Rowerowe wyjebki - ku przestrodze

Jak ja się ostatnio wyjebałem na ryj, ma szczęście na piach i tylko wiewiórki widziały, wiec imaż nie ucierpiał.

Mnie jebnął samochód pierwszy raz parę dni temu i wtedy wpadłem na pomysł nowego działu na Cohones Bike Or Die :cool:
 
Ja kiedyś zjezdzalem asfaltem na maksa ze wzniesienia, gdy z na przeciwka jechała dziewczyna, o którą się starałem chciałem zahamować (a hamulce zawsze staram się mieć mega mocne)zagadać niestety pomyliłem tylny hamulec z przednim i wystrzelony miałem lot niczym Superman lub malysz. Chyba jej zaimponowalem bo jakiś czas byliśmy razem. Oczywiście rower poskrobany a ja śmiało mogłem robić napad gdyż moje dłonie nie zostawialy odcisków... Skóra zdarta :-)
 
Hehe ale też dlatego je tu wrzucam, ku przestrodze :D. Sam czasami łapię się na tym że włącza mi się na trasie IQ kurczaka i potem sobie myślę jak mogłem zrobić coś tak głupiego hehe
 
Ależ żałuję że nie jeżdżę z kamerą w salochodzie-koleś na Wybickiego w Krakowie zatrąbił na rowerzystę, który przejechał ulicę w niedozwolonym miejscu. Najpierw polecieł kurwy, potem fuck a na końcu rower. Rower nie doleciał:)
 
Ja niestety też miałem nieciekawą historię. Jechałem rowerem, dosyć szybko po chodniku, gdyż kazali wcześniej do roboty przyjść i w tamtym miejscu (na tym odcinku) są tak chujowe i i ciasne ulice, że nie chciałem się tam wpierdalać samochodom. No to rura po chodniku, przy którym są sklepiki. Z jednego sklepiku ze stromych schodów schodzi matka z dzieckiem i niestety jak dzik w sosnę jebłem matkę. Kierownica wykręcona, matka na glebie, ja też, lekko zdarty. Ta jak jebła tyłem głowy o ziemię to nie wiedziałem co robić :/ Pierwsza myśl - spierdalać, ale widzę kierownica wykręcona to lipa. Podniosłem, przeprosiłem, weszliśmy do sklepu, bylem w szoku, łapy się trzęsły, zadzwoniłem po kartke, dyspozytorka pyta czy na pewno babka chce karetke, ta mówi, że nie, już ok. Zostawiłem swoje dane z dowodu (czy słusznie?) i numer telefonu, że gdyby coś tam jej się kiedys działo to niech dzwoni. Oczywiście opierdol od właściciela sklepu, że tu same takie chuje tylko jeżdzą i co sobie wyobrażamy. Fakt, był mój błąd, przyznałem się, za szybko jechałem. Na koniec usłyszałem od matki, że mam szczęście bo jebłem ja a nie dziecko. Jakbym jebnął małego to "I WILL MASSACRE YOU". Od teraz staram się uważac by takiej sytuacji nie mam, patrzę wszędzie, rozglądam się, "myślę" za innych, ograniczone zaufanie itd itp, tym bardziej, że ciągle jeżdze w słuchawkach ;p dobra nuta - więcej koni w nogach!
 
Ja to miałem chyba tylko jeden wypadek...

Zjeżdżałem z górki z dość dużą prędkością. Po prawej stronie było jakieś podwórko. Nagle jak strzała z prawej strony wyleciał jakiś jamnik i mi pod rower. Pamiętam tylko, że maszyna się zatrzymała a ja poleciałem przez kierownicę niczym pocisk z armaty. :lol: Leciało się fajnie, ale już gorzej z lądowaniem. Cud, że niczego sobie nie połamałem. W międzyczasie pies strasznie skomlał i pewnie też w szoku, wypi.erdolił daleko od miejsca zdarzenia. :crazy: Pamiętam, że z tego podwórka wyszedł tylko jakiś chłopak i się mnie zapytał, czy wszystko ok. Powiedziałem że ok, ok i wsiadłem na rower. Dopiero po jakimś czasie się zorientowałem, że przednie koło wygięte niesamowicie. :lol:
 
Ja to jechałem rowerem będąc w 4 klasie podstawówki i przy hamowaniu wyleciałem przez kierownicę roweru i jebłem brodą o beton. Bez szycia się nie obyło :).
Za to mam teraz bliznę na brodzie i nie rośnie mi tam zarost. Od taka historyja. W ogóle 4 klasa była dla mnie pechowa. Na początku roku szkolnego przyjebałem sobie w palec drzwiami od samochodu, potem ściągany paznokieć, a na koniec roku ta broda :D
 
Ja zawsze miałem farta-rekord to obtarte kolano. Głównie dlatego że jak jeździłem na rowerze ważyłem 70 kg i byłem nieco bardziej wysportowany. Jechałem kiedyś dość szybko przez miasto i nagle zobaczyłem kumpla, chciałem się zatrzymać i jednocześnie pomachać więc do hamowania użyłem jednej dłoni. Oczywiście niewłaściwej. Tylnie koło poleciało do góry, ja do przodu ale z gracją kota przerzuciłem nogi na kierownicą i wylądowałem na obu stopach jak gimnastyk. Dla lepszego efektu rozłożyłem ręce na boki ale obyło się bez ukłonu. Kumpel dosłownie tarzał się na ziemi ze śmiechu.
 
To bedzie mój nowy ulubiony temat. W zeszłym roku jechałem przez las z jebitnej góry , ziomek za mną, ja kozak rozpędzony na maksa, widzę gałąź dosyć gruba nad ziemia, przeskakiwalem juz wczesniej na niej normalnie, tym razem przez prędkość i zjebana śrubę w kierownicy jak sie wjebalem, to wylądowałem 10 metrów dalej, lecę ja chroniąc jak sie da głowę (taki ogar, ze nawet nie dotknąłem nią ziemi), a na mnie rower kurwa :/ zebra tak obite, ze przez dwa tygodnie dobrze oddechu złapać nie mogłem, w nodze na której wyładował rower widzę tylko dziury, rower cały. Dobrze, ze mój ziomek ogarnął, bo kurwa jakby zapierdalal z taka prędkością jak ja, to i on by sie jeszcze we mnie wjebał (ten ziomek tydzień wczesniej na rowerze wyjebal głowa w beton na skateparku, a dwa dni pózniej zaliczył zole na mokrej ulicy..) . Od tamtego momentu staram sie bardziej uważać, bo jakby nie to, ze w lesie podłoże było obsypane takimi jakby wiórami, to watpię żebym teraz o tym pisał
 
Widzę, że każdy ma coś na sumieniu :D ja też pamietam jak w podstawówce chciałem być "fifarafa" i chciałem przejechać pod trzepakiem, ja może i bym dał rade, ale nie spojrzałem, że kierownica nie ;p
 
Chyba najgorszy "wypadek'' na rowerze. To raz jak wracałem sobie na rowerze z roboty. Chciałem wjechać na krawężnik, luzacko jedna ręka na kierownicy. Krawężnik dość wysoki, a ja na niego bokiem wjeżdżam. Próbowałem uratować sytuacje, dałem po hamulcach, ale chyba już bylem w powietrzu. Zajebałem tak rękami o ziemię, że mogłem sobie parę dobre miesięcy odpuścić jakikolwiek trening. Nadgarstki dalej dają o sobie znać. Pamiętam, że normalnie wstałem(chociaż samochody się zatrzymywały, pewnie myśleli, że się zabiłem) i pojechałem kawałek dalej, jednak zrobiło mi się biało przed oczami, musiałem chwilę dychnąć :D
WYSOKIE KRAWĘŻNIKI NAJGORSZYM WROGIEM ROWERZYSTY!
 
Pamiętajcie ludziska:


Tylko w kasku na rower!
Kiedyś pomagałem kolesiowi jak zajebał łbem w asfalt i to nie było fajne (na szczęści dziabnięty był, więc nic mu sie nie stało) . Inny jechał do roboty i baba go autem puknęła. Uderzył głową w krawężnik: krwiak, operacja, inwalida...Nie polecam.
 
  • Like
Reactions: Tjo
Back
Top