Wybór Lebrona kosmiczny. Chłop jednak lubi ryzyko, ale prawdę mówiąc w Cavaliers może zbudować zespół zupełnie pod siebie i zdobyć kolejny pierścień. Wszak nie wierzę, że nowy projekt kawalerzystów będzie stał pod znakiem żydurasa pod koszem.
Zdziwienie kontraktem Amare Stoudemire'a uważam za niesłuszne. Jeżeli spojrzymy na jego osiągnięcia z Phoenix jakie miał u boku Nash'a to maksymalny kontrakt i przejście do Knicksów dziwić nie może. Do dziś moja słoneczna część płacze, że tamtem zespół tak skończył.
Teraz czas na słowo o słoneczkach. Szkoda, że zatrudniają Isaiaha. Zdecydowanie wolałbym, aby ich oko padało na młodych z Pacers, których tamci się pozbywają. Widząc odchodzących Hibberta, Colliosona, Grangera, aż by się chciało kogoś z nich zobaczyć w pomarańczy.
Odejście Frye'a to dobry ruch, nigdy gość mi się nie widział, z jego obroną.
Szczerze mówiąc skład Suns mi nie imponuje, a ich dobre wyniki tłumaczę sobie postacią trenera. Wiadomo, że czasy Steve'a nie wrócą, ale po cichu myślę, że sprowadzą kogoś lepszego do ekipy. Niestety póki co, najlepsze kąski omijają Arizonę.
Jako, że wcześniej słowa nie mówiłem w temacie. Zadowolony jestem, że Indiana, którą pięć lat temu typowałem na mistrza osiągnęła wysoki poziom. Cieszy mnie wybuch geniuszu Currego, oraz forma Lina, która potwierdza, że w kosza trzeba grać ciągle na najwyższym poziomie. Cieszy mnie mistrzostwo Spurs, pokazali, że w kosza gra się zespołowo, a nie nazwiskami. Cieszy powoli odradzające się Suns i pikujące Lakers z Miami. Choć wobec zespołu z Florydy żal mnie łapie, że Dwayne Wade ciągle tam walczy z kolanami.
Moje nadzieje, to oczywiście pierścień w Słońcach w najbliższych latach, choć szczerze tego nie widzę. Może w przyszłym sezonie moda na powroty, którą (oby) zapoczątkował LeBron skłoni Stoudemire'a do powrotu a wtedy wszystko będzie możliwe.
Trochę długo, ale że to mój pierwszy post w temacie to sobie pozwoliłem.