D
Deleted member 2903
Guest
No śmieszne kwoty, ale co mają ludzie zrobić? Każdy ciuła się jak może.Co nie zmienia faktu że to i tak śmieszna kwoty;p
Follow along with the video below to see how to install our site as a web app on your home screen.
Note: This feature may not be available in some browsers.
No śmieszne kwoty, ale co mają ludzie zrobić? Każdy ciuła się jak może.Co nie zmienia faktu że to i tak śmieszna kwoty;p
W moich rodzinnych stronach (ostatnio ktoś wrzucał mapę bezrobocia w Polsce - szósty czy siódmy powiat z największym bezrobociem) tak na oko około 60 % ludzi (nie licząc ludzi pracujących w państwówce) pracuje za najniższą krajową. W miarę godnie żyją tylko ci, którzy mając coś po znajomości, albo robią w przemycie. Rozrzut pomiędzy biedniejszymi i bogatszymi częściami kraju jest wciąż ogromny.W końcu jesteśmy szóstą gospodarką europy :D
Szczególnie w biedniejszych miastach w Polsce pensja 1400-1500 netto nie jest niczym nadzwyczajnym.
Może @Zioło Dziekan jakiś dobry bit podrzuci.Mediana dochodu w Polsce to 1800 złotych. Jeśli miałbym porównać do czegoś dzisiejszą debatę o TK to do dissujących się upośledzonych dzieci (gdzieś na pewno jest jakiś raper z upośledzeniem który nie tylko sensowniej mówi, ale i lepiej dissuje). Jakiś bit powini puszczać w tle.
Francuzi walczą z ISIS
a ile bys chcial za taka prace? chyba 2000zl za siedzenie na kasie to uczciwe pieniadzeW Krakowie w większości marketów, sklepów z ciuchami, urzędów itd pensja 1600-2200 netto to norma i pełen standard.
Ja nic bym nie chciał, piszę po prostu jakie są realia. A czy uczciwe, czy nie, to sam rynek reguluje.a ile bys chcial za taka prace? chyba 2000zl za siedzenie na kasie to uczciwe pieniadze
napisales, ze to smieszne pieniadze, otworz warzywniaka i daj kasjerce 8000zlJa nic bym nie chciał, piszę po prostu jakie są realia. A czy uczciwe, czy nie, to sam rynek reguluje.
Śmieszne w rozumieniu kosztów życia i zaspokajania potrzeb. A to czy są adekwatne, czy nie, to nie ty o tym decydujesz, ani ja, tylko sam rynek.napisales, ze to smieszne pieniadze, otworz warzywniaka i daj kasjerce 8000zl
moim zdaniem sa to pieniadze adekwatne do wykonywanej pracy
W idealnej sytuacji to byłoby tak, że nawet pracując na kasie jesteś w stanie skromnie ale godnie utrzymać rodzinę, odkładać coś co miesiąc i żyć bez stresu, że gdy w przypadku straty pracy przez partnera/partnerkę nie będziecie skazani na żywienie się tynkiem ze ściany. A dzisiaj to jeżeli pracujesz na kasie to póki utrzymujesz sam siebie to jeszcze jest spoko - da się żyć. Ale o założeniu rodziny ciężko myśleć.a ile bys chcial za taka prace? chyba 2000zl za siedzenie na kasie to uczciwe pieniadze
a w jakim kraju pracujac za minimum jestes w stanie sobie wynajac mieszkanie, oplacic rachunki, jedzenie i jeszcze miec na zainteresowania/rozrywke?W idealnej sytuacji to byłoby tak, że nawet pracując na kasie jesteś w stanie skromnie ale godnie utrzymać rodzinę, odkładać coś co miesiąc i żyć bez stresu, że gdy w przypadku straty pracy przez partnera/partnerkę nie będziecie skazani na żywienie się tynkiem ze ściany. A dzisiaj to jeżeli pracujesz na kasie to póki utrzymujesz sam siebie to jeszcze jest spoko - da się żyć. Ale o założeniu rodziny ciężko myśleć.
a w jakim kraju pracujac za minimum jestes w stanie sobie wynajac mieszkanie, oplacic rachunki, jedzenie i jeszcze miec na zainteresowania/rozrywke?
Nie znam do końca sytuacji, ale w takiej Skandynawii chyba się jednak da. Wnioskuje po tym, że skoro żyć z socjalu się da to pewnie i za minimalną krajową też. Oczywiście nie mówię tu o jakimś życiu na hajlajfie, ale skromnym ale godnym życiu.a w jakim kraju pracujac za minimum jestes w stanie sobie wynajac mieszkanie, oplacic rachunki, jedzenie i jeszcze miec na zainteresowania/rozrywke?
to zobacz jakie sa ceny mieszkan w Norwegii i jedzenia, porownaj z zarobkami i szybko dojdziesz do wniosku, ze sie myliszNie znam do końca sytuacji, ale w takiej Skandynawii chyba się jednak da. Wnioskuje po tym, że skoro żyć z socjalu się da to pewnie i za minimalną krajową też. Oczywiście nie mówię tu o jakimś życiu na hajlajfie, ale skromnym ale godnym życiu.
Ale należy chyba jednak uwzględnić standard życia rodziny XIX-wiecznego robotnika i dzisiejszy. Dom o którym piszesz prawdopodobnie dzisiaj byłby nazwany ruderą, bądź klitką w której nie da się wychować rodziny, o wszelkich mediach typu woda, prąd, kanalizacja gaz mogli tylko pomarzyć na co dzień żywili się pewnie jakimiś ziemniakami okraszonymi jakimś tłuszczem z czymkolwiek a normalne mięso jadło się od święta. Dzisiaj nikt nie wyobraża sobie życia bez prądu, bieżącej wody, kanalizacji, wykończenia domu zapewniającego higieniczne warunki życia, mięso je się na codzień, a o takich podstawowych luksusach jak tv czy Internet nawet nie wspominam. Dzisiaj, jak ktoś by się uparł to pewnie za pensję robotnika też by jakąś chatkę bez mediów postawił (gdyby oczywiście urzędy pozwoliły na legalne zamieszkanie w czymś takim), żywiąc się przy tym prawie wyłącznie pyrami a dzieciom buty kupować tylko do kościoła - na codzień chodziły by boso. Wymagania w stosunku co do poziomu życia drastycznie się zmieniły i należy to brać pod uwagę przy takich porównaniach.Z dupy podejście do tematu, bo nie liczy się nominalna wysokość wypłaty, tylko jej faktyczna siła nabywcza. Przypominam, że robotnik pod koniec XIX w. był w stanie za 14 godzin pracy dziennie wyżywić żonę, piątkę dzieci i w kilka lat zarobić na budowę domu. Tak było. Dziś natomiast przeciętny Europejczyk boryka się natomiast z największym problemem małżeństwa, czyli jak z jednej wypłaty utrzymać żonę i państwo. Licząc, że obaj rodzice pracują po 8 godzin dziennie, mamy proste porównanie - za 16 h pracy dziennie nie są w stanie w większości przypadków wychować więcej niż jedno dziecko. A gdzie to mowa o budowie domu.
Ale dlaczego patrzysz na ceny w Oslo? Za minimalną krajową pewnie idzie znaleźć sobie pracę i na prowincji gdzie koszty utrzymania są drastycznie mniejsze. Wysokie koszty życia w Oslo wiążą się m.in. z tym że zarabia się tam więcej.juz widze jak w Londynie czy Oslo pracujac za minimum sobie mieszkanie 50m2 wynajmiesz, oplacisz rachunki, dobre jedzenie, karnet na silke i jeszcze zostana Ci duze oszczednosci
to zobacz jakie sa ceny mieszkan w Norwegii i jedzenia, porownaj z zarobkami i szybko dojdziesz do wniosku, ze sie mylisz
masz ceny mieszkan w Oslo, do tego kaucja 3x (u nas 1x)
a minimalna to z 16 000 koron
http://www.finn.no/finn/realestate/lettings/result?areaId=20061
No ale co Ty porównujesz? Czy rozwój technologiczny, kapitalizacja przemysłu etc. - czy to wszystko zatrzymało się na XIX w? Nie. Jeszcze sto lat temu wiele rzeczy potrzebnych na chatę trzeba było robić ręcznie. Dziś można je poskładać jak z klocków, mamy dźwigi, nowoczesne maszyny itd. Wszystko poszło do przodu, technologia powoduje, że za 10 lat w domu będziemy mogli sobie pół sprzętów AGD wydrukować, tymczasem ludzie mają trudność z utrzymaniem rodziny za przeciętną pensję. Oczywiście nie wszędzie, żeby znów zbytnio nie uogólnić.Ale należy chyba jednak uwzględnić standard życia rodziny XIX-wiecznego robotnika i dzisiejszy. Dom o którym piszesz prawdopodobnie dzisiaj byłby nazwany ruderą, bądź klitką w której nie da się wychować rodziny, o wszelkich mediach typu woda, prąd, kanalizacja gaz mogli tylko pomarzyć na co dzień żywili się pewnie jakimiś ziemniakami okraszonymi jakimś tłuszczem z czymkolwiek a normalne mięso jadło się od święta. Dzisiaj nikt nie wyobraża sobie życia bez prądu, bieżącej wody, kanalizacji, wykończenia domu zapewniającego higieniczne warunki życia, mięso je się na codzień, a o takich podstawowych luksusach jak tv czy Internet nawet nie wspominam. Dzisiaj, jak ktoś by się uparł to pewnie za pensję robotnika też by jakąś chatkę bez mediów postawił (gdyby oczywiście urzędy pozwoliły na legalne zamieszkanie w czymś takim), żywiąc się przy tym prawie wyłącznie pyrami a dzieciom buty kupować tylko do kościoła - na codzień chodziły by boso. Wymagania w stosunku co do poziomu życia drastycznie się zmieniły i należy to brać pod uwagę przy takich porównaniach.
Generalnie. W UK np., gdzie jakiś czas mieszkałem, kupno domu dla przeciętnego Brytyjczyka (mimo że siła nabywcza ich wypłaty jest pewnie z dwukrotnie większa niż nasza) bez kredytu to była abstrakcja. A było to dobrych kilka lat temu, dziś z tego co pytałem ludzi jest jeszcze drożej.@Jakub Bijan Co masz na myśli pisząc przeciętny Europejczyk? Pytam, bo za bardzo się nie znam. Z tego co mi wiadomo to kwestia budowy domu, czy kupna mieszkania w takiej Portugalii, czy Hiszpanii to rzeczywiście stanowi problem, natomiast nie wem jak to wygląda gdzie indziej.
no napisales, ze w Skandynawii sie da to pokazalem Ci, ze sie nie daAle należy chyba jednak uwzględnić standard życia rodziny XIX-wiecznego robotnika i dzisiejszy. Dom o którym piszesz prawdopodobnie dzisiaj byłby nazwany ruderą, bądź klitką w której nie da się wychować rodziny, o wszelkich mediach typu woda, prąd, kanalizacja gaz mogli tylko pomarzyć na co dzień żywili się pewnie jakimiś ziemniakami okraszonymi jakimś tłuszczem z czymkolwiek a normalne mięso jadło się od święta. Dzisiaj nikt nie wyobraża sobie życia bez prądu, bieżącej wody, kanalizacji, wykończenia domu zapewniającego higieniczne warunki życia, mięso je się na codzień, a o takich podstawowych luksusach jak tv czy Internet nawet nie wspominam. Dzisiaj, jak ktoś by się uparł to pewnie za pensję robotnika też by jakąś chatkę bez mediów postawił (gdyby oczywiście urzędy pozwoliły na legalne zamieszkanie w czymś takim), żywiąc się przy tym prawie wyłącznie pyrami a dzieciom buty kupować tylko do kościoła - na codzień chodziły by boso. Wymagania w stosunku co do poziomu życia drastycznie się zmieniły i należy to brać pod uwagę przy takich porównaniach.
http://www.bankier.pl/wiadomosc/Dzien-po-Fedzie-7291061.htmlprognozowana przez członków FOMC ścieżka zmian stóp procentowych (tzw. fedokropki) zakłada na 2016 rok cztery podwyżki stopy funduszy federalnych po 25 p.b. każda. Za 12 miesięcy możemy się spodziewać stopy funduszy federalnych w przedziale 1,25-1,50%.
Żeby się dogadać musielibyśmy chyba najpierw zdefiniować co oznacza pojęcie "godne życie". I ja wcale nie uważam, ze za minimalną krajową dwa się w Skandynawii żyć jak król. Wydaje mi się jednak, ze dwie osoby pracujące za minimalną krajową, żyjące w miejscu gdzie koszty życia nie są najdroższe w skali kraju, są w stanie racjonalnie operując budżetem utrzymać jedno -dwoje dzieci.no napisales, ze w Skandynawii sie da to pokazalem Ci, ze sie nie da
nie ma co ciagnac tematu pracujac za minimum w Polsce, w UK czy Norwegii nie stac nikogo na wyjatkowo dobre warunki zycia, u nas moze jest troche gorzej, ale nie ma co sie oszukiwac, ze u nich jest jakos wspaniale
jak ktos mieszka na pokoju w 5 osob to faktycznie moze sie mu wydawac, ze zarabia tam fortune
Tylko problem zaczyna się gdy nie masz swojego mieszkania i musisz je wynajmować. Wtedy za najniższą już nie jest tak kolorowo.U Nas tez zle nie jest. Jak masz swoje mieszkanie to za pensję mininalną się samodzielnie utrzymasz na poziomie minimum społecznego (skromne funkcjonowanie, które pozwala brac udział w zyciu społecznym/towarzyskim).
Ja też mogę się spytać co Ty porównujesz. Bo Ty z kolei nie uwzględniłes rosnących wymagań w stosunku do poziomu życia. Bo idąc Twoim tokiem rozumowania można stwierdzić, ze chłopa było stać na dom i utrzymanie 9-ki dzieci. Z tym ze ten dom to była lepianka a połowa dzieci nie dożywala pełnoletności.No ale co Ty porównujesz? Czy rozwój technologiczny, kapitalizacja przemysłu etc. - czy to wszystko zatrzymało się na XIX w? Nie. Jeszcze sto lat temu wiele rzeczy potrzebnych na chatę trzeba było robić ręcznie. Dziś można je poskładać jak z klocków, mamy dźwigi, nowoczesne maszyny itd. Wszystko poszło do przodu, technologia powoduje, że za 10 lat w domu będziemy mogli sobie pół sprzętów AGD wydrukować, tymczasem ludzie mają trudność z utrzymaniem rodziny za przeciętną pensję. Oczywiście nie wszędzie, żeby znów zbytnio nie uogólnić.
Generalnie. W UK np., gdzie jakiś czas mieszkałem, kupno domu dla przeciętnego Brytyjczyka (mimo że siła nabywcza ich wypłaty jest pewnie z dwukrotnie większa niż nasza) bez kredytu to była abstrakcja. A było to dobrych kilka lat temu, dziś z tego co pytałem ludzi jest jeszcze drożej.
A gdzie jest? Jakis czas mieszkalem w Londynie i byłem pieprzonym dziadem za pensję minimalną. Aby mówić o wynajmie mieszkania to trzeba brac je na dwóch i to w jakiejś szemranej okolicy (np. Streatham, Brixton), a wtedy praktycznie na wafelki oszczędzasz z wypłaty.Tylko problem zaczyna się gdy nie masz swojego mieszkania i musisz je wynajmować. Wtedy za najniższą już nie jest tak kolorowo.