Jak pojebion!@Jakub Bijan będzie szanował
Follow along with the video below to see how to install our site as a web app on your home screen.
Note: This feature may not be available in some browsers.
Jak pojebion!@Jakub Bijan będzie szanował
Ja miałem kiedyś wyobrażenie o zawodzie dziennikarza, że on przedstawia po prostu rzeczywistość. Teraz jak słucham Węglarczyka, TVN, TVP to mam wrażenie jakby dziennikarz=rzecznik prasowy/TV MAngo.@Bezimienny
W sumie to sie zgadzam.
Zamienmy w nazwie "Publiczna" na "Partyjna", i wtedy nikt nie bedzie sie czepial politykow zarzadzajacych telewizja, swojskiej przeciez, "mordy w kubel" . Oczywiscie jestem za, dlatego, ze moze ludzie sie w koncu na tyle wkurza (za partyjne przymusowe składki), ze wygra netflix :)
Edit:
Publiczne zakupy vs prywatne, kontekst: sluzba zdrowia.
https://fee.org/articles/why-single-payer-health-care-delivers-poor-quality-at-high-cost/
Edukacja:
https://fee.org/articles/money-wont-save-the-failing-public-school-system/
https://fee.org/articles/when-equal-access-means-zero-access-for-all/
Jasne, że zgadzam się z listą.@Bezimienny
Stacje propagandowe: tvp, tvn, republika, tv trwam. Mozesz ich nie ogladac, narzekac na ich twarze? Mozesz. Ale na jedna musisz placic, nawet jak na swoim tv ogladasz tylko z netu:)
Zgadzasz sie z lista stacji propagandowych? Czy tylko TVN?
EDIT:
A co do samej "manipulacji". "Morda w kubel" od szefa TVP padla, jak rozumiem nie ma zwiazku z obsadzeniem go na dyrektora TVP, a on sam wystepowal bezimiennie w sondzie ulicznej jako "Pan Jan z Warszawy i jego opinie o swiecie" :)
http://natemat.pl/204515,europa
Jacy oni są kurwa żałośni w tej propagandzie. Jak można uważać, że Europa to tylko UE? Jak można pisać, że bez UE jest sie na innym kontynencie? Jak można być taką kurwa intelektualna i ameba historyczna by twierdzic, ze przed podpisaniem urzedniczego papierku nie było Europy - ze powstala dopiero w raz z UE, a tysiace lat historii nie istnialy?
I jeszcze to protestowanie, ze chca nas usunac z EUROPY. Kto chce usunac ? Prounijny PIS, czy ki chuj? I gdzie chca nas przeniesc? Do Azji.
Gdyby nie ta propaganda, jeszcze bym euroentuzjastów przetrawił. Lecz oni celowo manipuluja pojeciami by miliony ludzi równały Europe z urzednikami w Brukseli.
Na wschodzie bez zmian?
@Jakub Bijan @Karateka@ m. in. o opodatkowaniu robotów i redystrybucji :)
http://jagiellonski24.pl/2017/03/26/prawo-nie-nadaza-za-rzeczywistoscia/
Jest tam wiecej sprzecznosci.Bardzo ciekawy artykuł - zachecam do czytania. Zgadzam sie z diagnozami, recepty sa jednak dyskutowalne i chętnie poczytam rozne opinie.
Jedyna diagnoza, z ktora sie nie zgadzam to bezrobocie w wysokosci 50%
Jest tam wiecej sprzecznosci.
Pierwsza uwaga: kiedy mowi AI, nie ma na mysli Sztucznej Inteligencji, ma na mysli algorytm. A niech i bedzie "inteligenty", ale tylko algorytm. AI musielibyśmy więzić, zmusić albo przekonać do pracy, ot różnica.
Mowi, ze system jest "niedoregulowany" i ze to jest przyczyna "braku praworzadnosci", "anarchii", z drugiej mowi o nadziei prawnikow na "Sztuczna Inteligencje" (algorytm), ktora mogla by kompleksowo wyszukiwac sprzecznosci w systemie prawnym w roznych jego obszarach. To pozwolilo by skupic sie prawnikom na aksjologii prawa, a nie na strachu przed brakiem spojnosci danego przepisu. Dla mnie to wlasnie nie oznacza "doregulowania", ale w zasadzie "odregulowanie" bo szczegolowe definicje lokalne "AI" (algorytm) moze zastapic centralnymi, spojnymi zapisami z lokalnymi wariacjami (jesli beda potrzebne). Ja to widze jako upraszczanie (deregulacje) prawa, a nie "doregulowanie" (jak nazywa to on). Kto wie, może po analizie naszego prawa takiż algorytm by to uprościł do dekalogu? ;)
Z jednej strony jest swiadomy, ze narzedzia (algorytmy) wytworzone przez czlowieka, dziedzicza jego niedoskonalosc (przyklad samochodu bez kierowcy), ale jakims cudem zaklada, ze algorytmy przetwarzajace "kodeksy" beda od nich wolne... Dziwne zalozenie...
Kolejna sprawa - prawo indywidualne. Toż to przerażające, przynajmniej w tej wersji opisanej przez Krzysztofa Wojdyło (rozumiem prawo dynamiczne, obszarowe, ale nie indywidualne)!
Globalna policja, globalne państwo? Nie w dosłownym znaczeniu, bo to utopia. Rozumiem platformy współpracy, itp.
Zawsze rzeczywistość wyprzedza ludzki jej opis, zawsze tak było, zawsze tak będzie. Opis nowej rzeczywistości musi być więc... ...nowy. Jeżeli to miał no myśli, masz rację. Być może mam zbyt dużo neuronów skrzących się na "niedoregulowanie", ale dla mnie kontekstem było upraszczanie, "kompresja" prawa za pomocą algorytmów, a wynikiem będzie ogólnie mniej prawa, a nie więcej (nawet gdy nowe elementy zostaną dołożone).2. Nadmiar regulacji
"Tradycyjna logika prawa mówi, że powinno ono nadążyć za rozwojem rzeczywistości i jej komplikacjami. Ale ze względu na rozwój nowych technologii jest to niemożliwe. Ja stawiam tezę, która idzie całkowicie pod prąd obecnej narracji, według której problemem systemu jest nadmiar regulacji. Jest wręcz przeciwnie; rzeczywistość jest niedoregulowana. I jest naiwnością twierdzić, że uda się ten stan rzeczy zmienić przy obecnym tempie rozwoju technologii."
Tu ma racje, ze w przypadku nowych technologii nie istnieja odpowiednie przepisy i w tej kwestii system jest niedoregulowany, co nie zmienia faktu, ze w innych przestrzeniach mamy za dużo przepisów, za dużo norm prawnych, często ze sobą sprzecznych.
"Z jednej strony rozwój technologii oznacza rozrost prawa. Z drugiej jednak można go wykorzystać do tego, aby odciążyć prawników w pracy warsztatowej przy pomocy sztucznej inteligencji. Nie będą musieli się zajmować wychwytywaniem sprzeczności w systemie, tylko bardziej koncertować na aksjologii."
Otoz to - rozwój technologii moglby zmniejszyć ilość prawa. Natomiast w odniesieniu do nowych niedoregulowanych technologii widzialbym rozwiązanie problemu w prawie precedensowym. Byc może common law to dla nas jedyny ratunek.
Powtórzę: rozumiem prawo dynamiczne, obszarowe, ale nie indywidualne!3. Zindywidualizowane prawo:
W tej wersji opisanej w artykule mnie jakos specjalnie nie przeraza. Jeśli miałoby to dotyczyc tylko ruchu na drodze, to OK - nie mam jednak pojecia jak takie cos miałoby wygladac w innych galeziach prawa.
Każda osobe obowiazywalyby te same przepisy w takiej samej sytuacji, także nie ma tu sprzeczności z zasada rownosci wobec prawa, a rzeczywiście sztywne ograniczenie predkosci do np. 60 niezależnie od warunków atmosferycznych jest archaiczne.
Przykład, w nocy limit jest inny niż w dzień. Mało tego, są już są krzyżówki, drogi z wyświetlaczami wskazującymi prędkość odpowiednią do warunków. On jednak nie mówi o tym! Mówi o prawie indywidualnym, czyli komuś będzie wolno jechać 100, a komuś 120...
Opowieść o legalizacji haka.
Jak to w normalnym państwie jest, po montażu haka trzeba go zalegalizować. Bo inaczej, zgodnie z logiką, jest przecież nielegalny.
Jadę więc na stacje diagnostyczna (pierwsza kolejka). Płacę bodajże 130zł. Doinstalowany tylko hak, ale robiony jest pełny przegląd. Co zaskakuje, przy legalizacji haka, nie jest sprawdzana instalacja, czy choćby sam hak. Miga się w lewo, w prawo, naciska hamulce, i takie tam. Więc to taki pełny przegląd, ale bez sprawdzenia haka. Pan diagnosta jest za Korwinem, żali się: "Panie prowadzę też szkołę jazdy, ostatnio syn zdał na prawo jazdy. No i przyszedł Urząd Skarbowy i zapytał gdzie się uczył. No to powiedziałem, że ja, ojciec, go uczyłem. Ale na to Urząd oznajmił, że mam firmę, że tak nie mogę, i że muszę zapłacić podatek od domniemanego dochodu, dołożyli mi kilkaset złotych". Kiwam głową, razem cierpimy. "Ale ja mam syna fakturować? A inni ojcowie też płacą? Co to za kraj, uczciwych łatwiej im szargać a za innych się nie biorą!". Wspominam okolicznego bezrobotnego co to niedawno się wprowadził do chaty za 1,5 bańki, bez kredytu oczywiście. Sprzedaje bezakcyzowe papierosy, tajemnica poliszynela. Ostatnio poszarpał jednego z urzędników z US, a drugiemu, co to codziennie przejeżdża obok niego do pracy, dumnie pokazuje fucki z tarasu. Kiwam głową, chory świat. Jadę do urzędu, w końcu diagnosta sprawdził hak (!), a urząd ma mi to wbić w dowód rejestracyjny. Stoję w kolejce, drugiej. Pani pyta, czy wypełniłem wniosek, podaje kartkę papieru i obsługuje następnego. Na kartce wpisuje swoje imię i nazwisko, rejestrację i zaznaczam kółko, bodajże w punkcie 6, montaż haka, czy jakoś. Mogłem to zrobić przy niej. Ba, jak idę do przychodni to sam sobie karty nie wypełniam, czy to w publicznej czy w prywatnej. Instytucja instytucji nierówna, może na nasza służba zdrowia nie taka najgorsza? Staje ponownie w kolejce, trzeciej. Daję dowód rejestracyjny, wniosek i zaświadczenie o przeprowadzonym badaniu technicznym. "Czy ma Pan kartę pojazdu?". A więc nie tym razem... Proszę żonę, daję jej papiery wraz z kartą pojazdu. Stoi z w kolejce, czwartej. Nie ma pełnomocnictwa, wraca z niczym. Idę ponownie ja, stoję w kolejce, piątej. Już mam dostać numerek, ale pytam czy na dodatkową rejestrację (na bagażnik rowerowy) też trzeba wniosek, pani się gubi odsyła mnie do koleżanki, która kogoś obsługuje. Czekam szósty raz. W końcu dochodzi do mnie, starsza nie tylko stażem pani dopisuje do wniosku ręcznie punkt 9 - "Dodatkowa tablica" i zaznacza go kółeczkiem. Idę do kasy w innej części budynku, siódma kolejka, płacę 53zł. Wracam, stoję w kolejce ósmy raz, przedstawiam dowód wpłaty i z ulgą przyjmuję bilecik do czekania w kolejce dziewiątej, tam gdzie wbijają pieczątki...
Jedni kopią rów, drudzy zasypują, a ja za to płacę, w końcu to praca.
Byłoby: kto da wiecej? :)^^ Jednym źródłem dochodu urzędnika państwowego powinny być tipy z puszki, którą ma wystawioną koło okienka.