędów i byłem przekonany, że ujebie, bo wcześniej za gorsze pierdoły uwalałem. A tu koleś do mnie, że zdałem... Oni chyba mają jakąś dzienną normę ludzi których muszą upierdolić, coby hajs z poprawek się zgadzał.
 
A jeszcze rudy kutafon w pewnym momencie mnie się zapytał :

"co pan tak dziwnie się zachowuje? niespokojny pan jest"

:facepalm:

a ja do niego " tak, trochę się stresuję"

odpowiedź typa : "a to już pana problem. Mnie to nie interesuje"

:boystop:

Chamidło jebane

:crazy:
 
Miałem identycznie. Trzy razy mnie ujebali na mieście za jakieś pojedyncze błędy. Jak kolejny raz jechałem to sam wiedziałem, że nie za dobrze mi idzie - zrobiłem sporo drobnych błędów i byłem przekonany, że ujebie, bo wcześniej za gorsze pierdoły uwalałem. A tu koleś do mnie, że zdałem... Oni chyba mają jakąś dzienną normę ludzi których muszą upierdolić, coby hajs z poprawek się zgadzał.
Mnie skurwiel ujebał za zbyt długą jazdę lewym pasem- najpierw był zatłoczony w chuj, a potem, że mam jechać prosto (lewy był prosto, prawy prosto i prawo).Jeszcze po oblaniu nie ma się co denerwować, na samą myśl chce mi się kogoś zabić....
 
Mnie skurwiel ujebał za zbyt długą jazdę lewym pasem- najpierw był zatłoczony w chuj, a potem, że mam jechać prosto (lewy był prosto, prawy prosto i prawo).Jeszcze po oblaniu nie ma się co denerwować, na samą myśl chce mi się kogoś zabić....
:O to sobie w chuj powod znalazl. chociaz normalnie zawsze mowia, zeby jechac prawym
 
Polecam zdawanie tuż przed świętami. Zdawałem na prawko 19 grudnia 2015 bodajże, zrobiłem chyba z pięć błędów, na szczęście pojedyncze, gość trochę ponarzekał na moją jazdę. Wysłuchałem go pokornie, byłem pewien, że mnie obleje. Patrzę, a ten wypisuje pozytywa. Ładnie podziękowałem i poszedłem chlać.
 
Taką samą mam beke ze "znafcuw" piwa, którzy udają że się znają a jakby podsunąć im zwykłe koncernowe to by nie zauważyli różnicy.
Wkurwiają mnie już tacy piwosze-neofici, co to kurwa całe życie walili harnasie za 1,99 i inne tatry, a teraz nagle koneserzy piw kraftowych.
Pół biedy, jak ustawiasz się na piwo w plenerze. Teraz każdy monopolowy musi mieć w lodówkach jakieś ciachany palone, kormorany niskosłodzone i inne żywe bezglutenowe, nabierze sobie taki 6 różnych do siatki i zadowolony nie truje dupy. Ale nie daj boże kup sobie piwo jakiegoś większego browaru. Nie mówię to o obiektywnie hujowych harnasiach, żubrach czy innych tyskich, ale normalnych piwkach typu perła czy Łomża, co to przyjemnie obalić latem bez kontemplacji bukietu smakowego. Zaraz się zaczyna:
- hurrr durrr co ty pijesz, koncernowe siki, jebie tekturo, za tyle samo mogłeś mieć ekokraftowy CIEMNY PRZENICZNY LAGER PILS PALONY JASNY PEŁNY z BROWARU KOCZKODAN, mmm, pacz jakie to dobre, wyliżem jeszcze butelke po wypicu!!!!!!!
Nieważne, że 5 lat temu sami spuszczali się nad „perło export”, bo okazało się, że istnieje poniżej 4 zł coś nie jebie żółcią jak harnaś i nie chce się rzygać wypiciu 7.
Prawdziwa jazda zaczyna się przy próbie ustawienia w jakiejś knajpie. Lokale z wyborem mniejszym niż 15 gatunków piw kratowych albo belgijskich czy niemieckich odpadają. Rzut oka na kartę wystarczy, i już trzoda:
- o, nie ma południowosakosńskiego stouta 16894 IPA uberchmielone 69 IBU z browaru Himmler, wychodzimy, co mie tu jakimś guwnem pizner urkłel chco otruć!
Koniec końców po sprawdzeniu wszystkich lokali z jedzeniem lądujesz w jakimś speluno pubie z gównomuzyką i wyborem 10 0000 piw o zjebanych nazwach typu „atomowy morświn”, „natarcie pszenicy” albo o nazwach na zasadzie „w chuj długa nazwa procesu technologicznego+nazwa wioski, z której jest browar”
-pacz, to je zajebisty lokal, to je wybór, mmm, ukraińskie piwo pszeniczne środkowej fermentacji wysokohmielone palone otwartej ekstaktacji w niedomknietej kadzi browaru Jabolon, w schłodzonym kuflu, tak jak mówił Kopyr na blogu, boże, jakie to dobre, mmm…
I żłopie tą zupę o konsystencji gunwa, co to do niczego nie podobna. To tyle żali na dziś, gorzej jak spotka się dwóch takich januszy koneserów piwa i pierdolo całe spotkanie, ale to już temat na inną opowieć, jak chcecie, to napisze…
 
Wkurwiają mnie już tacy piwosze-neofici, co to kurwa całe życie walili harnasie za 1,99 i inne tatry, a teraz nagle koneserzy piw kraftowych.
Pół biedy, jak ustawiasz się na piwo w plenerze. Teraz każdy monopolowy musi mieć w lodówkach jakieś ciachany palone, kormorany niskosłodzone i inne żywe bezglutenowe, nabierze sobie taki 6 różnych do siatki i zadowolony nie truje dupy. Ale nie daj boże kup sobie piwo jakiegoś większego browaru. Nie mówię to o obiektywnie hujowych harnasiach, żubrach czy innych tyskich, ale normalnych piwkach typu perła czy Łomża, co to przyjemnie obalić latem bez kontemplacji bukietu smakowego. Zaraz się zaczyna:
- hurrr durrr co ty pijesz, koncernowe siki, jebie tekturo, za tyle samo mogłeś mieć ekokraftowy CIEMNY PRZENICZNY LAGER PILS PALONY JASNY PEŁNY z BROWARU KOCZKODAN, mmm, pacz jakie to dobre, wyliżem jeszcze butelke po wypicu!!!!!!!
Nieważne, że 5 lat temu sami spuszczali się nad „perło export”, bo okazało się, że istnieje poniżej 4 zł coś nie jebie żółcią jak harnaś i nie chce się rzygać wypiciu 7.
Prawdziwa jazda zaczyna się przy próbie ustawienia w jakiejś knajpie. Lokale z wyborem mniejszym niż 15 gatunków piw kratowych albo belgijskich czy niemieckich odpadają. Rzut oka na kartę wystarczy, i już trzoda:
- o, nie ma południowosakosńskiego stouta 16894 IPA uberchmielone 69 IBU z browaru Himmler, wychodzimy, co mie tu jakimś guwnem pizner urkłel chco otruć!
Koniec końców po sprawdzeniu wszystkich lokali z jedzeniem lądujesz w jakimś speluno pubie z gównomuzyką i wyborem 10 0000 piw o zjebanych nazwach typu „atomowy morświn”, „natarcie pszenicy” albo o nazwach na zasadzie „w chuj długa nazwa procesu technologicznego+nazwa wioski, z której jest browar”
-pacz, to je zajebisty lokal, to je wybór, mmm, ukraińskie piwo pszeniczne środkowej fermentacji wysokohmielone palone otwartej ekstaktacji w niedomknietej kadzi browaru Jabolon, w schłodzonym kuflu, tak jak mówił Kopyr na blogu, boże, jakie to dobre, mmm…
I żłopie tą zupę o konsystencji gunwa, co to do niczego nie podobna. To tyle żali na dziś, gorzej jak spotka się dwóch takich januszy koneserów piwa i pierdolo całe spotkanie, ale to już temat na inną opowieć, jak chcecie, to napisze…
Że różnicy nie widzą to dziwne, u mnie raczej tendencia odwrotna - picie kraftów się spotyka z czymś takim:co ty pijesz, pewnie jakieś gónwo itp. Jak ktoś chce koncerniaki to niech pije koncerniaki, a jak krafty to jrafty.Osobiście to u mnie zależy, czy mam się najebać (wtedy przeważnie koncerniaki) czy nie oraz oczywiście od stanu portfela.
 
Wkurwiają mnie już tacy piwosze-neofici, co to kurwa całe życie walili harnasie za 1,99 i inne tatry, a teraz nagle koneserzy piw kraftowych.
Pół biedy, jak ustawiasz się na piwo w plenerze. Teraz każdy monopolowy musi mieć w lodówkach jakieś ciachany palone, kormorany niskosłodzone i inne żywe bezglutenowe, nabierze sobie taki 6 różnych do siatki i zadowolony nie truje dupy. Ale nie daj boże kup sobie piwo jakiegoś większego browaru. Nie mówię to o obiektywnie hujowych harnasiach, żubrach czy innych tyskich, ale normalnych piwkach typu perła czy Łomża, co to przyjemnie obalić latem bez kontemplacji bukietu smakowego. Zaraz się zaczyna:
- hurrr durrr co ty pijesz, koncernowe siki, jebie tekturo, za tyle samo mogłeś mieć ekokraftowy CIEMNY PRZENICZNY LAGER PILS PALONY JASNY PEŁNY z BROWARU KOCZKODAN, mmm, pacz jakie to dobre, wyliżem jeszcze butelke po wypicu!!!!!!!
Nieważne, że 5 lat temu sami spuszczali się nad „perło export”, bo okazało się, że istnieje poniżej 4 zł coś nie jebie żółcią jak harnaś i nie chce się rzygać wypiciu 7.
Prawdziwa jazda zaczyna się przy próbie ustawienia w jakiejś knajpie. Lokale z wyborem mniejszym niż 15 gatunków piw kratowych albo belgijskich czy niemieckich odpadają. Rzut oka na kartę wystarczy, i już trzoda:
- o, nie ma południowosakosńskiego stouta 16894 IPA uberchmielone 69 IBU z browaru Himmler, wychodzimy, co mie tu jakimś guwnem pizner urkłel chco otruć!
Koniec końców po sprawdzeniu wszystkich lokali z jedzeniem lądujesz w jakimś speluno pubie z gównomuzyką i wyborem 10 0000 piw o zjebanych nazwach typu „atomowy morświn”, „natarcie pszenicy” albo o nazwach na zasadzie „w chuj długa nazwa procesu technologicznego+nazwa wioski, z której jest browar”
-pacz, to je zajebisty lokal, to je wybór, mmm, ukraińskie piwo pszeniczne środkowej fermentacji wysokohmielone palone otwartej ekstaktacji w niedomknietej kadzi browaru Jabolon, w schłodzonym kuflu, tak jak mówił Kopyr na blogu, boże, jakie to dobre, mmm…
I żłopie tą zupę o konsystencji gunwa, co to do niczego nie podobna. To tyle żali na dziś, gorzej jak spotka się dwóch takich januszy koneserów piwa i pierdolo całe spotkanie, ale to już temat na inną opowieć, jak chcecie, to napisze…
69 IBU to nie tak znowu super chmielone :p
 
Wkurwiają mnie już tacy piwosze-neofici, co to kurwa całe życie walili harnasie za 1,99 i inne tatry, a teraz nagle koneserzy piw kraftowych.
Pół biedy, jak ustawiasz się na piwo w plenerze. Teraz każdy monopolowy musi mieć w lodówkach jakieś ciachany palone, kormorany niskosłodzone i inne żywe bezglutenowe, nabierze sobie taki 6 różnych do siatki i zadowolony nie truje dupy. Ale nie daj boże kup sobie piwo jakiegoś większego browaru. Nie mówię to o obiektywnie hujowych harnasiach, żubrach czy innych tyskich, ale normalnych piwkach typu perła czy Łomża, co to przyjemnie obalić latem bez kontemplacji bukietu smakowego. Zaraz się zaczyna:
- hurrr durrr co ty pijesz, koncernowe siki, jebie tekturo, za tyle samo mogłeś mieć ekokraftowy CIEMNY PRZENICZNY LAGER PILS PALONY JASNY PEŁNY z BROWARU KOCZKODAN, mmm, pacz jakie to dobre, wyliżem jeszcze butelke po wypicu!!!!!!!
Nieważne, że 5 lat temu sami spuszczali się nad „perło export”, bo okazało się, że istnieje poniżej 4 zł coś nie jebie żółcią jak harnaś i nie chce się rzygać wypiciu 7.
Prawdziwa jazda zaczyna się przy próbie ustawienia w jakiejś knajpie. Lokale z wyborem mniejszym niż 15 gatunków piw kratowych albo belgijskich czy niemieckich odpadają. Rzut oka na kartę wystarczy, i już trzoda:
- o, nie ma południowosakosńskiego stouta 16894 IPA uberchmielone 69 IBU z browaru Himmler, wychodzimy, co mie tu jakimś guwnem pizner urkłel chco otruć!
Koniec końców po sprawdzeniu wszystkich lokali z jedzeniem lądujesz w jakimś speluno pubie z gównomuzyką i wyborem 10 0000 piw o zjebanych nazwach typu „atomowy morświn”, „natarcie pszenicy” albo o nazwach na zasadzie „w chuj długa nazwa procesu technologicznego+nazwa wioski, z której jest browar”
-pacz, to je zajebisty lokal, to je wybór, mmm, ukraińskie piwo pszeniczne środkowej fermentacji wysokohmielone palone otwartej ekstaktacji w niedomknietej kadzi browaru Jabolon, w schłodzonym kuflu, tak jak mówił Kopyr na blogu, boże, jakie to dobre, mmm…
I żłopie tą zupę o konsystencji gunwa, co to do niczego nie podobna. To tyle żali na dziś, gorzej jak spotka się dwóch takich januszy koneserów piwa i pierdolo całe spotkanie, ale to już temat na inną opowieć, jak chcecie, to napisze…
Ej, ja czuję w chuj różnice między kraftami a koncerniakami. Ale nie mam problemu żeby się napić z ziomkami zwykłego piwa, ale na codzień do domu takiego nie kupuję.

Poza tym to porównanie, że 5 lat temu ktoś pił Harnasia a teraz krafty to takie nietrafione trochę. Co w tym złego? Kiedyś takiego piwa nie dało się praktycznie nigdzie kupić i oprócz kilku podstawowych browarów nic innego w sklepowych lodówkach nie było. Świat idzie do przodu Andrzejku.

Ale rozumiem, że można się wkurwić jak ktoś narzuca komuś co powinien pić. To jest słabe.
 
Ej, ja czuję w chuj różnice między kraftami a koncerniakami. Ale nie mam problemu żeby się napić z ziomkami zwykłego piwa, ale na codzień do domu takiego nie kupuję.

Poza tym to porównanie, że 5 lat temu ktoś pił Harnasia a teraz krafty to takie nietrafione trochę. Co w tym złego? Kiedyś takiego piwa nie dało się praktycznie nigdzie kupić i oprócz kilku podstawowych browarów nic innego w sklepowych lodówkach nie było. Świat idzie do przodu Andrzejku.

Ale rozumiem, że można się wkurwić jak ktoś narzuca komuś co powinien pić. To jest słabe.
to co @Arlovski wkleił to jest pasta z internetów :lol:
 
Poza tym to porównanie, że 5 lat temu ktoś pił Harnasia a teraz krafty to takie nietrafione trochę. Co w tym złego?
Piło się wojaki a i ciechanem miodowym nie pogardze. A tekst nie mój ale zabawny i pasujący do wpisu Gibona to go wrzuciłem :beer:
 
Back
Top