Polityka

Sezon ogorkowy w pelni :)



A ja wlasnie trafilem na pare fote corek putina, jedna byla nawet gimnastyczka, heheh, jest jedno foto - jak to czasem z gimnastyczkami bywa - przy ktorym ciezko nie pomyslec o hipotetycznym "podlaczeniu" i tego konsekwencjach :)



A tu uroczy ojciec:



U47P5029T2D404019F28DT20111011175057.jpg




Co do jablek to media mnie wkurzaja, najpierw pompowanie balona z napisem "sankcje" ("Londynie, odetnij od siebie te ruble", "Paryzu, zatop statki, a najlepiej tez stocznie") a teraz panika, bo jablek Rosja nie chce.
 
Ale nie chodzi ci o to słynne zdjęcie jakiejś miss czegoś tam, którą wzięli za córkę Putina?
 
A to nie wiem, takie typowe zdjecie gimnastyczki ktora robiac szpagat (do gory nogami, "lezac" na brzuchu) jej kufer jest tak wygiety do tylu (do przodu?), ze spokojnie moze sobie robic w nim przeglad.
 
A to nie znam.







http://www.fakt.pl/wydarzenia/pomyli-corke-putina-z-miss-portoryko-to-nie-jest-corka-putina,artykuly,477378.html
 
To nie jego córka a ruska olimpijka-raczej podejrzewana o to że się rucha z Putinem i ma z nim dziecko. Pudelka trza czytać:-)
 
@Wiewiur: Ma teze, wspolczesny podtekst polityczny, co jest kuszace, ale i niebezpieczne, fakt.



@Masu: o matko, google mnie zmylilo, czlowiek mysli ze sprtyny, ale daje sie jak dziecko zmanipulowac :(
 
Będę pierwszym, który wspomni o dzisiejszym dniu, tak skrzętnie tutaj pomijanym, ale rzygam już całym tym: wszyscy oni są tak wzniośli, jakby srali marmurem.
 
Ta panna jest posłem w Dumie, wczesniej byla oczywiscie gimnastyczką, a znana jest jako pol-oficjalna kochanka Putina. Ładna dziołszka.
 
@Wiewiur: co sugerujesz? Ten watek ostatnimi dniami w ogole nie byl poruszany, to pewnie stad wynika. Fakt natomiast jest taki, ze jestem zdziwiony, bo tutaj raczej troche sie mowi o PW czy o wykletych.
 
Tomasz Chmura, Jakub Bijan, Tens i inni - moglibyscie to skomentowac ? :



http://www.urbas.mpolska24.pl/6682/hipokryzja-korwina-wzrost-gospodarczy
 
To że wątek tutaj pomijany, to mnie cieszy, przynajmniej jest jedno miejsce uwolnione od tej pompatyczności świętowania, jakby nie patrząc kontrowersyjnej karty Naszej historii.
Co do cytatu, to niestety media nie dają sobie upustu z maszynki do zarabiania pieniędzy gloryfikując na siłę i wbrew logice dzisiejszy dzień, który przynosi ogromne zyski.

Karateka, analizowanie wzrostu gospodarek w przeliczaniu na jednego mieszkańca na przestrzeni wieków ma tyle sensu, co liczenie gwiazd na niebie.
Każdy logicznie myślący człowiek nie będzie miał problemów z wskazaniem, która gospodarka była silniejsza, czy ta angielska z X wieku, czy z wieku XVIII.
Tutaj ranking pokazuje, że jest w nim założony zły czynnik.
 
To jest analiza wzrostu tego PKB per capita, a nie porównanie samego PKB per capita. Korwin powtarza jak mantrę, to ze w XIX wieku swiat najszybciej sie rozwijal, jak pokazuja dane nie jest to prawda. Rozwijal sie najszybciej kilka lat po wojnie - od 1950 roku (do tego czasu wiekszosc krajow juz zdazyla wrocic do PKB per capita z czasow przed wojna, wiec argument odbudowania sie po wojnie mozna uwazac za chybiony). Moim zdaniem jest to bardzo ciekawe zestawienie nawet po odrzuceniu XIX wieku, a skupieniu sie tylko na XX.
 
PKB ma ten zasadniczy błąd, że przy obliczaniu uwzględnia się także inwestycje uskutecznione dzięki zadłużeniu - a przecież dług z dobrobytem ma mało wspólnego. Gdyby autor był rzetelny, to by obok postawił drugą tabelkę - z przyrostem długu na przestrzeni lat.
 
Karateka, zauważ, że pkb na osobę ma kluczową sprawę, czyli liczbę populacji.
Powszechny Spis Ludności USA z 1870 roku, przeprowadzony w czerwcu 1870, określił populację USA na 38 555 983 ludzi

Powszechny Spis Ludności USA z 1920 roku, przeprowadzony w ciągu miesiąca począwszy od 5 stycznia 1920, określił populację USA na 106 021 537 ludzi

Nie trudno odnieść wrażenia, że 275% wzrost populacji przy wzroście 1,82 PKB stanowi potężny rozwój gospodarki.

Dane z lat 1950-1973 nie są dostępne, jednak w ciemno strzelam, że aż tyle populacji nie przybyło, przy czym wzrost PKB o 2,45 jest znacznie mniejszym niż ten z lat 1870-1920 właśnie ze względu na gradient liczby ludności, czyli wzrost mianownika.

Acha, źródło, to www.myheritage.pl
 
per capita czyli na głowę, więc liczba ludności nie wiem czy ma tu znaczenie.



Jakub: Czyli z Erharda Niemcy zadluzaly sie jak Polska za Gierka i tylko dzieki temu mialy te 5% ?
 
A przede wszystkim trzeba mieć na uwadze, że do rewolucji przemysłowej wzrost gospodarczy był praktycznie zerowy - a więc było bardzo mało zakumulowanego bogactwa. Łatwiej robić bułki, kiedy masz już piekarnie - niż kiedy musisz dopiero zarobić na jej budowę.


Ale to trzeba chcieć się nad sprawą zastanowić - autor widać zadowala się jedną tabelkę i na jej podstawie wyciąga absurdalne wnioski.
 
Jeżeli w roku 1870 PKB na osobę było 100/1 to w roku 1913 było 275/2,75 przy zerowym wzroście PKB na osobę.



Jeżeli zaś w roku 1950 (około 152 mln osób) PKB na osobę wynosił 100/1 to w roku 1973 (około 200 mln osób czyli wzrost 132%) 132/1,32, przy zerowym wzroście PKB na osobę.



Teraz porownując liczbę 275 do 132 łatwo widać, że realna zmiana wartości PKB była nieporównywalnie większa w latach 1870-1913 niż w latach 1950-1973.



Żeby nie było niedomówień, źródło danej liczby ludności to podana strona.
 
1) PKB ma ogrom wad jako wskaźnik wzrostu gospodarczego. Jest to skrajnie merkantylistyczne podejście do bogactwa. Nawet wśród twardych interwencjonistów ma przeciwników, np. noblista Stiglitz.



2) W złotych latach 70 XIX w. wzrost (mierzony jako PKB) był minimalnie większy od tego z lat 50 i 60 XX w., co wykazał Friedman i Kuznets.



3) Akumulacja kapitału w wieku XX > XIX i to zdecydowanie.



4) Przyrost ludności w ujęciu względnym znacznie większy w badanych latach wieku XIX.



5) Pomiary PKB z XIX w. są mniej precyzyjne. Wyliczone ex post.



6) Z Korwinem się uczyć ekonomii nie polecam :-)
 
Wewiur: wieczorem pomysle nad tymi liczbami, na razie nie ogarniam :)



Tens:



1) Pełna zgoda, jednak to jest ten miernik o ktorym mowi Korwin - wzrost gospodarczy, uwielbia operowac tym pojeciem, wiec nie dziwie sie adwersazowi ze pokonal Korwina jego wlasna bronia



2) OK :)



3) Tez mysle, ze to moze miec ogromne znaczenie. Dlatego warto tez porownac liczby z XX wieku pomijajac XIX



4) Ok :)



5) To prawda, bo te mierniki dopiero w XX wieku zaczely byc uzywane



6) :D







Kto wygral ponizsza dyskusje Waszym zdaniem? :-)



 
Co to ma do rzeczy?:) Gwiazdowski też nie jest wyuczinym ekonomistą, Dzierżawski też nie był... Hazlitt nie był - i wielu innych.
 
Ale Gwiazdowski ma jednak nieporównywalnie większa wiedzę w stosunku do Dziambora. Dziambor wypadł jak laik "a bo ja to bym chciał" "a bo PiS" gdy Gierej chciał konkretów, nie otrzymał żadnych.
 
Co to ma do rzeczy?:) Gwiazdowski też nie jest wyuczinym ekonomistą, Dzierżawski też nie był... Hazlitt nie był - i wielu innych.


Różnica jest taka, że Gwiazdowskiego przedstawiają omyłkowo jako prof. ekonomii a nie prawa, a Dziambora nikt spoza Korwinogrodu tak nie odbiera. Do tego wyraziłem się nieprecyzyjnie, nie miałem przecież na myśli ekonomisty z papierem, tylko osobę zorientowaną w tej tematyce. Dziambor taką nie jest.



Podobnie idiotyczne jest zapraszanie Gwiazdowskiego i Guza do jednego studia. Jeden o zupie, drugi o dupie. Typowe grillowanie z tego potem wychodzi.
 
Do tego wyraziłem się nieprecyzyjnie, nie miałem przecież na myśli ekonomisty z papierem, tylko osobę zorientowaną w tej tematyce.
W takim sensie oczywiście się zgadzam.
Natomiast mnie osobiście dziwi, że niektórzy wymagają od polityków podejścia naukowego - do jakiejkolwiek dziedziny. Polityk nie jest naukowcem przecież. Żeby nie być gołosłowny podam przykład. Kiedy jeszcze chodziłem na zajęcia KASE Marcin Chmielowski kiedyś powiedział - co zapamiętałem - że ludzie przychodzą do KNP i na początku jest fajnie, pogłębiaja wiedzę... a potem się urywa i pozostaje takie trwanie - przez co wielu się zniechęca.
O co chodzi? Przecież partia polityczna nie jest od dawania wiedzy i frajdy intelektualnej, tylko od działania politycznego - z zasady nudnego.
 
Jednak jak ktos bierze udzial w debacie, to ta wiedza jest niezbedna ! Bo jak Gierej ma wiedze, a Dziambor nie to wyglada to jak walka uzbrojonego typa z bezbronnym typkiem.
 
No tak, dlatego się zgadzam z Tensem, ze "debaty" typu: Gwiazdowski vs. Guz nie maja wiekszego sensu. Programu nie oglądałem, więc trudno mi cokolwiek więcej powiedzieć:)
 
Back
Top