K...wa, to ja cos napiszę o maryśce bo nie wytrzymam. Palę jakieś 5 lat, żeby nie było zajebiście regularnie( prawie codziennie) , chodziłem 10 lat na siłkę, trenowałem tajski i bjj, skończyłem studia, ba, miałem jakieś stypendium za wyniki w nauce nawet, mam niezła prace, mieszkanie i super dziewczyne, oczywiscie tez troche róznych problemow jak kazdy i dalej pale tak samo... o jakich dziurach w głowie mowa? Pali zajebiscie wielu moich znajomych, niektorzy sie ucza, inni pracuja, jeszcze inni prowadza wlasne firmy, są to normalni ludzie, normalnie funkcjonujący w spoleczenstwie. Niektorzy z nich palą od 10 lat. Niektórym osobom tutaj brakuje elementarnej wiedzy na temat marihuany a próbują sie wypowiadac. Moge to powiedziec z autopsji - szkodliwosc marihuany to mit jakich malo, szlugi i wóda są 10 razy gorszymi ( a nikt nie zakazuje ich sprzedazy) uzywkami, gdyby bylo inaczej to juz dawno wraz z cala masą znajomych bylibysmy wrakami ludzi. Jestem jak najbardzej za legalizacja, a przynajmniej za posiadaniem niewielkich ilosci na wlasny uzytek. Zeby nie bylo, sa oczywiscie ludzie, ktorzy sami potrafia wyjarac z 5 gramów dziennie i pala od rana do wieczora - no ale jak ze wszystkim - liczy sie umiar i zdrowy rozsadek, natomiast porownywanie ziola do amfy, koksu czy hery to jakies totalne nieporozumienie, aha, wg co poniektorych tutaj jestem narkomanem - spoko - dobrze mi z tym, wole być normalniejszym człowiekiem bedac narkomanem, niz byc nienormalnym bedac tzw "normalnym czlowiekiem":-)