Pogotowie Sercowe Cohones

Hehe, "pare stron tematu Pogotowia" :P Nie tak dawno ją zapoznał... Ach te zauroczenie i ubóstwianie osoby poznawanej ;-) Za to po paru latach z nią mógłby się modlić o to kiedy jej przejdzie i jej "status na FB będzie wolna" czy jak to tam funkcjonuje na FB, bo nie wiem :P
 
update"5 minut po napisaniu posta zadzwonił koleha i najebałem sie pierwszy raz od UWAGA roku.



Co do 'związku' to ma tam jakiegoś łacha z mktórym napierdala selfie i inne popierdółki jakieś chujowe.Źle trafiłem po raz kolejny a dupa była zmajona panowie,jeszcze jedna chujnia bo ustawiłem się z ni,ą na poniedziałek bo nie zna miasta a ja sie żale na cohones.ja pierdole no comment.



P.znajomość nie jesty długa ale konkretna,ta panienka lubi to co ja i wkurwia ją to co mnie,ja pierdole jeszcze sama mnie propsowała ,że jestem niormalny i takie tam.Toi jest chujowe,że daje sie poderwać a ma jakiegoś kurwa ełnucha nagranego już od jakiegoś czasu.nie no panowie jestem rozjebany i wstyd mi ,że musze wybpisywać jakieś bzdury na forum o mma.wiara jakby to wiedziala to by sie ze mnie uśmiała
 
pisze mi ona ne fejsie i wierci dziure w bebechu,ja pierdole wjebałem asie ładnie.
 
pisze mi ona ne fejsie i wierci dziure w bebechu,ja pierdole wjebałem asie ładnie.

No no, może ten związek to taki na "pół gwizdka". Jeszcze nic straconego...
 
Mówi, że jesteś normalny, ale od kiedy kobiety wybierają facetów po"normalności"? Panie "na zimno", bo to nie pierwsza i ostatnia, a z takim podejściem będziesz miał jeszcze nieraz powody do naprucia sie, bo kobiety potrawia sobie pogrywać nawet jak nie wynika to z ich złej woli.
 
z tego co pisze to 'zwiazek na odleglosc' ale ja w chuju mam maić dupe która od święta puka sie z jakimś patałachem.a najglupsze jest to ze bez mkitu z nią pisze zamiast to uciąc w pizde.kirasówki to chyba jewdnak moje powołanie bardziej niż jakieś jebane związki.podsumuwując : panienka jest z typem bo jest - on chyba z tego co wnioskuje pracuje za granicą i wraca raz na jakiś czas albo ta szmula jedzie do niego .ziomek wróći popierdolić i znowu wraca na robote i go nie ma.jej sie nudzi samej ale jak szuka drugiego bolca to no f=ucking way z kirasem nie te numery bo nie jestem chłopcem na telefon.w sumie jak sie człowiek najebie to jakoś umysł sier rozjaśnia ale i tak nie fajne uczucie z trzezwego opunktu widzenia w jakim chujowym położeniu sie znajduje
 
Kiras szczerze Ci powiem - ja bym sobie odpuścił. A taka zgodność to różna kwestia. Pytanie tylko to czy zauroczenie, czy faktycznie mocna sprawa. Trzeba umieć to odróżnić..
 
zauroczenie raczej z tym,że często ją będę widywał.. a z jej strony spoko ale tylko kumplować sie bo ma przecież chłopaka a odbijać nie zamierzam bo tak sie nie robi po prostu.w pizdu
 
Kiras, być może wkręca Ci z tym związkiem na odległość i po prostu szuka sobie kolesia "tutaj", z którym niekoniecznie wyjdzie coś więcej. One takie są i nic na to nie poradzimy ;) Lepiej, że dowiedziałeś się o tym teraz, niż dużo później.

Związki na odległość. Totalna kpina, choć dziś taka moda panuje, bo wielu ludzi w rozjazdach.


Taa... kiedyś miałem radykalne zdanie na ten temat, teraz ... cóż, jak ktoś lubi i to akceptuje, to czemu nie. Sam na to nie chciałbym się decydować, a odległość musiałaby być zdrowa.
 
uwielbiam generalizowanie tej sprawy i pierdolenie takich kocopolow. :)



kpina to jest gdy ludzie sa chujowo 'dopasowani' i tak naprawde im nie zalezy. poltorej roku oralem trase Szczecin - Wroclaw kiedy tylko moglem. czy bylo latwo i przyjemnie? oczywiscie, ze nie, pozegnania co chwila i ogolne 'napiecie' jest czasem okrutne, ale nagroda czekala mnie za to wielka i dzieki Bogu teraz sie tym napawam - oby jak najdluzej.



smieszne zawsze bylo jak ludzie wlasnie tak z miejsca opinie wyrabiali - 'ni chuja, nie zadziala', 'beda ze soba max 3 miesiace', 'niemozliwym jest zwiazek na taka odleglosc' - hehe kurwa, soreczka. :) wszystko zalezy od czlowieka, od tego co jest miedzy ludzmi, od uczucia jakim darzy sie dana osobe - jesli naprawde chcemy to wszystko moze sie udac. kiedys do jakiejkolwiek dupy mi sie 30km nie chcialo dojezdzac - jak zaczalem byc z K. to te 430km (czasem po 10h) zapierdalalem jak glupi pkpem i to z wielkim motylem w brzuchu za kazdym razem. zycie uczy caly czas, kazda sytuacja wymaga innego zaangazowania.



jak ludziom nie zalezy to zwiazek na odleglosc idealnie ich stestuje - takie jest moje zdanie. ja po okresie w ktorym zadna dziewczyna nie mogla mnie na dluzej zainteresowac 'trafilem' (przyjechala w sumie do mnie, haha) na taka za ktora w ogien bym poszedl. randomy probuja byc z kimkolwiek, dupy sie puszczaja, bo im sie nudzi czy swedzi je dosyc mocno, a faceci lataja po baletach co 2 dzien, bo przeciez jego dupaka siedzi sobie gdzies tam zapewniona, ze ten idzie spac. dziwne, ze 'zwiazek na odleglosc' nie wychodzi, huh.
 
Baju, a moim zdaniem związek na odległość nic nie testuje. Chyba, że wierność, gdy najpierw jednak było się blisko, a któreś musi wyjechać. Testem jest być blisko siebie i codzień. Też mam takie związki za sobą, a się po "wspaniałym czasie" okazywało, że bycie ze soba na codzień to inna bajka, a taki jest jednak zamiar późniejszego bycia razem, mieszkając itd. a nie widząc 2 razy w tygodniu. No, ale fakt generalizowanie nie jest nigdy na miejscu. Ja jednak w żądne dojeżdżanie się już nigdy nie wpakuje, bo tylko czas można tracić wg mnie. Nie każdy chce wyciągać wnioski z błędów innych, czasem człowiek sam musi się przejechać :-)
 
ja ze swoja dziewczyna od razu zostalismy rzuceni na 'glebokie wody' i etap 'randkowania' odbywal sie na przestrzeni wlasnie 400km. w wakacje (po 7miesiacach) praktycznie mieszkalismy ze soba po czym znow na semestr byla rozlaka - az do wakacji w ktore juz zaczelismy wspolne zycie. obie sytuacje mialy swoje 'uroki', ale zdecydowanie wole wracac do Niej codziennie niz tesknic jak pojebany. czekalismy oboje na to poltorej roku i wlasnie w tym dla mnie jest caly 'ambaras' - oboje baaaaaardzo chcielismy zeby to zadzialalo - po prostu tak sie lubimy. ;)



jak ktos ma chora troche glowe (to jaaaa) to ciezki jest zwiazek na odleglosc - z nudy i tesknoty odpierdala, po prostu czasem bezradnosc strasznie wchodzi i ciezko jest sie ogarnac i wytrzymac. nikt nie mowi, ze jest to latwe, ale jesli ktos jest tego wart to nalezy sie spiac i przetrzymac. kryzysy nadejda, kwestia jest jak sie je przezyje i czy pojdzie sie dalej + jak bardzo cierpliwa jest druga osoba, haha.
 
hajs akurat tutaj duzym czynnikiem, na spokojnie. ulozyc trzeba wszystko najpierw troche, a potem dzialac - nie mozna sie akurat z tym spieszyc. :)
 
Perv to już nie chodzi o to ile ją znam bo to dopiero początek,jest po prostu mnóstwo fejsikowych zdjęć jak 'są razem' i wczoraj tez wyczuła ,że sie inaczej ze mna gada jak wróciłem na chate i czy to przez nią to jej powiedziałem ,że będziemy tylko kumplami a szkoda.no nic z tym nie zrobie,nie ma obejścia ale mówie wam - nigdy nie spotkałem kogoś takiego gdzie wymieniam jakieś poglądy i okazuje się,że 'kurde mam dokładnie tak samo'.Bardzo mi szkoda tego ale jej związek to napewno żaden fejk bo jest mega zakochana a ,że nie zgrywa niedostępnej to już inna bajka ale chuj w to.Laski w pewnym momencie powinny powiedzieć,że są zajęte bo pojawia się nadzieja a potem rozczarowanie.
 
Zważ, że może dla niej to Ty jesteś "ten jedyny" - jak olejesz - nigdy się nie dowiesz.... To że trochę pogadaliście itd. imo wcale nie robi z niej jakiejś puszczalskiej. Pytałeś się jej , czy ma kogoś? Nie. Więc co, od razu miala Ci z tym wyskoczyć, gdy pytałeś o godzine np. ? ;-) Daj sobie czas normalnie sie zachowuj, ale nnie zlewaj po całości - bo to bezsens imo. Czas pokaże...



Powo byku!
 
Musze tutaj, również opisać swoją historię, bo niektórzy mają tutaj ciężkie chwile za sobą i mam nadzieję, że mi w jakiś sposób pomogą.Otóż, jestem z dziewczyną od jakichś 2 miesięcy i w tamtym tygodniu powiedziała mi, że jest bardzo powaznie chora, ma wrodzoną wadę serca. Na początku po prostu nie wiedziałem co powiedzieć, a gdy dorzuciłą, że nie może dojść do tego, żeby była w ciąży, bo wysiłek przy porodzie wiaodmo jest tak duży, że jej organizm może tego nie wytrzymać. Zachowała się bardzo nieodpowiedzialnie, bo różne rzeczy wyprawialiśmy, a powiedziała to dopiero teraz. Mnie to wszystko przerasta, od 3 dni się w ogóle nie odzywam do niej. Wychodze na chama, ale po prostu nie wiem do czego tutaj zacząć i chyba jak to skonczyć. I teraz pytanie, co wy byście zrobili w mojej sytuacji?
 
Czułem po prostu, że to jest odpowiednia dziewczyna, z którą mógłbym spędzić reszte życia. Dlatego też myślałem o naszej przyszlości i tym samym o szczęściu w postaci potomostwa. Akurat to jest dla mnie najważniejsze co może mi się w życiu przydarzyć. Próbuję tak właśnie zrobić, bo sumienie nie daje mi spokoju, tylko brak doświadczenia w takich sytuacjach daje się we znaki i nie wiem od czego zacząć.
 
Chujowato, lepiej grać w otwarte karty jak facet i przyjąć co by nie było na klatę. Jakby ukryła taką chorobę, a za Ciebie wyszła za maż to nawet kościół by dał Ci rozwód, bo to jest podstawa.



Powiedz jej po prostu, że Ty sobie nie wyobrażasz byś miał nie mieć własnych (ucinając gadkę o adopcji) dzieci. Z resztą zawsze można iść na dodatkowe badania czy to na pewno byłby taki problem. Jest opcja cesarki, żeby się dziewczyna za bardzo nie wysilała. Czasem to jej wrodzona obawa, ale wcale nie musiałoby się skończyć od razu tragicznie i że zostałbyś sam z dzieckiem.



A swoją drogą może i to serducho z wadą da się za wczasu jeszcze operować jakoś?Choć pewnie hajs potrzebny i to niemało jeśli w ogóle byłaby taka opcja.



Chyba, że jesteś w stanie poświęcić opcję posiadania dzieci by jednak z nią być, choć 2 miesiące to na prawdę wciąż niewielki staż by takie plany snuć. Ewentualnie opcja, że inna laska przyjęłaby jej komórkę i Twojego plemnika i urodziła...Ale to już daleko idąc wnioski i możliwości, ale w dzisiejszym świecie są takie opcje w końcu, żeby jednak geny rodziców dziecko miało, czy przynajmniej Twoje skoro ona nie chce mieć dzieci i broni się wszystkimi tłumaczeniami.
 
U mnie jest podobnie, bo dziewczyna ma małopłytkowość (krew kiepsko krzepnie), choć chyba z czasem i wiekiem i tak jest lepiej. Oznaczałoby to, że przy każdym mocniejszym skaleczeniu i czy poród czy cesarka mogłaby się wykrwawić. Wierzę, że jednak będzie dobrze.
 
Chora sytuacja, postaram się z nią pogadać, bo tak jak Gaara napisał, zachowuje się jak pizda w tym momencie.



Zrobie chyba tak jak radzili moi bliscy przyjaciele, że jestem zbyt młody, żeby brać sobie tyle kłopotów od razu na głowę. Muszę to jakoś przełknąć i powiedzieć, że to nie ma sensu. Dzięki Born, ale by obca kobieta rodziła dziecko, to chyba nie dla mnie takie coś. Operacje i to wszystko, przez co bym musiał przejść było by mega ciężkiee. To też masz nieciekawą sytuację, ale życzę Ci by właśnie wszystko było ok.
 
Jeszcze możesz pogadać o opcji cesarki jak i ja pisałem i Kaczka. Jak ona wciąż będzie na nie to lipa...Może jej się zmieni z czasem, wiekszość jednak chce być matkami, ale jak osiągają pewną dojrzałość do tego. 2 miesiące związku to na razie niewiele, choć nie pisałeś też ile ma lat. Takie kwestie można poruszać o przyszłości, ale jednak taki staż związku to żadna pewność, że chociaż 2 lata będziecie ze sobą w stanie wytrzymać, nie mówiąc o 5, 10 czy całym życiu.
 
Zachowała się bardzo nieodpowiedzialnie, bo różne rzeczy wyprawialiśmy, a powiedziała to dopiero teraz.


Piskorz, pierdolisz. Ona zachowała się nieodpowiedzialnie? Ogarnij się chłopaku, do Ciebie należy żebyś założył gumę. Raz piszesz o waszym (czyt.Twoim) gówniarskim zachowaniu, a zaraz że jesteś za młody na odpowiedzialność. Jebłem.



Serio chłopaki. Jeden zakochany po kilku dniach, drugi najpierw wali bez gumy a potem jęczy o odpowiedzialności, kolejny przeżywa że dupa zadzoniła o 15.55 i zapytała o co mu chodzi. Nie chcę być chujem, ale jeśli już teraz macie TAKIE problemy to co będzie później w miarę związków?
 
Back
Top