Na S-Maxie pyknelo 4500km.
Wyszlo mi (zakladajac brak utraty wartosci auta) 3.7zl/km. Oczywiscie wszystko liczone co do grosza. Myjnie, dywaniki, wycieraczki, naprawy, uchwyty do telefonu, mapa 2016, tuningi, WSZYSTKO itd itp. Oczywiscie paliwo tez. Niestety mialem wymiane turbiny (naprawde nie chce mi sie tego opisywac), w ASO pracuja debile, tylko tyle powiem, mocno to zawyzylo koszt uzytkowy.
Z ciekawosci chyba przepisze dane z mojego magicznego excela do aplikacji:
http://www.car-expenses.com
Potestuje i zadecyduje, czy tylko excel, czy tylko ta apka, czy co.
Auto ma kilka powaznych minusow, np. strasznie wkurza mnie wielkosc baku. 60L w vanie? Srsly? Ja mam 2.2 diesel i niezaleznie czy butuje i zawijam asfalt (i nie zartuje!) czy sie kulam 30kmh po miescie to spalanie jest takie samo (9.5-10.5 l/100km). Ja jestem z tych, co jakby mogli to by zatankowali 200L, nie lubie jezdzic na stacje, strata czasu. Im rzadziej tym lepiej.
Dokladnie taki sam zarzut mam do zbiornika na plyn do spryskiwacza: 5l baniak nie wchodzi. NA SERIO? Auto z ksenonami (a wiec i spryskiwane reflektory), i baniak nie wejdzie? WTF?
No i ergonomia. Auto nie jest intuicyjne. Z aut ktorymi jezdzilem Volvo (V50) przebija wszystko, nie trzeba czytac instrukcji, po prostu sie wie. W Fordzie czasem sie gubie (no, teraz to juz raczej: gubilem). Naprawde nie potrafilem uruchomic tempomatu. Naprawde. Dopiero instrukcja pomogla.
Poza tym miód malina. Auto idzie jak przecinak, jak na taka mase i taki srodek ciezkosci trzyma sie drogi jak dzikie. Silnik caly czas sprawia mi radosc, wrecz uwielbiam do auta wsiadac, i po prostu jechac. Bardzo wygodnie sie wchodzi do takiej wyzszej fury.
Jesli van to tylko S-Max.