Załóżmy, że potwierdzi się, że zdobyli szczyt. Czy w środowisku himalaistów, zdobycie szczytu, ale śmierć u góry jest traktowana jako "sukces gorszego sortu" czy nie zwraca się na to uwagi? Pytam jako laik, bo z jednej strony zdobycie szczytu to zdobycie szczytu, ale jednak atak szczytowy "na wariata", bez myślenia o zejściu, jest (jak głupio to nie brzmi) łatwiejszy. Bo np. Piotr Pustelnik w jednym z wywiadów mówi, że "martwi bohaterowie w górach nie są żadnymi bohaterami" i stąd moje zaciekawienie tym faktem, jak są postrzegane takie akcje...
PS. Też się wkręciłem, ciekawa sprawa. Oglądam sobie treningi, filmiki Bieleckiego... Profesjonaliści.