Pogotowie Sercowe Cohones

Gratulację Panowie.
Jednak ja jestem pesymistą i już nic tego nie zmieni. Myślę, że jak kiedyś się już zjawię na jakimś zlocie integracyjnym cohones, to będzie o czym pogadać :D
No widzisz @Mort jak Ci nie wyjdzie, to zawsze Ci zostaje miłość do Jezusa i też możecie obchodzić rocznice ;) <no offence>

Mi to wyjdzie. Spokojnie. Ale wiadomo, Jezus zawsze przy mnie, nawet wtedy gdy upadnę. :)
 
A kiedy wiedzieliście, że to ta panowie? Od początku? @Orest
Nie wiem, po prostu w pewnym momencie to się wiedziało i tyle, nie umiem nic więcej na ten temat dodać.
Gratulację Panowie.
Jednak ja jestem pesymistą i już nic tego nie zmieni. Myślę, że jak kiedyś się już zjawię na jakimś zlocie integracyjnym cohones, to będzie o czym pogadać :D
No widzisz @Mort jak Ci nie wyjdzie, to zawsze Ci zostaje miłość do Jezusa i też możecie obchodzić rocznice ;) <no offence>
Do czasu aż spotkasz właściwą kobietę na swojej drodzę. Czego Ci życzę, a na zlocie na pewno będzie o czym gadać.
 
No to może ja, miłość to jest chuj. Najpierw jest zauroczenie, widzisz jej piękną buźkę, oczy, tyłek, nogi, piersi, stawiasz cipkę na piedestale, potem jesteś wjebany emocjonalnie, myślisz, że po paru miesiącach znaczy dla Ciebie więcej niż inni(tylko dlatego, że ma cipkę, a feromony działają). Jeżeli to przetrwa dłużej zaczyna się przyzwyczajenie. Potem każda drobnostka u niej zaczyna Cie wkur@#$%ć niemiłosiernie, sex z nią już tego nie rekompensuje i jeżeli nie masz jaj jak King Kong, to tego nie skończysz bo w końcu tyle miesięcy/lat razem, wspólne wspomnienia, co z tego, że teraz życie z nią jest nudne jak wypociny @Born2kill 'a. Siedzisz w tym smutnym związku jak ta smutna pi#$a, może międzyczasie pojawią się dzieci i to na nie przenosisz całą swoją uwagę, a one i tak Ci się odwdzięczą pyskówką, czy narkomanią w okresie dojrzewania i będą Ci podbierać ciężko zarobione pieniądze na szlugi. Wszystkie pieniądze zainwestowane w związek i dziecko mógłbyś odłożyć na lokatę, zwiedzać świat i poznawać nowe kobiety różnej maści, ale nie... TY wolisz być pospolity.

Takie wolne myśli. Pozdrawiam ;)

Jeśli Cię to pocieszy to my z byłą i po 4 latach pieprzyliśmy się co dzień z tą samą pasją co na początku, ba, czym dłużej tym nawet to wszystko było lepsze, na tyle, że seks nas trzymał w patologicznych relacjach jeszcze pół roku po rozstaniu.
Wkurwianie na siebie o pierdoły też się nigdy nie pojawiło, ciągle jak u dzieci ta sama euforia cały dzień z przebywania ze sobą. No ale to tylko 4 lata, kto wie co by było po 10....ale czy to ważne? Czy jesteś z kimś pół roku czy 50 lat - jeżeli kochasz, to każdy związek jest tak samo prawdziwy i ważny.
 
Jeśli Cię to pocieszy to my z byłą i po 4 latach pieprzyliśmy się co dzień z tą samą pasją co na początku, ba, czym dłużej tym nawet to wszystko było lepsze, na tyle, że seks nas trzymał w patologicznych relacjach jeszcze pół roku po rozstaniu.
Wkurwianie na siebie o pierdoły też się nigdy nie pojawiło, ciągle jak u dzieci ta sama euforia cały dzień z przebywania ze sobą. No ale to tylko 4 lata, kto wie co by było po 10....ale czy to ważne? Czy jesteś z kimś pół roku czy 50 lat - jeżeli kochasz, to każdy związek jest tak samo prawdziwy i ważny.

Toć wtedy miałeś wyrzut teścia z pały, więc nawet potwora byś tak grzmocił non toper, Waść
Doklaaaaadnieeeee!!! :smile:

Pięknie to opisał, żony nie mam, ale tak się czuje.

Już nastukałeś tamtemu drugiemu, co krążył na horyzoncie?
 
Rozumiem co chciałeś powiedzieć i jaka jest puena Twojej szydery, ale weź Kaczka, nie bądź wredną kurą. W sumie wolę nie wiedzieć co oznacza mieć "wyrzut z teścia"

Dostałem odpowiednie wytyczne od @Masu na maila - co zrobić - musze realizować, rewanżując sie za jego wkład w dojście do Was z moich zzabanów kiedyś tam
 
Żeby nie było, że wyśmiałem tylko i jest to forma obrony ;).

Mam wspaniałą żonę, z którą jestem już ponad 8 lat, małego pociesznego synka i strasznie ich kocham. W ogólę się z żoną nie nudzę, cały czas odkrywamy się na nowo i jest na prawdę fajnie, życie leci, dzieciak rośnie, a ja nie uważam, że jestem z nią z przyzwyczajenia,, bawi mnie, wkurza mnie, zaskakuje mnie, nie jest nudno. Po prostu do związku trzeba mieć też odpowiednie nastawienie, charakter, trzeba znaleźć właściwą osobę.

W jednym Ci przyznaję racje, taki scenariusz jest możliwy jak masz niewłaściwą kobietę u boku, jak pomyślę o moich byłych, to uważam, że dokładnie tak by to wyglądało, ale na szczęście to już przeszłość:) Pozdro.

A co do forsy, to jak masz głowę i chuj, to i kasa jest pomimo żony i dzieci ;)

No i dlatego cię lubie Grubasie:)

A kiedy wiedzieliście, że to ta panowie? Od początku? @Orest

Ja chyba od samego początku bycia razem bo ona była zajęta i przez parę tygodni ją poznawałem i decyzja o wchodzeniu w "temat" wiązała się z reperkusjami dla mnie i utratą 90% znajomych. No ale już kilka lat wcześniej jak poznałem ją w knajpie przelotnie (16-letni rudzielec) to pomyślałem sobie dobra sztuka, szkoda że taka młoda;) No cóż, czasem trzeba odbić niedoszłą narzeczoną kumplowi, dla własnego szczęścia.
 
Dostałem odpowiednie wytyczne od @Masu na maila - co zrobić - musze realizować, rewanżując sie za jego wkład w dojście do Was z moich zzabanów kiedyś tam

To dobrze, bo z Masu już się nie bije na forum to teraz My będziemy w walce krzyżować miecze. (@Masta Blasta )

A co do tematu: ja chyba tą jedyną już miałem, niestety musiało się skończyć i wątpie by jeszcze kiedyś zdarzyło się coś podobnego. Niestety skończyło się nie z powodu krzywd, braku miłości itd - wręcz przeciwnie, miłość była na konniec jeszcze wieksza, szczescie z bycia razem też, tym bardziej wkurwia ja dwoje którzy się kochają, chcą być razem i są szczęśliwi, planują całą przyszłość, muszą się przez jakieś popierdolone rzeczy rozstać.
Dlatego wątpie by znowu to się trafiło, jak u Masu. Co innego gdy miłość umrze, albo coś ją zniszczy, zdrada itd. Wtedy znowu się kiedyś zakochasz. No ale jeśli stara miłość nie miała okazji umrzeć? To nie zacznie się nowej.
 
Toć wtedy miałeś wyrzut teścia z pały, więc nawet potwora byś tak grzmocił non toper, Waść


Już nastukałeś tamtemu drugiemu, co krążył na horyzoncie?
Sytuacja opanowana pięknie, kwestia zmiany nastawienia i poprawy własnej głowy. Jest mega Łuki. :-)
 
Co wy tak tej ryby nie lubicie, panowie? Przynajmniej chamski nie jest i nie czepia się każdego. ;)

@Masu @Masta Blasta
Przecie ja nigdy słowa złego na Rybkę nie powiedziałem:) Zawsze doceniam koloryt na forum, a Halibut kojarzy mi się jak najbardziej pozytywnie;)

e: jadłem ostatnio jednego w knajpie w Ustce, smażony na głębokim oleju chrupał rozkosznie mięknąc pod wpływem potęgi moich białych zębów i zimnego mniej wybornego Tyskiego
 
Last edited:
Przecie ja nigdy słowa złego na Rybkę nie powiedziałem:) Zawsze doceniam koloryt na forum, a Halibut kojarzy mi się jak najbardziej pozytywnie;)

A to soras, ale @Masu ma beefa z bajkopisarzem. Bajki, nie bajki, jest wesoło przynajmniej. :D

(nigdy nie zostałem nazwany bajkopisarzem za moje świadectwa cudów, coś w tym jest!)

KOCHAJCIE SIĘ :**
 
Co wy tak tej ryby nie lubicie, panowie? Przynajmniej chamski nie jest i nie czepia się każdego. ;)

@Masu @Masta Blasta


Mort, niby taki dobry, katolik, a do zła prowadzisz dobro czyniąc. Przecież wiesz, że robisz prowokacje i może zaczac się znowu wojna gdy zadajesz Masowi(jak odmienić? ) takie pytanie o mnie ;p
 
A to soras, ale @Masu ma beefa z bajkopisarzem. Bajki, nie bajki, jest wesoło przynajmniej. :D

(nigdy nie zostałem nazwany bajkopisarzem za moje świadectwa cudów, coś w tym jest!)

KOCHAJCIE SIĘ :**
Ziomków z cohones kocham jak siebie samego:)
 
Mort, niby taki dobry, katolik, a do zła prowadzisz dobro czyniąc. Przecież wiesz, że robisz prowokacje i może zaczac się znowu wojna gdy zadajesz Masowi(jak odmienić? ) takie pytanie o mnie ;p

Masownikowi. Masu będzie się trzymał swojego zapewne i nic nie wspomni o Tobie, a do mego pytania nie ustosunkuje się w sposób raniący Twą osobę, w końcu teraz kaczka przejął pałeczkę.
 
Ja chyba od samego początku bycia razem bo ona była zajęta i przez parę tygodni ją poznawałem i decyzja o wchodzeniu w "temat" wiązała się z reperkusjami dla mnie i utratą 90% znajomych. No ale już kilka lat wcześniej jak poznałem ją w knajpie przelotnie (16-letni rudzielec) to pomyślałem sobie dobra sztuka, szkoda że taka młoda;) No cóż, czasem trzeba odbić niedoszłą narzeczoną kumplowi, dla własnego szczęścia.
Odwazna decyzja. W sumie to jestem pelen podziwu.
 
@Masu

ale w sumie to mam podobną sytuację, tylko w nieco odmiennym wymiarze. Kumpla byłą dziewczynę przyprowadziłem do Jezusa (tzn. do naszej wspólnoty). Na to kumpel pokasował mnie z portali społecznościowych i się nie odzywa do mnie, bo myśli, że go zdradziłem, a zrobiłem to w imię miłości, tylko, że do bliźniego. Nie żałuję w sumie, ale przez to potraciłem też masę kumpli. :)
 
@Masu

ale w sumie to mam podobną sytuację, tylko w nieco odmiennym wymiarze. Kumpla byłą dziewczynę przyprowadziłem do Jezusa (tzn. do naszej wspólnoty). Na to kumpel pokasował mnie z portali społecznościowych i się nie odzywa do mnie, bo myśli, że go zdradziłem, a zrobiłem to w imię miłości, tylko, że do bliźniego. Nie żałuję w sumie, ale przez to potraciłem też masę kumpli. :)
Widocznie nie był 'prawdziwy', dobralem trochę dziwnie słowo, ale ogarniesz o co chodzi.
 
Widocznie nie był 'prawdziwy', dobralem trochę dziwnie słowo, ale ogarniesz o co chodzi.

Tak, najgorsze jest to, że tyle lat się przyjaźniliśmy, a on z automatu przyjął, że jeżeli ja z nią się spotkałem raz czy drugi (wiadomo w jakim celu, zresztą ja mu o tym mówiłem, że po to z nią się spotykam), to znaczy, że 'napierniczam' na niego i go zdradzam. Smutne, ale cóż. :) Ale wszystko fajnie wyszło, ona wyszła z najgorszego okresu swojego życia (próba samobójcza była, potem różne powroty myśli takich) i teraz znalazła kogoś, kto jest po prostu od Boga. Fajnie. :))
 
Tak, najgorsze jest to, że tyle lat się przyjaźniliśmy, a on z automatu przyjął, że jeżeli ja z nią się spotkałem raz czy drugi (wiadomo w jakim celu, zresztą ja mu o tym mówiłem, że po to z nią się spotykam), to znaczy, że 'napierniczam' na niego i go zdradzam. Smutne, ale cóż. :) Ale wszystko fajnie wyszło, ona wyszła z najgorszego okresu swojego życia (próba samobójcza była, potem różne powroty myśli takich) i teraz znalazła kogoś, kto jest po prostu od Boga. Fajnie. :))
Do kumpli mam ambiwalentny stosunek, raz są, raz ich nie ma. Fajnie mieć kilku, ale bez nich też jest spoko:).
Tak na prawdę mam jednego przyjaciela, a zarazem kuzyna (pozdro @Comber), z którym trzymam się już długie lata. Reszta przychodziła, odchodziła i takie są chyba koleje życia.
 
@Orest właśnie zauważam to im bardziej brnę w dorosłość. :) ale u mnie to też zmiana mojej osobowości i życia o 180 stopni miała duży wpływ. Kiedyś kumple z którymi się jarało, piło i ćpało. Dziś ja tego nie robię, oni tak i dziwnie się przy mnie czują zauważyłem, więc się porozpadało. :)
 
A może to o czym @Shoocker pisał, da sie dosyć łatwo naprawić i nuda w związku+ ból pleców partnerki minie...:

11898676_884049841631918_8188968928341726070_n.jpg
 
Do kumpli mam ambiwalentny stosunek, raz są, raz ich nie ma. Fajnie mieć kilku, ale bez nich też jest spoko:).
Tak na prawdę mam jednego przyjaciela, a zarazem kuzyna (pozdro @Comber), z którym trzymam się już długie lata. Reszta przychodziła, odchodziła i takie są chyba koleje życia.
Jakbym czytał siebie. Aż się łezka kręci bracie :)
 
Back
Top