Brawler098
Legacy FC Heavyweight
Korzystając z wolnego czasu, postanowiłem napisać drugą część :-) i zapraszam do dyskusji
Pierwsza część była ukierunkowana stricte na boks, gdzie podawałem przykłady pięściarzy, którzy nie lubili za specjalnie siłowni i nie opierali swojego treningu na ćwiczeniach siłowych wykonywanych na siłowni.
Przewertowałem i internet i stare książki i okazuje się iż trening siłowy pod sporty walki wykonywany stricte na siłowni to bardzo młody wymysł i nie do końca dobry. Często się też zwyczajnie nie sprawdza, jednak z pewnych powodów jest wciąż wykonywany przez zawodników, zalecany przez sztaby trenerów itp
Czemu więc jest wykonywany ? otóż jest na to bardzo prosta odpowiedź : przemysł fitness rozwinięty do na prawdę pokaźnych rozmiarów nie pozostawia miejsca wyobraźni i nakazuje wręcz myśleć, że siła czynnościowa (używana w walce) musi być trenowana na siłowni. Skojarzenia dużych, umięśnionych facetów z odtłuszczonymi sylwetkami mają przywoływać obraz gladiatora, który ciężkimi sztangami pieczołowicie pracuje nad tym by urwać komuś głowę jak już dojdzie do konfrontacji.
Ten obraz jednak nijak ma się do rzeczywistości. Wiele było walk, gdzie muskularny zawodnik, który czynił przygotowania na siłowni otrzymywał nauczkę od kogoś kogo nazwalibyśmy kanapowcem.
Czy ten pierwszy nie miał kondycji? Pewnie miał
Czy nie pracował nad tlenem, tylko skupiał się na mięśniach? na pewno nie
Nie miał wystarczająco siły ? pewnie miał jej od groma
To co zawiodło? przyjmując, że obaj byli w na prawdę świetnej dyspozycji psychicznej?
Od początku.....
W latach przed 1 wojną światową i dużo,dużo wcześniej (czasy antyczne oraz średniowiecze) siłaczami byli zapaśnicy. Nie było żadnego wyraźnego rozróżnienia. Każdy zapaśnik był siłaczem. Jak ktoś potrafił się brać za bary i to po wiele godzin to udawadniał swoje męstwo, nieustępliwość, charakter. Dobry zapaśnik podnosił, przepychał, wyrywał różne ciężkie przedmioty dając jednocześnie pokazy swojej siły przed zebraną publicznością.
Do dziś niektóre z tych rekordów są niepobite. Dla przykładu :
W Indiach istniał zapaśnik o tajemniczym pseudonimie The Great Gamma, człowiek który ważył 134kg przy 173cm wzrostu a swoimi walkami i swoją siłą absolutnie zadziwiał wszystkich, którzy mieli przyjemność go oglądać. Niektóre z jego rekordów to unoszenie kamienia ponad 300kg, bieg z betonowym okręgiem na szyji 1,5km, zginanie metalowych prętów, zatrzymywanie zwierząt hodowlanych siłą swoich rąk itp
Były to czasy bez sterydów.
Kolejnym wartym przypomnienia był przeciwnik Gamy, czyli Raheem Baksh Sultanivala, mierzący ponad 2 metry zapaśnik, który absolutnie dominował swoją siłą i osiągnięciami. W starych biografiach można doczytać, że Raheem potrafił podnosić krowy i dźwigał podobnie jak Gama olbrzymie głazy.
Nie brak również i polskich akcentów : Stanisław Cyganiewicz pseudonim Zbyszko, który potrafił zaginać podkowy, toczył boje zapaśnicze po wiele godzin czy też podnosił duży drewniany, ciężki stół jednorącz trzymając za jedną z nóg.
Inni warci przypomnienia to choćby Bert Assirati jego rekordami są również wielogodzinne boje, robienie tzw maltańskiego krzyża na poręczach gimnastycznych przy wadze ponad 110kg czy też unoszenie nad głowę kulolaski o wadze 120kg kilkakrotnie, jak podają źródła.
Kolejnym turem wartym zainteresowania jest : Doug Hepburn, który przy wadze 136kg podniósł nad głowę 227kg i do dziś ten rekord nie został pobity dla klasycznego wyciskania stojąc.
Nie brak też zapisów historycznych o rycerzach, którzy dzierżyli ciężkie zbroje, miecze czy też podciągali się na belce z młodym źrebięciem między nogami.
Te wyczyny także i dziś robią niesamowite wrażenie.
Nie było sterydów i suplementów
Nie było siłowni jakie znamy dziś
Pierwsza sztanga została wynaleziona w 1900r przez brytyjskiego atletę Thomasa Inch'a. Nim weszła na trwałe do obiegu minęło około 20 lat, przyjmuje się, że pierwszym jej poważnym sprawdzianem były oficjalnie mistrzostwa w dyscyplinie zwanej : podnoszenie ciężarów, które odbyły się w roku 1920. Co ciekawe, w roku 1896 odbyły się pierwsze nieoficjalne Mistrzostwa Europy w tej dziedzinie, gdzie dźwigano kulolaskę nad głowę. Od tamtej pory dość intensywnie głowili się jakim sprzętem można by zastąpić ową kulolaskę. Nazwa sztanga wzięła się od przyjaciela Thomasa Inch'a, który był Niemcem i wypowiedział słowo : stange - pręt :-) Każdy już widział w tym metalowym pręcie istną rewolucję i odeszło się od dotychczasowych metod treningowych
Sztanga u fighterów zagościła dopiero w latach 60tych, kiedy to niemalże równolegle zaczął się mocny BUM na kult ciała, czyli kulturystykę. W 20 lat po tym jak wynaleziono pierwsze sterydy anaboliczno-androgenne i zachodziły olbrzymie zmiany farmakologiczne.
Jak na ironię losu przystało : podwalinę pod kulturystykę podłożył fighter :-) Eugene Sandow - zapaśnik, siłacz, który opracował do swej muskulatury układ gimnastyczny i sceniczny, tak by ludzie mogli podziwiać na pokazach piękno wypracowanego ciała.
W roku 1957 rozpoczęła się światowa produkcja na skalę przemysłową sztang z regulowanym obciążeniem za sprawą szwedzkiego przedsiębiorcy Johana Eleiko. Kult ciała i masowa produkcja sprzętu przyczyniła się do powstawania siłowni jak grzybów po deszczu. Ludzie spotykali się w danym miejscu, gdzie za opłatą mogli wypożyczać sprzęt do ćwiczeń - dziś nazwa tego wypożyczania jest nam doskonale znana, nazywa się karnetem.
Wróćmy jednak do starych zapaśników-siłaczy i ich metod treningu, gdzie nie było sztangi ani suplementów i sterydów.
Ich metody treningowe były przekazywane z pokolenia na pokolenie. Już od czasów antycznych wiedzieli jak trenować pod walkę i siłę, która będzie pozbawiać zdrowia i życia przeciwników.
Ci siłacze nie robili nic innego jak kształtowanie siły poprzez coraz większą sprawność własnego ciała, która była połączona z coraz to większą wagą własną
Podciągali się na drążkach, robili różne rodzaje pompek, chodzili na rękach, robili mostki etc wydaje się być to czymś lajtowym, otóż nie.
Wprawiali swoje ciała w tzw kalistenice progresywnej
Czym był ten trening?
Może lepiej posłużyć się obrazowym przykładem : jako dzieci uczyli się pompek w oparciu o swoje własne kolana albo ścianę (odpychanie od ściany/muru), następnie były to klasyczne pompki lub pompki hinduskie (w zalezności od kultury), następnie wraz z nabieraniem coraz większej siły nogi podnosili wyżej niż głowę i dalej robili ugięcia ramion, przyszedł czas na stanie na rękach, chłopcy dorastali robili się coraz silniejsi i coraz bardziej sprawni, coraz lepiej czuli swoje ciało w przestrzeni, uczyli się pompek w staniu na rękach, gdy opanowali tą sztukę, zaczęli kombinować jak zrobić ugięcie, ale tylko jedną ręką, następnie próbowali odejmować palce i robić ugięcia ramion w podporze tylko dwóch palców albo samych kciuków. Jako dorośli mężczyźni potrafili robić olbrzymią ilość pompek hinduskich czy klasycznych, dodatkowo stać na jednej ręce do góry nogami, a najlepsi z nich robili z tej jednej ręki użytek i wyciskali swoje ciało do góry.
Być może brzmi to jak science-fiction, jednak dzięki takiej zaprawie Ci ludzie dysponowali olbrzymią siłą własną. Potrafili spiąć całe ciało na tyle mocno, że ciężary zewnętrzne im ulegały. Nie zatracali swej dynamiki, szybkości, byli mistrzami we władaniu własnym ciałem a nie sztangą
Robili dokładnie to do czego nasze ciało zostało stworzone podczas walki : rózne kąty, nachylenia, różny poziom siły, różny poziom koordynacji, różny poziom zwinności, gibkości, wytrzymałości,mobilności. Wszystko to, czego brakuje dzisiejszym wojownikom na sekcjach klubowych.
Dziś również posiadamy bardzo silnych ludzi-wojowników, ale przy tym są wolni, nie panują nad swoim ciałem, nie posiadają koordynacji. Nie brak jest turów wyciskających 200kg na klatkę piersiową, jednak żaden z nich nie zrobi jednej pompki jednorącz, a jak zrobi to zalicza się do 1% ćwiczących, którzy opanowali tą sztukę. W czasach opisywanych siłaczy-zapaśników taka osoba, bez tej sprawności i bez tej sztuki zarządzania własnym ciałem nie była by brana pod uwagę nawet w przedbiegach.
O ile podciąganie na drążku z różnym poziomem trudności wydaje się być fraszką dla kogoś kto waży 60kg o tyle osoba, która waży ponad 100kg może już w ten sposób znacząco poprawić swoje przystosowanie do wymagań jakie narzuca jej ciało, co ważniejsze : bez potrzeby dźwigania olbrzymich kg w martwym ciągu, co skutkuje bolącymi stawami prędzej czy później.
A i dla mniejszych osób taki trening wydaje się być bardziej sensowny, kiedy walczą. Nie ma potrzeby by się przejadały, dokładały nie funkcjonalnej kupy mięśni zbudowanej na ciężarach, bo nie poprawia to w żaden sposób ich możliwości w walce, sprawia jedynie, że są silniejsi ze sztangą i hantlami, jednak nie ma to przełożenia na żywego człowieka o równej wadze.
Słowem : jeśli ktoś waży 80kg i podnosi w martwym ciągu 160kg i będzie chciał wyrwać oporującego przeciwnika z parteru do góry, który waży również 80kg to najpewniej się mocno zdziwi, kiedy okaże się, że przeciwnik nie idzie nawet ani 1cm do góry :-)
Z kolei zawodnik stójkowy, który nałapie sporo mięśni na sztandze i hantlach w ringu pokaże tylko moc na kilka sekund. Nie ma mowy o tym by walczył długo. Trening siłowy ze sztangą i hantlami to bardzo specyficzny trening w którym siła jest uwalniania na ułamek sekundy i tak przygotowane ciało polegnie w walce. Nie będzie w stanie się przestawić na nic innego.
Trening zapasów od najmłodszych lat nie jest niczym innym jak kalisteniką progresywną. Dźwiganie partnera, utrudnianie sobie ćwiczeń na macie, wykonywanie mostów i salt, chodzenie na rękach itp najlepsi zapaśnicy doskonale o tym wiedzą i mimo, że robią sobie sprawdziany siłowe ze sztangą to nie ona stanowi podstawę ich treningu. To nie są osoby, które trenują jak trójboiści czy kulturyści, choć po ich sylwetce można by sądzić inaczej :-)
W walce zarządzamy własnym ciałem, nie sztangą i hantlami, dlatego od zarania dziejów wojownicy doskonale wiedzieli jak się wprawiać w trening. My zostaliśmy nieco ogłupieni przez olbrzymią branżę fitness.
Z chęcią wysłucham Waszych opinii
Pierwsza część była ukierunkowana stricte na boks, gdzie podawałem przykłady pięściarzy, którzy nie lubili za specjalnie siłowni i nie opierali swojego treningu na ćwiczeniach siłowych wykonywanych na siłowni.
Przewertowałem i internet i stare książki i okazuje się iż trening siłowy pod sporty walki wykonywany stricte na siłowni to bardzo młody wymysł i nie do końca dobry. Często się też zwyczajnie nie sprawdza, jednak z pewnych powodów jest wciąż wykonywany przez zawodników, zalecany przez sztaby trenerów itp
Czemu więc jest wykonywany ? otóż jest na to bardzo prosta odpowiedź : przemysł fitness rozwinięty do na prawdę pokaźnych rozmiarów nie pozostawia miejsca wyobraźni i nakazuje wręcz myśleć, że siła czynnościowa (używana w walce) musi być trenowana na siłowni. Skojarzenia dużych, umięśnionych facetów z odtłuszczonymi sylwetkami mają przywoływać obraz gladiatora, który ciężkimi sztangami pieczołowicie pracuje nad tym by urwać komuś głowę jak już dojdzie do konfrontacji.
Ten obraz jednak nijak ma się do rzeczywistości. Wiele było walk, gdzie muskularny zawodnik, który czynił przygotowania na siłowni otrzymywał nauczkę od kogoś kogo nazwalibyśmy kanapowcem.
Czy ten pierwszy nie miał kondycji? Pewnie miał
Czy nie pracował nad tlenem, tylko skupiał się na mięśniach? na pewno nie
Nie miał wystarczająco siły ? pewnie miał jej od groma
To co zawiodło? przyjmując, że obaj byli w na prawdę świetnej dyspozycji psychicznej?
Od początku.....
W latach przed 1 wojną światową i dużo,dużo wcześniej (czasy antyczne oraz średniowiecze) siłaczami byli zapaśnicy. Nie było żadnego wyraźnego rozróżnienia. Każdy zapaśnik był siłaczem. Jak ktoś potrafił się brać za bary i to po wiele godzin to udawadniał swoje męstwo, nieustępliwość, charakter. Dobry zapaśnik podnosił, przepychał, wyrywał różne ciężkie przedmioty dając jednocześnie pokazy swojej siły przed zebraną publicznością.
Do dziś niektóre z tych rekordów są niepobite. Dla przykładu :
W Indiach istniał zapaśnik o tajemniczym pseudonimie The Great Gamma, człowiek który ważył 134kg przy 173cm wzrostu a swoimi walkami i swoją siłą absolutnie zadziwiał wszystkich, którzy mieli przyjemność go oglądać. Niektóre z jego rekordów to unoszenie kamienia ponad 300kg, bieg z betonowym okręgiem na szyji 1,5km, zginanie metalowych prętów, zatrzymywanie zwierząt hodowlanych siłą swoich rąk itp
Były to czasy bez sterydów.
Kolejnym wartym przypomnienia był przeciwnik Gamy, czyli Raheem Baksh Sultanivala, mierzący ponad 2 metry zapaśnik, który absolutnie dominował swoją siłą i osiągnięciami. W starych biografiach można doczytać, że Raheem potrafił podnosić krowy i dźwigał podobnie jak Gama olbrzymie głazy.
Nie brak również i polskich akcentów : Stanisław Cyganiewicz pseudonim Zbyszko, który potrafił zaginać podkowy, toczył boje zapaśnicze po wiele godzin czy też podnosił duży drewniany, ciężki stół jednorącz trzymając za jedną z nóg.
Inni warci przypomnienia to choćby Bert Assirati jego rekordami są również wielogodzinne boje, robienie tzw maltańskiego krzyża na poręczach gimnastycznych przy wadze ponad 110kg czy też unoszenie nad głowę kulolaski o wadze 120kg kilkakrotnie, jak podają źródła.
Kolejnym turem wartym zainteresowania jest : Doug Hepburn, który przy wadze 136kg podniósł nad głowę 227kg i do dziś ten rekord nie został pobity dla klasycznego wyciskania stojąc.
Nie brak też zapisów historycznych o rycerzach, którzy dzierżyli ciężkie zbroje, miecze czy też podciągali się na belce z młodym źrebięciem między nogami.
Te wyczyny także i dziś robią niesamowite wrażenie.
Nie było sterydów i suplementów
Nie było siłowni jakie znamy dziś
Pierwsza sztanga została wynaleziona w 1900r przez brytyjskiego atletę Thomasa Inch'a. Nim weszła na trwałe do obiegu minęło około 20 lat, przyjmuje się, że pierwszym jej poważnym sprawdzianem były oficjalnie mistrzostwa w dyscyplinie zwanej : podnoszenie ciężarów, które odbyły się w roku 1920. Co ciekawe, w roku 1896 odbyły się pierwsze nieoficjalne Mistrzostwa Europy w tej dziedzinie, gdzie dźwigano kulolaskę nad głowę. Od tamtej pory dość intensywnie głowili się jakim sprzętem można by zastąpić ową kulolaskę. Nazwa sztanga wzięła się od przyjaciela Thomasa Inch'a, który był Niemcem i wypowiedział słowo : stange - pręt :-) Każdy już widział w tym metalowym pręcie istną rewolucję i odeszło się od dotychczasowych metod treningowych
Sztanga u fighterów zagościła dopiero w latach 60tych, kiedy to niemalże równolegle zaczął się mocny BUM na kult ciała, czyli kulturystykę. W 20 lat po tym jak wynaleziono pierwsze sterydy anaboliczno-androgenne i zachodziły olbrzymie zmiany farmakologiczne.
Jak na ironię losu przystało : podwalinę pod kulturystykę podłożył fighter :-) Eugene Sandow - zapaśnik, siłacz, który opracował do swej muskulatury układ gimnastyczny i sceniczny, tak by ludzie mogli podziwiać na pokazach piękno wypracowanego ciała.
W roku 1957 rozpoczęła się światowa produkcja na skalę przemysłową sztang z regulowanym obciążeniem za sprawą szwedzkiego przedsiębiorcy Johana Eleiko. Kult ciała i masowa produkcja sprzętu przyczyniła się do powstawania siłowni jak grzybów po deszczu. Ludzie spotykali się w danym miejscu, gdzie za opłatą mogli wypożyczać sprzęt do ćwiczeń - dziś nazwa tego wypożyczania jest nam doskonale znana, nazywa się karnetem.
Wróćmy jednak do starych zapaśników-siłaczy i ich metod treningu, gdzie nie było sztangi ani suplementów i sterydów.
Ich metody treningowe były przekazywane z pokolenia na pokolenie. Już od czasów antycznych wiedzieli jak trenować pod walkę i siłę, która będzie pozbawiać zdrowia i życia przeciwników.
Ci siłacze nie robili nic innego jak kształtowanie siły poprzez coraz większą sprawność własnego ciała, która była połączona z coraz to większą wagą własną
Podciągali się na drążkach, robili różne rodzaje pompek, chodzili na rękach, robili mostki etc wydaje się być to czymś lajtowym, otóż nie.
Wprawiali swoje ciała w tzw kalistenice progresywnej
Czym był ten trening?
Może lepiej posłużyć się obrazowym przykładem : jako dzieci uczyli się pompek w oparciu o swoje własne kolana albo ścianę (odpychanie od ściany/muru), następnie były to klasyczne pompki lub pompki hinduskie (w zalezności od kultury), następnie wraz z nabieraniem coraz większej siły nogi podnosili wyżej niż głowę i dalej robili ugięcia ramion, przyszedł czas na stanie na rękach, chłopcy dorastali robili się coraz silniejsi i coraz bardziej sprawni, coraz lepiej czuli swoje ciało w przestrzeni, uczyli się pompek w staniu na rękach, gdy opanowali tą sztukę, zaczęli kombinować jak zrobić ugięcie, ale tylko jedną ręką, następnie próbowali odejmować palce i robić ugięcia ramion w podporze tylko dwóch palców albo samych kciuków. Jako dorośli mężczyźni potrafili robić olbrzymią ilość pompek hinduskich czy klasycznych, dodatkowo stać na jednej ręce do góry nogami, a najlepsi z nich robili z tej jednej ręki użytek i wyciskali swoje ciało do góry.
Być może brzmi to jak science-fiction, jednak dzięki takiej zaprawie Ci ludzie dysponowali olbrzymią siłą własną. Potrafili spiąć całe ciało na tyle mocno, że ciężary zewnętrzne im ulegały. Nie zatracali swej dynamiki, szybkości, byli mistrzami we władaniu własnym ciałem a nie sztangą
Robili dokładnie to do czego nasze ciało zostało stworzone podczas walki : rózne kąty, nachylenia, różny poziom siły, różny poziom koordynacji, różny poziom zwinności, gibkości, wytrzymałości,mobilności. Wszystko to, czego brakuje dzisiejszym wojownikom na sekcjach klubowych.
Dziś również posiadamy bardzo silnych ludzi-wojowników, ale przy tym są wolni, nie panują nad swoim ciałem, nie posiadają koordynacji. Nie brak jest turów wyciskających 200kg na klatkę piersiową, jednak żaden z nich nie zrobi jednej pompki jednorącz, a jak zrobi to zalicza się do 1% ćwiczących, którzy opanowali tą sztukę. W czasach opisywanych siłaczy-zapaśników taka osoba, bez tej sprawności i bez tej sztuki zarządzania własnym ciałem nie była by brana pod uwagę nawet w przedbiegach.
O ile podciąganie na drążku z różnym poziomem trudności wydaje się być fraszką dla kogoś kto waży 60kg o tyle osoba, która waży ponad 100kg może już w ten sposób znacząco poprawić swoje przystosowanie do wymagań jakie narzuca jej ciało, co ważniejsze : bez potrzeby dźwigania olbrzymich kg w martwym ciągu, co skutkuje bolącymi stawami prędzej czy później.
A i dla mniejszych osób taki trening wydaje się być bardziej sensowny, kiedy walczą. Nie ma potrzeby by się przejadały, dokładały nie funkcjonalnej kupy mięśni zbudowanej na ciężarach, bo nie poprawia to w żaden sposób ich możliwości w walce, sprawia jedynie, że są silniejsi ze sztangą i hantlami, jednak nie ma to przełożenia na żywego człowieka o równej wadze.
Słowem : jeśli ktoś waży 80kg i podnosi w martwym ciągu 160kg i będzie chciał wyrwać oporującego przeciwnika z parteru do góry, który waży również 80kg to najpewniej się mocno zdziwi, kiedy okaże się, że przeciwnik nie idzie nawet ani 1cm do góry :-)
Z kolei zawodnik stójkowy, który nałapie sporo mięśni na sztandze i hantlach w ringu pokaże tylko moc na kilka sekund. Nie ma mowy o tym by walczył długo. Trening siłowy ze sztangą i hantlami to bardzo specyficzny trening w którym siła jest uwalniania na ułamek sekundy i tak przygotowane ciało polegnie w walce. Nie będzie w stanie się przestawić na nic innego.
Trening zapasów od najmłodszych lat nie jest niczym innym jak kalisteniką progresywną. Dźwiganie partnera, utrudnianie sobie ćwiczeń na macie, wykonywanie mostów i salt, chodzenie na rękach itp najlepsi zapaśnicy doskonale o tym wiedzą i mimo, że robią sobie sprawdziany siłowe ze sztangą to nie ona stanowi podstawę ich treningu. To nie są osoby, które trenują jak trójboiści czy kulturyści, choć po ich sylwetce można by sądzić inaczej :-)
W walce zarządzamy własnym ciałem, nie sztangą i hantlami, dlatego od zarania dziejów wojownicy doskonale wiedzieli jak się wprawiać w trening. My zostaliśmy nieco ogłupieni przez olbrzymią branżę fitness.
Z chęcią wysłucham Waszych opinii