Przed 1920.

maska.jpg


Hrabina flirtuje z szewcem, a książę obłapia w tańcu praczkę? Wszyscy bawią się wyśmienicie, ukrywając swą tożsamość pod rozmaitymi maskami, a ktoś żąda od ciebie opłaty przy wejściu do rzęsiście oświetlonej sali rozbrzmiewającej muzyką? To znak, że trafiłeś na redutę!

Bale przebierańców, zwane potocznie redutami, były to publiczne zabawy maskowe, które po raz pierwszy zaczęto urządzać w Rzeczpospolitej za panowania Augusta Mocnego. Uczestniczyć w nich mógł każdy, kto wniósł odpowiednią opłatę, bez względu na pochodzenie. Tylko tu wśród ukrytych za przebraniami tancerzy zanikały wszelkie różnice stanowe, a muzyka, taniec, alkohol, hazard i romanse były nieodzownymi elementami.



Ludzie wszystkich stanów! Kto żyw na bal!



Za czasów poprzedniego króla, Jana III Sobieskiego, wielkie bale i maskarady zarezerwowane były dla przedstawicieli najwyższych warstw społeczeństwa. Z lubością urządzała je na przykład rodzina Sobieskich w swoim pałacu w Wilanowie. Ozdobą ich oczywiście była królowa Marysieńka.Zwyczajni obywatele, na co dzień ciężko pracujący na swoje utrzymanie, mogli tylko tęsknie spoglądać w stronę szalejących magnatów.



maska2.jpg


Był raz bal, na sto par • zamaskowanych.

Tymczasem w osiemnastowiecznej Europie maskarady zeszły z piedestału i stały się jedną z najpopularniejszych zabaw w miastach. Sceneria redut nawiązywała często do antyku czy orientu. Początkowo maskarady odbywały się tylko w okresie karnawału, dwa razy w tygodniu.

Z czasem stały się stałą rozrywką i sposobem spędzania wolnego czasu. Liczba uczestników takich publicznych zabaw była bardzo duża, dochodziła nawet do 2-3 tysięcy osób. Niekiedy w tłumie zdarzały się groźne wypadki, z zadeptaniem włącznie.





Szewc rusza w tan między pany



O uczestnictwie w redutach przestała decydować pozycja społeczna. Zgodnie bawiła się więc na nich nie tylko przyjezdna szlachta i magnateria, czy miejski patrycjat.



Jak relacjonował ksiądz Jędrzej Kitowicz, autor • Obyczajów za panowania Augusta III • i słynny pamiętnikarz:

Szewc, krawiec i inny jakikolwiek rzemieślniczek, okryty maską, hulał sobie równo z panami.

Bywało, że spragnieni zabawy ludzie jednego wieczoru odwiedzali wiele bali. Wiązało się to oczywiście z koniecznością wniesienia każdorazowej opłaty, na którą wielu chętnych zwyczajnie nie było stać.

maska-4.jpg


Kto lokaj, a kto pan? Któż zgadnie, skoro obaj przebrani za mnicha!

Po jej uiszczeniu każdy uczestnik zabawy miał prawo korzystać na sali ze światła i muzyki. Za pozostałe przyjemności, takie jak napoje i alkohol, płaciło się oddzielnie. Podczas redut najczęściej pito lemoniadę, oranżadę, herbatę, kawę, ale też piwo angielskie i zagraniczne wina. Kitowicz wspominał, że:

Piwo krajowe na redutach nie było w modzie; oznaczało wieśniaka kto go żądał
.

Warto przy tym wspomnieć, że w kręgach bogatych ziemian i magnatów alkohol lał się strumieniami. Oczywiście tylko dobry alkohol, najczęściej importowany.


Cała reszta gości musiała się zadowolić pośledniejszymi trunkami. Oczywiście bywali i tacy, których stać było co najwyżej na opłacenie wstępu, a o lemoniadach, czy choćby wspomnianym przez Kitowicza krajowym piwie, mogli tylko pomarzyć.











Szał przebranych ciał






Maski i przebrania, które we wcześniejszej epoce były głównie symbolem zabawy, teraz naprawdę wprowadzały atmosferę tajemnicy. Jeśli tylko gość z niższych warstw zdobył odpowiedni strój, trudno było poznać jego stan lub pochodzenia.






Przebierano się najczęściej ze mnichów, woźniców, kozaków, diabłów i Żydów. Kobiety udawały Żydówki, rusińskie chłopki, Turczynki, czy wieśniaczki. Przeważały więc kostiumy o charakterze plebejskim, których przygotowanie nie wymagało wydania fortuny. I które sprawiały, że nawet zamożny chłop mógł się zakraść na zabawę u arystokratów. To zaś otwierało przed nim drogę do uciech, których w zwyczajnym życiu nigdy nie mógłby zaznać •



Bogacze pieczołowicie czuwali nad wykonaniem przebrań i ćwiczyli, aby dojść do perfekcji w odgrywaniu danej postaci. To od zdolności aktorskich zależało, czy maskarada okaże się sukcesem, czy porażką.



Uczestnicy zabawy starali się odgadnąć, kto znajduje się pod daną maską. Aby tego dokonać zagadywali przebrane osoby, które modulowały głos, czy zmieniały gestykulację, utrudniając zadanie rozmówcom.



Na zabawach chętnie oddawano się też grom karcianym. Były one popularne wśród wszystkich grup społecznych, niezależnie od stanu majątkowego i zajmowanej pozycji. Równie chętnie jak mężczyźni, grały w nie także kobiety.



Początkowo karty trudno było zakupić, musiano sprowadzać je z zagranicy. Każda karta, po odbiciu rysunku, malowana była ręcznie. Wpływało to na ich wysoką cenę.



U schyłku Rzeczpospolitej karty stały się jednak bardzo popularną grą hazardową, a stawki bywały wyjątkowo duże. Pewien Inflantczyk zanotował:



Stawki dochodzą do nadzwyczajnych sum, a gdy wino głowy obałamuci, gra staje się niesłychanie namiętną.







Reduty i romanse






Obok pijaństwa, tańców i gry w karty, uczestnicy redut mogli zakosztować także zakazanych przyjemności.






Publiczne bale maskowe były doskonałą okazją do nawiązania flirtu lub romansu. Nie brakowało też chętnych, by wykorzystać maskaradę do zdrady małżeńskiej. Z reguły zanim zabawa się rozpoczęła kochankowie ustalali jakie przywdzieją maski, by łatwiej rozpoznać się w tłumie.



maska-5.jpg




Czy pod maską kryje się hrabianka? A może to praczka?



Przed zakochanymi, którzy w czasie trwania reduty chcieli pobyć sam na sam otwierały się dwie możliwości. Zamaskowany kawaler mógł wynająć od organizatora imprezy klucz do osobnego pokoju i zaprowadzić tam damę. W ogólnym tłoku łatwo było zniknąć z oczu opiekunom. Tego typu przedsięwzięcie było jednak drogie. Innym popularnym sposobem romansowania było wynajmowanie karet. Jak pisał Kitowicz:


Kto tedy chciał ukraść cudzą żonę albo córkę na godzinę, sekretnie wyniósł się z nią z redut ( • ). Wsiedli do karety i albo się zawieźli do jakiego domu, z którego był kawaler lub dama, albo też kazawszy się wozić w karecie stangretowi po odległych ulicach, w niej się zjeździli i jakby nigdy nic powrócili na reduty, z osobna i nieznacznie jedno za drugim wchodząc.


kareta-xviii-w.jpg




Osiemnastowieczna kareta. Pojazd, czy dom schadzek na kółkach?



Nie mogło też brakować ludzi chętnych przeżyć zupełnie szaloną przygodę: upojną noc z nieznajomym, zamaskowanym partnerem. Może z księciem lub magnatem, ale równie dobrze ze zwykłym świniopasem.



Według Juliana Ursyna Niemcewicza reduty były wręcz prawdziwym teatrem zbytków i rozwiązłości
. Pozwalały na zaznanie kilku chwil rozkoszy a atmosfera tajemniczości i konspiracji rozpalała umysły ludzi spragnionych zabawy i przyjemności cielesnych.
 
ZAGADKA HISTORYCZNA



jaką ostatnio zaskoczyli mnie znajomi. Myślę że nie taka trudna (bez korzystania z internetu oczywiście). Wygrywa ten kto pierwszy poda prawidłową odpowiedź w tym wątku. Nagrodą jest wieczna sława plus 0,01 BTC (10 mBTC), wartych na dzień dzisiejszy coś koło 11 zł (w przyszłości zapewne znacznie więcej). Ci którzy nie wiedzą co to jest BTC (bitcoin) niech zerkną tu: http://bitcoin.pl/obitcoin Aby otrzymać, wypłatę, przy odpowiedzi należy podać adres portfela na który mam przelać BTC. Jeżeli zwycięzca nie poda adresu będzie musiał się zadowolić wieczną sławą.



Jak się nazywał ostatni z Jagiellonów który poległ biorąc udział w bitwie?
 
Nie, później był jeden, co umarł przy jakiejś małej napaści na jego powóz, o ile mi się dynastie nie pomieszały.



Strzelałbym w Olbrachta, rządził krótko, to mógł mieć przyspieszenie śmierci.



Warneńczyk wydaje się zbyt oczywisty, skoro podniesiony zostaje ten temat.
 
A propos Arlovskiego i "jego" wpisu w piłce nożnej, jakoby Armia Poznań do końca walczyła. Jak sądzę, chodzi o drugą wojnę światową, kampania wrześniowa. Długie stawianie oporu przez Armię Poznań wiąże się z wątpliwościami w dowództwie, nad obroną Polski. Armia ta miała bronić obszaru w którym relatywnie było mniej walk, dlatego też została przesunięta najpierw w kierunku wykrwawiającej się Armii Łódź, która, gdyby otrzymała pomoc ze strony Poznaniaków mogłaby odeprzeć atak, równie wycięczonej armii niemieckiej.



Jednak zdecydowano, że Armia Poznań będzie bronić Warszawę, co de facto przyczyniło się do upadnięcia frontu zachodniego i przeniesieniu walk za Wisłę. Gdyby Armia Poznań nie "walczyła" do końca, tylko została wysłana do pomocy przy realnych walkach o przełamanie frontu, toby historia mogła potoczyć się innym torem. A tak Armia Łódź wykrwawiała się, a świeża Armia Poznań błądziła po lasach. (Za merytoryczne błędy przy nazewnictwie, brak konkretów, oraz puszczanie wodzy fantazji przepraszam).



Stąd nie gloryfikowałbym aż tak bardzo ich sukcesów, choć rozumiem, że mieli walczyć, chcieli walczyć, ale dowództwo nie miało na nich pomysłu.
 
Jeżeli do jutra wieczór nie padnie prawidłowa odpowiedź to konkurs zostanie zakończony.

Trzeba trochę podpowiedzieć. Nie jest to Władysław Warneńczyk, choć łączy ich wiele podobieństw. Obaj zginęli w bitwie z Turkami. Obaj stali na czele wojsk węgierskich. Obaj w chwili śmierci mieli 20 lat.
Władysław Warnenczyk ?

Władysław Warneńczyk był pierwszym Jagiellonem który zginął w bitwie i zarazem ostatnim polskim władcą który zginął w bitwie. Pamietajcie że nie wszyscy Jagiellonowie nosili polską koronę. Chociażby św. Kazimierz, czy jego brat Ferdynand prymas Polski i Litwy, ale to o żadnego z nich nie chodzi.
później był jeden, co umarł przy jakiejś małej napaści na jego powóz, o ile mi się dynastie nie pomieszały.

Chodzi Ci chyba o Stanisława Augusta Poniatowskiego, ale to było jego porwanie przez konfederatów barskich. Król został ranny ale przeżył i potem został szybko wypuszczony.


Strzelałbym w Olbrachta, rządził krótko, to mógł mieć przyspieszenie śmierci.

Olbracht zmarł w Toruniu w trakcie przygotowań do wyprawy mającej na celu likwidację Prus Książęcych. Śmierć najprawdopodobniej była rezultatem choroby wenerycznej.
 
Chodzi Ci chyba o Stanisława Augusta Poniatowskiego, ale to było jego porwanie przez konfederatów barskich. Król został ranny ale przeżył i potem został szybko wypuszczony.
Nie, nie nie, Poniatowskiego miał zabić Pułaski i już nawet trzymał wycelowany w niego pistolet (zresztą wielu na króla czyhało). A Pułaski za próbę królobójstwa został ostatecznie zesłany do USA i został tam bohaterem narodowym. Genialnie ciekawa postać, w końcu został dowódcą powstania w młodym wieku
To jeszcze ktoś inny, ale na pewno król jakichś, z tym napadem.
 
Niestety, albo pytanie za trudne, albo forumowicze za uczciwi i nie podpytali wujka Google. Chodzi o Ludwika Jagiellończyka króla Węgier i Czech. Król Polski i Wielki Książe Litewski Kazimierz Jagiellończyk (syn Władysława Jagiełły) miał sześciu synów. Najstarszym był Władysława Jagiellończyk, który nie został królem Polski, ani Wielkim Księciem Litewskim, za to został królem Węgier i Czech. Korony tych dwóch królestw odziedziczył jego jedyny syn Ludwik Jagiellończyk, który poległ w bitwie pod Mohaczem. Więcej o nim tu: http://histmag.org/Bitwa-pod-Mochaczem-1526-rok-1887
 
Czyli tak czy siak wygrał TJ, jako jedyny dobrze odpowiedział. Poświadczam, ze dał dobrą odpowiedź. Niekoniecznie bez używania internetu, ale jednak.
Gratulacje.
 
Od paru dni nurtuje mnie pytanie, co bylo z "Polska" przed Mieszkiem I ? W necie strasznie malo informacji, ale jednak za czasow cesarstwa Rzymskiego jakas cywilizacja na naszych ziemiach pewnie istniala.
 
Z tego co wiem, to istniała i była relatywnie bardzo silna. Dość powiedzieć o utrzymywanych stosunkach handlowych z Rzymianami oraz o tym, że to "Polacy" napadali Aleksandra Macedońskiego (albo raczej to, co po nim zostało) i rozbili jego potęgę.
Jednak dokładnie to nie pomogę.
 
@Zlatan



Jesli ten temat rzeczywiscie Cie nurtuje siegnij po opracowania ksiazkowe. Wpisz w necie Prahistoria ziem polskich i w artykulach znajdziesz w zrodlach pare pozycji. Sam przygotowywalem sie do egzaminu kiedys z takiej 600 stronnicowej knigi o tytule Prahistoria ziem polskich, ale niestety nie pamietam autorow (choc ksiazka pewnie gdzies tam u mnie pewnie lezy).
 
Podoba mi się gra Antka. Dlaczego? Nawet jeśli ogranicza się do szperania w wikipediach, itp. - poznajemy zawsze coś nowego i fakty, postacie z historii Polski zostają w głowie. Brawo TJ! Zlatan - Historia Starożytna Ziem Polskich się kłania, czyli popularne bądź nie "skorupy" ;-)



ZAGADKA HISTORYCZNA - będą dwie - średniowieczne z historii Polski - łatwa i trudna :



1) Kogo nazwyano "matką królów" i dlaczego?



2) Jaki efektowny, wręcz egzotyczny prezent podarował książe gnieźnieński - Mieszko I na zjeździe w Kwedlinburgu niemieckiemu cesarzowi Ottonowi III?
 
1)Matka królów, Habsburzanka, żona Jagiełły. Jej 6 synów objęło tron.



2) Daj sekunde, wiedziałem.
 
Wewiur - dobrze kombinujesz, ale w Twojej odpowiedzi na pyt. 1 są spore nieścisłości. Czekamy na odpowiedź do rana, czyli jak wrócę z pracy :-)
 
Ach Twardy! Ubiegłeś mnie! Dokładnie to samo chciałem napisać, tylko nie sześciu, a czterech.



1. Władysław został królem Czech i Węgier.



2. Jan Olbracht królem Polski.



3. Aleksander Wielkim Księciem Litewskim, a po śmierci Jana również królem Polski.



4. Zygmunt po śmierci Aleksandra królem Polski i Wielkim Księciem Litewskim.



Królami nie zostali św. Kazimierz i Fryderyk kardynał.
 
Gratulacje TwardyB! Antek ładnie uzupełnił. Ja dodam od siebie - małżonka Kazimierza Jagiellończyka - Elżbieta Habsburżanka zwana też Rakuszanką nosi przydomek "matki królów" przede wszystkim z uwagi na ilość potomstwa, ale w obliczu badań współczesnych genealogów przydomek nabiera jeszcze głębszego sensu. Poniżej wyjaśnię.



Dokładnie urodziła trzynaścioro dzieci. Jedenastka osiągnęła wiek dorosły. Sześciu synów, jak pisał Antek: Władysław - król Czech i Węgier, Kazimierz - święty, umarł przedwcześnie, potem został kanonizowany, Jan Olbracht - król Polski, Aleksander - najpierw Wlk. Ks. Litewski, następnie od 1501 król Polski, Zygmunt Stary - WKL i KP (od 1506), Fryderyk - kardynał, biskup krakowski i prymas. Pięć córek: Jadwiga, Zofia, Anna, Barbara, Elżbieta.



Wśród genealogów istnieje teoria, że spora część aktualnie dzierżących europejskie trony rodów królewskich pochodzi właśnie od Kazimierza Jagiellończyka i Elżbiety Rakuszanki ;) Ot taka ciekawostka dla Angoli, Holendrów, Hiszpanów czy Skandynawów.
 
Dokładnie urodziła trzynaścioro dzieci. Jedenastka osiągnęła wiek dorosły. Sześciu synów, jak pisał Antek: Władysław - król Czech i Węgier, Kazimierz - święty, umarł przedwcześnie, potem został kanonizowany, Jan Olbracht - król Polski, Aleksander - najpierw Wlk. Ks. Litewski, następnie od 1501 król Polski, Zygmunt Stary - WKL i KP (od 1506), Fryderyk - kardynał, biskup krakowski i prymas. Pięć córek: Jadwiga, Zofia, Anna, Barbara, Elżbieta.

Podsumowując płodna kobieta.
Ale, Kazimierz Jagiellończyk to jeden z bardziej udanych naszych królów, przykładał się do rozwoju Polski. W przeciwnieństwie do swojego ojca, który miał "babę w każdej wsi", a prawych dzieci jak na lekarstwo. Jednak dzięki temu, że Kazimierz był drugim synem, to ojciec nie wiązał z nim wielkich nadziei, skazując go na wychowanie przez matkę. I tak oto jednym z lepszych naszych królów został człowiek wychowany przez kobiety.

Wśród genealogów istnieje teoria, że spora część aktualnie dzierżących europejskie trony rodów królewskich pochodzi właśnie od Kazimierza Jagiellończyka i Elżbiety Rakuszanki ;) Ot taka ciekawostka dla Angoli, Holendrów, Hiszpanów czy Skandynawów.
Ciekawe, zwłaszcza w obliczu dosyć sporego rozrzucenia tych dynastii. Masz jakieś konkretniejsze źrodła do poczytania?
 
Dawno nie odwiedzałem tematu a szkoda.



To pytanie ode mnie;



Kto był autorem planu bitwy pod Kumiejkami, gdzie po raz pierwszy w historii rozerwano tabor kozacki?
 
Back
Top