"Popedałujmy" - kącik rowerowy.

Czym jeździsz?

Obecnie Kuota Kharma: full carbon, pełna ultergra, koła mavic, siodło fizik. Wrzucałem gdzieś foto. Na zimę chcę kupić przełaja: na tapecie Focus Mares oraz Accent Furious. Mares poważny sprzęt, a co za tym idzie nie za tani. Accent to taka zabawka do lasu i podchodzi bardziej pod gravela niż przełaja. Wszystkie wytyczą finanse.
 
Już 4 zębatka z tyłu mi się zajechała. Jak kolejna siada, to przerzucam na następną i ewentalne zmiany biegów dokonuje przerzutką przy pedałach...

Nie, nie tych, @Hefaner :deniro:

Także już niedługo czas wymienić biegi tył , przód i łańcuch :dobry:
 
Odnośnie "setek" to 2 tygodnie temu próbowałem zrobić pierwszą. Niestety mała awaria i musiałem zakończyć trasę na 65 km, a spokojnie bym zrobił 100 bo siły i czas były. Przebiłem dętke a łątki w zestawie naprawczym okazały się za słabe i nie trzymaly prawidłowo i powietrze wylatywało. Niestety w najbliższym pół miesiąca nie będę miał czasu żeby ponowić próbę, ale do końca lipca postaram się ogarnąć. Na razie rekord to właśnie te 65, szkoda że się nie udało ale w sumie dobra lekcja jak chciałbym gdzieś dalej jechać. Teraz do mojego zestawu naprawczego dołożyłem dętkę żeby następnym razem nie kleić jej gdzieś w lesie jak to miało miejsce tym razem, zmiana dętki pompowanie i lecimy dalej.

@Gienek powodzenia.
 
Odnośnie "setek" to 2 tygodnie temu próbowałem zrobić pierwszą. Niestety mała awaria i musiałem zakończyć trasę na 65 km, a spokojnie bym zrobił 100 bo siły i czas były. Przebiłem dętke a łątki w zestawie naprawczym okazały się za słabe i nie trzymaly prawidłowo i powietrze wylatywało. Niestety w najbliższym pół miesiąca nie będę miał czasu żeby ponowić próbę, ale do końca lipca postaram się ogarnąć. Na razie rekord to właśnie te 65, szkoda że się nie udało ale w sumie dobra lekcja jak chciałbym gdzieś dalej jechać. Teraz do mojego zestawu naprawczego dołożyłem dętkę żeby następnym razem nie kleić jej gdzieś w lesie jak to miało miejsce tym razem, zmiana dętki pompowanie i lecimy dalej.

@Gienek powodzenia.
My to zawsze dętki i łatki wozimy. Ruszamy za godzinę.
Ps. Jak wrócę to napiszę kilka zdań, jak się czułem.
 
Pany udało się :dance: 108 km w 4 godziny 35 minut. Byłoby mniej ale złapałem gumę i musiałem drylować 2 km z buta do serwisu. Myślę że poniżej 4 godzin byśmy zeszli. PocZątek dobry ale wiadomo dużo siły, wiatr centralnie w ryj ale to taki że cięŻko było jechać. PÓźniej wjechaliśmy w las i było git, wiatr mniejszy i w plecy. Kryzys na 65-80 km ale to taki ze płakać nam się chciało. Dupa bolała, łapy, kark, nogi kurwa wszystko bolało. Później było lepiej ale nie bylo siły żeby cisnąć koło 30 km/h na 86 km guma i nakurwiaanie do serwisu więc w Endomondo które wyłączyłem i zapomniałem włączyć wysZło 93 km co mnie wkurwia. Obczailem sie jakieś 10 km przed chatą ze nie liczy. Jebać to, jak ktos zechce się dojebac to sie dojebie::jondance::.
received_1806023439424711.jpeg
Ja wiem że przezwyciezylem jakieś swoje słabości, że mimo bólu jechałem dalej i dojechałem. Pozdro Panowie. Teraz jeszcze nocka w pracy i gitara :gospeldance:
 
Pany udało się :dance: 108 km w 4 godziny 35 minut. Byłoby mniej ale złapałem gumę i musiałem drylować 2 km z buta do serwisu. Myślę że poniżej 4 godzin byśmy zeszli. PocZątek dobry ale wiadomo dużo siły, wiatr centralnie w ryj ale to taki że cięŻko było jechać. PÓźniej wjechaliśmy w las i było git, wiatr mniejszy i w plecy. Kryzys na 65-80 km ale to taki ze płakać nam się chciało. Dupa bolała, łapy, kark, nogi kurwa wszystko bolało. Później było lepiej ale nie bylo siły żeby cisnąć koło 30 km/h na 86 km guma i nakurwiaanie do serwisu więc w Endomondo które wyłączyłem i zapomniałem włączyć wysZło 93 km co mnie wkurwia. Obczailem sie jakieś 10 km przed chatą ze nie liczy. Jebać to, jak ktos zechce się dojebac to sie dojebie::jondance::.View attachment 7279 Ja wiem że przezwyciezylem jakieś swoje słabości, że mimo bólu jechałem dalej i dojechałem. Pozdro Panowie. Teraz jeszcze nocka w pracy i gitara :gospeldance:
Też bym pojechał gdzieś, ale nie mam okularów. Zatoneły w Jeziorze Żywieckim jak mi się kajak wypierdolił.
:sad:
 
Kurwa, wykoleilem się. Temperatura 39 stopni czerwony jak burak ból w klacie, tętno pod 120. Rozpoznanie udar cieplny. Leżę pod kroplowkami. POzdro
Pisałem,że będzie ciężko po. Ale szacuneczek oczywiście, bo nie jeden by odpuścił. Masz tam dobre dojścia, to Cie zaraz postawią na nogach
Ale może to jednak da do myślenia innym. Ze swej strony, radziłbym dawkowac dystans rozsądnie.
 
Pisałem,że będzie ciężko po. Ale szacuneczek oczywiście, bo nie jeden by odpuścił. Masz tam dobre dojścia, to Cie zaraz postawią na nogach
Ale może to jednak da do myślenia innym. Ze swej strony, radziłbym dawkowac dystans rozsądnie.
doladnie, ja tez myslalem, ze bedzie zajechany ale, ze od razu chory? Widac, ze raczej nie jest przyzwyczajony do takiego wysilku.Ekstremalny wysilek (kazdy ma inne granice) zle wplywa na uklad odpornosciowy. Ja choruje rzadko ale pamietam, ze ostatnio jak bylem chory to wlasnie po rowerowym, konkretnym zajezdzie, ani nie zmarzlem ani za goraco mi nie bylo, po prostu zmeczenie oslabia organizm. Jezdzic sobie cos tam na rowerze a przejechac setke na rowerze gorskim, w jakims tam tempie to jednak nie to samo. Oczywsicie wiele zalezy tez od terenu bo jak jest plasko to i tez ten wysilek jest duzo mniejszy i oczywiscie wiatr tez zmienia bardzo duzo. Suma sumarum mysle, ze stan Gienka spowodowany jest oslabieniem ukladu odpornosciowego po ekstremalnym dla niego wysilku. Do pewnych rzeczy lepiej jest sie przyzwyczajac stopniowo.
 
Po dziesiątkach godzin spedzonych na testach, kilkunastu rowerach przejechanych stwierdzam subektywnie, że przełaj to najbardziej rozsądna opcja.
Na asfalcie zapier...MTB, nawet na 29, zbiera się przy tym jak kuń z wozem. W lekkim terenie spokojnie pojedziesz. Problemy zaczynają się przy błocie, grząskim piachu, dużych korzeniach i kamieniach. Jedyne na co bym patrzył to pozycja. Stawiaj na komfort bo sporo tego typu rowerów ma mocno pochylona pozycję, typowo do ścigania.
Opcjonalnie, jesli nei pasuje Ci baranek (kierownica) idż w MTB. Rower również uniwersalny mimo skrajnych opinii. Za 2500k dostaniesz Meridę Big Nine 300 z 2016 roku. Osprzęt Alivio, powietrzny amor, Maxxis Icon na kołach. Nie baw się w żadne trekingi i inne substytuty.

Ja dziś jadę oglądać takie oto maleństwo. Napalony jestem jak szpak na jebanie. All carbon, pełna ultegra, waga 7kg:) Znajomy sprzedaje za dobry piniądz.

View attachment 6490
Tak trochę olałem temat kupna roweru ale powracam :D
Tak patrzę ty i 2 inne osoby podaliście mtb, ja myśłałem że to krossowe rowery są takimi właśnie po mieście. Bardziej mi zależy na szybkości niż na wygodzie
Obecnie mam 10 letnią meride crossway 10v kupiony za tysiaka i coś w tych klimatach bym chciał
Mógłbyś coś polecić?
Budżet do 2500zł ale mogą być trochę droższe, wzrost 187cm waga 80
 
Pisałem,że będzie ciężko po. Ale szacuneczek oczywiście, bo nie jeden by odpuścił. Masz tam dobre dojścia, to Cie zaraz postawią na nogach
Ale może to jednak da do myślenia innym. Ze swej strony, radziłbym dawkowac dystans rozsądnie.
doladnie, ja tez myslalem, ze bedzie zajechany ale, ze od razu chory? Widac, ze raczej nie jest przyzwyczajony do takiego wysilku.Ekstremalny wysilek (kazdy ma inne granice) zle wplywa na uklad odpornosciowy. Ja choruje rzadko ale pamietam, ze ostatnio jak bylem chory to wlasnie po rowerowym, konkretnym zajezdzie, ani nie zmarzlem ani za goraco mi nie bylo, po prostu zmeczenie oslabia organizm. Jezdzic sobie cos tam na rowerze a przejechac setke na rowerze gorskim, w jakims tam tempie to jednak nie to samo. Oczywsicie wiele zalezy tez od terenu bo jak jest plasko to i tez ten wysilek jest duzo mniejszy i oczywiscie wiatr tez zmienia bardzo duzo. Suma sumarum mysle, ze stan Gienka spowodowany jest oslabieniem ukladu odpornosciowego po ekstremalnym dla niego wysilku. Do pewnych rzeczy lepiej jest sie przyzwyczajac stopniowo.
Jest ok, dostałem kroplówki i gitara. Badania ok. Po prostu przegrzałem organizm, ale tak jak @Scurvol pisał nie było ani za gorąco ani za zimno, było ok. W tym roku pierwsza setka ale robiłem po 60 km i było ok, ale jak widać te kolejne 40 km robi swoje.
 
doladnie, ja tez myslalem, ze bedzie zajechany ale, ze od razu chory? Widac, ze raczej nie jest przyzwyczajony do takiego wysilku.Ekstremalny wysilek (kazdy ma inne granice) zle wplywa na uklad odpornosciowy. Ja choruje rzadko ale pamietam, ze ostatnio jak bylem chory to wlasnie po rowerowym, konkretnym zajezdzie, ani nie zmarzlem ani za goraco mi nie bylo, po prostu zmeczenie oslabia organizm. Jezdzic sobie cos tam na rowerze a przejechac setke na rowerze gorskim, w jakims tam tempie to jednak nie to samo. Oczywsicie wiele zalezy tez od terenu bo jak jest plasko to i tez ten wysilek jest duzo mniejszy i oczywiscie wiatr tez zmienia bardzo duzo. Suma sumarum mysle, ze stan Gienka spowodowany jest oslabieniem ukladu odpornosciowego po ekstremalnym dla niego wysilku. Do pewnych rzeczy lepiej jest sie przyzwyczajac stopniowo.
Za gruby.
:fjedzia:
 
Za gruby.
:fjedzia:
kwestia przyzwyczajenia, na moje. Znam grubasow co maratony biegaja a na pierwszy rzut oka powiedzialbys, ze wejscie na 3 pietro po schodach ich zabija. Wyglad potrafi byc, czasem zwodniczy :wink:
 
Wczoraj 30km zrobiłem, dzis sie zastanawiam nad 40. Chyba czas sobie jakąs loszkę ogarnąc. Samemu chuj nie jazda. :jon:
 
Back
Top