Co mnie wku*wia

Nie mam czasu na ogladanie takich glupot. Chodzi o zabijanie niewinnych zyjatek? A jak brutalnie wyrywasz z ziemi roslinke i ja jesz to juz jest ok? Albo pomidorka, ktory sobie wisi na krzaczku?
nie wiesz co to jest, a jest głupotą... okej. to już dla mnie jest dowód że nie warto z tobą dyskutować na jakikolwiek temat. poza tym porównanie zwierząt do roślinek... brawo. poczytaj sobie o czymś takim jak układ nerwowy jak nie widzisz różnicy. pozdrawiam ;)
 
mam kotkę, różnica między kotami a ludźmi jest ogromna. Kot nie jedząc mięsa najzwyczajniej w świecie umiera, człowiek nie. Moja przynosiła kilka ładnych lat do domu martwe zwierzaki, kiedyś była dzika więc musiała polować żeby wykarmić siebie i kociaki. Nie ma za co :)))))
I nie przeszkadza Ci, że darzysz uczuciem kotkę, która zamęcza myszy na śmierć, zamiast zabić, a jak człowiek zabija mało inwazyjnie, w miarę bezboleśnie, to masz obrzydzenie?
 
nie wiesz co to jest, a jest głupotą... okej. to już dla mnie jest dowód że nie warto z tobą dyskutować na jakikolwiek temat. poza tym porównanie zwierząt do roślinek... brawo. poczytaj sobie o czymś takim jak układ nerwowy jak nie widzisz różnicy. pozdrawiam ;)
jest glupota, bo wrzucila to wegetarianka
kielki tez maja prawo do zycia
 
I nie przeszkadza Ci, że darzysz uczuciem kotkę, która zamęcza myszy na śmierć, zamiast zabić, a jak człowiek zabija mało inwazyjnie, w miarę bezboleśnie, to masz obrzydzenie?

Ja wiem do czego zmierzasz i logikę masz dobrą, ale nie jest ona niepodważalna. Człowiek jako gatunek rozumny, może darzyć uczuciem jakiekolwiek zwierze niższego rzędu (jak kot), bez względu na to, czy to zwierze działa wbrew czy zgodnie z zasadami jakie wyznajemy. Właśnie dlatego, że to tylko zwierze, które jest jeszcze za nisko ewolucyjny by mieć wolną wolę i wybrać czy "męczyć swoją ofiarę" czy ją zabić od razu. To jest uwarunkowanie genetyczne i przekładanie ludzkiej ideologii na zwierzę - nawet jeśli to zwierze jest zupełnym przeciwieństwem tego - jest dosyć nierozsądne. Tak jakby to była moja wina, że kot nie rozumie, że nie wolno męczyć swej ofiary i należy ją zabić od razu jak się jest głodnym.
 
Z góry ustalić, że jak będzie kot albo pies to jebnę?
Tak, rozumiem omijać na zwykłej drodze ale nie na trasie jak się jedzie znacznie szybciej.

@orvenka zaskakujący jest twój relatywizm moralny, w przyrodzie występuje zarówno fauna jak i flora, faunę otaczasz jakąś szczególną czcią a florę totalnie masz za nic - mimo, że jedno i drugie to organizmy żywe.
 
Ja wiem do czego zmierzasz i logikę masz dobrą, ale nie jest ona niepodważalna. Człowiek jako gatunek rozumny, może darzyć uczuciem jakiekolwiek zwierze niższego rzędu (jak kot), bez względu na to, czy to zwierze działa wbrew czy zgodnie z zasadami jakie wyznajemy. Właśnie dlatego, że to tylko zwierze, które jest jeszcze za nisko ewolucyjny by mieć wolną wolę i wybrać czy "męczyć swoją ofiarę" czy ją zabić od razu. To jest uwarunkowanie genetyczne i przekładanie ludzkiej ideologii na zwierzę - nawet jeśli to zwierze jest zupełnym przeciwieństwem tego - jest dosyć nierozsądne. Tak jakby to była moja wina, że kot nie rozumie, że nie wolno męczyć swej ofiary i należy ją zabić od razu jak się jest głodnym.
Dywersje mi szerzysz :evil:
Racja, że możemy usprawiedliwić "moralnie" koty, ze względu na ich genetyczną naturę. (Swoją drogą zwierzęta nie posiadają moralności). Jednak, jeśli nie tolerujemy pewnych zachować wśród ludzi, które napawają nas obrzydzeniem, a jednocześnie nie odczuwamy obrzydzenia wobec podobnym procesów w naturalnym środowisku, to czy takie usprawiedliwianie ma rację bytu?
Patrząc z drugiej strony na problem. Skoro człowiek też ma w naturze jedzenie mięsa, to dlaczego odbieramy mu to prawo na podstawie posiadanego rozumu. Rozum ten został ukształtowany w jedności ze spożywaniem mięsa i zbijaniem zwierząt na użytek pokarmu. Czy oderwanie rozumu od korzeni jego istnienia nie jest zupełnie przeciwstawne dla usprawiedliwiania kota, ze względu na takie same korzenie wykształtowanego zachowania?
 
@orvenka zaskakujący jest twój relatywizm moralny, w przyrodzie występuje zarówno fauna jak i flora, faunę otaczasz jakąś szczególną czcią a florę totalnie masz za nic - mimo, że jedno i drugie to organizmy żywe.

Flora nie ma bliskiego nam ludziom sposobu odczuwania bólu oraz innych uczuć. Fauna natomiast posiada uczucia bliższe człowiekowi jak tęsknota, miłość, przywiązanie - jest więc nam bliższa jeśli chodzi o emocjonalne podejście do świata. Nawet jeśli kiedyś odkryjemy, że flora również potrafi odczuwać ból, smutek czy przerażenie, to nadal jest to coś bardzo dalekiego od naszego postrzegania tych uczuć. Więc nawet jeśli i fauna i flora to organizmy żywe, to eksponowanie emocji i uczuć w zrozumiały dla nas sposób następuje tylko u flory. Nie miałbym problemu ściąć kosą całą łąkę, miałbym natomiast problem zabić cały hangar kur.

Jednak, jeśli nie tolerujemy pewnych zachować wśród ludzi, które napawają nas obrzydzeniem, a jednocześnie nie odczuwamy obrzydzenia wobec podobnym procesów w naturalnym środowisku, to czy takie usprawiedliwianie ma rację bytu?

Moim zdaniem ma, bo czujesz obrzydzenie do osobnika równego tobie. Osobnika mającego tyle samo milionów lat ewolucji. Osobnika z tego samego gatunku. Brak odczuwania obrzydzenia wobec podobnych procesów u kotów to po prostu akceptacja wad gatunku o niższym pułapie ewolucyjnym. W chwili obecnej nie możemy wpływać na zachowanie kotów, nie możemy się z nimi porozumieć, zatem nie możemy ich obarczać winą, że robią coś, do czego zaprogramowała je natura - nawet jeśli robią coś czym gardzimy w odniesieniu do równego nam człowieka.
 
Zamykam dyskusję.
261b46ea8bce.jpg
 
@Cloud no właśnie miałem do tego dążyć, że to że roślina nie wyda jęku, szczeku, pisku czy innego odgłosu nie zmienia faktu że to w dalszym ciągu żywy organizm
 
@Cloud no właśnie miałem do tego dążyć, że to że roślina nie wyda jęku, szczeku, pisku czy innego odgłosu nie zmienia faktu że to w dalszym ciągu żywy organizm

No tak, ale tak jak pisałem, ich "odczuwanie" nie jest nam bliskie, wręcz totalnie obce. Nie mogę utożsamiać się z uczuciami i emocjami, których nawet nie pojmuję, dlatego nam ludziom fauna jest bliższa bo pomimo ograniczenia intelektualnego, zwierzęta w pewnym stopniu są podobne do nas. Widać po nich ból, strach, reagują podobnie na pewne sytuacje. Dlatego zwierzątka mi jest żal, a ściętej pokrzywy już nie. Wytykanie współczucia wobec fauny i ignorowanie flory to już wyższa szkoła czepialstwa :P No bo co z tego, że to też żywe organizmy jak ich sposób postrzegania świata jest mi totalnie obcy? No bo co czuje kwiat? Natomiast mogę sobie wyobrazić co czuje piesek tęskniący za panem.
 
@Cloud nie czepialstwo tylko teoretycznie gdyby ktoś miał nie słyszeć i nie widzieć cierpienia zwierzęcia to też by tego nie zrobił - pojebani wegetarianie ogólnie pierdolą o pozbawianiu życia zazwyczaj, nie o emocjach czy odczuwaniu.
 
Jak można miec pretensje do kota, ze jest kotem:) Koty to skurwysyny matki natury, i to jest w nich piękne i trzeba zwyczajnie zaakceptować ich charakterki.
 
Ej koty są zajebiste. Miałem kiedyś kotkę, całą czarną, nazwałem szmatę Ninja, bo biegała po ścianach (sic!), czaiła się w ciemności kilka godzin, atakowała znienacka, uwielbiała wgryzać się w ścięgno Achillesa (sic2!) i potrafiła ci wyjebać taką skaryfikację, że Popek by się posikał z podniecenia. Nie umiała tylko rzucać shurikenami. Chyba.
 
Moim zdaniem ma, bo czujesz obrzydzenie do osobnika równego tobie. Osobnika mającego tyle samo milionów lat ewolucji. Osobnika z tego samego gatunku. Brak odczuwania obrzydzenia wobec podobnych procesów u kotów to po prostu akceptacja wad gatunku o niższym pułapie ewolucyjnym. W chwili obecnej nie możemy wpływać na zachowanie kotów, nie możemy się z nimi porozumieć, zatem nie możemy ich obarczać winą, że robią coś, do czego zaprogramowała je natura - nawet jeśli robią coś czym gardzimy w odniesieniu do równego nam człowieka.
Rozumiem punkt widzenia, w sumie zaakceptuję proces myślowy, w którym odbieramy człowiekowi prawa, tylko dlatego, że jest rozumny jak my, a obejmujemy troską nierozumne istoty, jak koty,pomimo, że zachowują się znacznie gorzej od drugiego człowieka.

Niemniej nie czepiam się takiej postawy, ale nie rozumiem jej źródła. Jeśli odczuwam, że świnię boli, jak jej spuszczam krew pod wpływem dość skutecznej narkozy porażenia prądem, to dlaczego nie odczuwam, że mysz boli, jak pada z wycieńczenia po godzinie nieudanej próby ratowania życia przed kotem. Krowa jest lepsza od myszy? A może mam gdzieś całą empatię do zwierząt, a chodzi mi jedynie o jakieś innego rodzaju awersje względem innych ludzi (że jedzą, zabijają, egzystują). Czyli coś, co w sumie sugerujesz wytłuszczonym fragmentem. Ale wtedy jedzenie mięsa nie ma nic do rzeczy, a kluczowym jest to uczucie względem drugiego człowieka.
 
Niemniej nie czepiam się takiej postawy, ale nie rozumiem jej źródła. Jeśli odczuwam, że świnię boli, jak jej spuszczam krew pod wpływem dość skutecznej narkozy porażenia prądem, to dlaczego nie odczuwam, że mysz boli, jak pada z wycieńczenia po godzinie nieudanej próby ratowania życia przed kotem.

Ale mówisz o bezpośrednim udziale "ja zabijam tę świnię" czy pośrednim "czyli ja jem hamburgera więc ktoś musi zabić tę świnię". Jeśli o to pierwsze, to nie ja męczę tę mysz, więc nie czuję obciążenia psychicznego, że mysz jest męczona przez mojego kota, taka jest natura. Jeśli o to drugie, to nie wiem. Może faktycznie nie powinienem się odnosić do tych zarzutów samemu jedząc mięso, ale poruszyło mnie obarczanie winą kota o to, że męczy zwierzynę, tak jakby jego działanie było świadome i dyktowane wolną wolą, a nie zaprogramowane przez naturę. W pewnym sensie koty mają świadomość, ale jest ona bardzo ułomna i ograniczona do podstawowych impulsów. Napisałeś do Orvenki, że jest weganką, ale nie przeszkadza jej bestialska natura kota, więc do tego się odniosłem, bo akurat to jeszcze mogę sobie wyobrazić. Jako gatunek, nie traktujemy kota na równi z naszym, więc przekładanie tych pretensji na ograniczone umysłowo zwierze jest moim zdaniem błędne (w sensie "masz pretensje do ludzi, że zabijają, a do kota, że męczy już nie"). Nie wiem czy się dogadaliśmy (chyba nie), ale mam nadzieję, że rozumiemy swoje punkty widzenia. Nie mogę być odpowiedzialny za działania niższego gatunku, który męczenie ma zaprogramowane genetyczne i z którym się nie mogę dogadać. Mogę być natomiast odpowiedzialny za działania gatunku z którym potrafię się dogadać i jeśli ten gatunek robi coś wbrew moim poglądom, to mogę czuć obrzydzenie.
 
Tak, rozumiem omijać na zwykłej drodze ale nie na trasie jak się jedzie znacznie szybciej.

@orvenka zaskakujący jest twój relatywizm moralny, w przyrodzie występuje zarówno fauna jak i flora, faunę otaczasz jakąś szczególną czcią a florę totalnie masz za nic - mimo, że jedno i drugie to organizmy żywe.
nie wiem skąd ci się wzięło, że "florę mam za nic" to jest twój wymysł bądź twoja niepoprawna interpretacja.
Rozumiem punkt widzenia, w sumie zaakceptuję proces myślowy, w którym odbieramy człowiekowi prawa, tylko dlatego, że jest rozumny jak my, a obejmujemy troską nierozumne istoty, jak koty,pomimo, że zachowują się znacznie gorzej od drugiego człowieka.

Niemniej nie czepiam się takiej postawy, ale nie rozumiem jej źródła. Jeśli odczuwam, że świnię boli, jak jej spuszczam krew pod wpływem dość skutecznej narkozy porażenia prądem, to dlaczego nie odczuwam, że mysz boli, jak pada z wycieńczenia po godzinie nieudanej próby ratowania życia przed kotem. Krowa jest lepsza od myszy? A może mam gdzieś całą empatię do zwierząt, a chodzi mi jedynie o jakieś innego rodzaju awersje względem innych ludzi (że jedzą, zabijają, egzystują). Czyli coś, co w sumie sugerujesz wytłuszczonym fragmentem. Ale wtedy jedzenie mięsa nie ma nic do rzeczy, a kluczowym jest to uczucie względem drugiego człowieka.
szczerze to miałam w życiu wiele kotów i nie widziałam żeby męczyły swoje ofiary przy polowaniu. kotka przynosiła mi najczęściej myszy, one dziękują w ten sposób swoim opiekunom, dla nich to taki miły prezent ;P po jakimś czasie się nauczyła, że jak przynosiła mi martwe zwierzę to wrzeszczałam na nią i potem już tylko widziałam jak wpierniczała je gdzieś w zaroślach :/ jeszcze do tematu, ważny jest też sposób i jakość życia, mysz żyła na wolności, życiem mysim tak jak np antylopy na sawannie czy inne zwierzęta na wolności a krowa czy inne zwierzę "hodowlane" rodzi się i żyje w karygodnych warunkach pomimo że jest na tyle mądre że dokładnie rozumie co się dzieje dookoła (chociażby po dźwiękach wydawanych przez zabijane tam zwierzęta)

u mnie to jest proste: nie muszę jeść mięsa, więc nie jem. Wolę nie przyczyniać się do śmierci zwierząt więc nie jem mięsa. Nie sprawia mi to jakiegokolwiek trudu, nie odczuwam z tego tytułu smutku, żalu, bólu dupy czy czegokolwiek innego. Żyję sobie normalnie, kocham jeść, jem strasznie dużo, w zasadzie jedzenie to jedna z lepszych rzeczy w życiu... nie brakuje mi żadnych witamin, nie mam nadwagi, masy mięśniowej przybywa mi wprost proporcjonalnie do włożonego wysiłku, wszystko jest cacy, więc dlaczego miałabym jeść mięso? Nie widzę powodów :) a jeśli ktoś ma z tym problem i jak kolega wyżej uważa, ze przez wzgląd na moją dietę jestem "głupia" to cóż... powinien się bać że jem warzywa bo jego poziom IQ nie jest pewnie wyższy od poziomu IQ banana :)
@Wewiur odpisałam ci na twoje pytanie ale po tym co przeczytałam nie chcę chyba więcej gadac na takie tematy, bo są ludzie którzy nie mając nic mądrego do powiedzenia udzielają się i sprawiają, że mi się dosłownie odechciewa (pozdro @mat01 )
 
Back
Top