Bieganie

Odświeżam trochę temat:







Nie jestem biegowym oszołomem-zawsze uważałem, że lepiej być wysportowanym jak rugbysta/zawodnik mma itp niż tylko biegać czy skupiać się na jednej dyscyplinie. Dlatego z dużą rezerwą odnosiłem się do natrętnej promocji biegania w mediach. Nawet oszołomska moda na triathlon mnie irytuje bo teraz trendi jest zażynać organizm samym cardio a szafy to już nikt sam nie przestawi. Muszę jednak oddać honor bieganiu-po samej siłce jestem jednak zbyt spięty i kilka przebieżek w tygodniu naprawdę dobrze robi na kręgosłup(biegania po trawie oczywiście)



Druga sprawa-zraziłem się do intermittent fasting-jak mogę poćwiczyć nawet crossfit na głodnego to już bieganie na czczo mnie dzisiaj zabiło. Przez cały trening nie udało się zniwelować napięcia mięśni i nie zrobiłem nawet 1/3 tego co było zaplanowane. Czas wrócić do śniadań:)
 
@up


Jak dla mnie bieganie na czczo z autopsji to głupota. Jak kiedyś tak wybiegłem rano to nie dość że ledwo wróciłem to prawie zwymitowałem.
 
Co do biegania na czczo, bądź po śniadaniu to różnie u różnych ludzi bywa. Ja biegam o 5 rano i zaraz po przebudzeniu nie byłbym w stanie zjeść prawdziwego śniadania. Ograniczam się do jakiegoś owocu, choć i o nim zdaża mi się zapomnieć. Nie miałem z tego powodu nigdy żadnych problemów. Normalne posiłki jem tylko przed długimi, weekendowymi wybieganiami, robionymi w okresie późnojesienno-zimowym-wczesnowiosennym. Wtedy można treningu nie robić z samego rana bo nie ma upałów (pora roku) i jest czas na odczekanie, aby "sadełko się zawiązało" i "w brzuchu nie chlupotało" (weekend).



Co do ćwiczeń siłowych (niekoniecznie siłownia) to powinny one być wprowadzone jako ćwiczenia uzupełniające dla wszystkich stopni biegowego wtajemniczenia. A dla tych bardziej zaawansowanych powinny one nawet być osobną jednostką treningową. Inna sprawa że 3/4 truchtających o tym nie wie, z tych którzy wiedzą 3/4 i tak nie ćwiczy, a z tych którzy ćwiczą 3/4 i tak robi to źle.
 
Mam pytanie dla zaawansowanych, chce sobie pobiegać ale w ten sposób żeby mi to pomogło grać w piłke. Tutaj chodzi o takie bieganie zrywane (interwały) Ma ktoś jakiś przykład po ile metrów biegać ile powtórzeń itp?



PS żeby nie było, biegam też czasami normalnie przeważnie 30 minut - 5km.
 
aqua ja jestem z gatunku ludzi, którzy mają mało włókien szybkokurczliwych i jak poszedłem na rugby to szybkościowo strasznie odstawałem. Dziwiło mnie wtedy strasznie, że dużo szybsi są odemnie kolesie po 120 kg a ja miałem 69. No ale dzięki temu wiem jakie treningi stopniowo uruchomiły mi szybkość startową:



-najwięcej na początku dały treningi ze sztangą- tj. zarzuty na klatke i rwania nad głowę. To ćwiczenia bardzo dynamiczne i raczej nie da się ich robić w żółwim tempie. Ilość serii i powtórzeń zależy od etapu sezonu przygotowawczego-w pierwszych tygodniach siedzieliśmy na siłce nawet po 2h (to też jest związane z kolejkami do dwóch stanowisk) i na każdym treningu ładowaliśmy nawet po 7 serii rwania/zarzutu+przysiad+wyciskanie+ plażówka. Z czasem ilość serii malała a obciążenia się zwiększały.



Plażówki-czyli bicepsa też nie warto pomijać bo w sprincie dynamiczne wymachy rękami są potrzebne. Dobre są też wiosłowania sztangielkami w opadzie, praca podobna jak przy biegu.



Do tego dochodzą treningi lekkoatletyczne, czyli gigantyczna ilość wieloskoków i skipów na każdym treningu. Dużo też dają treningi na drabinkach sznurowych rozłożonych na ziemi. Przy czym warto ćwiczyć i na blisko rozstawionych szczeblach i na szeroko-można dzięki temu naturalnie wydłużać krok.



No i na koniec klasyczne sprinty: od wybiegania na 100 metrów po kilka do dzisięciu serii po treningi startowe na odległość od kilku do kilkunastu metrów. Bardzo fajne są biegi wahadłowe, gdzie biegasz tam i spowrotem od słupka do słupka.



Wiem że to działa bo jak potem na studiach trafiłem na treningi kicka (AZS)to przy zawodnikach tamtego klubu wyglądałem jak Ben Johson na najlepszym cyklu:-)
 
Temperatura koło 25 C ale było zachmurzenie plus lekki wiatr także optymalnie, trasa ze sporymi przewyższeniami także na płaskim zrobiłbym nawet 1:30 (tak mi się wydaje przynajmniej, bo podbiegi mnie nieźle zamuliły)
 
No gratki naprawdę ładny czas. To w takim razie pogoda całkiem całkiem jak na tą porę roku.
 
Chciałem się pochwalić swoimi 50:40 uzyskanym pdczas Biegu Powstania Warszawskiego ( na 10 km ) ale patrząc na wyniki Panów powyżej już taki zadowolony nie jestem ;) Gdyby mnie koleżanka na imieniny dzień wcześniej nie spiła pewnie udałoby się zejść poniżej 50 minut...
 
Wow półmaraton w niecałe 1h40m . Ja w 1h17m zrobiłem niedawno 12 km, ale nie jestem fanem długich dystansów i biegam powyżej 8 km tylko od święta. Ostatnio zacząłem te interwały i co każde 400m daje w gaz i 100m biegne na wyższym biegu. Zahiśtałem się ostatnio na 6 km tak że hej bo źle rozłożyłem siły, ale blisko życiówki na tym dystansie było. Następnym razem pęknie.
 
Sry za double post'a, ale ostatnio zastanawiałem się nad kupnem jakichś obciążeń do biegania. Bardziej kamizelek niż jakichś obiązników na łydki, bo i takie widziałem. Praktykował ktoś cos takiego? Poleca, odradza, jakieś opinie? Co o tym sądzicie?
 
Jak nie przygotowujesz się na selekcję do Gromu to lepiej odpuść-po co stawy męczyć dodatkowo.
 
Nie przygotowuje się, ale czy zwiększenie wysiłku przy obciążeniu powiedzmy nawet 5 kg, a skrócenie dystansu nie dadzą podobnego efektu? Tylko o to mi chodzi, wiadomo że nie będe biegać 10 km z obciażeniem 20 kilogramowym. Mysle, że krótkie dystanse z relatywnie ciężkim obciążeniem nie zrujnują stawów tak jak bieg bez obiążenia a np. w zlych butach. Pytanie rzuciłem tylko hipotetycznie.
 
Szczerze dużo biegam i nie widziałem żeby ktoś czegoś takiego używał , tym bardziej na poziomie amatorskim. W sumie porad w żadnych artykułach też nie widziałem żeby tego używać. Ja bym po prostu cały czas interwały zwiększał i do tego tempo dłuższych dystansów również.
 
Olos ale co chcesz osiągnąć? Może popracuj nad siłą biegową, porób interwały, wieloskoki itd itp. Naprawdę dużo można zmienić w treningu bez zakładania plecaka.
 
Rzuciłem takie pytanie, bo szukam po prostu urozmaiceń podczas biegu. Można tez powiedzieć, że szukam drogi na skróty w drodze do poprawienia osiągów, ale to sie chyba nie uda. Trzeba zapierniczać po prostu. Cały czas jakiś progres w czasach notuje, ale są to różnice sekundowe, a czasami poniżej. Chciałoby się to przeskoczyć i taka mnie myśl z tym obciążeniem dlatego naszła. Ale to się nie da tak latwo :D Dzięki za odciągnięcie mnie od tego pomysłu.
 
Sry za double post'a, ale ostatnio zastanawiałem się nad kupnem jakichś obciążeń do biegania. Bardziej kamizelek niż jakichś obiązników na łydki, bo i takie widziałem. Praktykował ktoś cos takiego? Poleca, odradza, jakieś opinie? Co o tym sądzicie?




To nie jest dobry pomysł, bo ryzyko kontuzji znacznie wzrasta (przeciążone stawy). Weź też poduwagę że zakładając dodatkowe obciążenie biomechanika Twojego biegu będzie wyglądała inaczej. Będziesz biegł wolniej i skróci się Twój krok. Zmniejszy się zakres pracy mięśnia czworogłowego, a dwugłowy prawie wogóle nie będzie pracował. Gdy zdejmiesz obciążenie, prawdopodobnie wolny bieg stanie się mniej męczący, Ale czy będziesz w stanie znacząco szybciej biegać kilkukilometrowe trasy biegane szybko? Wątpie.



Lepiej skorzystać że sprawdzonych środków treningowych, stosowanych od dziesięcioleci; trucht, pierwszy zakres, przebieżki, wycieczka biegowa, biegi po crosie, siła biegowa, drugi zakres, bieg z narastającą prędkością, trzeci zakres, wytrzymałość tempowa.




Ostatnio zacząłem te interwały i co każde 400m daje w gaz i 100m biegne na wyższym biegu.


Podejrzewam że to w nomenklaturze biegowej nie interwały, tylko właśnie wspomniane przebieżki. Proporcje intensywniejszego wysiłku do odpoczynku sugerują iż oddech całkowicie się normuje podczas odpoczynku.
 
Wczoraj sobie pobiegalem. Nie wiem czy to dobrze czy zle ale przebieglem 8,5km w 50 min. Pewnie byloby lepiej i wiecej, ale to pierwsze bieganie od roku, wiec nie wiedzialem na ile moge sobie pozwolic. Nastepny cel to 10 km i zjazd z waga do ok 95kg.
 
Od tych obciążników można sobie uszkodzić poważnie stawy tak trener powtarzal. A interwaly kiedyś robiłem np. 3 km trucht później 2 minuty sprint 3 minuty trucht i to razy 6. Na koniec 3-5 km trucht.
 
Ja od jutra zaczynam biegać. Mam już dystanse porobione. Od 2,50 km, przez 4km aż do 10km. Zacznę od średnich chyba.



Jak dłuzej biegnę, to czesto tak dziwnie sie czuję, ze nie chce mi sie dalej biec. Ale nie to, że cos mnie boli, tylko tak po prostu mi się nie chce. Mozna iść, mozna coś tam. Ale biegne dalej. Niemniej, wkurza mnie takie coś. Ktoś tak ma?
 
Back
Top