Polityka

On jest pierdolnięty. Wyścig wyliniałych szczurów nazywa karierą i awansem społecznym. No chyba że ma na myśli klatkę w warszawskim bloku którą będą spłacać jeszcze wnuki, a wcześniej był drewniany wychodek na drugiej stronie podwórka gdzieś pod ukrainską granicą.
Gdzie często ta kariera stoi otworem dla tych co wykonują gównozajęcia na zupełnie zbytecznych stanowiskach, robią dużo hałasu i umiejętnie liżą otwór. Te career jobs w korpo to rak narosły na rozbudowanym organizmie. Tego typu korposzczurki to najgorszy pomiot ludzki - typowi wyborcy lewactwa i rudego chuja
 
Braun uważa, że Ameryka zarządza rosyjską kolonią na terytorium Polski, a teraz ta kolonia powinna wrócić pod rosyjski zarząd powierniczy. Niech ten zdrajca wypierdalala do Rosji.



Akurat to właśnie w świecie korporacyjnym jest najłatwiej o awans społeczny, bo większość prac tam oferowanych to career jobs. Dlatego szanuj korpo. Przeraża perspektywa Polski bez wielkich korporacji. Oczywiście! Konfederacja nie zabierze nam kapitalizmu!
długo ćwiczyłeś te swoje kata przed telewizorem pod przemówienia senseia Donalda?

Świat korpo to największy syf jaki możesz robić dla swojej głowy. Brak Ci higieny psychiki. Jesteś tym skażony i ubrudzony. Uzdrów się
 
Macie bardzo stereotypowy obraz korpo, mam trochę znajomych z branży (inżynierowie po polibudzie), którzy pracują w takich międzynarodowych organizacjach i bardzo sobie to chwalą. Jeśli potrafisz się w tym poruszać możesz sobie spokojnie funkcjonować i zarabiać dobra kasę. A dbanie o prawa pracownika mają czasem posunięte do granic absurdu, szczególnie w firmach skandynawskich. Nie wiem jak to wygląda w sektorze finansowym, marketingu albo jakiejś spożywce, ale dobry inżynier w korpo krzywdy nie ma.
 
Gdzie często ta kariera stoi otworem dla tych co wykonują gównozajęcia na zupełnie zbytecznych stanowiskach, robią dużo hałasu i umiejętnie liżą otwór. Te career jobs w korpo to rak narosły na rozbudowanym organizmie. Tego typu korposzczurki to najgorszy pomiot ludzki - typowi wyborcy lewactwa i rudego chuja
Dodam jeszcze że znam trochę rówieśników którzy przewinęli się przez Warszawę szukając tzw awansu społecznego. Kto przejrzał na oczy to uciekł stamtąd do zupełnie innego miasta.
Jeden był tylko ciekawy i wręcz książkowy przypadek. Zakompleksiony chłopak z wsi na llu którego pierwszą ambicją było mieć blachy na w. Skończył informe i jakąś karierę zrobił w korporacji. Na samodzielnym stanowisku w zabezpieczeniach banku miał pieciocyfrową wypłatę już 15 lat temu. Niestety awans społeczny objawił się też klasycznym rozpierdolem w głowie. Na tą chwilę nikt już z nim nie rozmawia se starych wspólnych znajomych.
 
Macie bardzo stereotypowy obraz korpo, mam trochę znajomych z branży (inżynierowie po polibudzie), którzy pracują w takich międzynarodowych organizacjach i bardzo sobie to chwalą. Jeśli potrafisz się w tym poruszać możesz sobie spokojnie funkcjonować i zarabiać dobra kasę. A dbanie o prawa pracownika mają czasem posunięte do granic absurdu, szczególnie w firmach skandynawskich. Nie wiem jak to wygląda w sektorze finansowym, marketingu albo jakiejś spożywce, ale dobry inżynier w korpo krzywdy nie ma.
Co nie zmienia faktu że jest też dużo toksycznych firm. Do tego dużo zależy od stanowiska. Czy ty zarzadzasz, czy jesteś na tyle cenionym pracownikiem że masz pewną autonomię czy jesteś statystycznym szczurem.
 
Macie bardzo stereotypowy obraz korpo, mam trochę znajomych z branży (inżynierowie po polibudzie), którzy pracują w takich międzynarodowych organizacjach i bardzo sobie to chwalą. Jeśli potrafisz się w tym poruszać możesz sobie spokojnie funkcjonować i zarabiać dobra kasę. A dbanie o prawa pracownika mają czasem posunięte do granic absurdu, szczególnie w firmach skandynawskich. Nie wiem jak to wygląda w sektorze finansowym, marketingu albo jakiejś spożywce, ale dobry inżynier w korpo krzywdy nie ma.
Ja też jakiś czas temu przeszedłem do bardzo dużego korpo i ta praca to jest bardzo spoko. Robisz swoje rzeczy i jak nie ma problemu to ci nikt słowa złego nie powie. Jeszcze manager się sam postara, żebyś dostał podwyżkę bo wie, że mu możesz spierdolić. Proszę bardzo, dziękuję bardzo, czy dobrze się czujesz, może byś się napił herbatki z cukrem bez cytrynki? Co mogę dla Ciebie zrobić? Masz katar weź L4, boli cię kark idź na masaż, nie dzwonimy do siebie po pracy itd.

Wcześniej też w dużej firmie pracowałem to było podejście takie, że jak ci się nie podoba to wpierdalaj i najlepiej całe życie bądź w robocie. Także można i tak i tak trafić.
 
Co nie zmienia faktu że jest też dużo toksycznych firm. Do tego dużo zależy od stanowiska. Czy ty zarzadzasz, czy jesteś na tyle cenionym pracownikiem że masz pewną autonomię czy jesteś statystycznym szczurem.
Ja też jakiś czas temu przeszedłem do bardzo dużego korpo i ta praca to jest bardzo spoko. Robisz swoje rzeczy i jak nie ma problemu to ci nikt słowa złego nie powie. Jeszcze manager się sam postara, żebyś dostał podwyżkę bo wie, że mu możesz spierdolić. Proszę bardzo, dziękuję bardzo, czy dobrze się czujesz, może byś się napił herbatki z cukrem bez cytrynki? Co mogę dla Ciebie zrobić? Masz katar weź L4, boli cię kark idź na masaż, nie dzwonimy do siebie po pracy itd.

Wcześniej też w dużej firmie pracowałem to było podejście takie, że jak ci się nie podoba to wpierdalaj i najlepiej całe życie bądź w robocie. Także można i tak i tak trafić.

Wiadomo. Jeden mój kumpel nie wyrobił w największej korporacji dystrybuującej m.in. wodę do biur, ale tam jego szefem był zwykły idiota. Kontrolował go jak jakiś psychopata, siedział przy kompie i czekał, o której kumpel wyjedzie z domu (GPS w aucie), dwie po ósmej już dzwonił.
 
Wiadomo. Jeden mój kumpel nie wyrobił w największej korporacji dystrybuującej m.in. wodę do biur, ale tam jego szefem był zwykły idiota. Kontrolował go jak jakiś psychopata, siedział przy kompie i czekał, o której kumpel wyjedzie z domu (GPS w aucie), dwie po ósmej już dzwonił.
O to jest tak jak z większością pracy, którą wykonujesz dla większych firm. Podejrzewam, że osoba A pracuje w Lidlu na ulicy X i jest mega zadowolona z warunków, tego jak go traktują, ze jest szanowany w pracy, że zawsze można się dogadać, a osoba B pracująca w Lidlu Y jest dokładnie zatrudniona na tych samych warunkach i narzeka, że pracownicy zjebani, że system nie działa, że brak szacunku. To tak jak że wszystkim właściwie. Jak ludzie się że sobą nie dogadują albo są zjebani to wszędzie będzie ciężko (pewnie nawet jako CEO).
 
Macie bardzo stereotypowy obraz korpo, mam trochę znajomych z branży (inżynierowie po polibudzie), którzy pracują w takich międzynarodowych organizacjach i bardzo sobie to chwalą. Jeśli potrafisz się w tym poruszać możesz sobie spokojnie funkcjonować i zarabiać dobra kasę. A dbanie o prawa pracownika mają czasem posunięte do granic absurdu, szczególnie w firmach skandynawskich. Nie wiem jak to wygląda w sektorze finansowym, marketingu albo jakiejś spożywce, ale dobry inżynier w korpo krzywdy nie ma.
Pracuję dla korpo i mam znajomych w korpo. Tak, masz rację, chwalą to sobie ci, którzy potrafią się w tym poruszać.
Brak decyzyjności rozmyty na ogrom stanowisk, roztrząsanie spraw nieistotnych do gargantuicznych rozmiarów, robienie wokół siebie dużo szumu, obrabianie dupy innym, brak skrupułów, egoizm, biurokracja ponad wszystko, korporytuały, nasiadówy, pranie głowy sloganami - jeśli umiesz się w tym odnaleźć to sobie radzisz.
Jeśli jesteś inżynierem z pasją i masz szczęście trafić do R&D to jesteś w inżynierskim niebie, ale to dotyczy garstki.
Kolega kilka lat temu został kierownikiem automatyków w amazonie. Jego praca polegała na wydaniu dyspozycji obchodu przez automatyków i około 2 godzin wypełniania rubryk, tabelek i raportów. Przez większość czasu nie robił nic. Od poważnych napraw były firmy zewnętrzne a i tak niemal nic się nigdy nie działo. Zarabiał jakieś 8 tysięcy+premie. Wytrwał mniej niż rok, bo stwierdził, że tylko się uwstecznia. A to koleś, który uwielbia korpo, te reguły i tryb pracy. Gdy złożył wypowiedzenie, to wszyscy współpracownicy pukali się w czoło, że rezygnuje z tak cudownego stanowiska. On jednak chciał się rozwijać. Teraz jest project menagerem w firmie produkującej maszyny. Cieszy się, bo ma lepszą pensję a w grudniu dostał 40 tysięcy premii rocznej. Lata po świecie i rozmawia po angielsku z klientami a w Polsce zwalnia tych, których uznaje za słabych pracowników. A dzwoni do mnie czy każde gniazdko na maszynie powinno mieć oddzielną różnicówkę :facepalm:
 
Pracuję dla korpo i mam znajomych w korpo. Tak, masz rację, chwalą to sobie ci, którzy potrafią się w tym poruszać.
Brak decyzyjności rozmyty na ogrom stanowisk, roztrząsanie spraw nieistotnych do gargantuicznych rozmiarów, robienie wokół siebie dużo szumu, obrabianie dupy innym, brak skrupułów, egoizm, biurokracja ponad wszystko, korporytuały, nasiadówy, pranie głowy sloganami - jeśli umiesz się w tym odnaleźć to sobie radzisz.
Jeśli jesteś inżynierem z pasją i masz szczęście trafić do R&D to jesteś w inżynierskim niebie, ale to dotyczy garstki.
Kolega kilka lat temu został kierownikiem automatyków w amazonie. Jego praca polegała na wydaniu dyspozycji obchodu przez automatyków i około 2 godzin wypełniania rubryk, tabelek i raportów. Przez większość czasu nie robił nic. Od poważnych napraw były firmy zewnętrzne a i tak niemal nic się nigdy nie działo. Zarabiał jakieś 8 tysięcy+premie. Wytrwał mniej niż rok, bo stwierdził, że tylko się uwstecznia. A to koleś, który uwielbia korpo, te reguły i tryb pracy. Gdy złożył wypowiedzenie, to wszyscy współpracownicy pukali się w czoło, że rezygnuje z tak cudownego stanowiska. On jednak chciał się rozwijać. Teraz jest project menagerem w firmie produkującej maszyny. Cieszy się, bo ma lepszą pensję a w grudniu dostał 40 tysięcy premii rocznej. Lata po świecie i rozmawia po angielsku z klientami a w Polsce zwalnia tych, których uznaje za słabych pracowników. A dzwoni do mnie czy każde gniazdko na maszynie powinno mieć oddzielną różnicówkę :facepalm:
Po co w ogóle różnicówka? Bez też działa i nie trzeba latac do skrzynki.
 
Kolejny przypadek z innego korpo: project menager zatrudniony od 30 lat. Koleś ogarniał kilkaset projektów podwykonawczych w połowie Polski i wszystko miał w głowie. Dzwoniłeś do niego a on z miejsca wiedział o czym mówisz - znał się, rozumiał temat i co mnie zawsze dziwiło, robił to nawet bez zaglądania w notatki. Kiedy masz z 200 robót w miesiącu na terenie połowy Polski, to przecież nawet nie wychodzą 3 minuty dziennie na jeden temat. Facet konkretny, normalny i mega ogarnięty. Zmieniła się sama góra w korpo i zaraz swoje wizje, swoje tabelki, swoje procedury, swoje wizje. Koleś jako jedyny miał jaja by zdroworozsądkowo zwrócić uwagę na jakieś absurdy dotykające podwykonawców. No to pozabierali mu wszystkie premie. Odszedł. Teraz na jego miejsce biorą typowych karierowiczów z przypadku. Przez 5 lat już chyba chyba czwarty próbuje swoich sił.
 
Gość nadzoruje specjalistów choć jego wiedza techniczna jest mocno ograniczona. Typowy korposzczurek.
W zeszłym roku jeden z moich znajomych - lata w korpo różnych wyrwał się wreszcie z objęć warszawki . Inżynier nadzoru i utrzymania produkcji, kierownik działu konstrukcji budowy maszyn i indywidualnych linii produkcyjnych. Sprzedał klatkę w bloku w stolicy. Za tą kwotę kupil dom w mniejszej miejscowości, założył rodzinę. Praca w korpo ale dużo mniejszym plus wlasna działalność. Twierdzi że warszawa to najbardziej zjebane miejsce do życia i nigdy tam nie wróci za zadną kasę.
 
Macie bardzo stereotypowy obraz korpo, mam trochę znajomych z branży (inżynierowie po polibudzie), którzy pracują w takich międzynarodowych organizacjach i bardzo sobie to chwalą. Jeśli potrafisz się w tym poruszać możesz sobie spokojnie funkcjonować i zarabiać dobra kasę. A dbanie o prawa pracownika mają czasem posunięte do granic absurdu, szczególnie w firmach skandynawskich. Nie wiem jak to wygląda w sektorze finansowym, marketingu albo jakiejś spożywce, ale dobry inżynier w korpo krzywdy nie ma.

Pracuję jako programista w sektorze finansowym. Jest zajebiście pod każdym względem.
 
Czyli klasyczny korposzczur niższego szczebla, który za stołek sprzedałby rodzinę. Panowie, o takich tu rozmawiamy, a nie o inżynierach albo ludziach z umiejętnościami, którzy nie chcą jebać u prywaciarza za półdarmo.

Korporacje to prywatne firmy. Pracując w korpo, pracujesz u prywaciarza, tylko takiego premium. Za pół darmo, to się najczęściej pracuje w budżetówce.
 

Rozstrzelać tych ludzi. Dlatego ja tak bardzo lobbuje za tym, żeby związki jednopłciowe weszły w prawo i żebyś mógł sobie w urzędzie zapisać, że jesteś trans. Historia pokazała, że lubi się zmieniać więc kto wie czy za dwadzieścia lat transy to nie będą najwięksi wrogowie świata? I wtedy wchodzisz do urzędu i masz czarno na białym kto jest, a kto nie jest.
Kto pamięta jak wyłapywano Żydów i Polską elitę podczas drugiej wojny światowej?

Ja jestem zdania, że te związki właśnie to jest najgorsze co się może przytrafić tym elguebetom z perspektywy czasu.
Ale to tylko takie moje marzenia ściętej głowy, z małym ziarenkiem rzeczywistości.
 
Korporacje to prywatne firmy. Pracując w korpo, pracujesz u prywaciarza, tylko takiego premium. Za pół darmo, to się najczęściej pracuje w budżetówce.
U prywaciarza to chłopie robisz w nienormowanym czasie pracy jako pracownik wielofunkcyjny, cobyś nie miał przypadkiem pół godziny wolnego przebiegu. Oczywiście mówimy o takim stereotypowym z memów od Areczka. Ty w tym swoim korpo szefa możesz co najwyżej zobaczyć na ścianie w ramce w biurowej kapliczce albo na corocznej wizytacji, gdzie 2 tygodnie przed wszyscy chodzą rozdygotani, żeby się nikt przy okazji audytu nie wyleciał. W żaden sposób nie da się tego zestawić.

Pracując w budżetówce to tak jakbyś robił w ochronie. Ten sam poziom zaangażowania, dochody oraz możliwości rozwoju.
 
Rozstrzelać tych ludzi. Dlatego ja tak bardzo lobbuje za tym, żeby związki jednopłciowe weszły w prawo i żebyś mógł sobie w urzędzie zapisać, że jesteś trans. Historia pokazała, że lubi się zmieniać więc kto wie czy za dwadzieścia lat transy to nie będą najwięksi wrogowie świata? I wtedy wchodzisz do urzędu i masz czarno na białym kto jest, a kto nie jest.
Kto pamięta jak wyłapywano Żydów i Polską elitę podczas drugiej wojny światowej?

Ja jestem zdania, że te związki właśnie to jest najgorsze co się może przytrafić tym elguebetom z perspektywy czasu.
Ale to tylko takie moje marzenia ściętej głowy, z małym ziarenkiem rzeczywistości.




Zmiana płci to powinna być opcja dla osób pełnoletnich, przebadanych przez psychiatrów i lekarzy.

Skoro osoba niepełnoletnia nie może kupić alkoholu to jak w majestacie prawa może dokonać takiej ingerencji w swój organizm?

Pomijam już fakt że ta cała trans-mania która przyszła z Zachodu to nic więcej niż moda.

Kiedyś dzieciaki były metalowcami, hip-hodowcami, teraz są trans i wymyślają sobie 999 płeć.
 
Czyli klasyczny korposzczur niższego szczebla, który za stołek sprzedałby rodzinę. Panowie, o takich tu rozmawiamy, a nie o inżynierach albo ludziach z umiejętnościami, którzy nie chcą jebać u prywaciarza za półdarmo.
Żeby za stołek. Wystarczy przynależność do "rodziny" i podstawowy pakiet medyczny bez dentysty i okulisty.
 
U prywaciarza to chłopie robisz w nienormowanym czasie pracy jako pracownik wielofunkcyjny, cobyś nie miał przypadkiem pół godziny wolnego przebiegu. Oczywiście mówimy o takim stereotypowym z memów od Areczka. Ty w tym swoim korpo szefa możesz co najwyżej zobaczyć na ścianie w ramce w biurowej kapliczce albo na corocznej wizytacji, gdzie 2 tygodnie przed wszyscy chodzą rozdygotani, żeby się nikt przy okazji audytu nie wyleciał. W żaden sposób nie da się tego zestawić.

Pracując w budżetówce to tak jakbyś robił w ochronie. Ten sam poziom zaangażowania, dochody oraz możliwości rozwoju.

Przekonałeś mnie, że korpo to najlepsza opcja na rynku pracy.

Konfederacja chce by każdy miał jak pracownik Areczka.

Libki jak Petru chcą by każdy miał jak w korpo.

Lewica chce by każdy miał jak w budżetówce.
 
.

Kiedyś dzieciaki były metalowcami, hip-hodowcami, teraz są trans i wymyślają sobie 999 płeć.
Też tak sobie o tym myślałem, tylko, że kiedyś żeby wejść w jakąś subkulturę nie musiałeś brać hormonów i rozwalać swojego organizmu. Dlatego tak mnie to boli, że zabierają się za dzieciaki. Chcesz być transem, koniem, helikopterem? Absolutnie nic mi do tego i nawet Cię popieram skoro, to sprawia, że jesteś przez to szczęśliwym człowiekiem i nie naruszasz tym mojej przestrzeni osobistej. Ale nie mogę znieść tego, że ta cała ideologia lgbt chce wchodzić do szkół i edukować/manipulować dziećmi od najmłodszych lat. No kurwa nie jestem w stanie tego zrozumieć.
 
Też tak sobie o tym myślałem, tylko, że kiedyś żeby wejść w jakąś subkulturę nie musiałeś brać hormonów i rozwalać swojego organizmu. Dlatego tak mnie to boli, że zabierają się za dzieciaki. Chcesz być transem, koniem, helikopterem? Absolutnie nic mi do tego i nawet Cię popieram skoro, to sprawia, że jesteś przez to szczęśliwym człowiekiem i nie naruszasz tym mojej przestrzeni osobistej. Ale nie mogę znieść tego, że ta cała ideologia lgbt chce wchodzić do szkół i edukować/manipulować dziećmi od najmłodszych lat. No kurwa nie jestem w stanie tego zrozumieć.
Jak nie wiadomo o co chodzi...

A oprócz tego śmierdzi pedofilią na odległość. Wychowywanie nowych pokoleń w akceptacji do wszystkich odchyłów od normy, na podłożu seksualnym. Bo z tolerancja do drugiego człowieka to nie ma nic wspólnego. Ogólnie tak agresywne, nachalne działania nie dzieje się same z siebie, muszą być motywowane naciskami. W ostatnich latach wszystko kręci się wokół jednego
 
Last edited:
Back
Top