Czytać na własną odpowiedzialność:
Byłem na Woodstocku w 2003 i nie wspominam tego miło. Setki jabolarzy sępiących dolweki do piwa, ludzie uwaleni w gównie i szczochach bo albo przewrócili ich w Yoy-Toyu (jeden z mojego miasta do dziś ma ksywe toy-boy) albo spali w rowach przy polu namiotowym, gdzie kazdy wrzucał śmieci, rzygał i szczał. Było też wiele panien, których kijem nikt trzeźwy by nie ruszył, bo rypało się to nie myjąc w ogóle 3-4 dni. Pamiętam nawet obrazek kiedy "sąsiadka" z namiotu obok zaległa po tym jak ją jakiś typ wyruchał i jej własny pies lizał jej picze, bo biedny chyba nic nie pił od paru dni (a pogoda była taka jak dzisiaj). W drodze na woodstock zginęła jedna osoba bo wypadła z pociągu i jeden typ stracił nogi bo wystawiał je przez otwarte drzwi. Dziesiątki osób zanim dojechało trafiło do szpitala z przepicia, albo z ran poniesionych przy wybijaniu okien w pociągach. Jadąc z powrotem chcieli zapakować nas do pociągu, którym wracał Górnik Zabrze z meczu (chyba) z Żaganiem, który zrobili w Żarach. Zanim jeszcze to bydło się tam razem skumulowało ażeby tłuc się dosłownie i w przenośni godzinami, to najpierw odbyła się wielka bójka na peronach, gdzie dresiarstwo lało sztachetami wszystko co popadło, a policja w znikomej sile nic nie umiała z tym zrobić. Te szturmy trwały godzinami, dopóki wspomniany pociąg nie przyjechał. Pare lat później spotkałem totalnego patola i złodziejaszka w Londynie, który mi opowiadał, że przebiera się regularnie za punka/metala i jeździ latem tam poruchać, bo wstęp jest za darmo.
Grunt, że koncerty były na prawdę zajebiste i kiedy mogłem to stałem pod scena aby nie patrzeć na ten syf.
PS