Rozumiem punkt widzenia, w sumie zaakceptuję proces myślowy, w którym odbieramy człowiekowi prawa, tylko dlatego, że jest rozumny jak my, a obejmujemy troską nierozumne istoty, jak koty,pomimo, że zachowują się znacznie gorzej od drugiego człowieka.
Niemniej nie czepiam się takiej postawy, ale nie rozumiem jej źródła. Jeśli odczuwam, że świnię boli, jak jej spuszczam krew pod wpływem dość skutecznej narkozy porażenia prądem, to dlaczego nie odczuwam, że mysz boli, jak pada z wycieńczenia po godzinie nieudanej próby ratowania życia przed kotem. Krowa jest lepsza od myszy? A może mam gdzieś całą empatię do zwierząt, a chodzi mi jedynie o jakieś innego rodzaju awersje względem innych ludzi (że jedzą, zabijają, egzystują). Czyli coś, co w sumie sugerujesz wytłuszczonym fragmentem. Ale wtedy jedzenie mięsa nie ma nic do rzeczy, a kluczowym jest to uczucie względem drugiego człowieka.