Analiza kursów Betsafe - UFC Fight Night 71: Mir vs. Duffee

Szady

MMARocks
Cohones



Już w najbliższą środę gala UFC z cyklu Fight Night. Z tej okazji przygotowaliśmy dla Was kilka analiz kursów jakie znajdziemy na stronie BetSafe.com. Przy okazji zapraszamy na forum Cohones do naszego działu Zakłady Bukmacherskie, na drugą kolejkę Typera BetSafe!


Frank Mir - Todd Duffee




Doświadczenie kontra świeżość - co weźmie górę?

Frank Mir w MMA walczy już od kilkunastu lat i praktycznie całą swoja karierę spędził w UFC. Dwukrotnie zdobywał tytuł mistrza dywizji ciężkiej: w 2004 roku, po tym jak poddał Tima Sylvię i w 2008 po znokautowaniu Antonio Rodrigo Nogueiry. Pod względem osiągnięć Duffe nie dorasta Mirowi do pięt. Todd stoczył do tej pory 11 walk, a do jego największych skalpów zaliczają się... Phil De Fries i Anthony Hamilton.

Frank nie będzie miał za to przewagi w warunkach fizycznych - obaj są podobnego wzrostu i mają zbliżony zasięg ramion. Różnica jest taka, że Todd zwykł wnosić na wagę mniejszą ilość kilogramów. Przed ostatnim starciem ważył 107 kg, podczas gdy Mir przed starciem z Bigfootem był o 11 kg cięższy. Jeśli podobna różnica będzie między tymi panami w kolejnym starciu, to możemy domniemywać, że ten lżejszy wypadnie nieco lepiej kondycyjnie - oczywiście upraszczamy, bowiem na zmęczenie wraz z upływem czasu walki może mieć wpływ masa czynników. Co zatem w samym pojedynku będą mieli do zaoferowania analizowani zawodnicy?

Todd Duffe na pewno siłę ciosu. Tę mocno odczuł siedem miesięcy temu Anthony Hamilton:



czy też wcześniej Phil De Fries:



Todd nie ma zamiaru wygrywać na punkty - wkłada pełną moc w wyprowadzane ciosy i jego celem jest nokaut. Kończy po jednym, dwóch mocnych ciosach, ale też po serii uderzeń, gdy poczuje krew. Atakuje obszernymi sierpami i podbródkowymi, czasem zaskoczy wysokim kopnięciem - nieco przypomina w tym Anthony'ego "Rumble" Johnsona. Taktyka typu "zabij, choćby nie wiem co" okazała się zgubna w boju z Mikem Russowem. Todd wygrywał wtedy wyraźnie, ale się "wystrzelał", w trzeciej rundzie padł kondycyjnie i został znokautowany.



Co ciekawe jednak, Duffe nie ma zamiaru zmieniać taktyki i walczyć ostrożniej. Jest to bardziej interesujące dla widza, ale też sam zawodnik wystawia się na niepotrzebne ryzyko.

Defensywne zapasy Todda na pewno nie należą do najgorszych. Jedną z prób obalenia w wykonaniu Hamiltona Duffee zastopował wzorowo. Więcej prób nie było, bo Anthony poszedł spać po jednym z ciosów. Wcześniej jednak Todd bywał obalany - np. przez Phila DeFriesa - Duffee nie jest więc zawodnikiem z idealnymi defensywnymi zapasami. Na jego korzyść przemawia jednak to, że szybko - przy właściwym użyciu siatki oktagonu - potrafi wrócić do stójki. Czy zatem Frank Mir da radę obalić rywala, by potem poskręcać go w parterze?

Takiej opcji nie możemy wykluczyć. Nie możemy odrzucić również takiego scenariusza, w którym Frank trafia jednym z mocnych ciosów w stójce i odprawia Duffee'go. Wszak Todd już dwa razy bywał nokautowany, a Mir - mimo "podeszłego" wieku - jakąś parę w rękach jeszcze ma, co pokazał w boju z Antonio Silvą. Inną kwestą jest to, że odporność szczęki "Bigfoota" znacząco spadła ostatnio, wiec ciężko ocenić jak silnym ciosem aktualnie dysponuje były dwukrotny mistrz UFC.

Zdolność do kończenia walk w stójce większą jednak ma Duffe, który świetnie porusza się na nogach, a i technicznie na ten moment klaruje się jako lepszy zawodnik. Jeśli Mir nie będzie potrafił znaleźć drogi do parteru, to marnie widzę jego szanse, które wraz z upływem czasu niekoniecznie będą się zwiększać. Todd nie jest znany z dobrej kondycji, jednak Frank w tej materii aktualnie wydaje się prezentować nawet gorzej, także na powtórkę ze scenariusza z boju z Russowem większych szans nie widzę.

Podsumowując, typuję do zwycięstwa młodszego z zawodników, który najprawdopodobniej wygra przez nokaut. Czy jednak warto postawić na niego pieniądze? Cóż, faworytów w wadze ciężkiej niekoniecznie polecam stawiać, skoro przegrać potrafi nawet taki, zwany do niedawna "maszyną", Cain Velasquez. Z drugiej strony, nie wierzę, że Mir powróci w wielkim stylu. Przegrał cztery walki z rzędu, a jedna jaskółka w postaci "Bigfoota" bez TRT wiosny nie czyni.


Holly Holm - Marion Reneau




W starciu kobiet, Marion Reneau podejmować będzie Holly Holm.

Marion Reneau to brązowy pas w BJJ. Nie pokazuje zbyt wiele parteru w swych walkach, ale ma go na dobrym poziomie. W ostatnim boju udało jej się poddać Jessicę Andrade ładnym trójkątem.

Reneau ma dobrą stójkę – choć paradoksalnie, również niesprawdzoną. Zdominowała co prawda kompletne Alexis Dufresne i dosłownie rozbiła ją w stójce, ale Alexis to jest totalne beztalencie stójkowe. Ktoś kto stójkę ma gorszą nawet niż Claudio Silva - co powinno mówić samo za siebie. Dobre ciosy proste, dobre sierpy, dobra praca na nogach, ale to tak jak pisałem, wszystko zostało pokazane z zawodnikiem rangi PLMMA, a nie UFC.

rene_stojka.gif


Z Holm nie będzie miała tak lekko. Wręcz raczej to ona będzie bita. Jeśli kilka razy dostała w twarz Dufresne to Holly ją obskoczy "razy piętnaście".

Warto też zwrócić uwagę na jej wiek. Ma aż 38 lat. To całkiem sporo, zwłaszcza jak na kobietę, która MMA zaczęła profesjonalnie uprawiać pięć lat temu, czyli jak miała 33 lata. Ciężko coś więcej o niej napisać. Zwycięstwo z Andrade było wspaniałe, ale walka trwała za krótko. Jessica trafiła ją, ta upadała po czym w ruch poszły trójkąty w które idiotycznie wpakowała się Andrade. Bój z Alexis pokazał jedynie, że potrafi wygrywać z cukiniami. Czy to jednak wystarczające umiejętności na Holly Holm?

Holly do organizacji UFC sprowadzono z nadzieją, że będzie przyszłą rywalką Rondy Rousey. Niestety w debiucie pokazała, że jeszcze bardzo daleko jej do miana pretendentki. O ile wcześniej były plotki, że po debiucie Holly od razu dostanie Rondę, tak po jej walce Dana White oznajmił, że zawodniczka ta potrzebuje jeszcze kilka walk zanim zmierzy się Rousey.

Holm ma dosyć "słabą" stójkę. Owszem, brzmi to trochę dziwnie zważywszy na to, że wygrała 18 razy mistrzostwo świata w boksie i raz kickboxingu, ale to tylko pokazuje na jak żenującym poziomie jest żeński zawodowy sport. Jej stójka jest solidna, ale tylko w kilku aspektach. Bardzo dobrze czuje dystans, świetnie pracuje na nogach oraz zadaje sporo ciosów. Jednak nadal całościowo prezentuje się mizernie. Na potwierdzenie moich słów proszę, oto statystyki: w walce z Raquel Pennington zadała 210 ciosów... z czego doszło zaledwie 44 znaczących uderzeń i 48 licząc ogólnie. No ludzie! To jest mistrzyni świata w boksie? To jest ta słynna stójka Holm? Dla kontrastu, jej przeciwniczka, 38-letnia grapplerka w ostatnim boju zadała 221 ciosów z czego doszło 85! Skuteczność w ciosach wygląda następująco:

Holm 20 %
Reneau: 38 %

Można mówić, że Marion miała łatwiejszą rywalkę, która nie umiała kompletnie nic w stójce, a Pennington czasem coś zada czy wejdzie w brawl, ale mimo wszystko, to powinna być klasa różnicy, jak nie dwie. Dla drugiego kontrastu w walce Joanny Jędrzejczyk z Carlą Esparzą, Polka miała skuteczność powyżej 50 %. W walce z Jessicą Penne, Aśka miała skuteczność powyżej 60 %! Po trzech rundach 126 na 204 ciosów znaczących i 162 na 247 ciosów ogólnych! To jest stójka mistrzyni świata w tajskim boksie i oczekiwałem podobnej po mistrzyni świata w boksie i kickboxingu. Dlatego nikt mi nie wmówi, że Holly Holm na dobrą stójkę. Nie ma. Ma ją słabą. Dobrą stójkę to ma Jędrzejczyk.

Holly to straszna "pykaczka". Pyka tymi ciosami, a większość w powietrze lub na rękawice rywalek. Zero, kompletnie zero "power punchy". To jest zawodniczka, która idzie po decyzje. Owszem, nokautowała swe rywalki, ale nokautowała je, jak już je zmęczyła kondycyjnie, czyli TKO/KO następowały w drugich i trzecich rundach. Ma świetną kondycję. Technicznie wszystko jest super, ale to jest MMA, "pykaniem" nie zawsze można wygrywać o czym świadczy niejednogłośna decyzja z Raquel – ledwo ledwo Holm wygrała.

Można pochwalić u tej zawodniczki świetne zapasy defensywne. Wyszlifowała je na odpowiedni poziom i bardzo trudno ją obalić. Ładnie kopie. Boczne oraz wysokie kopnięcia są świetnie inicjowane, ale kolejny raz: są to uderzenia bez mocy. Zwykłe rzucenie nogi w rywala bez udziału bioder, bez tajskiego spięcia ręką w dół. Po prostu wszystko co Holly Holm inicjuje jest bezpłciowe i to jest świetne określenie tej zawodniczki. Jest bezpłciowa do bólu.

Na kogo więc warto postawić?

Atutem Marion jest to, że oprócz dobrej stójki posiada także bardzo dobry parter. Co z tego jednak, skoro z niego nie korzysta, a teraz staną jej na przeszkodzie dobre zapasy defensywne Holm. Zatem możemy uznać, że walka będzie toczona w stójce. Spodziewam się starcia bardzo podobnego do tego z Pennington. Holly będzie skakała (jak to zwykle robi) dookoła i trafiała w powietrze, na rękawice Marion. Brazylijka ma podobną siłę ciosu do Raquel. Zatem jej ciosy będą robiły większe wrażenie na sędziów niż wiatraki mistrzyni w boksie. Niestety słusznie Holly jest faworytką. Poprzedni bój Marion toczył się wedle jej warunków. Teraz Holly nie da jej by to ona dyktowała tempo. Obawiam się, że Holm zajedzie kondycyjnie prawie 40-letnią Reneau. Spodziewam się ponownie niejednogłośnej decyzji lub jednogłośnej w stylu 3x 29-28. Możliwe, że tym razem to underdog zgarnie zwycięstwo, ale bardziej prawdopodobne jest to, że Holm ponownie prześlizgnie się przez walkę i wynik będzie z korzyścią dla niej. Marion nie jest szaloną zawodniczką. Nie będzie więc wciągać do gardy czy za wszelką cenę sprowadzać do parteru. Pozostanie więc stójka na niezbyt wysokim poziomie i prawdopodobnie przez trzy rundy, w którym obie zawodniczki będą miały celność na poziomie 20-30 %.


Igor Araujo - Sean Strickland




Sean Strickland zawalczy z Igorem Araujo. W tej konfrontacji Igor gra rolę ogromnego underdoga. Zacznijmy od Seana:

Strickland dość dobrze się zaprezentował w debiucie w UFC, ale walczył wtedy "tylko" z Robertem McDanielem. Jednak już w starciu z Luke Barnattem, dał jedną z najsłabszych walk w historii organizacji. Na dodatek zakończyła się bardzo kontrowersyjnie, bo wygraną Seana. Wszyscy z mmadecisions.com (11 dziennikarzy) punktowali tę walkę na Luke'a. To Luke wywierał ciągle presje oraz trafiał ciosami prostymi. To jak bardzo walka była nieciekawa można zdefiniować tym, że jedyną ekscytującą akcją w pełnych 15. minutach, było „jedno” obalenie ze strony Seana. W ostatniej walce Sean zaliczył porażkę z Santiago Ponzinibbio. Jeśli liczyć ewidentny wałek w walce z Barnattem, to w zasadzie Strickland ma już dwie porażki z rzędu. Czemu to więc on jest faworytem i to tak potężnym?

Sean jest bardzo delikatnym zawodnikiem. Nie mam tu na myśli jego szczęki, ale to jak walczy. Prowadzi pojedynek bardzo spokojnie, walczy oszczędnie, nie ma żadnych zrywów większych, choć czasami zdarzają mu się takie "ataki":

strcik_stoja.gif


Jego ciosy często wyprowadzane są w powietrze lub na gardę przeciwnika. Nie ma zachwycającej skuteczności. Nie używa zamachowych technik, a jak już to bije cepy zbyt słabo by móc nimi nokautować rywali. Co prawda ma siedem nokautów na koncie, ale łatwo się domyślić, że klasa tych co znokautował jest dyskusyjna. Może cały czas ma nerwy w związku z walkami w UFC i dlatego nie pokazuje swojej stójki (w końcu ma dopiero 24 lata) – nie wiem jaki jest powód, ale Sean (podobnie jak Holm) jest na chwilę obecną "pykaczem", który punktuje i nie kwapi się do nokautowania. Brakuje temu zawodnikowi ognia, jakiejś iskry w oku. Z braku aktywności przegrał z Ponzinibbio.

Jego atutem na pewno jest to, że potrafi mieszać płaszczyzny walki. Atakuje w stójce by po chwili wejść po nogi i obalić. W swych walkach stara się obalać, ale wychodzi mu to połowicznie. Zwykle tylko raz lub dwa razy uda mu się kogoś przewrócić na matę (na kilka prób).

Naprzeciw niemu stanie Igor Araujo. Zawodnik ten to typowy grappler bez jakiejkolwiek stójki. Jeśli więc narzekałem na stójkę Seana, to stójka Igora jest dwa razy gorsza. W swych TRZECH ostatni walkach zadał 41 ciosów celnych... tyle co Sean w ostatniej walce. Brazylijczyk za wszelką cenę stara się obalić i przenieść bój na matę. Jak już wejdzie w klincz to trzyma się rywala jakby od tego zależało jego życie. Grappler, który nie umie odnaleźć się w stójce, ale który na macie jest bardzo dobry. Rywale przegrywali z nim tylko i wyłącznie z jednego powodu, że pozwalali mu toczyć jego walkę, czyli walkę parterową. Z tego powodu przegrał Ildemar Alcantara czy Danny Mitchell - obaj wchodzili z nim w parter, zamiast wstawać gdy mieli okazje i zrywać klincz.

Pomimo sporych umiejętności w parterze (poddał 17 rywali i zawsze jest w miarę aktywny z dołu i z góry), nie jest zapaśnikiem i dosyć łatwo go obalić. Jest to więc szansa dla Stricklanda, który oprócz punktowania w stójce, będzie mógł też zaplusować obaleniami.

O ile byłem przekonany by postawić na Igora w ramach świetnego kursu na niego, tak po analizie jego walk jestem zdania, że jednak faktycznie Sean słusznie jest faworytem i decyzja śmiało raczej pójdzie na jego konto... jeśli nie da się poddać. Polecałbym raczej tutaj zagrać over 2.5, który jest aż po 1.85, a który ma szansę wejść.
 
Last edited by a moderator:
Wie ktos moze czym Duffee zasłużył sobie na tak mocną pozycje wzgldedem Franka?
 
To ,że Todd ma uderzenie to wiem, ale niedawno mial tez dluga przerwe a po niej byl tylko Hamilton ktory nie jest jakims nazwiskiem z calym szacunkiem do Daniela ;D
 
Frank już lepszy nie będzie (a tym bardziej jego szczena), więc jak Todd mu śmignie lujem spod pachy to będzie koniec.
Co nie zmienia faktu, że nie postawiłbym pieniędzy na żadnego z nich.
 
Ale trzeba przyznać że ładnie pokazał sie z Silva, wciąż nad sobą pracuje. No i jakby nie patrzec jest zawodnikiem z szerokiego topu wagi ciężkiej, a Duffee z takimi nie mial okazji sie mierzyc (oprocz Alistara ale wtedy nawet dobrze do klatki nie wszedł)
 
Nie wszyscy! ;)
Faworyzuję Josha, ale myślę, że podskoczy do 2.40-2.50. Ludzie zajarają się, bo Tony szybko ubił Tibau, a Josh ma 2 porażki z rzędu.
 
Zgadzam się z kolegami wyżej. Josh ogarnie. W końcu Thomson niejednogłośnie przegrał z Bensonem, a to już świadczy o tym, że jest światowej klasy. Kasa na pewno na niego pójdzie.
 
No i mamy komplet kursów:

kursy-mir.jpg


Iaquinta wystartował na 5dimes z poziomu 2.35 i myślałem, że pójdzie w górę, a tu elegancko spada, czyli wychodzi na to, że nie tylko ja uważam, że Gilbert wdupi. ;) Dobrze, że już to postawiłem wcześniej po wyższym kursie.
Ferguson ma lepszą stójkę od Thomsona i raczej nie da się sprowadzić, dlatego minimalnie faworyzuję Tony'ego, ale rozumiem, że rosnący kurs na Josha skusi parę osób.
Holm szału nie zrobiła w ostatniej walce, upset tutaj mnie nie zdziwi.
Duffee dla mnie dość mocny pewniak, jestem jego fanem. Czuję, że poradzi sobie gładko, ale faworytów w ciężkiej nie stawiam. :awesome:
Z Kevinem Lee mam tak jak z Duffym - wierzę w gościa i wydaje mi się, że da chłop radę. Moontasri mnie nie przekonuje - dał dobrą walkę z przereklamowanym Joe Ellenbergerem (punktowałem nawet na jego korzyść) i pokonał Cody'ego Pfistera. Troszkę za mało dla mnie.
Jouban powinien sobie poradzić, ale ten kurs na niego zdecydowanie przesadzony. Dwyera zniszczył w pięknym stylu Tumenov, ale potem Matt się ładnie odbił rozprawiając się z przeciętnym Macario. A nuż mu się przyfarci i trafi czymś mocnym (Taki Baczyński miał Alana na widelcu).
Scicilia vs. Meza - no bet. Dwóch cieniasów. :crazy:
Jessica Andrade, o której dowiedziałem się niedawno, że mieszka na wyspie Lesbos (#PDK), jeśli nie właduje się w jakieś głupie poddanie, jak ostatnio z Reneau, to powinna zniszczyć rywalkę. Jednak w myśl starego bukmachersko-cohonesowego porzekadła: "nie tykaj swoim pieniądzem faworytek w walkach kobiet, no chyba że walczy Asia" - lepiej na Brazylijkę nie stawiać dolarów.
Gamburyan - Jorgensen, dziwna walka, Scott się starzeje, nie umiem wskazać faworyta.
Kevin Casey, umięśniony murzyn - gdyby nie wracał po zawieszeniu (doping), to bym na niego postawił, ale ciężko przewidzieć w jakiej formie wyjdzie (tutaj chyba warto poczekać do ważenia).
 
Odemnie poleci pewnie dubel Duffe+Iaquinta.Nie sądzę,że Mir ogranie tym razem.Wiadomo jaką ma szczęke i jego ostatni występ to też spora zasługa odstawienia koksu Big foota.Nie mówię,że Frank wygrał tylko dzięki słabej dyspozycji Silvy bo jego stójka podobała mi się bardzo w tamtej walce ale Todd to głodny młody kocur i sądzę,że wygra przez nokaut do 2 rundy maksymalnie.Często jesteśmy rozpieszczani kursami na Ala.Iaquinta o ile zawodził we wcześniejszych pojedynkach ze średniakami ładując sie w poddania tak teraz udowadnia ,że jego prośby o lepszej klasy rywali mają pokrycie w klatce.Ostatnio z Masvidalem bardzo kontrowersyjnie ale i tak ogromny props za serducho jakie pokazał będąc już grubo podłączonym.Gilbert czuje,że za szybko chce zmazać plame po ostatniej walce i w takim pojedynku może sie przeliczyć.Ja bym życzył sobie stójki ale nie wiem jak Melendez podejdzie do walki bo według mnie jest to walka o być albo nie być w UFC i może być ciut więcej taktyki. Bardzo zaskoczony nie będę jak El Nino będzie chciał sprowadzić walke do parteru i poddać.Al niby robi postępy cały czas ale Gil może coś wyciągnąć wbrew statystykom zakończenia walk.Po takim kursie warto pograć Ala.Gale obejrze całą.(o ile nie kimne)
 
Ja pykłem Ala po 2.55. Niepotrzebnie czekałem, bo na początku w Unibecie było 2.75. A teraz te 2.10 to takie niezbyt ciekawe.
Mir skończy marnie, tak czuję. Duffee dostanie bonus za "Występ wieczoru". Można mieć obawy o kondycję Todda, ale Frank w tej materii też nie błyszczy. ;)
 
Ja pykłem Ala po 2.55. Niepotrzebnie czekałem, bo na początku w Unibecie było 2.75. A teraz te 2.10 to takie niezbyt ciekawe.
Mir skończy marnie, tak czuję. Duffee dostanie bonus za "Występ wieczoru". Można mieć obawy o kondycję Todda, ale Frank w tej materii też nie błyszczy. ;)
Ja czekam na 12 lipca bo nie chce ruszać na razie hajsów bo pograłem już 189.Jak będę wiedział na czym stoje to wtedy pogram.
 
Jestem rozdarty co do Duffeego. Z jednej strony jestem fanem i gość jest kozacki, ale z drugiej Frank wyglądał ostatnio całkiem dobrze - nie wiem, na ile tu chodziło o słabość BigFoota bez TRT, ale według słów Stunnera Amerykanin ostatnio porządnie zmienił dietę i treningi. Jak patrzyłem na fb, to faktycznie gość się nie opierdala, sprowadził sobie porządnych bokserów:

23eb5fd7b7c570aa7ada44a19bd1429a.png


P.S. jak się wkleja video z facebooka?

@Edit: popieram Gaarę, Melendez jest według mnie lepszym zawodnikiem. Gdyby nie miesiąc przerwy to bym grał po tym 1.70. Rozumiem jednak grę po 2.55, nie mówiąc o początkowym 2.88 :)
 
Jestem rozdarty co do Duffeego. Z jednej strony jestem fanem i gość jest kozacki, ale z drugiej Frank wyglądał ostatnio całkiem dobrze - nie wiem, na ile tu chodziło o słabość BigFoota bez TRT - ale według słów Stunnera Amerykanin ostatnio porządnie zmienił dietę i treningi. Jak patrzyłem na fb, to faktycznie gość się nie opierdala, sprowadził sobie porządnych bokserów:

23eb5fd7b7c570aa7ada44a19bd1429a.png


Super,że to wrzuciłeś !
Generalnie dieta i treningi na pewno wyjdą Frankowi na dobre i może jeszcze ciut dłużej powalczy aaaaaaaaaaaale stażu w mma już nie oszuka i o ile doświadczenie działa na jego korzyść to rozbicie nokautami już mniej.Mir ostatnio się fajnie ruszał co mi się podobało - wspomniałem wcześniej.Sądzę,że mimo licznych korekt zbijania ciosów,szczelniejszej gardy czy pracy nóg to prędzej czy prędzej Todd go usadzi.
 
Jakie tam fanbojstwo, ja patrzę obiektywnie. Daję Iaquincie 99% szans na zwycięstwo. Giblert ma 1% na lucky submission.
Serio? Typowi, ktory przejebal z masvidalem? Ale hype na gościa jest, jakby był wygadany jak pewien rudy irol, to juz by pewnie walczył o pas i byłby faworytem :) mnie jedyne co martwi to ten krotki odpoczynek giblerta
 
Serio? Typowi, ktory przejebal z masvidalem? Ale hype na gościa jest, jakby był wygadany jak pewien rudy irol, to juz by pewnie walczył o pas i byłby faworytem :) mnie jedyne co martwi to ten krotki odpoczynek giblerta
1% na Giblerta to i tak przesada; to jest pierwsza sytuacja w bukmacherce, gdzie faworyt nie ma żadnych szans q:
 
No to chyba oczywiste, że jaja sobie robię z tymi 99%. Poczułem się pewnie jak Trzyha/Alibaba (pozdro, szkoda żeś zesłany na wieczną banicję).
Melendez nigdy mnie do końca nie przekonywał - bekę miałem ostrą jak go umieszczali w rankingach top 10 p4p jak jeszcze walczył w Strikeforce. Gilbert siadł kondycyjnie ostatnio po jednej rundzie. Pewnie to meksykańskie powietrze mu zaszkodziło jak Cainowi (lol), ale jest to czynnik bardzo niepokojący. Zaraz potem chłop bierze walkę w zastępstwie, a na przeciwko ma Iaquintę - gościa z pełnym obozem przygotowawczym i sporym ładunkiem motywacji. Al ma bardzo solidne defensywne zapasy i raczej na pewno utrzyma walkę w stójce. A w tej płaszczyźnie umiejętności obu panów są porównywalne. Co jest tutaj czynnikiem X? Przychylność sędziów. Piszesz, że Al przegrał walkę - a ja widzę na Sherdogu zielony prostokąt przy jego nazwisku. Gilbert wygrał z Alvarezem? Analogicznie - wygraną w bilansie ma Eddie. Styl Iaquinty podoba się sędziom i w razie wyrównanej walki, kolejne rundy mogą iść na jego konto. A szansa, że będzie decyzja jest spora. "Ragin" w przeszłości popełniał głupie błędy i jeśli ma przegrać to tylko w jakiś głupi sposób.
PS. Dodam, że przed walką z Alvarezem do zwycięstwa typowałem właśnie Gilberta. Ta walka pokazała luki jakie ma Melendez. Iaquinta to wykorzysta + uważam, że Al jest lepszym zawodnikiem od Alvareza.
 
Bardzo odwaznie z tym Iaquinta... ja jednak jestem zdania ze Melendez go ogarnie. Stawialem na Pettisa i Alvareza w jego poprzednich walkach jednak tutaj sie wyłamie i gram na Gilberta. Mnie osobiscie Iaquinta jakos nie powala a po walkach z Masvidalem i Melendezem hype na niego nieco spadnie. Tak to widze. Ale powodzenia @Szady ;)
 
Jak Iaquinta przegra, to tragedii nie będzie - dużo zarobiłem u buka ostatnio, więc luz. Sęk w tym, że Iaquinta nie przegra. :cool:
 
Back
Top