TRENING POD WALKĘ - ODSŁONA DRUGA!

Brawler098

Maximum FC
Middleweight
Korzystając z wolnego czasu, postanowiłem napisać drugą część :-) i zapraszam do dyskusji

Pierwsza część była ukierunkowana stricte na boks, gdzie podawałem przykłady pięściarzy, którzy nie lubili za specjalnie siłowni i nie opierali swojego treningu na ćwiczeniach siłowych wykonywanych na siłowni.

Przewertowałem i internet i stare książki i okazuje się iż trening siłowy pod sporty walki wykonywany stricte na siłowni to bardzo młody wymysł i nie do końca dobry. Często się też zwyczajnie nie sprawdza, jednak z pewnych powodów jest wciąż wykonywany przez zawodników, zalecany przez sztaby trenerów itp

Czemu więc jest wykonywany ? otóż jest na to bardzo prosta odpowiedź : przemysł fitness rozwinięty do na prawdę pokaźnych rozmiarów nie pozostawia miejsca wyobraźni i nakazuje wręcz myśleć, że siła czynnościowa (używana w walce) musi być trenowana na siłowni. Skojarzenia dużych, umięśnionych facetów z odtłuszczonymi sylwetkami mają przywoływać obraz gladiatora, który ciężkimi sztangami pieczołowicie pracuje nad tym by urwać komuś głowę jak już dojdzie do konfrontacji.

Ten obraz jednak nijak ma się do rzeczywistości. Wiele było walk, gdzie muskularny zawodnik, który czynił przygotowania na siłowni otrzymywał nauczkę od kogoś kogo nazwalibyśmy kanapowcem.

Czy ten pierwszy nie miał kondycji? Pewnie miał
Czy nie pracował nad tlenem, tylko skupiał się na mięśniach? na pewno nie
Nie miał wystarczająco siły ? pewnie miał jej od groma

To co zawiodło? przyjmując, że obaj byli w na prawdę świetnej dyspozycji psychicznej?

Od początku.....

W latach przed 1 wojną światową i dużo,dużo wcześniej (czasy antyczne oraz średniowiecze) siłaczami byli zapaśnicy. Nie było żadnego wyraźnego rozróżnienia. Każdy zapaśnik był siłaczem. Jak ktoś potrafił się brać za bary i to po wiele godzin to udawadniał swoje męstwo, nieustępliwość, charakter. Dobry zapaśnik podnosił, przepychał, wyrywał różne ciężkie przedmioty dając jednocześnie pokazy swojej siły przed zebraną publicznością.

Do dziś niektóre z tych rekordów są niepobite. Dla przykładu :

W Indiach istniał zapaśnik o tajemniczym pseudonimie The Great Gamma, człowiek który ważył 134kg przy 173cm wzrostu a swoimi walkami i swoją siłą absolutnie zadziwiał wszystkich, którzy mieli przyjemność go oglądać. Niektóre z jego rekordów to unoszenie kamienia ponad 300kg, bieg z betonowym okręgiem na szyji 1,5km, zginanie metalowych prętów, zatrzymywanie zwierząt hodowlanych siłą swoich rąk itp

Były to czasy bez sterydów.

Kolejnym wartym przypomnienia był przeciwnik Gamy, czyli Raheem Baksh Sultanivala, mierzący ponad 2 metry zapaśnik, który absolutnie dominował swoją siłą i osiągnięciami. W starych biografiach można doczytać, że Raheem potrafił podnosić krowy i dźwigał podobnie jak Gama olbrzymie głazy.

Nie brak również i polskich akcentów : Stanisław Cyganiewicz pseudonim Zbyszko, który potrafił zaginać podkowy, toczył boje zapaśnicze po wiele godzin czy też podnosił duży drewniany, ciężki stół jednorącz trzymając za jedną z nóg.

Inni warci przypomnienia to choćby Bert Assirati jego rekordami są również wielogodzinne boje, robienie tzw maltańskiego krzyża na poręczach gimnastycznych przy wadze ponad 110kg czy też unoszenie nad głowę kulolaski o wadze 120kg kilkakrotnie, jak podają źródła.

Kolejnym turem wartym zainteresowania jest : Doug Hepburn, który przy wadze 136kg podniósł nad głowę 227kg i do dziś ten rekord nie został pobity dla klasycznego wyciskania stojąc.

Nie brak też zapisów historycznych o rycerzach, którzy dzierżyli ciężkie zbroje, miecze czy też podciągali się na belce z młodym źrebięciem między nogami.
Te wyczyny także i dziś robią niesamowite wrażenie.

Nie było sterydów i suplementów
Nie było siłowni jakie znamy dziś

Pierwsza sztanga została wynaleziona w 1900r przez brytyjskiego atletę Thomasa Inch'a. Nim weszła na trwałe do obiegu minęło około 20 lat, przyjmuje się, że pierwszym jej poważnym sprawdzianem były oficjalnie mistrzostwa w dyscyplinie zwanej : podnoszenie ciężarów, które odbyły się w roku 1920. Co ciekawe, w roku 1896 odbyły się pierwsze nieoficjalne Mistrzostwa Europy w tej dziedzinie, gdzie dźwigano kulolaskę nad głowę. Od tamtej pory dość intensywnie głowili się jakim sprzętem można by zastąpić ową kulolaskę. Nazwa sztanga wzięła się od przyjaciela Thomasa Inch'a, który był Niemcem i wypowiedział słowo : stange - pręt :-) Każdy już widział w tym metalowym pręcie istną rewolucję i odeszło się od dotychczasowych metod treningowych

Sztanga u fighterów zagościła dopiero w latach 60tych, kiedy to niemalże równolegle zaczął się mocny BUM na kult ciała, czyli kulturystykę. W 20 lat po tym jak wynaleziono pierwsze sterydy anaboliczno-androgenne i zachodziły olbrzymie zmiany farmakologiczne.

Jak na ironię losu przystało : podwalinę pod kulturystykę podłożył fighter :-) Eugene Sandow - zapaśnik, siłacz, który opracował do swej muskulatury układ gimnastyczny i sceniczny, tak by ludzie mogli podziwiać na pokazach piękno wypracowanego ciała.

W roku 1957 rozpoczęła się światowa produkcja na skalę przemysłową sztang z regulowanym obciążeniem za sprawą szwedzkiego przedsiębiorcy Johana Eleiko. Kult ciała i masowa produkcja sprzętu przyczyniła się do powstawania siłowni jak grzybów po deszczu. Ludzie spotykali się w danym miejscu, gdzie za opłatą mogli wypożyczać sprzęt do ćwiczeń - dziś nazwa tego wypożyczania jest nam doskonale znana, nazywa się karnetem.

Wróćmy jednak do starych zapaśników-siłaczy i ich metod treningu, gdzie nie było sztangi ani suplementów i sterydów.

Ich metody treningowe były przekazywane z pokolenia na pokolenie. Już od czasów antycznych wiedzieli jak trenować pod walkę i siłę, która będzie pozbawiać zdrowia i życia przeciwników.
Ci siłacze nie robili nic innego jak kształtowanie siły poprzez coraz większą sprawność własnego ciała, która była połączona z coraz to większą wagą własną

Podciągali się na drążkach, robili różne rodzaje pompek, chodzili na rękach, robili mostki etc wydaje się być to czymś lajtowym, otóż nie.
Wprawiali swoje ciała w tzw kalistenice progresywnej

Czym był ten trening?
Może lepiej posłużyć się obrazowym przykładem : jako dzieci uczyli się pompek w oparciu o swoje własne kolana albo ścianę (odpychanie od ściany/muru), następnie były to klasyczne pompki lub pompki hinduskie (w zalezności od kultury), następnie wraz z nabieraniem coraz większej siły nogi podnosili wyżej niż głowę i dalej robili ugięcia ramion, przyszedł czas na stanie na rękach, chłopcy dorastali robili się coraz silniejsi i coraz bardziej sprawni, coraz lepiej czuli swoje ciało w przestrzeni, uczyli się pompek w staniu na rękach, gdy opanowali tą sztukę, zaczęli kombinować jak zrobić ugięcie, ale tylko jedną ręką, następnie próbowali odejmować palce i robić ugięcia ramion w podporze tylko dwóch palców albo samych kciuków. Jako dorośli mężczyźni potrafili robić olbrzymią ilość pompek hinduskich czy klasycznych, dodatkowo stać na jednej ręce do góry nogami, a najlepsi z nich robili z tej jednej ręki użytek i wyciskali swoje ciało do góry.

Być może brzmi to jak science-fiction, jednak dzięki takiej zaprawie Ci ludzie dysponowali olbrzymią siłą własną. Potrafili spiąć całe ciało na tyle mocno, że ciężary zewnętrzne im ulegały. Nie zatracali swej dynamiki, szybkości, byli mistrzami we władaniu własnym ciałem a nie sztangą

Robili dokładnie to do czego nasze ciało zostało stworzone podczas walki : rózne kąty, nachylenia, różny poziom siły, różny poziom koordynacji, różny poziom zwinności, gibkości, wytrzymałości,mobilności. Wszystko to, czego brakuje dzisiejszym wojownikom na sekcjach klubowych.

Dziś również posiadamy bardzo silnych ludzi-wojowników, ale przy tym są wolni, nie panują nad swoim ciałem, nie posiadają koordynacji. Nie brak jest turów wyciskających 200kg na klatkę piersiową, jednak żaden z nich nie zrobi jednej pompki jednorącz, a jak zrobi to zalicza się do 1% ćwiczących, którzy opanowali tą sztukę. W czasach opisywanych siłaczy-zapaśników taka osoba, bez tej sprawności i bez tej sztuki zarządzania własnym ciałem nie była by brana pod uwagę nawet w przedbiegach.

O ile podciąganie na drążku z różnym poziomem trudności wydaje się być fraszką dla kogoś kto waży 60kg o tyle osoba, która waży ponad 100kg może już w ten sposób znacząco poprawić swoje przystosowanie do wymagań jakie narzuca jej ciało, co ważniejsze : bez potrzeby dźwigania olbrzymich kg w martwym ciągu, co skutkuje bolącymi stawami prędzej czy później.

A i dla mniejszych osób taki trening wydaje się być bardziej sensowny, kiedy walczą. Nie ma potrzeby by się przejadały, dokładały nie funkcjonalnej kupy mięśni zbudowanej na ciężarach, bo nie poprawia to w żaden sposób ich możliwości w walce, sprawia jedynie, że są silniejsi ze sztangą i hantlami, jednak nie ma to przełożenia na żywego człowieka o równej wadze.

Słowem : jeśli ktoś waży 80kg i podnosi w martwym ciągu 160kg i będzie chciał wyrwać oporującego przeciwnika z parteru do góry, który waży również 80kg to najpewniej się mocno zdziwi, kiedy okaże się, że przeciwnik nie idzie nawet ani 1cm do góry :-)

Z kolei zawodnik stójkowy, który nałapie sporo mięśni na sztandze i hantlach w ringu pokaże tylko moc na kilka sekund. Nie ma mowy o tym by walczył długo. Trening siłowy ze sztangą i hantlami to bardzo specyficzny trening w którym siła jest uwalniania na ułamek sekundy i tak przygotowane ciało polegnie w walce. Nie będzie w stanie się przestawić na nic innego.

Trening zapasów od najmłodszych lat nie jest niczym innym jak kalisteniką progresywną. Dźwiganie partnera, utrudnianie sobie ćwiczeń na macie, wykonywanie mostów i salt, chodzenie na rękach itp najlepsi zapaśnicy doskonale o tym wiedzą i mimo, że robią sobie sprawdziany siłowe ze sztangą to nie ona stanowi podstawę ich treningu. To nie są osoby, które trenują jak trójboiści czy kulturyści, choć po ich sylwetce można by sądzić inaczej :-)

W walce zarządzamy własnym ciałem, nie sztangą i hantlami, dlatego od zarania dziejów wojownicy doskonale wiedzieli jak się wprawiać w trening. My zostaliśmy nieco ogłupieni przez olbrzymią branżę fitness.

Z chęcią wysłucham Waszych opinii
 
Ciekawe spojrzenie na temat. Jak przełożyć to jednak na trening gdzie trenujemy sami i nie mamy do dyspozycji partnera do dźwigania i spacerów z żywym obciążeniem?
Jak przepracować właściwie takie partie jak nogi? Sandbag? Worek bułgarski?

Nic nie zastąpi walki w zwarciu z żywym przeciwnikiem i siły tam kształtowanej, co jednak można zrobić samemu aby zmaksymalizować efekty?

Dobrym uzupełnieniem byłby właśnie zarys takiego planu.
 
Ciekawe spojrzenie na temat. Jak przełożyć to jednak na trening gdzie trenujemy sami i nie mamy do dyspozycji partnera do dźwigania i spacerów z żywym obciążeniem?
Jak przepracować właściwie takie partie jak nogi? Sandbag? Worek bułgarski?

Nic nie zastąpi walki w zwarciu z żywym przeciwnikiem i siły tam kształtowanej, co jednak można zrobić samemu aby zmaksymalizować efekty?

Dobrym uzupełnieniem byłby właśnie zarys takiego planu.
Możesz robić przysiad na jednej nodze z dodatkowym obciążeniem jak już jesteś wystarczająco silny albo przysiad gdzie stoisz na czymś mało stabilnym np piłka albo przepychać swój samochód ewentualnie też zaczepić gumę o drzewo/trzepak/słupek i biec w podporze przodem tak jakbyś chciał ten przedmiot przeciągnąć:) wszelakie jaskółki, skłony z jednej nogi też wskazane, żurawie itp jako wojownik potrzebujesz silnych nóg, niekoniecznie dużych jak kulturysta. Będą zarysowane ale nie kwadratowe.
 
Świetny art, a takie rozważania to ja uwielbiam i mogę godzinami nad tym siedzieć

Teraz cofam się jak zaczynałem swoją przygodę z kształtowaniem swojego ciała to właśnie robiłem coś na wzór skazańca w domu (nie wiedząc, że coś takiego istnieję) - rozmaite pompki w różnych wariantach, przysiady, brzuch. Ostatnio znowu się interesuję kalisteniką przez co zdecydowałem, że głównie w ten sposób będę trenował z elementami jakiś tam ciężarów - jakiś czas temu robiłem siłę opierając się na podstawowych bojach jak wyciskanie/martwy/wyciskanie żołnierskie/przysiady

Moim zdaniem warto sięgać do tych naszych korzeni bo chociażby ciekawym wątkiem jest to jak trenowali rzymscy legioniści, jak bardzo uniwersalni byli bo potrafili maszerować z dużym oporządzeniem - 37km z 36kg na sobie, pływali, potrafili budować osady, a do tego co wiadome kształcili się w wojennym rzemiośle

Znowu też zawsze ciekawiło mnie jak to wyglądało w Sparcie. https://pl.wikipedia.org/wiki/Spartańskie_wychowanie

Zawsze trzeba się zastanowić po co coś właściwie robimy? Co chcemy osiągnąć? Trening pod cel.

Taki trening z oporem własnego ciała jest bezpieczniejszy niż targanie coraz to większych ciężarów, a zdrowie i długowieczność powinny również nam przyświecać w naszych aktywnościach.
 
Możesz robić przysiad na jednej nodze z dodatkowym obciążeniem jak już jesteś wystarczająco silny albo przysiad gdzie stoisz na czymś mało stabilnym np piłka albo przepychać swój samochód ewentualnie też zaczepić gumę o drzewo/trzepak/słupek i biec w podporze przodem tak jakbyś chciał ten przedmiot przeciągnąć:) wszelakie jaskółki, skłony z jednej nogi też wskazane, żurawie itp jako wojownik potrzebujesz silnych nóg, niekoniecznie dużych jak kulturysta. Będą zarysowane ale nie kwadratowe.
A co myślicie o marszach z obciążeniem? Nie mówię tutaj o spacerze farmera z czymś naprawdę dla nas wymagającym ale plecakiem z niewielkim obciążeniem i spacerze od kilku do powiedzmy 10km.

Raczkowania? Różnego rodzaju jak Bear Crawl, Lizard Crawl?

Słyszałem o tym, że Brytyjczycy z SAS tak trenują. Temat mnie kiedyś zaciekawił ale zostawiłem go i nie próbowałem.
 
Nie zgodzę się albo właściwie zgodzę się częściowo. Uważam, że dziś w sporcie bardzo dużo do powiedzenia ma nauka i ona pokazuje, że typowa siłówka z progresją na wolnych ciężarach iz wykorzystaniem podstawowych ćwiczeń jest najlepszą metodą na najszybsze zbudowanie fundamentów jednej z głównych funkcji motorycznych - siły. I owszem, w sportach walki najskuteczniejszy i najbardziej przydatny (poza czysto technicznym treningiem pod daną dyscyplinę gdzie uczysz się mechaniki konkretnej sekwencji ruchów i rozwijasz odruchy i pamięć mięśniową) jest trening funkcjonalny, to jednak braki w sile najłatwiej podgonić treningiem na siłowni. Dlatego dziś sportowcy robią mikrocykle nakierowane na maksymalne ciężary.
 
A co myślicie o marszach z obciążeniem? Nie mówię tutaj o spacerze farmera z czymś naprawdę dla nas wymagającym ale plecakiem z niewielkim obciążeniem i spacerze od kilku do powiedzmy 10km.

Raczkowania? Różnego rodzaju jak Bear Crawl, Lizard Crawl?

Słyszałem o tym, że Brytyjczycy z SAS tak trenują. Temat mnie kiedyś zaciekawił ale zostawiłem go i nie próbowałem.
Ja robię sporo marszy z plecakiem w terenie (różne warunki) z obciążeniem (wykorzystuję butelki wody) dawniej talerze z siłowni potrafiłem owijać i pakować, ale to było niekomfortowe dla pleców. Najwięcej na razie to chyba z 15kg chodziłem, jakieś 15km, ale planuję dokładać i więcej latać. Moim zdaniem marsz to taka absolutna podstawa jeśli chodzi o aktywność, a na pewno łatwiej będzie Ci utrzymać tempo w marszu niż w biegu, a jeśli ważysz więcej to zdrowiej dla stawów. We wszystkich jednostkach specjalnych taki marsz to podstawa - ciężar 20-30kg na długie dystanse.
 
Ja widzę to tak. Trening pod walkę opierałbym na:

*wolnych ciężarach jako fundament martwe ciągi, przysiady, wyciskania, wiosłowania.

*ruchach emitujących dynamikę walki a zastępujących wspomniany żywy towar czyli przysiady z wyskokiem ( różnego rodzaju twory typu Referee Position Jump itd)

hang power clean z uwagi na to, że rwanie klasyczne jest bardzo trudne i można szybciej skończyć przygodę ze sportem niż zaczęliśmy

landmine pressy kształtujące w płaszczyźnie uderzania

pompki dynamiczne, z klaśnięciem, wyskokiem na box/podwyższenie

* wszystkie aspekty o których wspomniał @Brawler098 czyli kalistenika progresywna, funkcjonalne ruchy, kształtowanie zwinności

*kompleksy kondycyjne/stacje ala te z zapasów z użyciem talerza, kettla, maczug, młotów, gum, tych które pokazuje Phil Daru - trener Poiriera i całego ATT. (polecam na YT)

Nie goniłbym szaleńczo za obciążeniem bo postawię tu za przykład Dagestańskich zapaśników i przytoczę tu tylko wypowiedź ojca Nurmagomedova mówiącego o tym, że Khabib wykonywał przysiad z obciążeniem w granicach 80-100kg. Jest to obciążenie śmieszne w rozumieniu trójboju ale jak widać wystarczające do dominacji.
Pamiętamy jak walczył Khabib i co robił z przeciwnikami. Nie widziałem aby ktokolwiek przestawiał go w klinczu i zwarciu.
 
Nie zgodzę się albo właściwie zgodzę się częściowo. Uważam, że dziś w sporcie bardzo dużo do powiedzenia ma nauka i ona pokazuje, że typowa siłówka z progresją na wolnych ciężarach iz wykorzystaniem podstawowych ćwiczeń jest najlepszą metodą na najszybsze zbudowanie fundamentów jednej z głównych funkcji motorycznych - siły. I owszem, w sportach walki najskuteczniejszy i najbardziej przydatny (poza czysto technicznym treningiem pod daną dyscyplinę gdzie uczysz się mechaniki konkretnej sekwencji ruchów i rozwijasz odruchy i pamięć mięśniową) jest trening funkcjonalny, to jednak braki w sile najłatwiej podgonić treningiem na siłowni. Dlatego dziś sportowcy robią mikrocykle nakierowane na maksymalne ciężary.
Tu się zatrzymam.
Nauka zna jeden sposób mierzalny dla siły : podczepianie urządzeń pod sztangę i mierzenie jej szybkości, prowadzenia, angażu czy rekrutacji poszczególnych mięśni
A to jest półprawda

Gdyby się głębiej nad tym zastanowić to szarpnięcie za głowę ma się nijak do rozrywania sznura na wyciągu powiedzmy. Da się zmierzyć poziom siły na sznurze ale nijak się to nie przełoży na żywe szarpnięcie, dlaczego? dlatego, że każdy doświadczony zawodnik nie szarpie z równą siłą, tylko różnicuje poziom siły by oszukać, zaprogramować, przyzwyczajać przeciwnika do fałszywych, lekkich odruchów. Nie da się tego zrobić na żadnej maszynie.

Możesz zmierzyć, że sztanga w martwym ciągu waży 200kg, z jaką prędkością się porusza, jak mocno oddziałowuje na osobę, która to w tym momencie dźwiga itp, ale jak każesz tej samej osobie podnieść osobę o połowę lżejszą niż sztanga czyli 100kg przeciwnika to cżęsto-gęsto będzie to dla ćwiczącego ćwiczeniem nie do wykonania. Dlaczego? ano wystarczy ruszyć nogą by zmienić środek ciężkości, wystarczy lekko się przekręcić by mocniej obciążyć jedną stronę ćwiczącemu, wystarczy machać łapami by go destabilizować, wystarczy wyciągnąć, wyprostować nogi by zrobić mu wagę na rękach - jego brzuch i bicepsy tego nie wytrzymają :-)

Na sztandze nie da się ćwiczyć w taki sposób by jak najbardziej było to zbliżone do odruchów i siły występującej w walce.

Nikt nie zrobił badań, gdzie zawodnik przygotowywał się wyłącznie pod wpływem zmiany ciężkości własnego ciała w różnych sekwencjach i konfiguracjach, więc możemy jedynie bazować na zarysach historycznych z wielu źródeł - dobre i to !

Sztanga może też upośledzać mobilność, zwłaszcza duży ciężar. I najczęściej tak się właśnie dzieje, że ciało jest pospinane i mało elastyczne.
Dla przykładu : wyciskanie vs ugięcia ramion w podporze (pompki)

W wyciskaniu leżymy najczęściej płasko, stopy mocno są wbite w ziemię, pilnujemy nadgarstków by były w jednej pozycji i stabilizujemy najszerszymi grzbietu by wycisnąć możliwie jak największy ciężar, czyli w zasadzie ciało nie pracuje widząc to globalnie, przemieszcza się jedynie sztanga

Inaczej ma się to w pompkach - musimy się zaprzeć palcami stóp co już samo w sobie poprawia mobilność zgięcia grzbietowego stopy i achillesów, nadgarstki są wbite, ale można nimi balansować w zależności od trudności pozycji, brzuch i pośladki muszą być mocno napięte by nie stracić sztywnej pozycji, kark napięty, łopatki pracują niezwykle aktywnie podczas opuszczania - przemieszcza się całe ciało, wprawia w większej mobilności + porusza się ciężar, nasza własna waga.

Siłę maxymalną można kształtować i z własnym ciałem. Robić po 3 ruchy z pełną kontrolą i zatrzymaniem na sekundę w ultra trudnych pozycjach. Da się i to cholernie zdobywać siłę!

Kolejny fakt jest taki, znów posłużę się przykładem : gość waży 100kg pełna pompka w staniu na rękach da nam blisko tej wagi w ćwiczeniu. Konia z rzędem temu kto widział na siłowni gościa co wyciska raz za razem 100kg stojąc ze sztangą w seriach po kilka ruchów bez uprzedniej rozgrzewki na ciężarach, czyli tzw progresji obciążeń, gdzie zaczyna się od gryfu i dokłada by w końcu dojść do tych 100kg, a to tylko barki....w przypadku przysiadów i ciągów jest jeszcze gorzej, jeśli chodzi o czas spędzony na sali....

Do tego dochodzi jeszcze porównanie : lepiej dźwigać na sztandze o kilogram więcej czy lepiej dźwigać na sobie kilogram więcej i w ten sposób mieć niejako naturalną progresję obciążenia. Czym innym jest dołożenie obciążenia na konkretne stawy w ćwiczeniu a czym innym rozłożenie tego samego kilograma po całym ciele :-) to dlatego są niektóre grube osoby, które nie uskarżają się na bóle kolan, ale np pleców z kolei inni cierpią na kolana a pleców nie czują. Inaczej się rozkłada na ich masach ciężar

Jak nie tracimy sprawności a idziemy z wagą w górę to jesteśmy silniejsi.
 
Ja widzę to tak. Trening pod walkę opierałbym na:

*wolnych ciężarach jako fundament martwe ciągi, przysiady, wyciskania, wiosłowania.

*ruchach emitujących dynamikę walki a zastępujących wspomniany żywy towar czyli przysiady z wyskokiem ( różnego rodzaju twory typu Referee Position Jump itd)

hang power clean z uwagi na to, że rwanie klasyczne jest bardzo trudne i można szybciej skończyć przygodę ze sportem niż zaczęliśmy

landmine pressy kształtujące w płaszczyźnie uderzania

pompki dynamiczne, z klaśnięciem, wyskokiem na box/podwyższenie

* wszystkie aspekty o których wspomniał @Brawler098 czyli kalistenika progresywna, funkcjonalne ruchy, kształtowanie zwinności

*kompleksy kondycyjne/stacje ala te z zapasów z użyciem talerza, kettla, maczug, młotów, gum, tych które pokazuje Phil Daru - trener Poiriera i całego ATT. (polecam na YT)

Nie goniłbym szaleńczo za obciążeniem bo postawię tu za przykład Dagestańskich zapaśników i przytoczę tu tylko wypowiedź ojca Nurmagomedova mówiącego o tym, że Khabib wykonywał przysiad z obciążeniem w granicach 80-100kg. Jest to obciążenie śmieszne w rozumieniu trójboju ale jak widać wystarczające do dominacji.
Pamiętamy jak walczył Khabib i co robił z przeciwnikami. Nie widziałem aby ktokolwiek przestawiał go w klinczu i zwarciu.
Dokładnie tak, najlepiej wziąć niższy ciężar i zahartować mięsień, zamiast go pompować bez sensu. W walce dziesiątki czy setki razy podnosisz ręce do gardy, a nie pięć czy dziesięć razy po dwa razy :lesnarhappy:

BTW zamiast pompek lepsze machanie hantlem czy talerzem, bo bliżej im do ruchu w walce.
 
Dokładnie tak, najlepiej wziąć niższy ciężar i zahartować mięsień, zamiast go pompować bez sensu. W walce dziesiątki czy setki razy podnosisz ręce do gardy, a nie pięć czy dziesięć razy po dwa razy :lesnarhappy:

BTW zamiast pompek lepsze machanie hantlem czy talerzem, bo bliżej im do ruchu w walce.
Co tu masz konkretnie na myśli?
 
Możesz robić przysiad na jednej nodze z dodatkowym obciążeniem jak już jesteś wystarczająco silny albo przysiad gdzie stoisz na czymś mało stabilnym np piłka albo przepychać swój samochód ewentualnie też zaczepić gumę o drzewo/trzepak/słupek i biec w podporze przodem tak jakbyś chciał ten przedmiot przeciągnąć:) wszelakie jaskółki, skłony z jednej nogi też wskazane, żurawie itp jako wojownik potrzebujesz silnych nóg, niekoniecznie dużych jak kulturysta. Będą zarysowane ale nie kwadratowe.
Samochody przepycham codziennie więc temat ćwiczeń fizycznych chyba mam odhaczony. :lesnarhappy:
 
Korzystając z wolnego czasu, postanowiłem napisać drugą część :-) i zapraszam do dyskusji

Pierwsza część była ukierunkowana stricte na boks, gdzie podawałem przykłady pięściarzy, którzy nie lubili za specjalnie siłowni i nie opierali swojego treningu na ćwiczeniach siłowych wykonywanych na siłowni.

Przewertowałem i internet i stare książki i okazuje się iż trening siłowy pod sporty walki wykonywany stricte na siłowni to bardzo młody wymysł i nie do końca dobry. Często się też zwyczajnie nie sprawdza, jednak z pewnych powodów jest wciąż wykonywany przez zawodników, zalecany przez sztaby trenerów itp

Czemu więc jest wykonywany ? otóż jest na to bardzo prosta odpowiedź : przemysł fitness rozwinięty do na prawdę pokaźnych rozmiarów nie pozostawia miejsca wyobraźni i nakazuje wręcz myśleć, że siła czynnościowa (używana w walce) musi być trenowana na siłowni. Skojarzenia dużych, umięśnionych facetów z odtłuszczonymi sylwetkami mają przywoływać obraz gladiatora, który ciężkimi sztangami pieczołowicie pracuje nad tym by urwać komuś głowę jak już dojdzie do konfrontacji.

Ten obraz jednak nijak ma się do rzeczywistości. Wiele było walk, gdzie muskularny zawodnik, który czynił przygotowania na siłowni otrzymywał nauczkę od kogoś kogo nazwalibyśmy kanapowcem.

Czy ten pierwszy nie miał kondycji? Pewnie miał
Czy nie pracował nad tlenem, tylko skupiał się na mięśniach? na pewno nie
Nie miał wystarczająco siły ? pewnie miał jej od groma

To co zawiodło? przyjmując, że obaj byli w na prawdę świetnej dyspozycji psychicznej?

Od początku.....

W latach przed 1 wojną światową i dużo,dużo wcześniej (czasy antyczne oraz średniowiecze) siłaczami byli zapaśnicy. Nie było żadnego wyraźnego rozróżnienia. Każdy zapaśnik był siłaczem. Jak ktoś potrafił się brać za bary i to po wiele godzin to udawadniał swoje męstwo, nieustępliwość, charakter. Dobry zapaśnik podnosił, przepychał, wyrywał różne ciężkie przedmioty dając jednocześnie pokazy swojej siły przed zebraną publicznością.

Do dziś niektóre z tych rekordów są niepobite. Dla przykładu :

W Indiach istniał zapaśnik o tajemniczym pseudonimie The Great Gamma, człowiek który ważył 134kg przy 173cm wzrostu a swoimi walkami i swoją siłą absolutnie zadziwiał wszystkich, którzy mieli przyjemność go oglądać. Niektóre z jego rekordów to unoszenie kamienia ponad 300kg, bieg z betonowym okręgiem na szyji 1,5km, zginanie metalowych prętów, zatrzymywanie zwierząt hodowlanych siłą swoich rąk itp

Były to czasy bez sterydów.

Kolejnym wartym przypomnienia był przeciwnik Gamy, czyli Raheem Baksh Sultanivala, mierzący ponad 2 metry zapaśnik, który absolutnie dominował swoją siłą i osiągnięciami. W starych biografiach można doczytać, że Raheem potrafił podnosić krowy i dźwigał podobnie jak Gama olbrzymie głazy.

Nie brak również i polskich akcentów : Stanisław Cyganiewicz pseudonim Zbyszko, który potrafił zaginać podkowy, toczył boje zapaśnicze po wiele godzin czy też podnosił duży drewniany, ciężki stół jednorącz trzymając za jedną z nóg.

Inni warci przypomnienia to choćby Bert Assirati jego rekordami są również wielogodzinne boje, robienie tzw maltańskiego krzyża na poręczach gimnastycznych przy wadze ponad 110kg czy też unoszenie nad głowę kulolaski o wadze 120kg kilkakrotnie, jak podają źródła.

Kolejnym turem wartym zainteresowania jest : Doug Hepburn, który przy wadze 136kg podniósł nad głowę 227kg i do dziś ten rekord nie został pobity dla klasycznego wyciskania stojąc.

Nie brak też zapisów historycznych o rycerzach, którzy dzierżyli ciężkie zbroje, miecze czy też podciągali się na belce z młodym źrebięciem między nogami.
Te wyczyny także i dziś robią niesamowite wrażenie.

Nie było sterydów i suplementów
Nie było siłowni jakie znamy dziś

Pierwsza sztanga została wynaleziona w 1900r przez brytyjskiego atletę Thomasa Inch'a. Nim weszła na trwałe do obiegu minęło około 20 lat, przyjmuje się, że pierwszym jej poważnym sprawdzianem były oficjalnie mistrzostwa w dyscyplinie zwanej : podnoszenie ciężarów, które odbyły się w roku 1920. Co ciekawe, w roku 1896 odbyły się pierwsze nieoficjalne Mistrzostwa Europy w tej dziedzinie, gdzie dźwigano kulolaskę nad głowę. Od tamtej pory dość intensywnie głowili się jakim sprzętem można by zastąpić ową kulolaskę. Nazwa sztanga wzięła się od przyjaciela Thomasa Inch'a, który był Niemcem i wypowiedział słowo : stange - pręt :-) Każdy już widział w tym metalowym pręcie istną rewolucję i odeszło się od dotychczasowych metod treningowych

Sztanga u fighterów zagościła dopiero w latach 60tych, kiedy to niemalże równolegle zaczął się mocny BUM na kult ciała, czyli kulturystykę. W 20 lat po tym jak wynaleziono pierwsze sterydy anaboliczno-androgenne i zachodziły olbrzymie zmiany farmakologiczne.

Jak na ironię losu przystało : podwalinę pod kulturystykę podłożył fighter :-) Eugene Sandow - zapaśnik, siłacz, który opracował do swej muskulatury układ gimnastyczny i sceniczny, tak by ludzie mogli podziwiać na pokazach piękno wypracowanego ciała.

W roku 1957 rozpoczęła się światowa produkcja na skalę przemysłową sztang z regulowanym obciążeniem za sprawą szwedzkiego przedsiębiorcy Johana Eleiko. Kult ciała i masowa produkcja sprzętu przyczyniła się do powstawania siłowni jak grzybów po deszczu. Ludzie spotykali się w danym miejscu, gdzie za opłatą mogli wypożyczać sprzęt do ćwiczeń - dziś nazwa tego wypożyczania jest nam doskonale znana, nazywa się karnetem.

Wróćmy jednak do starych zapaśników-siłaczy i ich metod treningu, gdzie nie było sztangi ani suplementów i sterydów.

Ich metody treningowe były przekazywane z pokolenia na pokolenie. Już od czasów antycznych wiedzieli jak trenować pod walkę i siłę, która będzie pozbawiać zdrowia i życia przeciwników.
Ci siłacze nie robili nic innego jak kształtowanie siły poprzez coraz większą sprawność własnego ciała, która była połączona z coraz to większą wagą własną

Podciągali się na drążkach, robili różne rodzaje pompek, chodzili na rękach, robili mostki etc wydaje się być to czymś lajtowym, otóż nie.
Wprawiali swoje ciała w tzw kalistenice progresywnej

Czym był ten trening?
Może lepiej posłużyć się obrazowym przykładem : jako dzieci uczyli się pompek w oparciu o swoje własne kolana albo ścianę (odpychanie od ściany/muru), następnie były to klasyczne pompki lub pompki hinduskie (w zalezności od kultury), następnie wraz z nabieraniem coraz większej siły nogi podnosili wyżej niż głowę i dalej robili ugięcia ramion, przyszedł czas na stanie na rękach, chłopcy dorastali robili się coraz silniejsi i coraz bardziej sprawni, coraz lepiej czuli swoje ciało w przestrzeni, uczyli się pompek w staniu na rękach, gdy opanowali tą sztukę, zaczęli kombinować jak zrobić ugięcie, ale tylko jedną ręką, następnie próbowali odejmować palce i robić ugięcia ramion w podporze tylko dwóch palców albo samych kciuków. Jako dorośli mężczyźni potrafili robić olbrzymią ilość pompek hinduskich czy klasycznych, dodatkowo stać na jednej ręce do góry nogami, a najlepsi z nich robili z tej jednej ręki użytek i wyciskali swoje ciało do góry.

Być może brzmi to jak science-fiction, jednak dzięki takiej zaprawie Ci ludzie dysponowali olbrzymią siłą własną. Potrafili spiąć całe ciało na tyle mocno, że ciężary zewnętrzne im ulegały. Nie zatracali swej dynamiki, szybkości, byli mistrzami we władaniu własnym ciałem a nie sztangą

Robili dokładnie to do czego nasze ciało zostało stworzone podczas walki : rózne kąty, nachylenia, różny poziom siły, różny poziom koordynacji, różny poziom zwinności, gibkości, wytrzymałości,mobilności. Wszystko to, czego brakuje dzisiejszym wojownikom na sekcjach klubowych.

Dziś również posiadamy bardzo silnych ludzi-wojowników, ale przy tym są wolni, nie panują nad swoim ciałem, nie posiadają koordynacji. Nie brak jest turów wyciskających 200kg na klatkę piersiową, jednak żaden z nich nie zrobi jednej pompki jednorącz, a jak zrobi to zalicza się do 1% ćwiczących, którzy opanowali tą sztukę. W czasach opisywanych siłaczy-zapaśników taka osoba, bez tej sprawności i bez tej sztuki zarządzania własnym ciałem nie była by brana pod uwagę nawet w przedbiegach.

O ile podciąganie na drążku z różnym poziomem trudności wydaje się być fraszką dla kogoś kto waży 60kg o tyle osoba, która waży ponad 100kg może już w ten sposób znacząco poprawić swoje przystosowanie do wymagań jakie narzuca jej ciało, co ważniejsze : bez potrzeby dźwigania olbrzymich kg w martwym ciągu, co skutkuje bolącymi stawami prędzej czy później.

A i dla mniejszych osób taki trening wydaje się być bardziej sensowny, kiedy walczą. Nie ma potrzeby by się przejadały, dokładały nie funkcjonalnej kupy mięśni zbudowanej na ciężarach, bo nie poprawia to w żaden sposób ich możliwości w walce, sprawia jedynie, że są silniejsi ze sztangą i hantlami, jednak nie ma to przełożenia na żywego człowieka o równej wadze.

Słowem : jeśli ktoś waży 80kg i podnosi w martwym ciągu 160kg i będzie chciał wyrwać oporującego przeciwnika z parteru do góry, który waży również 80kg to najpewniej się mocno zdziwi, kiedy okaże się, że przeciwnik nie idzie nawet ani 1cm do góry :-)

Z kolei zawodnik stójkowy, który nałapie sporo mięśni na sztandze i hantlach w ringu pokaże tylko moc na kilka sekund. Nie ma mowy o tym by walczył długo. Trening siłowy ze sztangą i hantlami to bardzo specyficzny trening w którym siła jest uwalniania na ułamek sekundy i tak przygotowane ciało polegnie w walce. Nie będzie w stanie się przestawić na nic innego.

Trening zapasów od najmłodszych lat nie jest niczym innym jak kalisteniką progresywną. Dźwiganie partnera, utrudnianie sobie ćwiczeń na macie, wykonywanie mostów i salt, chodzenie na rękach itp najlepsi zapaśnicy doskonale o tym wiedzą i mimo, że robią sobie sprawdziany siłowe ze sztangą to nie ona stanowi podstawę ich treningu. To nie są osoby, które trenują jak trójboiści czy kulturyści, choć po ich sylwetce można by sądzić inaczej :-)

W walce zarządzamy własnym ciałem, nie sztangą i hantlami, dlatego od zarania dziejów wojownicy doskonale wiedzieli jak się wprawiać w trening. My zostaliśmy nieco ogłupieni przez olbrzymią branżę fitness.

Z chęcią wysłucham Waszych opinii
oooo panie jaki referat... To na wakacje do poczytania chyba - a niektórzy jak wiadomo pewnie nawet nigdy... :damjan:
 
Samochody przepycham codziennie więc temat ćwiczeń fizycznych chyba mam odhaczony. :lesnarhappy:
to tym bardziej, jak się nadźwigasz w pracy w różnych pozycjach i naprzepychasz to po co masz obciążać kręgosłup martwymi ciągami, wiosłowaniami w opadzie, wyciskaniami itp?
możesz i powinieneś korzystać z własnego ciała by dbać o sprawność, niech stawy, więzadła, powięzi się poruszają w naturalnych dla siebie ułożeniach i się wzmacniają a nie degradują kolejnym obciążeniem.
 
Ja widzę to tak. Trening pod walkę opierałbym na:

*wolnych ciężarach jako fundament martwe ciągi, przysiady, wyciskania, wiosłowania.

*ruchach emitujących dynamikę walki a zastępujących wspomniany żywy towar czyli przysiady z wyskokiem ( różnego rodzaju twory typu Referee Position Jump itd)

hang power clean z uwagi na to, że rwanie klasyczne jest bardzo trudne i można szybciej skończyć przygodę ze sportem niż zaczęliśmy

landmine pressy kształtujące w płaszczyźnie uderzania

pompki dynamiczne, z klaśnięciem, wyskokiem na box/podwyższenie

* wszystkie aspekty o których wspomniał @Brawler098 czyli kalistenika progresywna, funkcjonalne ruchy, kształtowanie zwinności

*kompleksy kondycyjne/stacje ala te z zapasów z użyciem talerza, kettla, maczug, młotów, gum, tych które pokazuje Phil Daru - trener Poiriera i całego ATT. (polecam na YT)

Nie goniłbym szaleńczo za obciążeniem bo postawię tu za przykład Dagestańskich zapaśników i przytoczę tu tylko wypowiedź ojca Nurmagomedova mówiącego o tym, że Khabib wykonywał przysiad z obciążeniem w granicach 80-100kg. Jest to obciążenie śmieszne w rozumieniu trójboju ale jak widać wystarczające do dominacji.
Pamiętamy jak walczył Khabib i co robił z przeciwnikami. Nie widziałem aby ktokolwiek przestawiał go w klinczu i zwarciu.
problem z biodrami i udami (w odniesieniu do wykonywania martwych ciągów i przysiadów) jest taki, że posiadają dużo skumulowanych komórek mięśniowych. Co oznacza, że musisz dokładać ciężaru by je rozwijać, tyle, że Ty jako wojownik nie potrzebujesz przesadnie rozbudowanych ud. Ty je potrzebujesz silne, bardzo silne ! i dynamiczne. Przysiad ze sztangą z dużym obciążeniem jest ćwiczeniem mocno dźwigniowym, spowalniającym z kolei przysiad z jednej nogi jest ćwiczeniem siłowym, bardziej dynamicznym i kształtującym ten odruch który chcesz jak ktoś Ci wyłapie jedną nogę i musisz ustać siłą i balansem jednej kończyny. Jak jesteś mocny to możesz robić ten przysiad z jednej nogi z dodatkowym obciążeniem. Podobnież wiecej Ci da dla nóg przepychanie czegoś ciężkiego aniżeli wykonywanie martwych ciągów

Szeroki temat, nie mniej jak dźwigasz 250-300kg w martwym ciągu to zauważasz, że dodatkowe dokładanie kg jest bezskuteczne. Nie rozwija już niczego poza siłą, a ze sprawnością jest coraz gorzej jak fokusujesz się tylko na dźwiganie.

Nawet Bruce Lee wykonywał pompki z jednej ręki i palca a nie robił trening stacyjny (nota bene stacje to już przeszłość w SW). Najwidoczniej wiedział, że maxymalna siła pochodzi z maxymalnego spięcia mięśni i zintegrowania ciała w ułamku sekundy, a tego nie zrobisz trenując wyłącznie z obciążeniem zewnętrznym.

Da się mocno rozwijać siłę maxymalną z użyciem tylko swojej wagi, przykładów na to aż nadto :-)
 
Podobnież wiecej Ci da dla nóg przepychanie czegoś ciężkiego aniżeli wykonywanie martwych ciągów

Szeroki temat, nie mniej jak dźwigasz 250-300kg w martwym ciągu to zauważasz, że dodatkowe dokładanie kg jest bezskuteczne. Nie rozwija już niczego poza siłą, a ze sprawnością jest coraz gorzej jak fokusujesz się tylko na dźwiganie.

Nawet Bruce Lee wykonywał pompki z jednej ręki i palca a nie robił trening stacyjny (nota bene stacje to już przeszłość w SW).

Da się mocno rozwijać siłę maxymalną z użyciem tylko swojej wagi, przykładów na to aż nadto :-)
*Czyli przepychanie samochodu, Sled Push lub alternatywy, które przedstawiłeś czyli bieg w podporze przodem w oparciu o ścianę?

*Co rozumiesz tu poprzez trening stacyjny? Ja rozumiem to tak:





Drugi trening sprawdziłem na sobie. Wykonywałem go przez okres kilku miesięcy. Nigdy nie czułem się sprawniejszy niż w tamtym okresie. Miałem wystarczająco paliwa, szybkie kombinacje i jakość ruchu. Dlatego nie zgadzam się, że to przeszłość bo tak trenuje właśnie reprezentacją ATT Poirier inni. (gość na filmie to Phil Daru)
Chyba, że mieliśmy coś innego na myśli i chodziło Ci o inną formę trenowania.

Nie wiem dlaczego drugi filmik jest niedostępny z poziomu forum. Wystarczy wejść w YT i działa. :boystop:
 
Last edited:
*Czyli przepychanie samochodu, Sled Push lub alternatywy, które przedstawiłeś czyli bieg w podporze przodem w oparciu o ścianę?

*Co rozumiesz tu poprzez trening stacyjny? Ja rozumiem to tak:





Drugi trening sprawdziłem na sobie. Wykonywałem go przez okres kilku miesięcy. Nigdy nie czułem się sprawniejszy niż w tamtym okresie. Miałem wystarczająco paliwa, szybkie kombinacje i jakość ruchu. Dlatego nie zgadzam się, że to przeszłość bo tak trenuje właśnie reprezentacją ATT Poirier inni. (gość na filmie to Phil Daru)
Chyba, że mieliśmy coś innego na myśli i chodziło Ci o inną formę trenowania.

Nie wiem dlaczego drugi filmik jest niedostępny z poziomu forum. Wystarczy wejść w YT i działa. :boystop:

To co wstawiles to idealny przykład zarządzania własnym ciałem w przestrzeni i czasie , właśnie tak trzeba trenować. Miałem na myśli stacje na zasadzie : 10 pow martwego ciągu + 10 pow wyciskania itp czyli praca z ciężarem w typowo kulturystyczny sposób, który ma na celu wywołać redukcję tkanki tłuszczowej.

Najlepsi właśnie pracują ciągle nad zarządzaniem własnym ciałem a nie chodzą na siłownię dźwigać

Od treningu jaki wskazales będziesz dużo lepszy w walce. Każdy sport walki jest kalisteniką w tym rozumieniu, czy to boks czy zapasy czy judo,sumo. Tam się wykuwa ciało a nie ciężar:)
 
Do mojego zarysu treningu dodałbym notę, że moim zdaniem są dwie szkoły.
Jedną przedstawiłem w moim poście, drugą trzeba także poruszyć. Uważam ją także za skuteczną.

Chodzi o dźwiganie i progresję ciężaru. Wielu zawodników w sportach kontaktowych dźwiga naprawdę duże ciężary. Różnice robi tutaj jednak zachowanie funkcjonalnych ruchów w treningu wraz z elementami dynamiki i szybkości. Wtedy ma to sens.

Poza sezonem dźwiga się w:

NFL/Rugby

Bardzo sprawni goście, biegający 80 min(rugby) i mający siłę na szybkie zrywy o charakterze interwałwym(starcia z przeciwnikiem, bloki, ataki, dużo klinczu i obaleń) ale i kondycję na ciągłą pracę(bieganie, prowadzenie gry). Zawsze uważałem, że taki typ atlety będzie mocny w walce.
Przykładem jest Sony Bill Williams, były reprezentant All Blacks w rugby i były bokser. Nawet jeśli zdyskredytujemy jego osiągnięcia w boksie bo nie osiągnął poziomu światowego to trzeba przyznać, że w konfrontacji ze zwykłym zjadaczem chleba, taki gość zjada go dosłownie w walce.

Alexander Volkanovski - grał w przeszłości w rugby a w oktagonie zaprezentował jedne z najbardziej kompleksowych umiejętności w historii MMA. Tutaj osiągnięcia i performance bronią się same i są już na poziomie legendarnym.

Zapaśnicy NCAA/olimpijczycy i medaliści MŚ w USA

W off season, każda ze szkół prowadzi siłowy program zawierający ciężkie wielostawy i pylometrykę. Nawet w czasie sezonu i meczów, schodząc z obciążeń, wykonują ciągi, siady, wyciskanie w pionie i w poziomie, podciągają się i wiosłują.

To przykłady sportowców prezentujących świetny poziom siłowy z zachowaniem zwinności, szybkości i kondycji. Większość z nich rusza się jak koty nawet ważąc ponad 100kg.

Z drugiej strony mamy ludzi z Dagestanu, mało dźwigania, przewaga drillów, pracy z partnerem.

Dwie szkoły działają, dwie mają wyniki i dwie sprawdzają się w walce (zapasy/mma)

Co do tego który jest lepszy musielibyśmy przejrzeć statystyki medali i konfrontacji na przestrzeni wielu lat.
 
Last edited:
Do mojego zarysu treningu dodałbym notę, że moim zdaniem są dwie szkoły.
Jedną przedstawiłem w moim poście, drugą trzeba także poruszyć. Uważam ją także za skuteczną.

Chodzi o dźwiganie i progresję ciężaru. Wielu zawodników w sportach kontaktowych dźwiga naprawdę duże ciężary. Różnice robi tutaj jednak zachowanie funkcjonalnych ruchów w treningu wraz z elementami dynamiki i szybkości. Wtedy ma to sens.

Poza sezonem dźwiga się w:

NFL/Rugby

Bardzo sprawni goście, biegający 80 min(rugby) i mający siłę na szybkie zrywy o charakterze interwałwym(starcia z przeciwnikiem, bloki, ataki, dużo klinczu i obaleń) ale i kondycję na ciągłą pracę(bieganie, prowadzenie gry). Zawsze uważałem, że taki typ atlety będzie mocny w walce.
Przykładem jest Sony Bill Williams, były reprezentant All Blacks w rugby i były bokser. Nawet jeśli zdyskredytujemy jego osiągnięcia w boksie bo nie osiągnął poziomu światowego to trzeba przyznać, że w konfrontacji ze zwykłym zjadaczem chleba, taki gość zjada go dosłownie w walce.

Alexander Volkanovski - grał w przeszłości w rugby a w oktagonie zaprezentował jedne z najbardziej kompleksowych umiejętności w historii MMA. Tutaj osiągnięcia i performance bronią się same i są już na poziomie legendarnym.

Zapaśnicy NCAA/olimpijczycy i medaliści MŚ w USA

W off season, każda ze szkół prowadzi siłowy program zawierający ciężkie wielostawy i pylometrykę. Nawet w czasie sezonu i meczów, schodząc z obciążeń, wykonują ciągi, siady, wyciskanie w pionie i w poziomie, podciągają się i wiosłują.

To przykłady sportowców prezentujących świetny poziom siłowy z zachowaniem zwinności, szybkości i kondycji. Większość z nich rusza się jak koty nawet ważąc ponad 100kg.

Z drugiej strony mamy ludzi z Dagestanu, mało dźwigania, przewaga drillów, pracy z partnerem.

Dwie szkoły działają, dwie mają wyniki i dwie sprawdzają się w walce (zapasy/mma)

Co do tego który jest lepszy musielibyśmy przejrzeć statystyki medali i konfrontacji na przestrzeni wielu lat.
No to ciekawe zagadnienie, pytanie czy ilością medali mamy mierzyć zdolność do walki i zastosowanie w walce ? Żołnierze i policjanci oraz inne służby porządku publicznego wraz z oddziałami jednostek specjalnych od lat trenują w oparciu o chwyty, proste odruchy i siłę wyniesioną z treningów o trudnym charakterze w różnych warunkach. Oni też mają formy olimpijskie ale nie uczestniczą w żadnych zawodach sportowych. Również pradawni silacze-zapasnicy nie znali siłowni jako takiej. Ich w historii jest więcej aniżeli współczesnych sportowców.

Pytanie czego potrzebuje dana jednostka. Masz zapaśnika 120kg on ma dość siły by kogoś połamać - potrzebuje więcej siłowni ? Raczej sprawności i siły poprzez to wybudowanej. Z kolei zawodnik 70kg czy przyda mu się 200kg w martwym ciągu? Pewnie tak, pytanie czy nie można tego zrobić inaczej, mniej obciążając przestrzenie międzykręgowe, więzadła itp czy można sobie na tyle utrudnić ćwiczenie by osiągnąć podobny efekt końcowy albo czy można całkowicie odejść od tego schematu i wykorzystać coś innego co podniesie nasz poziom sportowy o wiele wyżej

Tu jest cały pies pogrzebany, że ktoś chce być duży i silny. Je dużo, dużo dźwiga i w efekcie jest dużym klockiem , mało mobilnym , nie generuje zróżnicowanej siły , nie wytrzyma długo itp

No bo tak się przyjęło : chcesz być duży i silny to dokładaj ciężaru....a gdyby tak dokładać ciężaru dla swojej wagi , nie tracąc przy tym sprawności i robić po prostu o 1 pow więcej dla mega trudnych ćwiczeń z własną wagą? Mięśnie urosną, będą silne, ciało nie straci ze swej mobilności


Takie tam luźne rozważania:)
 
Back
Top