
Przedstawiamy analizy kursów BetSafe.com na galę UFC 193.
Kyle Noke - Peter Sobotta

Urodzony w Polsce Peter Sobotta (MMA 15-4-1) jest faworytem przed walką z weteranem ringów i klatek, Kylem Nokiem (MMA 21-7-1). Czy słusznie?
35-letni Kyle Noke ma bogaty wachlarz kopnięć, do których często się odwołuje - lowkicki, middlekicki i frontkicki, kopnięcia stopujące na kolano, pushkicki to - cytując klasyka - jego chleb powszedni. Opuszcza jednak wtedy ręce niepokojąco nisko, co wykorzystują rywale trafiając nieosłoniętą głowę Australijczyka. A jak już jesteśmy przy słabej defensywie Noke'a w stójce, to możemy szybko przejść do jego obron przed obaleniami, gdzie prezentuje się równie słabo. Patrick Cote, który wybitnym zapaśnikiem na pewno nie jest, bez większych problemów go obalał.
Kyle, jak już wyląduje na plecach, nie zawsze próbuje wracać szybko do stójki. Najczęściej szuka możliwości poddania, np. trójkątem, ale z reguły średnio mu to wychodzi. Uważam, że Sobotta na takie sztuczki nie da się nabrać.
Peter w stójce prezentuje się trochę podobnie do Noke'a. Tak jak jego najbliższy rywal, często odwołuje się do kopnięć i jest w tym skuteczny.

Potrafi ponadto ładnie kłuć ciosami prostymi. W płaszczyźnie zapaśniczej prezentuje się równie przyzwoicie. Dynamicznie i w tempo nurkuje pod ciosami rywala, by przenieść walkę do parteru, jak robił choćby w pojedynku z Pawłem Pawlakiem:

Sobotta ma dobrą kontrolę z góry, ale cały czas dąży do zdobywania lepszych pozycji, a już najczęściej szuka możliwości zajścia za plecy rywala. Widać zresztą po statystykach, w jaki sposób najczęściej kończył pojedynki. Mimo, że jego rywale wiedzą mniej więcej czego się spodziewać, to i tak ciężko znaleźć im drogę ucieczki z mocno dopiętych duszeń. Steve Kennedy ostatnio nie przetrwał nawet trzech minut z Polakiem.
Werdykt
Wygląda na to, że bukmacherzy prawidłowo ocenili szanse na zwycięstwo zawodników. Peter Sobotta słusznie jest faworytem. Noke wciąż jest bardzo solidnym zawodnikiem, ale zbyt często popełnia błędy w defensywie, które mieszkający aktualnie w Niemczech zawodnik powinien wykorzystywać. Wymiany w stójce mogą być wyrównane, ale Peter wydaje się nieco lepszy zapaśniczo i parterowo, co pozwoli mu na ugranie decyzji sędziowskiej, a może nawet uda mu się poddać oponenta.
Stefan Struve - Jared Rosholt

Urodzony w Holandii Stefan Struve (MMA 26-7) jest faworytem bukmacherów przed pojedynkiem z Jaredem Rosholtem (MMA 13-2).
"Wieżowiec" niedostatki techniki nadrabia warunkami fizycznymi. Długie kończyny ułatwiają trafianie oponentów z większego dystansu. Tak było w ostatniej walce z Antonio Rodrigo Nogueirą. Trafiał go zarówno ciosami z rąk, jak i np. wysokimi kopnięciami:

Z tym, że trzeba uczciwie przyznać, że trafianie w głowę "Minotauro" ciężko uznać za powód do chwały. 39-letni "Nog" w ostatnich walkach poruszał się jak wóz z węglem. A mimo to zdołał obalić "Wieżowca",

a następnie zajść mu za plecy i nawet chwilę być w dosiadzie.
Holender generalnie ma dobre defensywne zapasy i dał radę powstrzymać większość prób sprowadzenia walki na ziemię w wykonaniu Nogueiry, jednak wątpię, że uda mu się powtórzyć ten sukces w boju z Jaredem Rosholtem. Ten ostatni jest zabójczo skutecznym zapaśnikiem i właśnie to w połączeniu z "morderczym" lay&pray pozwoliło mu na wygranie pięciu walk w UFC.
Jak więc ma to wygrać Struve? Największą szansę upatrywałbym w stójce. A nuż uda mu się podłączyć rywala czymś mocnym i skończyć ciosami. Jednak nie jest to najbardziej prawdopodobny scenariusz. Stefan zdaje się notować regres i ciężko oczekiwać po nim zaskakujących nokautów jak to miało miejsce w boju ze Stipe Miocicem. Druga sprawa, że Jared mimo posiadania dość dziurawej defensywy, dysponuje relatywnie mocną szczęką. Owszem, skończył go ciosami Alexey Oleinik, ale musiał się przed tym sporo napocić. Rosholt bywał nokdaunowany, choćby w pierwszej walce z Waltem Harrisem, ale udawało mu się to przetrwać i odwrócić losy pojedynku na swoją korzyść. Tym razem może być podobnie.
Stefan dobrze się sprawuje w parterze, jednak Jared ma wysoki współczynnik obron przed poddaniami i wątpię, że właduje się w jakieś duszenie czy dźwignię. Sam też raczej nie będzie szukał technik kończących, ale jak najbardziej może w swoim stylu zależeć rywala na ziemi. I takiego scenariusza się spodziewam. Holender może i nawet urwie którąś z rund, ale ostatecznie zrobi za mało, by przekonać do siebie sędziów punktowych.
Uważam, że Jared Rosholt jest faworytem tego starcia, dlatego aktualny kurs na jego zwycięstwo jest wart ryzyka.
Richard Walsh - Steve Kennedy

Richard Walsh (MMA 8-3) powraca do oktagonu po dwóch przegranych, które zaliczył z Kiichim Kunimoto (MMA 18-6-2, 1NC) oraz Alanem Joubanem (MMA 12-4). O ile ta druga przegrana była przez nokaut, tak ta pierwsza była mocno dyskusyjna. W pierwszej odsłonie pojedynku Australijczyk kompletnie zdominował Kiichiego Kunimoto i aż trzykrotnie posyłał go na deski. Walsh nie potrafił jednak definitywnie dokończyć żadnej z rozpoczętych akcji i pojedynek dotrwał do kończącego rundę gongu. Od drugiej rundy walka mocno zwolniła, Japończyk zaczął trafiać w stójce, czym zatarł złe wrażenie z pierwszej odsłony. Nie była to jednak przewaga wyraźna, a może nawet starcie było wyrównane. Trzecia runda przebiegała w podobnym tempie z tą różnicą, że Kunimoto w ostatniej minucie znalazł się za plecami Walsha, gdzie nieco postraszył Australijczyka duszeniem – bo w rzeczywistości akcja była daleka od dopięcia.
Walsh nie należy do największych półśrednich, jednak jest silny fizycznie i wielokrotnie już to udowadniał. Często dąży do klinczu i szuka sprowadzeń. Lubi stosować wycinki rodem z Judo. Jest aktywny w walce przy siatce. Wykazuje zamiłowanie do „brudnego boksu” - często używa krótkich ciosów i łokci na głowę, a także kolan na korpus.
Gdy walka znajdzie się w okolicach środka oktagonu, Walsh potrafi (nie poprzedzając tego kombinacją ciosów) dynamicznie skrócić dystans i zanurkować w nogi rywala próbując obalenia – często skutecznie.

Ma przeciętny współczynnik obron przed poddaniami – co prawda wyzwolił się z prób gilotyny Chrisa Indicha, w tym z jednej wyglądającej na ciasno dopiętą, jednak to, że Chris nie będący magikiem BJJ sprawiał, że Richard znajdował się w niekorzystnych pozycjach, jest niepokojące w kontekście najbliższego pojedynku. W programie „The Ultimate Fighter: Nations” został poddany przez Oliviera Aubina-Merciera już w pierwszej minucie walki. Zbyt łatwo oddał plecy, co było fatalne w skutkach.

Kontrola z góry w wykonaniu Walsha nie należy do najlepszych - miewał problemy z przytrzymaniem rywala na ziemi. Wyglądało to podobnie jak w boju Piotra Hallmanna z Gleisonem Tibau – ten drugi obalał rywala, jednak Polak regularnie przywracał walkę do stójki przy użyciu siatki.
Na moment wróćmy jeszcze do stójki Australijczyka – na plus trzeba zaliczyć szybkie ciosy proste – właśnie nimi regularnie trafiał Aubina–Merciera jeszcze zanim walka trafiła do parteru. Potrafi też iść za ciosem, wyprowadzając dynamiczne kombinacje, jak w boju z Indichem.

Również świetnie sobie stójkowo radził z Alanem Joubanem do czasu nokautu. Jednak największy kunszt pokazał właśnie z Japończykiem.

Richard trafiał Kiichiego ciosami prostymi, ale i nawet kolano raz siadło na chcącego pójść po obalenie Kunimoto. Walsh potrafi być czujny i nie przyjmuje zbyt wielu niepotrzebnych ciosów. Jest wyposażony w dobrą kondycję.
Steve Kennedy (MMA 22-7) niby ma 8 nokautów na koncie i niby w swej karierze stoczył kilka walk bokserskich, ale jego stójka jest dosyć licha. Defensywa to już w ogóle leży. Odchyla głowę, wyciąga ręce do przodu, a gardę trzyma na wysokości klatki piersiowej. Peter Sobotta go punktował, Manuel Rodriguez również. Dziwny to zawodnik. Dodatkowo posiada czarny pas BJJ oraz jest mistrzem kraju w zapasach w stylu wolnym. Steve nie jest jednak fighterem wybijającym się w żadnej płaszczyźnie. Nawet będąc z góry czasami jest pasywny. I właśnie w tym sęk. Uważam, że w stójce Richard da sobie radę ze sztywnym Kennedym. Steve może coś zdziałać w parterze, ale można uznać, że Walsh przegrał jedynie po mocarnym łokciu Alana, bo z Kiichim niesłusznie sędziowie przyznali decyzję Japończykowi. Kennedy jest w zasięgu Richarda i gdyby nie to, że kurs na tego drugiego jest zbyt niski, to można by było zainwestować w te zestawienie. Poddanie ze strony Steve'a jest możliwe, ale bardziej prawdopodobne, że proste ciosy faworyta zrobią co do nich należy.
Last edited: