Co mnie wku*wia

Zastanawiam się jak wszystko rozplanować. Wstanę o 4:30 na walkę Krzysia i potem już pociągnę do końca gali.
Ja gdzieś do pierwszej w nocy będę na trzeźwo wysłuchiwał idiotycznych kłótni i dramatów, wpierdalając ciasta. Jest szansa, że cukier nie pozwoli mi zasnąć w ogóle.
 
Mnie ta gala kusi, żeby zarwać całą noc i już mnie wkurwia fakt, że będę się czuł jak Człowiek-Sraczka. Ale karta jest tak epicka, że naprawdę się waham.
 
Ja wstaję tylko na MC + na walce Mieshy nadrobię sobie jak Khabib pacyfikuje.
 
Ja właśnie się próbuję pozbyć z głowy tego mentalnego grubasa. Muszę tak nakierować swoją psychikę, żeby przestać traktować jedzenie jako "sens" życia, tylko zacząć jako coś mniej istotnego. Bo właśnie ten mentalny grubas powoduje, że czasami jak się dorwę, to nie mam zahamowań, a połowa tego co zjadłem by wystarczyła. Walczę z tym w chuj, ale ciężko idzie.
 
Ja właśnie się próbuję pozbyć z głowy tego mentalnego grubasa. Muszę tak nakierować swoją psychikę, żeby przestać traktować jedzenie jako "sens" życia, tylko zacząć jako coś mniej istotnego. Bo właśnie ten mentalny grubas powoduje, że czasami jak się dorwę, to nie mam zahamowań, a połowa tego co zjadłem by wystarczyła. Walczę z tym w chuj, ale ciężko idzie.
"Mentalny Grubas" chyba tego określenia szukałem bo mam tak samo. Do tego stopnia, że czasami mam zjebany humor bo się nie nawpierdalałem jak świnia...
 
"Mentalny Grubas" chyba tego określenia szukałem bo mam tak samo. Do tego stopnia, że czasami mam zjebany humor bo się nie nawpierdalałem jak świnia...
Według mnie to jest w chuj ważne, żeby się tego pozbyć z głowy, bo nie można całe życie być na redukcji, ostro ćwiczyć etc., a jak się tego człowiek nie wyzbędzie, to można w dwa miesiące zepsuć efekt np 2 letniej pracy. Jak ja chciałbym zacząć traktować żarcie jak wielu moich kumpli, na zasadzie pól torebki ryżu, maly kotlecik, trochę surówki. Pytam się, pojesz sobie tym, a odpowiedź brzmi, a na chuj mi więcej? I właśnie to jest problem większości grubasów, że nie potrafią zjeść Malo w poczuciu, że więcej nie jest potrzebne.
 
Last edited by a moderator:
Według mnie to jest w chuj ważne, żeby się tego pozbyć z głowy, bo nie można całe życie być na redukcji, ostro ćwiczyć etc., a jak się tego człowiek nie wyzbędzie, to można w dwa miesiące zepsuć efekt np 2 letniej pracy. Jak ja chciałbym zacząć traktować żarcie jak wielu moich kumpli, na zasadzie pól torebki ryżu, maly kotlecik, trochę surówki. Pytam się, pojesz sobie tym, a odpowiedź brzmi, a na chuj mi więcej? I właśnie to jest problem większości grubasów, że nie potrafią zjeść Malo w poczuciu, że więcej nie jest potrzebne.
Tylko ostatnie zdanie bym zmienił bo problemem grubasów nie jest to, że nie potrafią zjeść MAŁO tylko to, że nie potrafią zjeść WYSTARCZAJĄCO/ODPOWIEDNIO tylko trzeba się nawpierdalać prawie do porzygu...
 
Wkurwia mnie rudy tydzień spierdolenia. Aż mi się nie chce wchodzić w żaden temat, a co dopiero komentować. Wszędzie to samo. Możnaby powycinać komenty z jednego tematu, wkleić w drugi i nikt by się nie zorientował, że są z innego.
 
Back
Top