Ja potrafię być przez 2 tyg. na deficycie 2000- 2500 kcal dziennie. I mówię tu o ciężkiej pracy fizycznej (przeprowadzki), gdzie spalam 3000- 4000 kcal dziennie, spożywając 1000- 1500. Nie ma mowy o jakimś znaczącym osłabieniu. Szybkość pozyskiwania energii z tłuszczu to też rzecz do wytrenowania. Spożycie białka na poziomie 0,5 g/ kg mc, żadnych widocznych spadków siły po diecie.
Fakt, nie wiem, jakby organizm reagował, gdyby ciągnąć takie coś kolejne tygodnie, albo przy niskim BF- ie. No i czasem, jak się nagle zobaczy coś pysznego, to może być hardcor :)
Hahahaaa! Dokładnie, a apetyt rośnie w miarę jedzenia :) W okresie "masowania", bywało, że ledwo rozgrzałem żuchwę, przygotowałem żołądek i cokolwiek poczułem, a tu już wtłoczone 3 koła
. Po czym głodny jak wilk lustrowałem otaczający mnie świat w poszukiwaniu jakiegokolwiek żeru.