Wrzucam wywiad z Wachem ( źródlo Boxingnews.pl )
Mariusz Wach to jedna z nadziei polskiego pięściarstwa w wadze ciężkiej. "Wiking" na zawodowych ringach pozostaje niepokonany, a w niedalekiej przyszłości ma nadzieję na starcie z którymś z braci Kliczków - czytamy w "Polska - The Times".
Mariusz "Wiking", czy jak mówią Amerykanie "Polski Olbrzym", Wach?
- "Wiking". Ten drugi pseudonim się znudził. Nie bardzo mi pasował. Chcieliśmy coś zmienić. A "Wiking", bo akurat mam na plecach takie tatuaże.
"Nie ma dla Wacha ograniczeń, może zajść tak daleko, jak tylko będzie chciał" • wie Pan, kto tak powiedział?
- Nie. Nie wiem.
Słynny Michael Moorer
- Aaa, do jednej mojej walki przygotowywaliśmy się razem. Bardzo fajny facet. Doświadczony. Wielokrotny mistrz świata. Niestety, nasze drogi musiały się rozejść. Nie z naszej winy. Wiadomo, to biznes. Zadecydowały o tym sprawy personalne.
Oglądał Pan walkę Tomasza Adamka z Witalijem Kliczką?
- Oglądałem.
I w trakcie starcia zamieniał się Pan z rodakiem miejscami?
- Nie wiem, jakby to było, gdybym to ja miał wyjść na ring. Tylu ludzi, nerwówka. To dla Tomka nie była zwyczajna walka. Pierwszy raz o mistrzostwo w wadze ciężkiej. No i pierwsze starcie z takim czempionem. Cały czas były "myślenice" i wyszło jak wyszło.
Pan miałby większe szanse?
- Nie wiem.
Natura obdarzyła Pana zdecydowanie lepszymi od Adamka warunkami fizycznymi.
- Na pewno. On jednak nie wykorzystał swoich atutów • szybkości i dynamiki.
Rozmawialiście już o tym?
- Nie, ale w USA mieszkamy w tym samym mieście, więc myślę, że się spotkamy.
Mama "Górala" powiedziała niedawno, że z Kliczkami powinny kopać się byki. Pan ma na tyle wielką siłę, żeby zmierzyć się z Ukraińcami?
- Myślałem, że w rękach mam watę. Pięć ostatnich pojedynków wygrałem jednak przed czasem. Teraz trenuję inaczej. Czas na siłowni poświęcam na pracę dynamiczną. Wcześniej często dźwigałem sztangi. W tej chwili pompki na piłkach, podciąganie.
Czyli jak Pan teraz uderzy w worek treningowy, to odleci razem z tynkiem od ściany.
- No jasne, ja muszę mieć taki specjalny, a nie byle jaki.
Po wygranej walce z Kevinem McBride'em Pana promotor jasno powiedział, że Wach to przyszły mistrz świata.
- Robienie szumu musi być. Każdy chciałby być mistrzem. To moje marzenie i do tego będę dążyć.
Zaraz po starciu z Irlandczykiem pojawiły się informacje, że kolejnym Pana rywalem będzie sam Władimir Kliczko.
- Do mojego promotora zadzwoniono z obozu Ukraińca. Jakieś rozmowy były. To sprawy biznesowe. Wcześniej czy później na pewno wywalczę sobie miano pierwszego zawodnika, który stanie w ringu naprzeciw niego.
Jerzy Kulej niedawno dał do zrozumienia, że znalazł się Pan w odpowiednim momencie, żeby odnieść prawdziwy sukces.
- Ostatnie moje zwycięstwa pokazały, że powinni się ze mną liczyć w wadze ciężkiej. Nie porównuję się jeszcze do jakichś sław, ale zaraz mogę się rozebrać, rozgrzać i z większością czołówki wyjść na ring.
Bez żadnych obaw?
- Bez obaw, bez napinki. Niejednokrotnie sparowałem z zawodowymi mistrzami świata, Europy. Wyglądało to naprawdę fajnie.
Wiele osób postawiło na Panu krzyżyk, a tu nagle z dnia na dzień znalazł się Pan na ustach całej Polski.
- Jak w kalejdoskopie. Na pierwszym treningu boksu nie dawano mi już szansy. Za stary, za duży, bez ciosu.
Pana kariera to wzloty i upadki.
- Upadki? Przez kontuzje. Miałem trzy operacje ręki. Dwa i pół roku przerwy. Myślę, że przez to dużo osób mnie skreśliło. Przytyłem. Ważyłem wtedy 135 kg. Teraz na ostatniej walce już 111. Wziąłem się za siebie. Zmieniłem polskie otoczenie.
Opłaciło się wyjechać do USA?
- Jakbym chciał iść na łatwiznę, zostałbym w Polsce. Obijałbym tutaj przeciętnych zawodników. A tak, to zrobiliśmy pierwszy krok. Nie możemy się teraz cofnąć.
Kolejny cytat : "To człowiek, któremu w głowie się nie przewróciło. To normalny facet. Z każdym się przywita. Na pewno taki zostanie. No i nigdy się nie podda". Te słowa Pan kojarzy?
- Oj nie wiem. Pewnie jakiś kolega.
Stanisław Libront...
- A, to mój były trener.
Jeden z pierwszych Pana opiekunów ma rację? Jeśli dojdzie do walki z Witalijem Kliczką zostanie Pan sobą?
- Taki już mam charakter, że nie powinno mi się przewrócić w głowie.