Filmy - co obejrzeć a co omijać szerokim łukiem.

To się zdarza? Bo ja nigdy nie kupuje u nich-nie maja tego co lubie
Dobra, opowiem od początku. Ide z dziewczyną do kina, po drodze zachaczam żabke w celu nabycia czipsów i cuksów, jak na cohonesiaka przystało. W kasie podczas kupowania biletu powiedziano mi, że z czipsami nie wejdę i poprosili mnie o zostawienie ich u nich w kasie. skittlesy miałem skitrane w kielni. W połowie filmu sobie o nich przypomniałem, szybkie otwarcie i już wpierdalam, a tu nagle wchodzi gruba loszka z kina i mówi, że wszystko widzi na kamerze. Pojęczała chwile, próbowałem zgonić wine na dziewczyne, ale nie dało rady :DC::DC:
 
Dobra, opowiem od początku. Ide z dziewczyną do kina, po drodze zachaczam żabke w celu nabycia czipsów i cuksów, jak na cohonesiaka przystało. W kasie podczas kupowania biletu powiedziano mi, że z czipsami nie wejdę i poprosili mnie o zostawienie ich u nich w kasie. skittlesy miałem skitrane w kielni. W połowie filmu sobie o nich przypomniałem, szybkie otwarcie i już wpierdalam, a tu nagle wchodzi gruba loszka z kina i mówi, że wszystko widzi na kamerze. Pojęczała chwile, próbowałem zgonić wine na dziewczyne, ale nie dało rady :DC::DC:
Co to za faszystowskie kino?
 
Dobra, opowiem od początku. Ide z dziewczyną do kina, po drodze zachaczam żabke w celu nabycia czipsów i cuksów, jak na cohonesiaka przystało. W kasie podczas kupowania biletu powiedziano mi, że z czipsami nie wejdę i poprosili mnie o zostawienie ich u nich w kasie. skittlesy miałem skitrane w kielni. W połowie filmu sobie o nich przypomniałem, szybkie otwarcie i już wpierdalam, a tu nagle wchodzi gruba loszka z kina i mówi, że wszystko widzi na kamerze. Pojęczała chwile, próbowałem zgonić wine na dziewczyne, ale nie dało rady :DC::DC:
no chyba ich popierdolilo, ze skitllesow nie mozna jesc. wysmilbym ja tam i powiedzial, zeby zamknela morde, bo nie slysze filmu. co za swinia jebana, pewnie weganska kurwa
 
Wydaje mi się, że mogło to byc spowodowane oglądaniem seansu na "mniejszej" sali, generalnie nigdy nie było problemu z wnoszeniem ciperek, picia czy orzeszków na dużą sale. Może takie zasady panują tylko na tych mniejszych pomieszczeniach ? a zresztą jebać, przynajmeniej teraz mam zagryche do browarka
 
no chyba ich popierdolilo, ze skitllesow nie mozna jesc. wysmilbym ja tam i powiedzial, zeby zamknela morde, bo nie slysze filmu. co za swinia jebana, pewnie weganska kurwa
czasami odnosze wrazenie, ze jestes moim zaginionym bratem
 
Chyba się wezmę dzisiaj za Marsjanina w końcu, bo słyszałem, że warto (ewentualnie obejrzę Buntownika z wyboru)
 
Chyba się wezmę dzisiaj za Marsjanina w końcu, bo słyszałem, że warto (ewentualnie obejrzę Buntownika z wyboru)
Buntownik koazak film. Marsjanina jeszcze nie oglądałem, jakoś mam opory.


Zna ktoś jakieś filmy nawiązujące do wybuchów bomb atomowych? Najlepiej oczywiste, żeby w nich coś jebło, a nie tylko miało.
 
Buntownik koazak film. Marsjanina jeszcze nie oglądałem, jakoś mam opory.


Zna ktoś jakieś filmy nawiązujące do wybuchów bomb atomowych? Najlepiej oczywiste, żeby w nich coś jebło, a nie tylko miało.
Dr strangelove
 
no chyba ich popierdolilo, ze skitllesow nie mozna jesc. wysmilbym ja tam i powiedzial, zeby zamknela morde, bo nie slysze filmu. co za swinia jebana, pewnie weganska kurwa
Huehue zajebisty post :D
 
ktoś jakieś filmy nawiązujące do wybuchów bomb atomowych? Najlepiej oczywiste, żeby w nich coś jebło, a nie tylko miało.

Nie wiem jak wygląda ekranizacja, ale "Ostatni brzeg" Shute'a to świetna książka. Tyle, że dzieje się już po wybuchach i nie jest to postapo z mutantami, tylko powolne czekanie na koniec.
 
Odniosę się do rozmowy o żarciu kupionym poza kinem...

Bez wchodzenia w szczegóły - chodzę do kina średnio 1x w miesiącu, czasami częściej. Nigdy nie chodzę na jakieś filmy z dupy wzięte, żeby tylko iść i oglądać. Musi mnie to zainteresować. Wybieram się niebawem na Jasona Bourne'a i ... jak zawsze zrobię zapas jedzonka poza kinem. Dla wielu ludzi wydaje się to cebulackie, natomiast ja na to patrzę trochę inaczej. Raz kiedyś kupiłem popcorn to mało co szczęki nie zbierałem z podłogi jak za małą porcję zaspiewano mi coś ponad 10 zł. :boystop: Generalnie do kina nie idzie się po to by jeść, niemniej coś trzeba mieć do picia i do przekąszenia, zwłaszcza jak film trwa ponad 2 h.

Obserwuję zachowanie innych ludzi. 99% ludu nie pierdoli się w tańcu i zanim wjadą na ostatnie piętro gdzie jest kino (w galerii handlowej) to robią zakupy w Almie parę pięter niżej. I bez żadnego kitrania wpierdalają się potem na salę z reklamówkami. :jump: Ja taki bezczelny nie jestem i zazwyczaj chowam prowiant do torby czy do kurtki.

W ogóle wizja, że przychodzi ktoś z obsługi i opierdala za to, że się wyciągnęło własne jedzenie - ABSTRAKCJA.
 
Odniosę się do rozmowy o żarciu kupionym poza kinem...

Bez wchodzenia w szczegóły - chodzę do kina średnio 1x w miesiącu, czasami częściej. Nigdy nie chodzę na jakieś filmy z dupy wzięte, żeby tylko iść i oglądać. Musi mnie to zainteresować. Wybieram się niebawem na Jasona Bourne'a i ... jak zawsze zrobię zapas jedzonka poza kinem. Dla wielu ludzi wydaje się to cebulackie, natomiast ja na to patrzę trochę inaczej. Raz kiedyś kupiłem popcorn to mało co szczęki nie zbierałem z podłogi jak za małą porcję zaspiewano mi coś ponad 10 zł. :boystop: Generalnie do kina nie idzie się po to by jeść, niemniej coś trzeba mieć do picia i do przekąszenia, zwłaszcza jak film trwa ponad 2 h.

Obserwuję zachowanie innych ludzi. 99% ludu nie pierdoli się w tańcu i zanim wjadą na ostatnie piętro gdzie jest kino (w galerii handlowej) to robią zakupy w Almie parę pięter niżej. I bez żadnego kitrania wpierdalają się potem na salę z reklamówkami. :jump: Ja taki bezczelny nie jestem i zazwyczaj chowam prowiant do torby czy do kurtki.

W ogóle wizja, że przychodzi ktoś z obsługi i opierdala za to, że się wyciągnęło własne jedzenie - ABSTRAKCJA.
Alma+kino? Ale nie w Galerii Kazimierz?
 
Nie wiem jak wygląda ekranizacja, ale "Ostatni brzeg" Shute'a to świetna książka. Tyle, że dzieje się już po wybuchach i nie jest to postapo z mutantami, tylko powolne czekanie na koniec.
Widziałem ekranizację z 1959 roku i według mnie daje radę. Warto obejrzeć ale książka lepsza.
 
Odniosę się do rozmowy o żarciu kupionym poza kinem...

Bez wchodzenia w szczegóły - chodzę do kina średnio 1x w miesiącu, czasami częściej. Nigdy nie chodzę na jakieś filmy z dupy wzięte, żeby tylko iść i oglądać. Musi mnie to zainteresować. Wybieram się niebawem na Jasona Bourne'a i ... jak zawsze zrobię zapas jedzonka poza kinem. Dla wielu ludzi wydaje się to cebulackie, natomiast ja na to patrzę trochę inaczej. Raz kiedyś kupiłem popcorn to mało co szczęki nie zbierałem z podłogi jak za małą porcję zaspiewano mi coś ponad 10 zł. :boystop: Generalnie do kina nie idzie się po to by jeść, niemniej coś trzeba mieć do picia i do przekąszenia, zwłaszcza jak film trwa ponad 2 h.

Obserwuję zachowanie innych ludzi. 99% ludu nie pierdoli się w tańcu i zanim wjadą na ostatnie piętro gdzie jest kino (w galerii handlowej) to robią zakupy w Almie parę pięter niżej. I bez żadnego kitrania wpierdalają się potem na salę z reklamówkami. :jump: Ja taki bezczelny nie jestem i zazwyczaj chowam prowiant do torby czy do kurtki.

W ogóle wizja, że przychodzi ktoś z obsługi i opierdala za to, że się wyciągnęło własne jedzenie - ABSTRAKCJA.

Jak dla mnie zachowanie porównywalne z dawaniem pustej koperty na weselu. Długo w tym kraju nie będzie lepiej.
 
Ja cole kupuje zawsze w kinie.
Poza tym mam taki zestaw w większości przypadków :

images


+

x354-q80.jpg


razy kilka.

Wszyscy powinni być szczęśliwi.
 

Do restauracji też się wchodzi z własnym jedzeniem? Koszty mniejsze, ale lans jest.
Tak często używa się tutaj wyrażenia "Janusz" a według mnie to właśnie wchodzenie z własnym żarciem do kina jest jednym z najbardziej "januszowo-mireczkowych" zachowań jakie można sobie wyobrazić.
 
Do restauracji też się wchodzi z własnym jedzeniem? Koszty mniejsze, ale lans jest.
Tak często używa się tutaj wyrażenia "Janusz" a według mnie to właśnie wchodzenie z własnym żarciem do kina jest jednym z najbardziej "januszowo-mireczkowych" zachowań jakie można sobie wyobrazić.
Co to w ogole za absurdalne porownania? Te Twoje porownania moznaby stosowac jakby biletu nie kupil i chcial wejsc na film. Nie widze nic zlego, zeby sobie wziac 0.5 litrowa butelke napoju i paczuszke skitelsow, nie placac za to 40 zl.
 
Co to w ogole za absurdalne porownania? Te Twoje porownania moznaby stosowac jakby biletu nie kupil i chcial wejsc na film. Nie widze nic zlego, zeby sobie wziac 0.5 litrowa butelke napoju i paczuszke skitelsow, nie placac za to 40 zl.
To jak z rozumiem w przytoczonej przeze mnie restauracji, za jedzenie zapłacisz, ale napoje będziesz miał już swoje bo nie będziesz płacił za szklankę napoju 10zł, tak?
 
To jak z rozumiem w przytoczonej przeze mnie restauracji, za jedzenie zapłacisz, ale napoje będziesz miał już swoje bo nie będziesz płacił za szklankę napoju 10zł, tak?
Jezeli Ty kino porownujesz do restauracji to w ogole nie mamy o czym dyskutowac.
 
Taki news dla Was koledzy. Kina zarabiają więcej na żarciu niż samych biletach :benny: Ja raczej jedzenia nie kupuję bo nie po to idę do kina, a dwa, nie lubię jak ktoś inny szeleści czy hałasuje podczas seansu. Woda mineralna co najwyżej.
 
Lokal usługowy to lokal usługowy. Obowiązują te same reguły.
Ide do kina, place za bilet, ogladam film. Ide do restauracji, kupuje jedzenie/napoje, pije i jem.
Tak, wniesienie butelki wody do kina to straszny bandytyzm, tepic taka patole. eot
 
Back
Top