By żyło się lepiej: kariera/studia/przekręty;)

Zależy od rodzaju pracy i regionu. Ty chyba Poznań
Trochę przesadziłem pisząc "przepłacasz" ale to dość dobre warunki.
Słyszałem jak dla nich elementem przetargowym było darmowe Wi Fi
Chyba dawno to musiało być. Wycwanili się i za miskę ryżu nie chcą robić
 
Pracuję w tej branży, z racji lokalizacji (Warszawa) mam upatrzony typ kandydata:
1. Z małego miasta/wsi - bo nauczony roboty od małego i zazwyczaj w domu się nie przelewało więc nie rozpuszczony i z kosmicznym oczekiwaniami.
2.Wiek 30-35 + - bo już zazwyczaj ustatkowany, z rodziną, a więc i z kredytem - będzie szanował pracę.
To tak na początek. Reszta w trakcie rozmowy plus analiza cv
Czyli profilujesz kandydata jak najgorsze korpo-kurwy :wink:

„Najlepszy pracownik z rodzina i kredytem bo można go szmacić a on będzie się bak stracić prace”
 
serio 40 min to taki dramat w zamian za podwyzke 1/3 pensji ?? czizas...moja kolezanka codziennie dojezdza pociągiem 1,5h. Z wyjsciem z domu i dotarciem na dworzec to 2h
No a ja słyszałem o dzieciach w Azji idących do szkoły po 20km w jedną stronę przez góry i przy przepaściach. Koło 1h busem w jedną stronę to sporo. Dziennie to schodzą 2h samej jazdy, a do tego wiązałoby się to ze wcześniejszym wstawaniem i późniejszymi powrotami. Wiec miesięcznie poswiecalbym o jakies 40h więcej na czynności związane z pracą.
 
Czyli profilujesz kandydata jak najgorsze korpo-kurwy :wink:

„Najlepszy pracownik z rodzina i kredytem bo można go szmacić a on będzie się bak stracić prace”
Nie ukrywam, że odebrałem tamten wpis tak samo. Podejście do człowieka jak do maszyny.
 
To powiedz mi dlaczego jakoś nikt się nie garnie na budowę za 3 na łapę?
Budowlanka to inna bajka.
Ciężka praca nie mówiąc już o fachowcach
t
Ukraińcy przyjezdzają tu ZAROBIĆ a nie się narobić. To nie to co Polacy u Szwaba w polu czy na budowie.
Opinie są różne.
Ostatnio rozmawiałem z elektrykami którzy robią w firmie razem z kilkoma niewykwalifikowanymi Ukr@inc@mi. Oni robią typowo na godziny i tak to rozumują. Co chwilę do kibla albo na fajeczkę , na przerwę pierwsi idą 10 minut wcześniej i zawsze ostatni z niej wracają. Wypłaty chcą tyle co wieloletni wykwalifikowany pracownik który sumiennie pracuje.
Znowu ktoś inny mówi , że ma dwa Ukr małżeństwa. Pakują i liczą jakieś małe elementy. Twierdzi , że płaci 11pln na rękę. Polakom chyba płaci podobnie niewiele więcej.
Jednego możesz być pewien jak ktoś da mu 50gr za godzinę więcej ( albo praca będzie za ciężka) to zniknie nawet nie będziesz wiedział kiedy a często z pościelą czajnikiem bezprzewodowym i zegarkiem ...
 
t
Ukraińcy przyjezdzają tu ZAROBIĆ a nie się narobić. To nie to co Polacy u Szwaba w polu czy na budowie.
Opinie są różne.
Ostatnio rozmawiałem z elektrykami którzy robią w firmie razem z kilkoma niewykwalifikowanymi Ukr@inc@mi. Oni robią typowo na godziny i tak to rozumują. Co chwilę do kibla albo na fajeczkę , na przerwę pierwsi idą 10 minut wcześniej i zawsze ostatni z niej wracają. Wypłaty chcą tyle co wieloletni wykwalifikowany pracownik który sumiennie pracuje.
Znowu ktoś inny mówi , że ma dwa Ukr małżeństwa. Pakują i liczą jakieś małe elementy. Twierdzi , że płaci 11pln na rękę. Polakom chyba płaci podobnie niewiele więcej.
Jednego możesz być pewien jak ktoś da mu 50gr za godzinę więcej ( albo praca będzie za ciężka) to zniknie nawet nie będziesz wiedział kiedy a często z pościelą czajnikiem bezprzewodowym i zegarkiem ...
Wolałbym Polaka, ale młodzi jak słyszą budowa, to zero zainteresowania. Do mojej branży nie wezmę Zenka co ma problem podzielić 18 na 3, bo to robota wymagająca i dość niebezpieczna. Szukam kogoś kto gotów jest się spocić, uczyć i uważać by nie zabić siebie i innych. Nie dam komuś bez doświadczenia 5 tysi, bo świeżak na siebie nie zarobi. Roboty ostatnio jest mnóstwo i człek chciałby trochę zwolnić z tyraniem, ale chętnych do pracy brak. Ściągnę tego ukra na 3 miechy i zobaczymy co to za jeden.
 
Wolałbym Polaka, ale młodzi jak słyszą budowa, to zero zainteresowania. Do mojej branży nie wezmę Zenka co ma problem podzielić 18 na 3, bo to robota wymagająca i dość niebezpieczna. Szukam kogoś kto gotów jest się spocić, uczyć i uważać by nie zabić siebie i innych. Nie dam komuś bez doświadczenia 5 tysi, bo świeżak na siebie nie zarobi. Roboty ostatnio jest mnóstwo i człek chciałby trochę zwolnić z tyraniem, ale chętnych do pracy brak. Ściągnę tego ukra na 3 miechy i zobaczymy co to za jeden.
No to bierz jego papiery i do UP leć
 
Ja nie mam dużego doświadczenia w tej kwestii ale odczucia takie same.


To już chyba kwestia osobowa. Mam na myśli, że jeżeli jest brak procedur które to wymuszają to taka praktyka świadczy również o rekruterze.


Ja nie byłem na żadnej (tzn miałem rozmowy już wewnątrz firmy dotyczące promowania na inne stanowiska) więc nie mam do czego się odnieść ale jak już robię sam to chciałbym, żeby przynajmniej na tyle na ile potrafię było to zrobione profesjonalnie nawet jeżeli dotyczy rekrutacji na najniższe stanowisko w firmie (nie licząc prac outsourcowanych).

Jak macie jakieś wskazówki co do tego na jakie detale można zwrócić uwagę to chętnie poczytam. Być może mi coś pomoże.
Bycie konkretnym, rzetelnym. Mówię nie mniej niż np. 8k netto na start, tak tak, na drugim lub trzecim spotkaniu, że nie stać ich i max 2k. Rozmowy z prezesami, managerami, dyrektorami, działami HR i zewnętrznymi.

Kolejna kwestia: kompetencje - chuja ktoś się zna, a się mądrzy, bo na psychologii coś powiedzieli. Zwykle zero znajomości kwestii zwiazanych ze stanowiskiem.

Na minus co to nie ja - teksty typu: teraz to byle kelner mówi 4 językami. Uslyszane od gościa co ledwo duka po angielski.

Inne: firmy zajebane na miliony, ale twardo, że są wypłacalni.

Wynagrodzenie - wielka łaska jak się zgodzą na kwotę podobna do oczekiwanej.

Jedno na spotkaniu, drugie w mailu po spotkaniu.

Niejasne umowy, kombinowanie z zapisami.

Debilne pytania - typu: czemu akurat nasza firma, czemu akurat nasze ogłoszenie, czemu Pan szuka pracy, debilne pytania o poprzednie prace, o wyniki (zwykle podaje kwoty z dupy i sraja z radości po gaciach), pytania czemu Pan odszedł, o referencje od osób co mnie znaly 10 lat temu.

Aż się prosi zapytać również o referencje oraz czemu kogoś szukają i mają problrm z rotacją, co też zaczalem czynić ostatnio :bayan:

Do tego morda w podkowe jakbym przyszedł windykować, spóźnialstwo itd. No i zachowanie, że przyszedl ktoś i naprawi chujową sytuację.W sumie szeroki temat.

Z rok już chodzę po wawie i okolicach tak sobie na rozmowy. Stanowisko Export Manager, 3-4 języki, rozliczenia firma-firma, cel wspolpraca stabilna na 5-10 lat oraz możliwość rozwoju, wymagania minimum 6-8k net.

Ogólnie dramat. Nawet jak chcieli przyjąć to rezygnowałem. Jedna rekrutacja mega na plus. Tam nie przeszedlem finalnego etapu, pierwsze dwa tak. Na luzie starali się mnie poznac oraz żebym poznal firmę, specyfikę itd.
 
Czyli profilujesz kandydata jak najgorsze korpo-kurwy :wink:

„Najlepszy pracownik z rodzina i kredytem bo można go szmacić a on będzie się bak stracić prace”

Nie bać a szanować. A to różnica.
Ale spoko, mogę być korpokurwą.
Tyle razy dostałem po dupie ,że wypracowałem sobie taki A nie inny system.
 
To powiedz mi dlaczego jakoś nikt się nie garnie na budowę za 3 na łapę?
Bo praca na budowie wygląda tak, że jeździsz od budowy do budowy rozsianych po różnych miejscach w Polsce, socjal masz w jakimś baraku współdzielonym z alkoholikami, śpisz po kwaterach gdzieś na zadupiach, robisz w syfie, błocie, skwarze i mrozie czasami i w weekendy po 12-14 h bo terminy gonią albo niedługo pogody nie będzie.... generalnie to 3 kafle to wcale nie jest atrakcyjna stawka. Ja już wolałbym robić w miejscu zamieszkania w jakimś markecie za 2-2,5 i widzieć się codziennie z rodziną i spać we własnym łóżku. Chyba, że wszystkie roboty macie na miejscu...
Co do dojazdu to ja np. wolałbym chodzić do pracy 10 min od domu za pensje która spełnia mogę wymagania niż zapierdzielać godzinę w jedną stronę za 30 % więcej. Godzina w jedną stronę, to dwie godziny dziennie czyli dziesięć tygodniowo, czyli de facto na czynności związane z pracą poświęcasz 25 % więcej czasu. A na ogarnięcie rzeczy pozapracowych masz dużo mniej czasu przez co nadrabiasz w weekend i nagle okazuje się, że trzeba zrezygnować z jakichś zainteresowań bo czasu brakuje....
 
Bo praca na budowie wygląda tak, że jeździsz od budowy do budowy rozsianych po różnych miejscach w Polsce, socjal masz w jakimś baraku współdzielonym z alkoholikami, śpisz po kwaterach gdzieś na zadupiach, robisz w syfie, błocie, skwarze i mrozie czasami i w weekendy po 12-14 h bo terminy gonią albo niedługo pogody nie będzie.... generalnie to 3 kafle to wcale nie jest atrakcyjna stawka. Ja już wolałbym robić w miejscu zamieszkania w jakimś markecie za 2-2,5 i widzieć się codziennie z rodziną i spać we własnym łóżku. Chyba, że wszystkie roboty macie na miejscu...
Co do dojazdu to ja np. wolałbym chodzić do pracy 10 min od domu za pensje która spełnia mogę wymagania niż zapierdzielać godzinę w jedną stronę za 30 % więcej. Godzina w jedną stronę, to dwie godziny dziennie czyli dziesięć tygodniowo, czyli de facto na czynności związane z pracą poświęcasz 25 % więcej czasu. A na ogarnięcie rzeczy pozapracowych masz dużo mniej czasu przez co nadrabiasz w weekend i nagle okazuje się, że trzeba zrezygnować z jakichś zainteresowań bo czasu brakuje....

każdy robi jak uważa ale jeżeli dojazd nawet godzinę jest dla Was nie do przeskoczenia w zamian za 1/3 pensji więcej to ja tego nie kumam i dla mnie to lenistwo. W Warszawie taki dojazd to dla większości osób standard
 
każdy robi jak uważa ale jeżeli dojazd nawet godzinę jest dla Was nie do przeskoczenia w zamian za 1/3 pensji więcej to ja tego nie kumam i dla mnie to lenistwo. W Warszawie taki dojazd to dla większości osób standard
Tak jak pisałem - żeby dostać 33 % więcej musisz poświęcić 25% czasu więcej. A moim zdaniem czas jest cenniejszy bo doby nie rozciągniesz w związku z czym jego zasoby są mocno ograniczone.
Nie zrozum mnie źle - ja sam dymam godzinę w jedną stronę,a jak mam wyjazd to bywa, że i 2-3. Ale jakby np. w obecnej pracy zaproponowali mi podwyżkę o 33 % i jednocześnie zaproponowali by mi pracę za to co mam teraz, gdzieś pod nosem to bym zmienił robotę. Nigdy nie jestem w stanie zroumieć ludzi, którzy zarzynają się w pracy, żeby trzepać hajs i równocześnie narzekają, że na nic nie mają czasu, są ciągle znerwicowani i ogólnie życie im ucieka....Oczywiście to wszystko powyżej napisałem w dużym uproszczeniu - duże znajduje ma też np. atmosfera w pracy bo jak np. jesteś wycieraczką emocjonalna dla szefa to krótki dojazd tego nie zrekompensuje. No i oczywiście to wszystko po zapewnieniu sobie dochodów które dają jakiś podstawowy komfort życia, bo opłacić chałupę, coś włożyć do gara i na grzbiet, oraz odłożyć jakieś drobne na ewentualne gorsze czasy trzeba w pierwszej kolejności.... ale powyżej tej kwoty dużo większego znaczenia nabierają inne czynniki takie właśnie jak dojazd czy atmosfera.
 
każdy robi jak uważa ale jeżeli dojazd nawet godzinę jest dla Was nie do przeskoczenia w zamian za 1/3 pensji więcej to ja tego nie kumam i dla mnie to lenistwo. W Warszawie taki dojazd to dla większości osób standard
Wiesz... Kwestia priorytetów. Jeden będzie robił po 10-12h dziennie za lepszą kasę, a drugi woli odbębnić 8h blisko domu - hajs mniejszy, ale więcej czasu dla siebie (na naukę, rodzinę, trening czy hobby). Druga sprawa, że 1/3 pensji to może być 700 zł, a równie dobrze i 4k - to też może sporo zmienić.

Mam spory dylemat. Jakiś czas temu wysłałem CV na fajną ofertę, do topowej firmy w branży. Zarobki mógłbym mieć o 30% większe niż obecnie. Coś zupełnie innego i ciekawszego. Minusem jest dojazd, bo około 40minut w jedną stronę autem (busem/tramwajem kolo 45-60min). Teraz do obecnej pracy na nogach mam 10minut + mogę pracować z domu ile chce dni w tygodniu, czego w tamtej nowej firmie nie miałbym zupełnie. Przyznam, że nudzi mnie obecny zakres obowiązków, bo nie rozwijam się w żadnym stopniu, zapierdalam za dwóch, bo po zwolnieniu laski z zespołu przejąłem jej obowiązki równocześnie kontynuując swoje poprzednie. Czasem za to zdarzają się dni, że pracując z domu przez 2-3h ogladam seriale.
Rzecz w tym, że na wiosne będę otwierał swoją działalność i nie wiem czy opłaca się na te kilka miesięcy zmieniać tak dużo w swoim życiu.
Ja bym mimo wszystko brał, bo:
+ topowa firma w branży = rozwój
+ nowe kontakty (mogą się przydać przy zakładaniu DG)
+ większa kasa
+ zmiana otoczenia zazwyczaj działa motywująco i daje "kopa", tym bardziej, że w obecnej pracy masz średnią sytuację

---------------------

A co do HR to jak czytam te wasze opowieści to cieszę się, że w mojej branży prym wiodą małe agencje, w których rekrutację przeprowadza właściciel, a nie "człowiek z excela". Ostatnio jedna z czołowych agencji w Polsce szukała grafika i w zupełnie inny sposób podeszli do procesu rekrutacji. W skrócie, osoby, które wysłały CV i portfolio, a nie zostały ostatecznie zaproszone na spotkanie otrzymały mail z analizą projektów i wskazówkami nad czym należy popracować.
 
ja obecnie mam dłużej do pracy to po prostu wstaje wcześniej i mam tyle samo czasu po pracy gdy dojeżdżalem 10min.

i bez przesady o tym czasie dla siebie, każdy z nas marnuje przynajmniej godzinę na jakieś pierdoly. To możesz potraktować godzinę jako inwestycje że stopa zwrotu 30proc.

oczywiście ktoś może nie mieć ambicji i jego sprawa ale wtedy niech również nie narzeka że mu źle
 
ja obecnie mam dłużej do pracy to po prostu wstaje wcześniej i mam tyle samo czasu po pracy gdy dojeżdżalem 10min.

i bez przesady o tym czasie dla siebie, każdy z nas marnuje przynajmniej godzinę na jakieś pierdoly. To możesz potraktować godzinę jako inwestycje że stopa zwrotu 30proc.

oczywiście ktoś może nie mieć ambicji i jego sprawa ale wtedy niech również nie narzeka że mu źle
Widzisz, to wszystko zależy od sytuacji bo możesz pracować w firmie, w której są sztywne godziny pracy 9-17 i do tego dojazd po godzinie w jedna stronę. Dodaj do tego zakupy jakieś i jesteś w domu o 19. Mam mala córkę i czasu spędzonego z nią nie przelicze na żadne pieniądze. Sam teraz wybralem prace blisko domu pomimo tego ze miałem inna ofertę za lepsza kasę ale nie licząc straconego czasu, na dojazd wydawałbym 1000zl miesięcznie na paliwo, a teraz wydaje 100 bo mam dojazd tramwajem spod samego domu. To już jest nie tylko zaoszczędzony czas (który mogę spędzić z córką) ale tez 900 zł, które zostaje w kieszeni. Inna sprawa, ze firma w której teraz robię jest liderem w swojej branży i daje duże pole do rozwoju co w dużej mierze wpłynęło na decyzje.
 
ja obecnie mam dłużej do pracy to po prostu wstaje wcześniej i mam tyle samo czasu po pracy gdy dojeżdżalem 10min.

i bez przesady o tym czasie dla siebie, każdy z nas marnuje przynajmniej godzinę na jakieś pierdoly. To możesz potraktować godzinę jako inwestycje że stopa zwrotu 30proc.

oczywiście ktoś może nie mieć ambicji i jego sprawa ale wtedy niech również nie narzeka że mu źle
Ale śpisz godzinę krócej co odbija się na Twoim zdrowiu i samopoczuciu...
Ktoś zmarnuje tą godzinę na pierdoły, ktoś inny poświęci ja bliskim a ktoś inny na samorozwój - generalnie to wciąż moja godzina którą rozdysponuje tak jak chce a nie na pracę.
Generalnie nie zrozum mnie źle - nie krytykuje Twojego podejścia, każdy robi tak jak uważa za odpowiednie. Być może np. teraz wolisz robić więcej, żeby np. za 10 lat zwolnić i zacząć bardziej cieszyć się życiem i to też jest ok. Chce tylko zwrócić uwagę, że stwierdzenie, że ktoś kto nie chce poświęcać więcej czasu na dojazd jest leniwy bądź nie ma ambicji jest sporym nadużyciem. Po prostu ludzie mają różne priorytety i różne podejście do życia. Generalnie ja np. nie żyje po to by pracować - praca ma mi zapewnić środki do życia oaz jego komfort, a gdy to udaje mi się zapewnić to wtedy więcej uwagi skupiam na innych rzeczach. Na chwilę obecna mi się to udaje bo na szczęście nie mam wielkich wymagań finansowych od życia i cieszą mnie małe rzeczy. Aczkolwiek rozumiem, że ktoś inny może mieć inne wymagania. Dla mnie np. samochód to narzędzie i mój 20-letni Passat w zupełności wystarczy, ale ktoś może np. potrzebować lepszej fury tak jak ja potrzebuje wypasionego materacu do spania :)
 
ja obecnie mam dłużej do pracy to po prostu wstaje wcześniej i mam tyle samo czasu po pracy gdy dojeżdżalem 10min.
No ale mniej śpisz. Równie dobrze mogę powiedzieć, że mnie wahania cen paliw nie dotyczą, bo zawsze tankuję za 50 zł :)

i bez przesady o tym czasie dla siebie, każdy z nas marnuje przynajmniej godzinę na jakieś pierdoly. To możesz potraktować godzinę jako inwestycje że stopa zwrotu 30proc.
Ty poświęcisz te dwie godziny na dojazd, ja na trening, a @Mnichu na zabawę z córką. I wszyscy będziemy szczęśliwi, bo każdy z nas ma inne priorytety.
 
Ale śpisz godzinę krócej co odbija się na Twoim zdrowiu i samopoczuciu...
Ktoś zmarnuje tą godzinę na pierdoły, ktoś inny poświęci ja bliskim a ktoś inny na samorozwój - generalnie to wciąż moja godzina którą rozdysponuje tak jak chce a nie na pracę.
Generalnie nie zrozum mnie źle - nie krytykuje Twojego podejścia, każdy robi tak jak uważa za odpowiednie. Być może np. teraz wolisz robić więcej, żeby np. za 10 lat zwolnić i zacząć bardziej cieszyć się życiem i to też jest ok. Chce tylko zwrócić uwagę, że stwierdzenie, że ktoś kto nie chce poświęcać więcej czasu na dojazd jest leniwy bądź nie ma ambicji jest sporym nadużyciem. Po prostu ludzie mają różne priorytety i różne podejście do życia. Generalnie ja np. nie żyje po to by pracować - praca ma mi zapewnić środki do życia oaz jego komfort, a gdy to udaje mi się zapewnić to wtedy więcej uwagi skupiam na innych rzeczach. Na chwilę obecna mi się to udaje bo na szczęście nie mam wielkich wymagań finansowych od życia i cieszą mnie małe rzeczy. Aczkolwiek rozumiem, że ktoś inny może mieć inne wymagania. Dla mnie np. samochód to narzędzie i mój 20-letni Passat w zupełności wystarczy, ale ktoś może np. potrzebować lepszej fury tak jak ja potrzebuje wypasionego materacu do spania :)
No i w tym rzecz. Generalnie tak długo jak będzie się poświęcać 5 dni pracy na 2 dni wolnego, tak długo będzie się zamieniać czas na pieniądze. Ja np dąże do tego, żeby rozkręcić swój biznes, który będzie w 95% pasywny, a żeby go stworzyć to najpierw muszę poświęcić wiele, wiele godzin na dopracowanie i wdrożenie go. Dlatego te 2-3h dziennie więcej dają mi sporo, a nowa praca by mi to odebrała w zamian za lepszą kasę i nowe środowisko.
 
jakie kategorie przychodow moga siegnac takiej pasywnosci?
Aplikacje mobilne, programy komputerowe, serwisy internetowe typu olx, allegro, do tego fora. Cohones jest słabym przykładem jako, że musicie stale pisać newsy, robić wywiady. Za to sherdog jest o wiele bardziej pasywny patrząc na to, że newsy piszą sami użytkownicy. Założyciel serwisu zarabia niezależnie czy śpi czy leży do góry brzuchem. Może z liczbą 95% przesadziłem, ale przykładowo po stworzeniu programu komputerowego/apki, odpowiednim rozpromowaniu jedynym obowiązkiem dla mnie są sprawy zwiazane z marketingiem i drobnymi poprawami. Podkreślam, że to jest osiągalne po tysiacach godzin ciężkiej pracy i po wprowadzeniu biznesu na wyższy stopień.

Edit: Mówię też o biznesie, który można skalować teoretycznie w nieskończoność i który nie wymaga pracy 15h dziennie, szeregu kilkudziesięciu pracowników i bycia totalnie zależnym od dostawców, producentów. Podane wyżej przeze mnie przykłady spełniają każdą z tych kategorii. To rozumiem jako wysoką pasywność.
 
Aplikacje mobilne, programy komputerowe, serwisy internetowe typu olx, allegro, do tego fora. Cohones jest słabym przykładem jako, że musicie stale pisać newsy, robić wywiady. Za to sherdog jest o wiele bardziej pasywny patrząc na to, że newsy piszą sami użytkownicy. Założyciel serwisu zarabia niezależnie czy śpi czy leży do góry brzuchem. Może z liczbą 95% przesadziłem, ale przykładowo po stworzeniu programu komputerowego/apki, odpowiednim rozpromowaniu jedynym obowiązkiem dla mnie są sprawy zwiazane z marketingiem i drobnymi poprawami. Podkreślam, że to jest osiągalne po tysiacach godzin ciężkiej pracy i po wprowadzeniu biznesu na wyższy stopień.

Edit: Mówię też o biznesie, który można skalować teoretycznie w nieskończoność i który nie wymaga pracy 15h dziennie, szeregu kilkudziesięciu pracowników i bycia totalnie zależnym od dostawców, producentów. Podane wyżej przeze mnie przykłady spełniają każdą z tych kategorii. To rozumiem jako wysoką pasywność.

No przy takiej definicji to warsztat samochodowy tez moze stac sie pasywny, jak go po 25 latach przekazesz synowi, samemu zostawiajac sobie 10% udziałów.

Fora, aplikacje, generalnie IT: aktualizacje, infrastruktura, konkurencja (nie da sie do emerytury przeżyć na jednej aplikacji), zdobywanie reklamodawcow (bo sprzedawanie powierzchni posrednikom to zaden zarobek). Tu jest co robic, naprawde. Mozna zarobic, ale nie przy 95% pasywnosci.

Z dupy troche info, ale juz pewien poglad daje:
https://www.owler.com/company/sherdog
https://www.owler.com/company/allegro
https://www.owler.com/company/olx


Czyli raczej mowisz o stworzeniu dzialajacej prężnie i z sukcesem firmy, w ktorej po odpowiednim ustawieniu, wiekszosc pracy (także tej wewnętrznej: zarządzanie ludźmi, strategia firmy, itp) wykonuja inni.
 
Last edited:
No przy takiej definicji to warsztat samochodowy tez moze stac sie pasywny, jak go po 25 latach przekazesz synowi, samemu zostawiajac sobie 10% udziałów.
Tak, tylko dla stworzenia, działania i pasywnych zysków przy programie komputerowym czy apce nie potrzebuje 25 lat.
Fora, aplikacje, generalnie IT: aktualizacje, infrastruktura, konkurencja (nie da sie do emerytury przeżyć na jednej aplikacji), zdobywanie reklamodawcow (bo sprzedawanie powierzchni posrednikom to zaden zarobek). Tu jest co robic, naprawde. Mozna zarobic, ale nie przy 95% pasywnosci.
Oczywiście, że jest dużo roboty co podkreśliłem kilkukrotnie, ale po pewnym czasie ja sam nie będę musiał poświęcać apce 80h tygodniowo. Zerknij na tindera czy badoo to rodzaje aplikacji ,które same się promują po odpowiednim wcześniejszym ciężkim działaniu. Mam na myśli to, że promują się głównie przez to, że ludzie polecają ją sobie nawzajem i w ten sposób zyskują na popularności. Nie widziałem z ich strony nigdy ciężkiego marketingu, reklam w tv, internecie czy billboardów na ulicach.
Kod, aktualizację - od tego będzie zależny programista, nie ja.
Co do przeżycia do emerytury na jednej apce/serwisie - oczywiście, że nie i nigdy tak nie twierdziłem. Osobiście wolałbym rozkręcić biznes i dać się przejąć przez większą firmę za odpowiednią kwotę.

P.S nie patrzę na rozwój firmy jako na "wydarzenie", a raczej na złożony proces, który wymaga miesięcy-lat pracy, a nie jednodniowego wysiłku :)

E: zerknąłem w linki. Każdy z tych serwisów zarabiał nawet przy 3-4 pracownikach, bo zakładam, że z czasem je zwiększali poszerzając skale działalności. Popatrz też na ich roczny przychód, mowimy tutaj o dziesiatkach milionów. Uwierz mi, że jestem świadom tego, że takie obroty do wykrecenia są jedynie przy duzej liczbie osób pracujących nad sukcesem. Ale kto powiedział, że mówię o dziesiatkach czy setkach milionów przychodu?
 
Last edited:
Tak, tylko dla stworzenia, działania i pasywnych zysków przy programie komputerowym czy apce nie potrzebuje 25 lat.

Oczywiście, że jest dużo roboty co podkreśliłem kilkukrotnie, ale po pewnym czasie ja sam nie będę musiał poświęcać apce 80h tygodniowo. Zerknij na tindera czy badoo to rodzaje aplikacji ,które same się promują po odpowiednim wcześniejszym ciężkim działaniu. Mam na myśli to, że promują się głównie przez to, że ludzie polecają ją sobie nawzajem i w ten sposób zyskują na popularności. Nie widziałem z ich strony nigdy ciężkiego marketingu, reklam w tv, internecie czy billboardów na ulicach.
Kod, aktualizację - od tego będzie zależny programista, nie ja.
Co do przeżycia do emerytury na jednej apce/serwisie - oczywiście, że nie i nigdy tak nie twierdziłem. Osobiście wolałbym rozkręcić biznes i dać się przejąć przez większą firmę za odpowiednią kwotę.

P.S nie patrzę na rozwój firmy jako na "wydarzenie", a raczej na złożony proces, który wymaga miesięcy-lat pracy, a nie jednodniowego wysiłku :)

Luz, tyle ze ja bym nie myslal o tym pod haslem "dochod pasywny".
 
Luz, tyle ze ja bym nie myslal o tym pod haslem "dochod pasywny".
Dobra, inaczej to ujmę. Jest w dużej mierze pasywne po odpowiednich wcześniejszych działaniach.
Przykładowo E-booka też możesz podpiąć pod zysk pasywny. Wiadomo, że napisanie go zajmie setki/tysiace godzin, ale zarabiać na nim później możesz niezależnie od tego czy śpisz, jesz czy jesteś na wczasach. Co lepsze zarobić na tym jednym produkcie możesz nawet za 15 lat.
W tego rodzaju biznesy idę i uważam, że są one w dużej mierze (albo i całkowicie jak ebook) pasywne.
 
Bo praca na budowie wygląda tak, że jeździsz od budowy do budowy rozsianych po różnych miejscach w Polsce, socjal masz w jakimś baraku współdzielonym z alkoholikami, śpisz po kwaterach gdzieś na zadupiach, robisz w syfie, błocie, skwarze i mrozie czasami i w weekendy po 12-14 h bo terminy gonią albo niedługo pogody nie będzie.... generalnie to 3 kafle to wcale nie jest atrakcyjna stawka. Ja już wolałbym robić w miejscu zamieszkania w jakimś markecie za 2-2,5 i widzieć się codziennie z rodziną i spać we własnym łóżku. Chyba, że wszystkie roboty macie na miejscu...
Co do dojazdu to ja np. wolałbym chodzić do pracy 10 min od domu za pensje która spełnia mogę wymagania niż zapierdzielać godzinę w jedną stronę za 30 % więcej. Godzina w jedną stronę, to dwie godziny dziennie czyli dziesięć tygodniowo, czyli de facto na czynności związane z pracą poświęcasz 25 % więcej czasu. A na ogarnięcie rzeczy pozapracowych masz dużo mniej czasu przez co nadrabiasz w weekend i nagle okazuje się, że trzeba zrezygnować z jakichś zainteresowań bo czasu brakuje....
Pracuję głównie w okolicach domu. Najlepiej się śpi we własnym łóżku. Powiedzmy, że rocznie mniej niż miesiąc to wyjazdy. Mróz i brud to i owszem, inaczej się nie da. No i trzeba zapieprzać, bo to nie przekładanie fakturek.
 
Tak, tylko dla stworzenia, działania i pasywnych zysków przy programie komputerowym czy apce nie potrzebuje 25 lat.

Oczywiście, że jest dużo roboty co podkreśliłem kilkukrotnie, ale po pewnym czasie ja sam nie będę musiał poświęcać apce 80h tygodniowo. Zerknij na tindera czy badoo to rodzaje aplikacji ,które same się promują po odpowiednim wcześniejszym ciężkim działaniu. Mam na myśli to, że promują się głównie przez to, że ludzie polecają ją sobie nawzajem i w ten sposób zyskują na popularności. Nie widziałem z ich strony nigdy ciężkiego marketingu, reklam w tv, internecie czy billboardów na ulicach.
Kod, aktualizację - od tego będzie zależny programista, nie ja.
Co do przeżycia do emerytury na jednej apce/serwisie - oczywiście, że nie i nigdy tak nie twierdziłem. Osobiście wolałbym rozkręcić biznes i dać się przejąć przez większą firmę za odpowiednią kwotę.

P.S nie patrzę na rozwój firmy jako na "wydarzenie", a raczej na złożony proces, który wymaga miesięcy-lat pracy, a nie jednodniowego wysiłku :)

E: zerknąłem w linki. Każdy z tych serwisów zarabiał nawet przy 3-4 pracownikach, bo zakładam, że z czasem je zwiększali poszerzając skale działalności. Popatrz też na ich roczny przychód, mowimy tutaj o dziesiatkach milionów. Uwierz mi, że jestem świadom tego, że takie obroty do wykrecenia są jedynie przy duzej liczbie osób pracujących nad sukcesem. Ale kto powiedział, że mówię o dziesiatkach czy setkach milionów przychodu?

ekhm tak z ciekawości, rozumiem, ze chcesz zatrudnić programiste ktory zrobi za Ciebie taką apke a ty bedziesz tylko zgarnial kasiore ? :)
 
Back
Top