Trzynastozgłoskowcem...

MysticBęben

UFC
Lightweight
MysticBęben said:
[COLOR=rgb(90, 90, 90)]@defthomas[/COLOR] [COLOR=rgb(90, 90, 90)]@Cloud[/COLOR] [COLOR=rgb(90, 90, 90)]@Jakub Bijan[/COLOR] - też chcę być redaktorem MMARocks! Załóżcie dla mnie kącik poezji. Obiecuję dla każdego coś miłego - w czwartki akrostychy, we wtorki fraszki, w środy limeryki, a w poniedziałki trzynastozgłoskowce, żeby wszystkich jeszcze bardziej dobić :werdum:
No cóż - słowo się rzekło ;)


Księga I - Waga ciężka

Było czempionów wielu w Dany ciężkiej mafii,
lecz żaden tronu zagrzać dłużej nie potrafił.​
I nawet ci chwaleni głośno pod niebiosa,​
abdykowali szybko, dostając kaosa​
albo suba. Niejeden nawet nie obronił​
pasa - co raptem zdobył, szybko był roztrwonił.​
Lecz dziś nie zagłębiajmy się w prahistoryję,​
a do momentu gdy ciężką kategoryję​
piszący owe słowa zaczął obserwować​
i ten dziwny przypadek mógł zakonotować.​
Otóż dziewięć lat temu rządził Ameryka​
Kapitan, i z olbrzymem Brockiem się potykał.​
Brock tęgim był blondynem, wprawionym w zapasach,​
w swej trzeciej walce w klatce pozbawił go pasa.​
Obronił go dwukrotnie, myślał o Fedorze,​
Lecz nagle nadszedł człowiek znad poziomu morza,​
Co kardio miał nieziemskie, w łapach siłę dzika.​
Nie minęło pięć minut - Lesnar z tronu znika.​
Ale Kain Balaszkes - choć był megakoksem,​
pas wnet stracił. A zbił go brazylijski bokser.​
Cyganem nazywany. Ten choć raz z sukcesem​
pas obronił przed Mirem. Lecz przegrał z kretesem,​
gdy Velazquez w rewanżu poszedł jak po swoje.​
Gdy walkę tę wspominam, to się Kejna boję.​
Meksykanin na fali Sasquatcha pokonał,​
potem znowu Cygana. Lecz trzecia obrona,​
choć się pewną niektórym ludziom wydawała,​
porażką się skończyła - aż AKA płakała.​
Koń Pędzący podeptał Caina w parterze.​
Wszyscy rzekli - "GOAT nowy! Ten Werdum to zwierzę!​
Ma parter od lat wielu, poprawił też stójkę,​
z dowolnym ciężkim w świecie wygra każdą bójkę".​
Lecz gdy Cavaio z pasem wrócił do ojczyzny,​
na wielkiej gali zlał go Chorwat bez charyzmy.​
Znowu mistrz bez obrony, to klątwa czy zmora?​
A może dziś po prostu brak terminatora​
w królewskiej kategorii. Każdy umie sporo,​
lecz żaden nie jest bossem, jak w "Mortalu" Goro.​
Niejeden się wydaje wojem znakomitym,​
lecz w rosterze jest zawsze ktoś, kto kryptonitem​
stać się na niego może. Dodam tylko słówkiem,​
że sytuacja ta na myśl przywodzi planszówkę​
o wdzięcznej nazwie "Dżungla". Gdzie choć kot zje szczura,​
pies kota, a największy słoń - lwa, zwierząt króla,​
ten słoń przed szczurem zmyka. Paradoks, cholera,​
siedem większe od sześciu, a mniejsze od zera.​
Jest w kategorii ciężkiej wiele podobnego,​
Overeem ubił Struve'a, Ben zniszył Alego,​
Cygan ośmieszył Bena, Cain zmiażdzył Juniora,​
Cavaio zlał Kaina, a Miocic Brazola.​
I niby wszystko pięknie, ranking się układa,​
lecz Stipe, jak słoń w "Dżunglii", szczura też posiada.​
Bo Struve, co na dole był tej wyliczanki,​
Chorwata szybko uśpił, gdy stanęli w szranki.​
I teraz wojowników ciężkich cała masa​
zacznie krzyczeć do Dany: "Chcę rewanż! Chcę pasa!"​
A to nie są jedyni dostępni na mapie -​
jest Andrzej Szklana Szczęka, Mark-z-Kowadłem-w-Łapie,​
Hapa, który ma zostać ojcem Rondy dzieci,​
a z daleka Murzynów dwóch potężnych leci.​
Jak to wszystko ogarnąć? Kto, z kim, gdzie, dlaczego?​
Oj nie zazdroszczę Danie dylematu tego,​
jak zestawić fighterów? Tych jak w korcu maku,​
a jeszcze są Rosjanie, Wąsacz, trzech Polaków.​
Jakiekolwiek Joe z Shanem ogłoszą orędzie,​
nie wątpię, że po chwili gównoburza będzie.​
Jak się potoczą teraz ciężkiej wagi losy?​
Sam nie wiem, zatem czekam tu na Wasze głosy.​
 
No cóż - słowo się rzekło ;)


Księga I - Waga ciężka

Było czempionów wielu w Dany ciężkiej mafii,
lecz żaden tronu zagrzać dłużej nie potrafił.

I nawet ci chwaleni głośno pod niebiosa,
abdykowali szybko, dostając kaosa
albo suba. Niejeden nawet nie obronił
pasa - co raptem zdobył, szybko był roztrwonił.
Lecz dziś nie zagłębiajmy się w prahistoryję,
a do momentu gdy ciężką kategoryję
piszący owe słowa zaczął obserwować
i ten dziwny przypadek mógł zakonotować.
Otóż dziewięć lat temu rządził Ameryka
Kapitan, i z olbrzymem Brockiem się potykał.
Brock tęgim był blondynem, wprawionym w zapasach,
w swej trzeciej walce w klatce pozbawił go pasa.
Obronił go dwukrotnie, myślał o Fedorze,
Lecz nagle nadszedł człowiek znad poziomu morza,
Co kardio miał nieziemskie, w łapach siłę dzika.
Nie minęło pięć minut - Lesnar z tronu znika.
Ale Kain Balaszkes - choć był megakoksem,
pas wnet stracił. A zbił go brazylijski bokser.
Cyganem nazywany. Ten choć raz z sukcesem
pas obronił przed Mirem. Lecz przegrał z kretesem,
gdy Velazquez w rewanżu poszedł jak po swoje.
Gdy walkę tę wspominam, to się Kejna boję.
Meksykanin na fali Sasquatcha pokonał,
potem znowu Cygana. Lecz trzecia obrona,
choć się pewną niektórym ludziom wydawała,
porażką się skończyła - aż AKA płakała.
Koń Pędzący podeptał Caina w parterze.
Wszyscy rzekli - "GOAT nowy! Ten Werdum to zwierzę!
Ma parter od lat wielu, poprawił też stójkę,
z dowolnym ciężkim w świecie wygra każdą bójkę".
Lecz gdy Cavaio z pasem wrócił do ojczyzny,
na wielkiej gali zlał go Chorwat bez charyzmy.
Znowu mistrz bez obrony, to klątwa czy zmora?
A może dziś po prostu brak terminatora
w królewskiej kategorii. Każdy umie sporo,
lecz żaden nie jest bossem, jak w "Mortalu" Goro.
Niejeden się wydaje wojem znakomitym,
lecz w rosterze jest zawsze ktoś, kto kryptonitem
stać się na niego może. Dodam tylko słówkiem,
że sytuacja ta na myśl przywodzi planszówkę
o wdzięcznej nazwie "Dżungla". Gdzie choć kot zje szczura,
pies kota, a największy słoń - lwa, zwierząt króla,
ten słoń przed szczurem zmyka. Paradoks, cholera,
siedem większe od sześciu, a mniejsze od zera.
Jest w kategorii ciężkiej wiele podobnego,
Overeem ubił Struve'a, Ben zniszył Alego,
Cygan ośmieszył Bena, Cain zmiażdzył Juniora,
Cavaio zlał Kaina, a Miocic Brazola.
I niby wszystko pięknie, ranking się układa,
lecz Stipe, jak słoń w "Dżunglii", szczura też posiada.
Bo Struve, co na dole był tej wyliczanki,
Chorwata szybko uśpił, gdy stanęli w szranki.
I teraz wojowników ciężkich cała masa
zacznie krzyczeć do Dany: "Chcę rewanż! Chcę pasa!"
A to nie są jedyni dostępni na mapie -
jest Andrzej Szklana Szczęka, Mark-z-Kowadłem-w-Łapie,
Hapa, który ma zostać ojcem Rondy dzieci,
a z daleka Murzynów dwóch potężnych leci.
Jak to wszystko ogarnąć? Kto, z kim, gdzie, dlaczego?
Oj nie zazdroszczę Danie dylematu tego,
jak zestawić fighterów? Tych jak w korcu maku,
a jeszcze są Rosjanie, Wąsacz, trzech Polaków.
Jakiekolwiek Joe z Shanem ogłoszą orędzie,
nie wątpię, że po chwili gównoburza będzie.
Jak się potoczą teraz ciężkiej wagi losy?
Sam nie wiem, zatem czekam tu na Wasze głosy.​

Jestem dumny z naszej redakcji.
 
Za długie
Za długie, powiadasz...
pan-tadeusz-b-iext8612107.jpg

:werdum:
 
Proponuję tren o Rondzie

Wielkieś mi uczyniła pustki w UFC moim, Moja droga Rondo tym zniknieniem swoim...
 
Back
Top