NBA - najlepsza liga koszykarska na świecie.

Dawno tak ciekawych zestawień nie było. Mega rywalizacja się zapowiada.
1713161271390.jpeg
 
Po pierwszych kilku obejrzanych meczach mam następujące wnioski: gra na przestrzeni ostatnich 20 lat stała się bardzo miękka, obrona przy obecnych przepisach jest mocno ograniczona, nadmierna rola rzutów z dystansu, promowanie dzięki przepisom strony atakującej, poziom umiejętności zawodników wzrósł, szkoda że aktorstwo ewoluuje w stronę wyczynów pizdeczek z piłki nożnej. Poziom techniczny wzrósł szczególne patrząc na procentową skuteczność rzutów która bywa wręcz niewiarygodna. Widać rozwój dyscypliny choć trudno mi się pogodzić z niektórymi zmianami. No nic brnę dalej po po za kilkoma zawodnikami reszta ligi to dla mnie kompletne nołnejmy.
 
Po pierwszych kilku obejrzanych meczach mam następujące wnioski: gra na przestrzeni ostatnich 20 lat stała się bardzo miękka, obrona przy obecnych przepisach jest mocno ograniczona, nadmierna rola rzutów z dystansu, promowanie dzięki przepisom strony atakującej, poziom umiejętności zawodników wzrósł, szkoda że aktorstwo ewoluuje w stronę wyczynów pizdeczek z piłki nożnej. Poziom techniczny wzrósł szczególne patrząc na procentową skuteczność rzutów która bywa wręcz niewiarygodna. Widać rozwój dyscypliny choć trudno mi się pogodzić z niektórymi zmianami. No nic brnę dalej po po za kilkoma zawodnikami reszta ligi to dla mnie kompletne nołnejmy.
i tak i nie. Ignorujesz fakt, że ofensywa rozwija się dużo szybciej i kreatywniej od defensywy. Kiedyś można było wyjść w piątce, trzema "non-shooterami" teraz to samobójstwo. Każda drużyna ma po 8-10 strzelców. Boston rzuca w każdym praktycznie meczu więcej za trzy niż za dwa. Przepisy faktycznie nie pomagają w twardej defensywie, ale nie można zawodnikom ujmować - bo w lidze jest wielu "unguardable" gości i to obojętnie przeciw jakiej obronie by grali.
 
i tak i nie. Ignorujesz fakt, że ofensywa rozwija się dużo szybciej i kreatywniej od defensywy. Kiedyś można było wyjść w piątce, trzema "non-shooterami" teraz to samobójstwo. Każda drużyna ma po 8-10 strzelców. Boston rzuca w każdym praktycznie meczu więcej za trzy niż za dwa. Przepisy faktycznie nie pomagają w twardej defensywie, ale nie można zawodnikom ujmować - bo w lidze jest wielu "unguardable" gości i to obojętnie przeciw jakiej obronie by grali.
Że wszystkim się zgodzę ale dawno temu taki "unguardable" dostawał dwa łokcie plus sprowadzenie do parteru i już nie był taki do przodu. I nikt z tego powodu nie płakał.
 
Że wszystkim się zgodzę ale dawno temu taki "unguardable" dostawał dwa łokcie plus sprowadzenie do parteru i już nie był taki do przodu. I nikt z tego powodu nie płakał.
I oglądałeś kartofliska z wynikami 70-71 z czego po 20% to było z osobistych.

Teraz się promuje ofensywę. Liga poszła po pieniążki, a nie zapasy drewniaków co spod trumny mieli problem wrzucić do koszyczka.

Wrzuć Stefana albo Duranta w tamte lata to żaden fizol gościa nawet nie będzie w stanie spowolnić, a co dopiero zatrzymać.
 
I oglądałeś kartofliska z wynikami 70-71 z czego po 20% to było z osobistych.

Teraz się promuje ofensywę. Liga poszła po pieniążki, a nie zapasy drewniaków co spod trumny mieli problem wrzucić do koszyczka.

Wrzuć Stefana albo Duranta w tamte lata to żaden fizol gościa nawet nie będzie w stanie spowolnić, a co dopiero zatrzymać.
Durant już w sumie inwalida. Skoro w tej miękkiej grze jest tak połamany to dawniej mógłby mieć już dawno po karierze a suplementacja też nie była na takim poziomie. Teraz jebią hormon jak dziki.
Na razie mimo zmian mi się podoba. To zawsze był mój ulubiony sport tyle że przez różne perturbacje i inne zainteresowania porzuciłem ten temat.
Do postępu trzeba się przyzwyczaić bo ostatnie finały to oglądałem kiedy Shaq i Wade zdobywali pierścienie w Miami. LBJ był szczeniakiem a teraz to starzec. Obecna liga to dla mnie trochę terapia szokowa ale powoli się wkręcę.
 
Durant już w sumie inwalida. Skoro w tej miękkiej grze jest tak połamany to dawniej mógłby mieć już dawno po karierze a suplementacja też nie była na takim poziomie. Teraz jebią hormon jak dziki.
Na razie mimo zmian mi się podoba. To zawsze był mój ulubiony sport tyle że przez różne perturbacje i inne zainteresowania porzuciłem ten temat.
Do postępu trzeba się przyzwyczaić bo ostatnie finały to oglądałem kiedy Shaq i Wade zdobywali pierścienie w Miami. LBJ był szczeniakiem a teraz to starzec. Obecna liga to dla mnie trochę terapia szokowa ale powoli się wkręcę.
Durant to akurat ofensywna topka ligi i jeden z niewielu którzy po Achillesie wrócił na top poziom. :beczka:

Oglądaj oglądaj dobre playoffs się szykują.
 
Po pierwszych kilku obejrzanych meczach mam następujące wnioski: gra na przestrzeni ostatnich 20 lat stała się bardzo miękka, obrona przy obecnych przepisach jest mocno ograniczona, nadmierna rola rzutów z dystansu, promowanie dzięki przepisom strony atakującej, poziom umiejętności zawodników wzrósł, szkoda że aktorstwo ewoluuje w stronę wyczynów pizdeczek z piłki nożnej. Poziom techniczny wzrósł szczególne patrząc na procentową skuteczność rzutów która bywa wręcz niewiarygodna. Widać rozwój dyscypliny choć trudno mi się pogodzić z niektórymi zmianami. No nic brnę dalej po po za kilkoma zawodnikami reszta ligi to dla mnie kompletne nołnejmy.
gra wydaje się miękka, ponieważ doprowadziły do tego kolejno zmieniane przepisy.
więcej zabrano obrońcom przez te ponad 20 lat.
dodano strefę i 3 sekundy w obronie, zabrano "nielegalną obronę" i kolejno ograniczano możliwość "dotykania" atakującego.
poza tym dodano przewinienia niesportowe, kary za cokolwiek i bycie niegrzecznym po prostu się nie opłaca.
ten czynnik też wpływa na mniej testosteronu w grze.
kontakt występuje, łokcie latają, bioderka też- tylko dużo mniej.
popatrz na takiego jokicia pod koniec pierwszej kwarty w obojętnie jakim meczu- łapy ma dobrze odrapane.

dziś w ataku trzeba grać piłką lub rzucać.
tyłem do kosza pograsz 5 sekund, nie jak kiedyś barkley 20 sek. w posiadaniu.
dlatego dziś chodzi o "spacing".
stąd wszyscy rzucają, w najgorszym wypadku czterech.

gra stała się dzięki zmianom szybsza, stąd też większa liczba posiadań i punktów na drużynę.
traci na tym oczywiście dawna "fizyczność".
to wszystko mocno definiuje bytność wielkiego chłopa na parkiecie, jak i mikrochłopa.
ograniczono grę w pomalowanym i przesunęła się ona na obwód.

zdarza się, że w 4-5 sekundzie akcji już ktoś rzuca, nawet nie patrząc, czy wszyscy partnerzy stoją gdzie powinni.
dziś czas w ataku liczy się od zera.
kiedyś za takie coś, czyli rzut w nieustawionym posiadaniu, taki gregg popovich wziąłby od razu czas i pokazał takiemu zawodnikowi miejsce na końcu ławki rezerwowych.
kiedyś budowano atak dłużej i czekano na dobrą najlepiej izolowaną pozycję, dziś rzucamy, gdy mamy trochę miejsca.
rzucamy, a że i tak wypchnęli nas na obwód i 3 to więcej niż 2, to dlaczego nie próbować.

Wrzuć Stefana albo Duranta w tamte lata to żaden fizol gościa nawet nie będzie w stanie spowolnić, a co dopiero zatrzymać.
pomijając to, że gdyby oni nie byli facetami z 1988, a takiego 1965, to pewnie koszykarsko wyglądaliby inaczej.

natomiast podstawowa sprawa to przepisy.
w latach 90-tych curry miałby ciężko i raczej nie byłby pierwszorzędnym nazwiskiem, natomiast durant byłby ciekawym zjawiskiem, bo byłby rzucającym obrońcą.
dużo tutaj zależałoby od centra/ silnego skrzydłowego, z którymi by grał.
 
gra wydaje się miękka, ponieważ doprowadziły do tego kolejno zmieniane przepisy.
więcej zabrano obrońcom przez te ponad 20 lat.
dodano strefę i 3 sekundy w obronie, zabrano "nielegalną obronę" i kolejno ograniczano możliwość "dotykania" atakującego.
poza tym dodano przewinienia niesportowe, kary za cokolwiek i bycie niegrzecznym po prostu się nie opłaca.
ten czynnik też wpływa na mniej testosteronu w grze.
kontakt występuje, łokcie latają, bioderka też- tylko dużo mniej.
popatrz na takiego jokicia pod koniec pierwszej kwarty w obojętnie jakim meczu- łapy ma dobrze odrapane.

dziś w ataku trzeba grać piłką lub rzucać.
tyłem do kosza pograsz 5 sekund, nie jak kiedyś barkley 20 sek. w posiadaniu.
dlatego dziś chodzi o "spacing".
stąd wszyscy rzucają, w najgorszym wypadku czterech.

gra stała się dzięki zmianom szybsza, stąd też większa liczba posiadań i punktów na drużynę.
traci na tym oczywiście dawna "fizyczność".
to wszystko mocno definiuje bytność wielkiego chłopa na parkiecie, jak i mikrochłopa.
ograniczono grę w pomalowanym i przesunęła się ona na obwód.

zdarza się, że w 4-5 sekundzie akcji już ktoś rzuca, nawet nie patrząc, czy wszyscy partnerzy stoją gdzie powinni.
dziś czas w ataku liczy się od zera.
kiedyś za takie coś, czyli rzut w nieustawionym posiadaniu, taki gregg popovich wziąłby od razu czas i pokazał takiemu zawodnikowi miejsce na końcu ławki rezerwowych.
kiedyś budowano atak dłużej i czekano na dobrą najlepiej izolowaną pozycję, dziś rzucamy, gdy mamy trochę miejsca.
rzucamy, a że i tak wypchnęli nas na obwód i 3 to więcej niż 2, to dlaczego nie próbować.


pomijając to, że gdyby oni nie byli facetami z 1988, a takiego 1965, to pewnie koszykarsko wyglądaliby inaczej.

natomiast podstawowa sprawa to przepisy.
w latach 90-tych curry miałby ciężko i raczej nie byłby pierwszorzędnym nazwiskiem, natomiast durant byłby ciekawym zjawiskiem, bo byłby rzucającym obrońcą.
dużo tutaj zależałoby od centra/ silnego skrzydłowego, z którymi by grał.
Właśnie patrząc na to co się dzieje w pierwszym meczu który oglądałem, zacząłem od zapoznania z nowymi przepisami. Dużo się zmieniło co w konsekwencji zmieniło mocno grę.
Trochę to wykłada jak dawne mecze gwiazd run and gun. Wczoraj pierwsza połowa LA - NO 70pkt dla Lakers. :brainoverload:
 
gra wydaje się miękka, ponieważ doprowadziły do tego kolejno zmieniane przepisy.
więcej zabrano obrońcom przez te ponad 20 lat.
dodano strefę i 3 sekundy w obronie, zabrano "nielegalną obronę" i kolejno ograniczano możliwość "dotykania" atakującego.
poza tym dodano przewinienia niesportowe, kary za cokolwiek i bycie niegrzecznym po prostu się nie opłaca.
ten czynnik też wpływa na mniej testosteronu w grze.
kontakt występuje, łokcie latają, bioderka też- tylko dużo mniej.
popatrz na takiego jokicia pod koniec pierwszej kwarty w obojętnie jakim meczu- łapy ma dobrze odrapane.

dziś w ataku trzeba grać piłką lub rzucać.
tyłem do kosza pograsz 5 sekund, nie jak kiedyś barkley 20 sek. w posiadaniu.
dlatego dziś chodzi o "spacing".
stąd wszyscy rzucają, w najgorszym wypadku czterech.

gra stała się dzięki zmianom szybsza, stąd też większa liczba posiadań i punktów na drużynę.
traci na tym oczywiście dawna "fizyczność".
to wszystko mocno definiuje bytność wielkiego chłopa na parkiecie, jak i mikrochłopa.
ograniczono grę w pomalowanym i przesunęła się ona na obwód.

zdarza się, że w 4-5 sekundzie akcji już ktoś rzuca, nawet nie patrząc, czy wszyscy partnerzy stoją gdzie powinni.
dziś czas w ataku liczy się od zera.
kiedyś za takie coś, czyli rzut w nieustawionym posiadaniu, taki gregg popovich wziąłby od razu czas i pokazał takiemu zawodnikowi miejsce na końcu ławki rezerwowych.
kiedyś budowano atak dłużej i czekano na dobrą najlepiej izolowaną pozycję, dziś rzucamy, gdy mamy trochę miejsca.
rzucamy, a że i tak wypchnęli nas na obwód i 3 to więcej niż 2, to dlaczego nie próbować.


pomijając to, że gdyby oni nie byli facetami z 1988, a takiego 1965, to pewnie koszykarsko wyglądaliby inaczej.

natomiast podstawowa sprawa to przepisy.
w latach 90-tych curry miałby ciężko i raczej nie byłby pierwszorzędnym nazwiskiem, natomiast durant byłby ciekawym zjawiskiem, bo byłby rzucającym obrońcą.
dużo tutaj zależałoby od centra/ silnego skrzydłowego, z którymi by grał.
Iverson rzucał po 40 to jakby dobre drzewa postawić do zasłon dla Stefana to też by tyle wrzucał.

Wiadomo liga się zmienia, gra ewoluuje, ale nie rozumiem niedoceniania obecnych graczy. Taki Cury, Irving czy nawet Haliburton w tamtych czasach wkręcali by tych kołków w parkiet.
 
Iverson rzucał po 40 to jakby dobre drzewa postawić do zasłon dla Stefana to też by tyle wrzucał.

Wiadomo liga się zmienia, gra ewoluuje, ale nie rozumiem niedoceniania obecnych graczy. Taki Cury, Irving czy nawet Haliburton w tamtych czasach wkręcali by tych kołków w parkiet.
nikt irvingom i haliburtonom nie ujmuje.
inaczej by ich gra wyglądała w "starych" przepisach, tu nie ma nic odkrywczego.
szczególnie w obronie- tutaj pasek z paliwem by uciekał.
o to mi chodziło pisząc o currym.
dziś łatwo gorszego obrońcę schować, bo masz strefę i różne dziwne ustawienia dalekie od starego "man to man ".

jest to zupełnie niemożliwe do sprawdzenia i to tylko kwestia wyobraźni każdego z nas.
a gry komputerowe, które pozwalają zestawiać rusella z shaqiem, tylko zaciemniają ten obraz.
 
@Hellah to co POTĘŻNY PlayOffJimmy pakuje 76 do wora?
Kto tam ma bronić Embiida? Myślę, że Sixers raczej sobie poradzą i wejdą z 7, bardziej martwię się o serie z Knicks, a Heat jesli zagrają z Bostonem, hmm wydaje mi się, że teraz dostaną wpierdol od Celtics i będą to łatwe mecze dla Bostonu. Miami jest wyraźnie słabsze niż w ostatnich sezonach, a Butler już raczej będzie dawał mniejszy impact, prawie 35 lat ma, a akurat jego gra dużo zależy od fizycznej wydolności. Wszyscy na wschodzie się wzmocnili, a Miami prawie nic nie zrobiło, ten poobijany Rozier wielkiej różnicy nie robi.
 
Last edited:
Kto tam ma bronić Embiida?
Potężny Bam Adebayo.
:roberteyeblinking:

Myślę, że Sixers raczej sobie poradzą i wejdą z 7, bardziej martwię się o serie z Knicks, a Heat jesli zagrają z Bostonem, hmm wydaje mi się, że teraz dostaną wpierdol od Celtics i będą to łatwe mecze dla Bostonu. Miami jest wyraźnie słabsze niż w ostatnich sezonach, a Butler już raczej będzie dawał mniejszy impact, prawie 35 lat ma, a akurat jego gra dużo zależy od fizycznej wydolności. Wszyscy na wschodzie się wzmocnili, a Miami prawie nic nie zrobiło, ten poobijany Rozier wielkiej różnicy nie robi.
ciekawe jak to Spo ustawi.

Ważne że indiana robi szybko Bucks na cipe i doktor etker zostaje ostatecznie poniżony.
:antonio:
 
Bam jest trochę za mały, Hans w swoim stylu, tyłem do kosza i dupa bedzie go przepychał :beczka:

Gianis podobno może nie zagrać tych pierwszych meczów z Pacers, ale się Riversowi zwoje przepalą jak trzeba będzie reagować.
 
Bam jest trochę za mały, Hans w swoim stylu, tyłem do kosza i dupa bedzie go przepychał :beczka:

Gianis podobno może nie zagrać tych pierwszych meczów z Pacers, ale się Riversowi zwoje przepalą jak trzeba będzie reagować.
to właśnie lepiej chyba dla Riversa
Będzie miał narrację, że gdyby nie kontuzja Greka to by rozjebali
 
Iverson rzucał po 40 to jakby dobre drzewa postawić do zasłon dla Stefana to też by tyle wrzucał.

Wiadomo liga się zmienia, gra ewoluuje, ale nie rozumiem niedoceniania obecnych graczy. Taki Cury, Irving czy nawet Haliburton w tamtych czasach wkręcali by tych kołków w parkiet.
To tylko gdybanie którego nikt nie sprawdzi. Równie dobrze w wyniku konfrontacji z dawnymi zabijakami mogliby wysiąść już na starcie i nigdy się nie rozwinąć . :lesnarhappy:
 
ingram lufa za mało lub za dużo.
jego litewski kolega podobnie.

aaaa...
cj!!!
zniknął.
 
Back
Top