Co mnie wku*wia

Karmienie piersią, noszenie dziecka ?
Niemowlę jest do 1 roku życia, a według WHO powinno się karmić minimum do 2ego. Poza tym to jest baza wyjsciowa, te reguły RB i nie należy się tego sztywno trzymać. Wiadomo, że nie nosi się 4 latka, skoro może chodzić swobodnie. Poza tym, ja tak funkcjonowalem zanim jeszcze wiedziałem, że istnieje rodzicielstwo bliskości. Czułość, wsparcie było dla mnie czymś naturalnym.
 
Żona mnie wyrecza. swoją drogą u mężczyzny też jesteś w stanie nakręcić laktacje. Podobno były takie przypadki po śmierci matki.
http://kopalniawiedzy.pl/mezczyzna-...acja-guz-przysadka-mozgowa-Jared-Diamond,1837

Był też taki przypadek w Sri Lance po trzęsieniu ziemi czy tsunami, nieważne. Koleś został z małym dzieckiem, odcięty od świata i przystawiał go codziennie i po jakimś czasie rozkręciła mu się laktacja. My faceci mamy suty nie tylko po to, żeby mieć ginekomastię :D

Niemowlę jest do 1 roku życia, a według WHO powinno się karmić minimum do 2ego. Poza tym to jest baza wyjsciowa, te reguły RB i nie należy się tego sztywno trzymać. Wiadomo, że nie nosi się 4 latka. Poza tym, ja tak funkcjonowalem zanim jeszcze wiedziałem, że istnieje rodzicielstwo bliskości. Czułość, wsparcie było dla mnie czymś naturalnym.

<bro fist>. By the way, 4 latka też się nosi, tylko na barana :D Moja córa była chustowana przeze mnie, potem nosidło, a teraz jest "tatusiu, na balana" :D
 
żenuje mnie przemoc psychiczna oraz fizyczną w stosunku do dzieci.
Jasna sprawa. Dla mnie generalnie zagadką jest dlaczego istnieje taka fiksacja na zakazanie klapsów (które notabene nie są wg mnie przemocą), gdy psychiczna przemoc typu szantaż emocjonalny, pedagogika wstydu itp. ryje bańkę po stokroć bardziej.

Zresztą dla zwolenników wychowania bez przemocy, przemocą jest np. pochwalenie dziecka czy powiedzenie mu, że namalowało ładny obrazek.
 
Był też taki przypadek w Sri Lance po trzęsieniu ziemi czy tsunami, nieważne. Koleś został z małym dzieckiem, odcięty od świata i przystawiał go codziennie i po jakimś czasie rozkręciła mu się laktacja. My faceci mamy suty nie tylko po to, żeby mieć ginekomastię :D



<bro fist>. By the way, 4 latka też się nosi, tylko na barana :D Moja córa była chustowana przeze mnie, potem nosidło, a teraz jest "tatusiu, na balana" :D
My niestety nie chustowalisny, bo zbyt późno się dowiedzieliśmy o korzyściach. Było natomiast kangurowanie, noszenie, przytulanie.
 
Jasna sprawa. Dla mnie generalnie zagadką jest dlaczego istnieje taka fiksacja na zakazanie klapsów (które notabene nie są wg mnie przemocą), gdy psychiczna przemoc typu szantaż emocjonalny, pedagogika wstydu itp. ryje bańkę po stokroć bardziej.

Zresztą dla zwolenników wychowania bez przemocy, przemocą jest np. pochwalenie dziecka czy powiedzenie mu, że namalowało ładny obrazek.
To wydaje mi się, że już jest zbyt daleko idące i wydumane. Klapsa nie dałem jeszcze, nie widzę potrzeby. Tłumaczę do oporu. Teraz mała jak nabroi wie że ma posprzątać, jeszcze potrafi przyjść, przytulić się i przeprosić, mimo, że tego nie oczekuje. Traktuje dziecko jako rozumna istotę mającą wielki potencjał.
 
Zresztą dla zwolenników wychowania bez przemocy, przemocą jest np. pochwalenie dziecka czy powiedzenie mu, że namalowało ładny obrazek.

Bartek, polecam Ci książkę A. Kohn "Wychowanie bez kar i nagród". Już sam tytuł wzbudza kontrowersje, ale facet pisze z sensem i w wielu obszarach otwiera oczy. Kary i nagrody to też formy emocjonalnego szantażu lub przekupstwa, wytwarza w dzieciach przekonanie, że na miłość rodzica muszą zasłużyć. Lub, że ta miłość jest zależna od miliona czynników, niepewna, trzeba o nią walczyć. Później takie dzieci są znacznie bardziej zewnątrzsterowne, łatwiej dają się manipulować prostym socjotechnikom np. w pracy czy szkole. Tak luźno polecam, nic nie narzucam.
 
Bartek, polecam Ci książkę A. Kohn "Wychowanie bez kar i nagród". Już sam tytuł wzbudza kontrowersje, ale facet pisze z sensem i w wielu obszarach otwiera oczy. Kary i nagrody to też formy emocjonalnego szantażu lub przekupstwa, wytwarza w dzieciach przekonanie, że na miłość rodzica muszą zasłużyć. Lub, że ta miłość jest zależna od miliona czynników, niepewna, trzeba o nią walczyć. Później takie dzieci są znacznie bardziej zewnątrzsterowne, łatwiej dają się manipulować prostym socjotechnikom np. w pracy czy szkole. Tak luźno polecam, nic nie narzucam.
Potem rosną sami konformisci i oportunisci.
 
Może to nie to samo i nie wiem jakim byłbym ojcem, ale wujkiem jestem chyba świetnym - od małego jak braciak wbijał z synem to się z nim bawiłem ale jak mnie wkurwił to podnosiłem na niego głos i o dziwo prawie zawsze to działało i się uspokajał. Jak płakał bo tam go braciak z żoną opierdolili to podbijałem zaraz i pytałem go co tam się stało, on mi mówił a ja tłumaczyłem co było nie tak. Czasem jednak wolał się wypłakać sam. Teraz chodzi do podstawówki i jesteśmy dobrymi kumplami, zawsze mi mówił po imieniu, opowiada co w szkole, co odjebał i dlaczego - często w tajemnicy przed rodzicami. Jak wbija do nas to pierwsze co to idzie się ze mną przywitać, ale jak nie jestem w humorze to też wyczuwa i dopóki sam z nim nie zagadam to nie naprzykrza się. Nie wyobrażam sobie uderzyć dzieciaka pasem a już tym bardziej bić.
 
Kary i nagrody to też formy emocjonalnego szantażu lub przekupstwa,
Nie mam co do tego wątpliwości. Dlatego właśnie pisałem o tym demonizowanym klapsie, kiedy inne sposoby wychowawcze mogą wyrządzać większe szkody. Na prawdę dla ludzi, którzy nie mają multum czasu i głębszej refleksji nad wychowaniem model tradycyjnego wychowania może być optymalny, bo dużo trudniej go spieprzyć.

Co do książki to chętnie zerknę jak znajdę wolną chwilę - dzięki.
 
Kary i nagrody to też formy emocjonalnego szantażu lub przekupstwa, wytwarza w dzieciach przekonanie, że na miłość rodzica muszą zasłużyć.
Nawiązując do tego co dziś w przedszkolu słyszałem, same kary i nagrody mogą mieć drugie dno. Dziecko kalkuluje, a z tych jego kalkulacji nieraz wyjdzie, że nawet obiecana nagroda (bądź kara) jest niewspółmierna do - w jego mniemaniu - poświęcenia, np.:
Jeść brukselkę - a, olać to, najwyżej nie pobawię się dzis klockami.
I cały system o kant dupy
 
Jak dziecko nie chce czegoś jeść to niech nie je, z głodu nie umrze. Ja jak czegoś nie lubię to nie jem. Proste, ale niektórzy rodzice wiedzą lepiej.
 
Nawiązując do tego co dziś w przedszkolu słyszałem, same kary i nagrody mogą mieć drugie dno. Dziecko kalkuluje, a z tych jego kalkulacji nieraz wyjdzie, że nawet obiecana nagroda (bądź kara) jest niewspółmierna do - w jego mniemaniu - poświęcenia, np.:
Jeść brukselkę - a, olać to, najwyżej nie pobawię się dzis klockami.

No i w sedno, to jest to o czym pisałem. Tylko taki wzorzec zostaje i potem ma wpływ na wiele innych aspektów życia. Wiadomo, że takie tezy w oczach wielu wydają się być herezją i niezwykle trudno jest przebić się przez własne wzorce i uwarunkowania, ale jak się tak nad tym głębiej zastanowić, to ma to sens.
 
Jak dziecko nie chce czegoś jeść to niech nie je, z głodu nie umrze. Ja jak czegoś nie lubię to nie jem. Proste, ale niektórzy rodzice wiedzą lepiej.
dokladnie. my nawet jak dajemy obiad i mala nie zje, to nie, jak bedzie glodna to sama przyjdzie i powie
 
No i w sedno, to jest to o czym pisałem. Tylko taki wzorzec zostaje i potem ma wpływ na wiele innych aspektów życia. Wiadomo, że takie tezy w oczach wielu wydają się być herezją i niezwykle trudno jest przebić się przez własne wzorce i uwarunkowania, ale jak się tak nad tym głębiej zastanowić, to ma to sens.
Babka nazywa się Wanda Papugowa. Jest dyrektorem w jakimś ośrodku. Wracając do domu trochę myślałem o tym całym wykładzie, i jak byłem sceptyczny,tak dużo rzeczy trzyma mi się teraz kupy.
 
Może nie wielki, i nie jedyny (bo bodźce z różnych stron kształtują dziecko) ale na pewno ważny, zwłaszcza w pierwszych latach życia
Dorośnie ci trójka dzieci to zobaczysz jak każde jest inne. Może da się nauczyć np poważnego traktowania obowiązków sumienności itp. Ale psychikę czy charakter każdy sobie sam wyrabia. Każdy w moim domu był traktowany jednakowo a każdy jest kompletnie inny.
 
Dorośnie ci trójka dzieci to zobaczysz jak każde jest inne. Może da się nauczyć np poważnego traktowania obowiązków sumienności itp. Ale psychikę czy charakter każdy sobie sam wyrabia. Każdy w moim domu był traktowany jednakowo a każdy jest kompletnie inny.

A kto tu mówił o kształtowaniu psychiki lub charakteru wg jakiegoś wzoru? Takie coś jest niemożliwe. Chodzi o danie dziecku "zestawu narzędzi", wartości i wskazówek, a nie zaprogramowanie go :)
 
Ale psychikę czy charakter
Psychika a charakter to 2 różne sprawy. Jasne, że każdy będzie różny, przez charakter czy cechy intelektualne. Dzieciak rodzi się z bazą, każdy z inną. Tak jak nie ma jednakowych drzew,choćbyś je jednakowo podlewał i nawoził - z dziećmi jest to samo. A kształtowanie, w jakimś stopniu, psychiki dziecka porownałbym do pielęgnacji rośliny. Jeden (rodzic) przytnie gałęzie po bokach, żeby do góry drzewo wystrzeliło, drugi od góry, żeby korona była szeroką, a trzeci pozostawi naturze. Tak to widzę, może z kompa jutro się rozpisze, bo z komórki to chujnia.
 
Generalnie wszystko to jest jedna wielka psychologia.

Przykład odbiegający od tematu - > pies rasy agresywnej. No weźmy tak dla przykładu takiego Rottweilera albo Owczarka kaukaskiego. I wyobraźcie sobie, że szczenię dostaje osoba niestabilna emocjonalnie/psychicznie czy też której brak charyzmy, przysłowiowej silnej ręki. Toż to od razu misja wychowawcza jest skazana na niepowodzenie i sa duże szanse, że ten pies za jakiś czas w najlepszym wypadku nie będzie się słuchał wlaściciela, a w najgorszym go upierdoli.

A wracając do wychowywania dzieci - > rzucam przykład Testovirona. Kto zna, ten zna, kto nie no to nie ma czego żałować. Kiedy wszystkie informacje na temat Łukasza S wypłynęły na powierzchnię - można było bez problemu stworzyć portret psychologiczny tego gościa. Ja się skupię na tym aspekcie, że jego matka Bożenka umieściła go w Liceum Katolickim, do którego uczęszczał. Co możemy obserwować w jego "działalności" na necie? Ano m.in - spuszczanie się na obraz przedstawiający Maryję, wyzywanie Boga od - cytuję : "BOŻE TY KURWO NIEBIESKA !", czczenie Szatana w różnych filmikach itp. Wielu z was może tu się zacząć smiać i pisać, że to satyra, czarny humor, prowokacje, trollowanie itp. Ale jakie jest tego tło ? Ot tak bez powodu to robi ? Moim zdaniem on był zmuszany za młodu do wiary i w pewnym momencie zaczął się opierać i nienawidzić. Taki mechanizm. [ jak ktoś ma wolny czas to może również wyszukać sobie w Google artykuł pt MAMO ZOSTAŁEM DŻIHADYSTĄ czy coś w tym stylu. Tam jest opisywana historia chłopaka, który wychowywał się w religijnej rodzinie, a który w pewnym momencie został konwertytą.]

Wprowadzić rygor, kary, kontrolę - no to w pewnym momencie z syna/córki zrobi się wróg, który cholera wie co może zrobić jak np. rodzic śpi. Różne to były przypadki...
 
Chyba @Masu nie rozumiesz o czym piszemy. Dajemy się dziecku rozwijać, być sobą, nie szufladkowac i nie tresowac. Dawać wzorzec, znać potrzeby dziecka, komunikować się.
 
A wracając do wychowywania dzieci - > rzucam przykład Testovirona. Kto zna, ten zna, kto nie no to nie ma czego żałować. Kiedy wszystkie informacje na temat Łukasza S wypłynęły na powierzchnię - można było bez problemu stworzyć portret psychologiczny tego gościa. Ja się skupię na tym aspekcie, że jego matka Bożenka umieściła go w Liceum Katolickim, do którego uczęszczał. Co możemy obserwować w jego "działalności" na necie? Ano m.in - spuszczanie się na obraz przedstawiający Maryję, wyzywanie Boga od - cytuję : "BOŻE TY KURWO NIEBIESKA !", czczenie Szatana w różnych filmikach itp. Wielu z was może tu się zacząć smiać i pisać, że to satyra, czarny humor, prowokacje, trollowanie itp. Ale jakie jest tego tło ? Ot tak bez powodu to robi ? Moim zdaniem on był zmuszany za młodu do wiary i w pewnym momencie zaczął się opierać i nienawidzić. Taki mechanizm. [ jak ktoś ma wolny czas to może również wyszukać sobie w Google artykuł pt MAMO ZOSTAŁEM DŻIHADYSTĄ czy coś w tym stylu. Tam jest opisywana historia chłopaka, który wychowywał się w religijnej rodzinie, a który w pewnym momencie został konwertytą.]
Ty na serio z tym Testovironem i serio wierzysz, że on kogoś nienawidzi? Robił to bo debile się spinali, spinali by się o koran to by jechał muzułmanów itd.
 
@Charles Bronson

Może słowo 'nienawidzić' jest nieodpowiednie, nie wiem. Ja zwracam uwagę na prosty mechanizm - > jak kogoś do czegoś zmuszasz, to przynosi to odwrotny skutek. I tak mogło być w jego przypadku, ale nie wiemy tego. Możemy przypuszczać.

Najprostszy związek przyczynowo-skutkowy, który mogę obserwować jeśli chodzi o wychowywanie mojej 10-letniej kuzynki. Jej matka, a moja ciotka - dała jej telefon komórkowy i oczywiście od razu były takie nakazy:

MASZ DBAĆ, BY BATERIA ZAWSZE BYŁA NAŁADOWANA
TELEFON MA BYĆ CIĄGLE WŁĄCZONY
MASZ ZAWSZE ODBIERAĆ KIEDY DZWONIĘ

No i oczywiście nie trudno sobie wyobrazić, że przyniosło to odwrotny skutek. Moja kuzynka jak gdzieś idzie się bawić to ma to gdzieś. wyłącza telefon. Nie zgadza się na te zasady. :crazy: No i oczywiście później mega kwas, jak rodzice do niej dzwonili, a tu brak sygnału.
 
Back
Top