Polityka

Tens: Obawiam się, że słowa Misesa z Human Action nie tylko ja rozumiem "błędnie", ale również większość jego fanów z Instytutu Misesa, również ludzie którzy wydają te książki (Fijor) w kółko powtarzając, że ludzie wybierają to co dla nich najlepsze. Niestety nie wybierają tego co dla nich najlepsze, co nie znaczy że nie powinni mieć takiego prawa.



Po pijaku wybieramy bezmyślnie, nie myśląc o skutkach ani powodach wyboru, kierując się instynktem/intuicją. W pewnym sensie jestem świadomy tego co robię gdy jestem pijany, mogę odmówić, mogę podjąć wiele decyzji, ale czy robię to racjonalnie - nie. Tak samo bardzo często postępujemy na trzeźwo dlatego dobry sprzedawca jest w stanie wetknąć niejednej osobie dowolny bubel, którego nie powinien wetknąć potencjalnie racjonalnemu człowiekowi. Bardzo ważny jest kontekst, ludzie często są manipulowani i wybierają całkiem inaczej niż chcieli na początku. Podam przykład z Rynkowego umysłu. Jeśli ludzie mają do wyboru w ofercie:



- Paryż z darmowym śniadaniem



- Rzym z darmowym śniadaniem



- Rzym bez darmowego śniadania



Wybierają zdecydowanie najczęściej Rzym z darmowym śniadaniem, ale jeśli tylko wyeliminujemy z oferty Rzym bez darmowego śniadanie, nagle zaczną wybierać znacznie częściej Paryż. Jeśli podejmowaliby te decyzje zupełnie racjonalnie, trzecia oferta niemiałaby żadnego znaczenia, jednak ulegają manipulacji, nie wybierają świadomie. Opcja trzecia została dodana tylko po to by skłonić ludzi do oferty drugiej i tak nikt jej nie wybierał. Takich przykładów możnaby mnożyć w nieskończoność.



Misesowski HOMO ECONOMICOUS nie istnieje ! Nigdy nie istniał i został stworzony tylko na potrzeby jego doktryny w jego wyobraźni.



Sam Mises pisał, że człowiek częściej posługuje się rozumem niż ulega instynktom, podkreślał umiejętność odkrywania związków przyczynowo-skutkowych podczas dokonywania decyzji. Podkreślał, że wybory prowadzą do polepeszenia pozycji danej osoby, badź do realizacji celu danej osoby. W tym widział racjonalność.



Zresztą dajmy już spokój tej nieszczęśnej racjonalności.



Również uważam, że zmiany powinny następować ewolucyjnie, a nie rewolucyjnie. Te rewolucyjne zapędy KNPowców to ich największa wada zniechęcająca ludzi do ich pomysłów.
 
Pominąłem już zupełnie fakt, że ludzie czasem zachowują się wręcz wbrew ich interesom ekonomicznym całkiem świadomie z pobudek ideowych, głosu sumienia etc. więc wiedzą, że nie zachowują się racjonalnie.


Ale jest to decyzja świadoma. A zysk nie musi być pojęciem wyłącznie mierzalnym - postępowanie zgodnie z głosem sumienia może mieć dla kogoś większą wartość od dodatkowych pieniędzy. Podobnie jest z czasem wolnym i pracą. Razem wolimy pracować 10 godzin, a raz 8 a przez resztę czasu odpoczywać. Np. kolejna godzina odpoczynku ma dla nas wiekszą wartość od kolejne godziny pracy i traktujemy ją jako pewien rodzaj zysku niewyrażony w pieniądzu.
 
Moim zdaniem możliwie dobrym (ale bynajmniej nie doskonałym) opisem zachowań ludzkich (również) w kontekście ekonomicznym jest analizowanie ich w kontekście zwiększania możliwości przetrwania i reprodukcji. Większośc wyborów będzie tutaj racjalna dla seksualnie rozmnażającego się gatunku homo sapiens, nie ważne jak na poziomie jednostki zostaną zracjonalizowane, a przecież od opisu ekonomicznego zachowania jednostek wszystko się zaczyna. Polecam książkę http://www.taniaksiazka.pl/teoria-szpanu-miller-geoffrey-p-210214.html?ceneo_spo=true



@up - stwierdzenie, że ludzie dokonują wyborów nic nie mówi, chodzi o to zeby przewidziec ich wybory w danych warunkach.
 
Przedsiębiorca nie istnieje po to aby słuzyć klientowi, ale po to aby słuzyc sobie, a to często tylko pozornie idzie w parze.

Już lata temu ten mechanizm opisał Adam Smith w • Badaniach nad naturą i przyczynami bogactwa narodów • jako niewidzialną rękę. Sęk w tym, że nie idzie pozornie w parze - a całkowicie i dokładnie w parze.
Bowiem rynek funkcjonuje dla konsumpcji - nie dla produkcji. W inny przypadku producenci zalewaliby sklepy wszelkim badziewiem, byleby tylko coś wyprodukować. A tu nie chodzi oto by wyprodukować, tylko by ktoś to potem kupił. A żeby kupił konkretny produkt, tenże produkt musi być lepszy niż produkt konkurencji - więc jest to właśnie służenie konsumentowi, aby osiągnąć zysk. I mówię to oczywiście o wolnym rynku - nie o dzisiejszej podróbce, gdzie kiedy już sobie ktoś załatwi koncesję może korzystać z tego, że inni tejże koncesji nie mają - przez co konkurencja jest automatycznie mniejsza.

Dla mnie pewne jest, że musi istniec maksymalnie wiele dróg kontroli, lecz w możliwie nieuciążliwy dla gospodarki sposób. Tylko utrzymanie takiego equilibrium jest realistyczną drogą do zaspokajania potrzeb szerokich mas społecznych. Zasięg wolności i kontroli jest oczywiście kwestią, która stale podlega dyskusji, więc nie oczekujcie ładnie obciosanych i prostych recept.
Jakie według Ciebie kontrole są wymagane? Tak z ciekawości pytam. Wymień mi kilka obszarów gospodarczych wymagających regulacji - w wolnej chwili.

W spór o Misesa nie mam czasu się wdawać, choć jest interesujący. Nie wydaje mi się jednak, by to, że komuś domokrążca wciśnie NC+ dwa razy drożej niż można kupić w punkcie, miało jakiekolwiek znaczenie dla ogólnej teorii Austriaków. O ile bowiem klient może zostać ogłupiony i nie przeliczyć dokładnie zakupu, to już producent z pewnością założył, że właśnie tacy sprzedawcy będą ten produkt sprzedawać i racjonalnie zagospodarował środki - dostosowując ilość towaru do popytu (czy to naturalnego, czy • wytworzonego • ).

Od siebie polecam Bastiata: • Co widać i czego nie widać • - według mnie ta broszurka powinna być obowiązkowa w szkołach, nie tylko ekonomicznych. Zwłaszcza, że jest cieniutka a za to pełna treści.
 
Jakub Bijan: Chociażby medycyna wymaga takich regulacji. Myślisz, że warto eksperymentować ludzkim życiem korzystając z niewykształconych pseudo lekarzy? Inna rzecz, to leki. Należy je badać, sam lekarz nie wie który lek ma jakie skutki uboczne, musi się opierać na pewnych badaniach naukowych, producenci leków nie mają żadnego interesu w ujawnianiu wad swoich produktów, natomiast lekarze nie są w stanie dokonać takich eksperymentów na własną rękę, przecież cały czas pojawiają się nowe leki. Nie zgadzam się z teorią libertarian jakoby ludzie z natury byli dobrzy, tak niestety nie jest i zawsze będzie się pojawiało mnóstwo oszustów.
 
Myślisz, że warto eksperymentować ludzkim życiem korzystając z niewykształconych pseudo lekarzy?




No właśnie, że nie warto, dlatego ludzie wolą korzystać ze sprawdzonych lekarzy. Nawet dzisiaj mniej więcej wiemy, który lekarz jest lepszy, a który gorszy, a jakoś nie ma żadnej instytucji, która to ocenia. A wciąż staramy się chodzić do lepszego lekarza, nawet jeśli trzeba za to zapłacić.




producenci leków nie mają żadnego interesu w ujawnianiu wad swoich produktów


To tak samo jakbyś powiedział, że restauracje nie mają żadnego interesu, aby dbać o jakość produktów, z których przyrządzane są potrawy. Taki interes właściwie mają i wynika on bezpośrednio z interesu konsumentów.
 
Restauracje kierują się tylko smakiem. McDonalds ma bardzo niezdrowe mięso i nie ma interesu by pokazywać proces ich produkcji, również kurczaki malowane na zdrowy kolor w supermarketach. Powiedziałbyś, że przecież supermarkety mają interes w tym, żeby kurczak był zdrowy i pożywny, niestety nie mają. Mają interes żeby wyglądał jak zdrowy i pożywny, a nie faktycznie był.



Co do leków, to skutki uboczne wychodzą po latach. Więc nie ma żadnego interesu by pokazywać ich skutki uboczne. Papierosy na początku ich istnienia były zapisywane jako lekarstwa przez lekarzy ! Kokaina podobnie, skutki uboczne wyszły po latach. Ujawnienie tych skutków nie jest w interesie koncernów tytoniowych.
 
*jego produkcji



Jest ogromna kontrola nad lekarzami, powiedziałbym że zbyt duża. To jest bardzo regulowany zawód i uważam, że tutaj przesadzili, powinno być więcej miejsc na specjalizacjach. Jak byłem ostatnio u lekarza, to nie sprawdzałem czy to jest dobry czy zły lekarz, nie miałem nawet jak to sprawdzić. Można wygooglować opinie, ale to są opinie ludzi którzy się nie znają na medycynie, więc wiem tylko tyle że dany lekarz jest miły i uprzejmy (to też ważna wskazówka którą się kieruję).



Osobiście znam/znałem lekarza (nie jest to mój kolega), który przez wiele lat naciągał ludzi na kompletnie absurdalne metody leczenia raka, ludzie zaciągali kredyty, popadali w długi a on im implikował coś kompletnie neutralnego z pełną tego świadomością. Przez lata na tym precederze dorobił się wręcz fortuny. Były kontrole i miał z tego tytułu proces, który oczywiście przegrał i jest w sytuacji nie do pozazdroszczenia. Pacjenci nie są wstanie przy tak poważnej chorobie zweryfikować czy lekarz im podaje placebo za fortune, czy dobry nowatorski lek po rynkowej cenie. Przy braku kontroli takich oszustów będzie cała masa.
 
@Jakub - Koledzy powyżej podali juz pare przykładów, bardziej lub mniej zgrabnych na poparcie tego o czym mówie. Ja polecam Ci zobaczyć (jeśli jeszcze nie miałeś okazji) "Wilka z Wallstreet". Bohater filmu nie posiadał sie z radości, kiedy dowiedział się, że firma do której dołączył działa w nieuregulowanym sektorze, po czym niezwłocznie zaczął dymać swoich klientów, tak jak nauczył go tego jego mentor. Otóż jego mentor mówił to co ja mówie, a młody "wilk" mówił to co Ty (żeby nie było nie jest to jakas analogia roztaczająca się na nasze osoby - chodzi mi tylko opinie jakie głosili). Powiesz może, że na końcu bohater nie kończy najlepiej (ale czy na pewno?), ale czy w takich przypadkach koszta eliminacji pasozyta przez rynek nie są dużo większe niż koszta machiny urzedniczej? To pytanie można odnieść np. do obecnych działań UE zmierzających do większej regulacji sektora finansowego aby uniemożliwić mu zbyt ryzykowne "granie" pieniędzmi jego klientów - popierasz je czy nie? Ja tak bo w tym przypadku może być tak, że nie "rynek" wyeliminuje ryzykownego gracza, ale ryzykowni gracze mogą wyeliminować...caly rynek.



"I mówię to oczywiście o wolnym rynku - nie o dzisiejszej podróbce, gdzie kiedy już sobie ktoś załatwi koncesję może korzystać z tego, że inni tejże koncesji nie mają - przez co konkurencja jest automatycznie mniejsza." - wole koncesje np. na rynku leków i ścisłe standardy kształcenia lekarzy, niż ryzykować życie testując tańszą alternatywę, która możliwe że najpierw wyeliminuje mnie zanim ja ją wyeliminuje z rynku...



Sumując - brak regulacji i przesadna liczba regulacji są potencjalnie szkodliwe, dlatego staje po środku.
 
Restauracje kierują się tylko smakiem. McDonalds




Mówiąc "restauracja" nie mam na myśli McDonald'sa. Jeśli chce dobrze i zdrowo zjeść, to znam takie miejsca, gdzie kierują się jakością produktów i sposobem przygotowania. Z resztą wiadomo, w jaki sposób i z czego McD przygotowuje jedzenie, jeśli ludziom to nie przeszkadza i dalej chcą tam jeść - to proszę bardzo. To samo z supermarketami, jeśli chce kupić produkt dobry jakościowo, to da się to zrobić, tylko trzeba zazwyczaj więcej zapłacić, co jest normalne. Z marną jakością produktów w supermarketach chodzi o ich jak najniższą cenę. Ludzie chcą wydać jak najmniej, często kosztem jakości.

Jak byłem ostatnio u lekarza, to nie sprawdzałem czy to jest dobry czy zły lekarz, nie miałem nawet jak to sprawdzić.


Założę się, że nie była to wizyta prywatna. Zazwyczaj jeśli już wybieramy się na wiztyę prywatną, to sprawdzamy gdzie iść. Nie można tego zrobić w przypadku publicznej służby zdrowia, bo po prostu nas do kogoś wysyłają, co jest jej oczywistym minusem.




Osobiście znam/znałem lekarza (nie jest to mój kolega), który przez wiele lat naciągał ludzi na kompletnie absurdalne metody leczenia raka, ludzie zaciągali kredyty, popadali w długi a on im implikował coś kompletnie neutralnego z pełną tego świadomością.


Widzisz, a jednak robił to w systemie, gdzie istnieje kontrola nad służbą zdrowia. Ciekawe. Pewnie żadna osoba, która korzystała z jego usług, nie sprawdziła tak naprawdę opinii o nim, albo nie miała go z kim porównać. W kwestii tej oraz skutków ubocznych leków, najlepszym rozwiązaniem jest efektywne sądownictwo i rygorystyczne prawo, które jak najbardziej odstaszałoby od tego typu zachowań.



@TheChosen1 Ludzie, którzy kupowali te "penny stocks" są w pewnym stopniu sami sobie winni. Poza tym dochodzi tutaj kwestia niedotrzymania umowy, jeśli ktoś obiecuje coś, z czego się nie wywiąże. A problemy z rynkiem finansowym w dużej mierze wynikają z jego nadmiernej regulacji. Jest mnóstwo instrumentów finansowych, które nie powstały naturalnie, a przez ingerencję rządów i obrót nimi, nie dodaje gospodarce właściwie żadnej wartości, a może jedynie ją destabilizować. Giełdy powinny wrócić do swojej pierwotnej formy, czyli do miejsca inwestycji, szukania ich i najogólniej mówiąc zwiększania efektywności alokacji kapitału.



edit: http://www.rp.pl/artykul/10,1088672-Wipler-odchodzi-do-Gowina--chce-wspolpracowac-z-Korwin-Mikkem.html



myślę, że to bardzo poprawia sytuację KNP:)
 
A zdziwię Cię, bo była to wizyta prywatna. Mimo, że nie jestem fanatycznym wolnorynkowcem, to jednak wolę prywatnych lekarzy, prywatne firmy itd. Ogólnie uważam, że Służba Zdrowia powinna być prywatna. Mam pogląd wcale nie libertariański, bardziej dokłądnie taki jak prof. Gwiazdowski z Centrum Adama Smitha, że Państwo powinno pełnić rolę ubezpieczyciela i jak ktoś ma raka, czy tego typu chorobę to wtedy Państwo powinno sfinansować leczenie. Tylko w takich przypadkach, najtrudniejszych. I to nie jest tak, że nie sprawdziłem do kogo poszedłem. Wygooglowałem kto to jest, ale informacja była ograniczona, wiedziałem tylko że kulturalny człowiek.



Z rygorystycznym prawem jestem jak najbardziej na tak. Tylko jak to teraz wygląda w praktyce. Ważne są opinie biegłych, to bardzo istotny dowód, myślę że kluczowy. Środowisko lekarzy jest bardzo hermetyczne i ręka rękę myję, jeden lekarz nie podkopie drugiego i prywatne pozwy przeciwko lekarzom są BAAAAARDZO trudne do wygrania. Każdy adwokat Ci powie, że takie sprawy są niemal skazane na porażkę, dlatego dobra jest kontrola z zewnątrz. W tym przypadku lek niebył szkodliwy, był neutrlany, praktycznie go nie było, wielka ściema, tylko że kosztował fortune, ludzie brali kredyty itd. Chyba nie myślisz, że ludzie chorzy na raka są obojętni nie sprawdzają lekarza itd itp. Oni robią WSZYSTKO żeby się wyleczyć, są zdesperowani i niestety to jest wykorzystywane przez różnej maści oszustów.
 
Teraz doczytałem, że masz na myśli sądzenie się z koncernem... W Polsce, to nie przejdzie. Niestety wygrywa ten kto ma więcej kasy w takim sporze, koszta sądowe są ogromne i Koncern zawsze wygra z osobą prywatną. To jest nierówna walka. To tak jakbyś miał wyjść teraz do walki z Cainem Velasquezem.



Wilk z WallStreet to świetny przykład, bo to jest historia na faktach i sam Belfort (tytułowy Wilk) potwierdza wszystkie fakty zawarte w filmie. Obecnie nie wiedzie mu się źle, prowadzi swoje kursy, ma wielomilionowe długi wobec wierzycieli i musi oddawać tylko połowę swojej pensji na ich spłatę, a zarabia nieźle więc nadal żyje mu się dobrze i wygodnie, z pewnością wiele zysków ukrywa, bo to kumaty typ. Niestety na jego działalności ludzie jedynie tracili pieniądze, on nie miał produktu. To nie jest tak, że on miał produkt, który ludzie kupowali i wszyscy byli szczęśliwi jak w utopii libertariańskiej, to była gra o wartości zerowej ! On wygrywał, ktoś przegrywał. Oczywiście możesz powiedzieć że jego klienci byli głupi i naiwni, przez co są sami sobie winni. To jest myślenie jaskiniowca. Walę kogoś maczugą i to nie ja jestem ten zły tylko tamten słaby, dlatego bo jest słaby i miękki. To jest taka sama mentalność jaskiniowca, bo ja nie widzę różnicy między wykorzystywaniem swojej przewagi w mięśniach od wykorzystywaniu swojej przewagi w intelekcie. I tu i tu jest gra o wartości zerowej, ktoś przegrywa, ktoś wygrywa, tylko zamiast maczugi używa się manipulacji. Inna broń, podobny rezultat.
 
Chociażby medycyna wymaga takich regulacji. Myślisz, że warto eksperymentować ludzkim życiem korzystając z niewykształconych pseudo lekarzy? Inna rzecz, to leki. Należy je badać, sam lekarz nie wie który lek ma jakie skutki uboczne, musi się opierać na pewnych badaniach naukowych, producenci leków nie mają żadnego interesu w ujawnianiu wad swoich produktów, natomiast lekarze nie są w stanie dokonać takich eksperymentów na własną rękę, przecież cały czas pojawiają się nowe leki. Nie zgadzam się z teorią libertarian jakoby ludzie z natury byli dobrzy, tak niestety nie jest i zawsze będzie się pojawiało mnóstwo oszustów.

Życie pokazuje, że oszuści są - mimo kontroli Państwa, która jest droga i nieefektywna. Kontrola tego sektora może być sprawowana równie dobrze poprzez prywatne koncerny - jak ma to miejsce np. w przypadku finansowych agencji ratingowych. Szpitale, w trosce o poziom leczenia i swój zysk, zamawiają u konkretnej agencji testy poszczególnych nowości leczniczych i w zależności od wyników wdrażają je do kuracji bądź nie. Agencje natomiast konkurowałyby ze sobą wzajemnie się sprawdzając: zyskuje klient końcowy, pacjent.
Ja polecam Ci zobaczyć (jeśli jeszcze nie miałeś okazji) "Wilka z Wallstreet". Bohater filmu nie posiadał sie z radości, kiedy dowiedział się, że firma do której dołączył działa w nieuregulowanym sektorze, po czym niezwłocznie zaczął dymać swoich klientów, tak jak nauczył go tego jego mentor. Otóż jego mentor mówił to co ja mówie, a młody "wilk" mówił to co Ty (żeby nie było nie jest to jakas analogia roztaczająca się na nasze osoby - chodzi mi tylko opinie jakie głosili). Powiesz może, że na końcu bohater nie kończy najlepiej (ale czy na pewno?), ale czy w takich przypadkach koszta eliminacji pasozyta przez rynek nie są dużo większe niż koszta machiny urzedniczej?
Oglądałem, bardzo słaby - nawiasem mówiąc. Kontrola przez rynek jest zawsze tańsza niż kontrola przez Państwo, gdzie marnotrawi się set razy więcej pieniędzy. Walter Williams w latach 30 prowadził badania odnośnie funkcjonowania państwa w US a konkretnie pomocy socjalnej. Wyszło, że tylko 30% pieniędzy, jaką dysponuje rząd na ten cel, trafia w ręce potrzebujących - reszta jest pochłaniana przez aparat biurokratyczny. Tak funkcjonuje państwo.

To pytanie można odnieść np. do obecnych działań UE zmierzających do większej regulacji sektora finansowego aby uniemożliwić mu zbyt ryzykowne "granie" pieniędzmi jego klientów - popierasz je czy nie? Ja tak bo w tym przypadku może być tak, że nie "rynek" wyeliminuje ryzykownego gracza, ale ryzykowni gracze mogą wyeliminować...caly rynek.
Oczywiście, że nie popieram. Ani żaden liberał nie popiera, bo dzisiejszy sektor finansowy nic wspólnego z wolnym rynkiem nie ma. Kryzys z 2007 roku pokazał dobitnie, że gwarancje państwowe są główną bolączką: nadzorowane przez rząd Fanie Mae i Fredie Mac tylko dlatego tak ryzykownie grały gwarancjami kredytowymi, że w razie niewypłacalności rząd USA gwarantował im zastrzyk gotówki. Natomiast klienci tylko dlatego tak ochoczo kupowali te śmieciowe aktywa, bo byli przekonani, że nawet gdyby system się zaczął walić, to gwarancja rządowa zabezpieczy ich przed stratą.
Trzeba całkowicie zderegulować sektor bankowy - niech klient sam wybiera w jakim banku chce trzymać pieniądzę (jaka rezerwa jest stosowana przez bank). Innymi słowy trzeba umożliwić • bank runy • - bo tylko wtedy banki będą się bały bankructwa i skończą z kreowaniem pieniądza dłużnego, a klienci będą dokładnie sprawdzać oferty.
 
Praktyka pokazuje, że mimo kar za kradzieże i ścigania złodzieji ludzie nadal kradną i robią to skutecznie, także zaprzestajmy karać za kradzież, przecież taniej jest karać takich ludzi na własną rękę.
 
@bartek - co to znaczy, że ludzie byli sobie sami winni? Kiedy idziesz kupić pasztet, to znasz cały skład i "alfabet" wyłuszczony na opakowaniu, czy może jesteś spokojniejszy wiedząc, że pewne dodatki nie mogą sie pojawić w jedzeniu, gdyż zostały uznane za szkodliwe, oraz, że pewne procesy prodykcji żywności podlegają pewnym określonym normom i standardom i jest to kontrolowane przez jakis organ? Szczerze, to wole nie testować w ten sposób jedzenia i pewne minimum musi być wg. mnie spełnione. Nie mówie oczywiście o tym, że państwo powinno myśleć za obywatela zawsze, ale nie chce sytuacji bym musiał za każdym razem analizować każdą moją decyzje w życiu. To się nazywa efektywne wykorzystanie moich zasobów - wole zapłacić ten podatek i mieć to z głowy, "outsourceując" mój problem ;)



Jesli chodzi o instrumenty finansowe to proszę nie winić za wszystko państwa. Przykładem jest ostatni kryzys, gdzie banki w USA jak i w Europie okazały się zbyt duże by upaść (nie mówie tutaj o początkowym zabezpieczeniu państwa, które popsuło sytuacje - same banki były zbyt duże). Stały się takie dlatego, że poprzez działanie efektu skali, były coraz atrakcyjniejsze dla klientów, rosły i urosły tak wielkie, że w przypadku ich upadku posypałaby się cała płynność finansowa globalnej gospodarki. Banki także w chwili obecnej mają świadomość tej korzystnej dla nich sytuacji (którą wytworzył rynek), więc dalej uprawiają hazard pieniędzmi swoich klientów, z pełna świadomością tego, że w razie wtopy znów czeka ich miekkie lądowanie. Takie sytuacje wynikające z kumulacji kapitału, gdzie zakładnikiem staje sie społeczeństwo przewidzieli już dawno nieszcześni marksiści, tylko posiadali na to słabą receptę.
 
Czy ja gdziekolwiek pisałem o zakazywaniu karania? Kary a prewencyjny nadzór, to zupełnie inne sprawy.



Nie, nie wytworzył rynek. Wzrost znaczenia banków zaczął się wraz z odejściem przez Nixona od standardu złota vw 74 bodaj. Czyli tego, co jest podstawą według Austriaków - stabilnej waluty. Mises, Hayek - oni to przewidzieli i podali poprawna receptę. Żadni Marksiści.
 
@Karateka

W Polsce, to nie przejdzie.


Oczywiście, że to nie przejdzie bo i nie o obecnej stanie w Polsce mówię. Jeśli sprawa byłaby oczywista, to sąd powinien mieć łatwą decyzję do podjęcia. Chodzi o to, by do takiego stanu jurysdykcji doprowadzić. Przypadek Belforta tylko potwierdza moją tezę o zbyt małym rygorze prawnym. Musi oddawać tylko połowę swojej pensji, bo pewnie tak mu narzucił sąd.
 
TheChosen1: Zwróć uwagę na fakt, że nawet nie miałbyś szans sprawdzić na opakowaniu czy to sztuczny ser czy prawdziwy, bo przecież w prawdziwym wolnorynkowym Państwie nie byłoby regulacji nakazującej udostępniać na opakowaniu składu produkty, przecież taki nakaz jest niewolnościowy.
 
krolikbartek: To jak powinno być, a to jak jest to duża różnica i niestety Ideologie właśnie na tych realiach (jak jest) się rozbijają, bo nagle się okazuje że Ideologia jedno, a życie drugie.
 
@TheChosen1



O tym, że "ludzie byli w pewnym stopniu sami sobie winni" pisałem w kontekście "penny stocks". Czym innym jest oszustwo, polegające na podaniu nieprawdziwej informacji na prodkucie.



@Karateka Takiej regulacji by nie było, ale powiedz, co sprzedałoby się lepiej. Ser z certyfikatem "oryginalności, prawdziwości itd.", czy ser bez takowego?
 
Myślę, że byłoby tak samo jak z płatkami FIT - sprzedają się lepiej bo jest napis FIT, jakiś certyfikat jakości Q, czy inne bzdury, a w samym produkcie mnóstwo cukru i nic zdrowego. Tak samo byłoby z serami, nadal by oszukiwano i by sztuczny ser miał w nazwie NATURALNY, albo ORYGINALNY.
 
I właśnie od tego są prawnicy, a właścwie byłoby to firmy, które by takie praktyki ukracały poprzez pozwanie producenta. Potrzebne oczywiście do tego jest sprawne sądownictwo, o czym pisałem prędzej.
 
A niby dlaczego nie miałbym móc sobie nazwać niezdrowego produkty FIT ? A niby jak by zmierzono co to znaczy ORYGINALNY, może tu chodzi o WYJĄTKOWY ? I od tego będą prawnicy producentów by tak sformułować etykiety by mylił klienta i byly zgodne z prawem i wtedy... trzeba by było wrócić do wymogu podawania składu na opakowaniach, albo pozwolić na oszukiwanie klientów.
 
@bartek - "O tym, że "luzdie byli w pewnym stopniu sami sobie winni" pisałem w kontekście "penny stocks". Czym innym jest oszustwo, polegające na podaniu nieprawdziwej informacji na prodkucje."



On im podawał nieprawdziwą, albo niepełną informacje o produkcie - czy nie?



@jakub - "Nie, nie wytworzył rynek. Wzrost znaczenia banków zaczął się wraz z odejściem przez Nixona od standardu złota vw 74 bodaj. Czyli tego, co jest podstawą według Austriaków - stabilnej waluty. Mises, Hayek - oni to przewidzieli i piaski poprawna receptę - żadni marksiści."



Mówie o tendencji do gromadzenia sie kapitału w efektywne duże korporacje, jakimi stały sie banki. Np. ja jako świadomy konsument zaznajomiony z usługa banków wybieram np. ING ze względu na jakość usług, potwierdzoną wieloma rankingami i opiniami, które bynajmniej nie powstały z inspiracji Państwa. Podobnie jak ja czyni wiele osob na świecie... wystarczająco wiele aby ING musiałobyć ratowane przez Rząd Holandii, bo groziło to zbyt dużym rozchwianiem gospodarki w razie upadku banku. ING obecnie jest bardzo niezadowolone z powodu nowych ograniczej dot. inwestycji oraz zabezpieczeń i straszą klientów, że cena usług może wzrosnąć. Oczywiście klient tez nie jest z tego faktu zadowolony, bo chcą mieć tanio i jesliby to od nich zależało, żadnych regulacji by nie było. Większość będzie bardziej martwiła sie o swoje 5zł na obsługe konta w miesiącu niż o perspektywę utraty pracy i domu za lat 5. Czasem ktos musi za nich mysleć. Możesz jednak powiedzieć, że Ci bardziej świadomi klienci w idealnych warunkach wolnego rynki będą inwestowac w banki bardziej "bezpieczne". Niestety ale miałyby one zdecydowanie słabsza oferte niż te mniej bezpieczne, dodatkowo traciłyby coraz bardziej z upływem czasu na konkurencyjności i tak oto mamy narodziny kolejnego wrzoda, który nie może pęknąć.
 
Tak ale banki stały się dużymi korporacjami - których załamanie może doprowadzić do kryzysu na skalę światowa - właśnie dzięki odejściu od parytetu złota. Umożliwiło to nieograniczony dodruk - fiat money - co wraz z częściową rezerwa bankową wpłynęło na tak ogromny rozrost sektora bankowego i finansowego w ogóle.



Jest to sytuacja nienaturalna.







A jeśli w zdrowej gospodarce ktoś chce ryzykować swoimi pieniędzmi? - droga wolna.
 
Pewnie po części masz racje, bo krazy dużo pustego pieniądza, ale efekt skali wzmacniany zastosowaniem nowych technologii w tych czasach nie miałby szans na doprowadzenie do powstania równie znaczących banków? Czy te banki bez pustego pieniadza nie grałyby wtedy równie agresywnie, tworzonymi (przeciez calkiem legalnie i liberalnie) derywatywami?



Ludzie byliby przekonani wtedy tak jak i teraz, że nic nie ryzykują, bo państwo ten ich duzy tani bank i tak uratuje, bo wszyscy znajdą się w nieciekawym położeniu. To dodatkowo negatywnie wpływałoby na atrakcyjnosc banków "bezpiecznych", bo może na koncu nie byłyby one mniej bezpieczne niż dopasane budzetem w przypadku wpadki, banki wielkie.
 
Może by grały - jednak nie tak "bezmyślnie" jak dziś, bo musiałyby się liczyć z możliwością bankructwa. I klienci także, więc nie kupowaliby śmierci z napisem AAA tak chętnie jak miało to miejsce w 2007 roku.



Dziś na giełdach gra się sumami przewyższającymi kilkakrotnie wartość całej światowej gospodarki... taka jest skala kreowania pieniądza przez banki i banki centralne.
 
@TheChosen1



Obiecując konkretny zysk, to tak, nie wywiązał się z umowy. Kwestia tutaj jest sporna, jeśli taka rozmowa, w której zawarta była treść umowy, nie była nagrywana. Głównym problem była tutaj jednak naiwność i głupota ludzi, którzy chcieli inwestować w nieznane.
 
Back
Top