Muzyka

@Atis
Specjalnie dla ciebie, powrót do przeszłości.
Córa non stop młóci coś z boomboxa :), co prawda niezbyt typowo, nie to co z innych osiedlowych :)
No i w domu, nie na dworze, ale jednak włóczy się z nim pomiędzy pokojami :)









No i płacze mi, że umarł, że NIGDY nie pojedzie na jego koncert :(
 
Last edited:
@Atis
Specjalnie dla ciebie, powrót do przeszłości.
Córa non stop młóci coś z boomboxa :), co prawda niezbyt typowo, nie to co z innych osiedlowych :)
No i w domu, nie na dworze, ale jednak włóczy się z nim pomiędzy pokojami :)









No i płacze mi, że umarł, że NIGDY nie pojedzie na jego koncert :(

:wink:

Ja ponownie odpalam Duane Peters.


:cool:
 
KETHA. Polski zespół, naprawdę dobry. Właśnie płyta nowa wyszła. Piszą, że spadkobiercy KOBONGa i Neumy. Na pewno jest całkiem ambitnie, polecam.

Nowe:


Starsze:
 

Z zasady nie tykam rzeczy których nie znam ale nie licząc ostatnich wydawnictw Slayera i Cannibal Corpse które łykam bez sprawdzania to nie pamiętam kiedy wyszedł album który by mi podszedł od początku do końca,gdzie każdy utwór jest conajmniej dobry i ma to"coś".Ta muzyka ma taki klimat że kurwa szok!Polecam zapalić wonsa i puścić to sobie od samego początku,pierwszy utwór to jebane mistrzostwo.Ja osobiście przerwałem detoks żeby sie przy tym zjarać jak bąk a pojutrze byłyby już dwa dni jak nie pale.Tera wiem że było warto hehe,przyjemne doznanie.Polecam kurwa!
 

Cały ten album to zajebisty chillout.


Cały ten album jest zajebisty, ale chilloutem bym go nie nazwał. Owszem, brzmi łagodnie, ale jest raczej mroczny i smutny. Ta epka i Dirt to dla mnie najwybitniejsze dokonania AIC. A Layne Staley, to mój ulubiony wokalista wszechczasów. Fajnie, że ktoś jeszcze tego słucha :)

A jak już jesteśmy w latach '90, to zapodam z innej beczki trochę. Będzie noise'owo, niezależnie, czyli to co najlepsze od Dischord Records:

 
Cały ten album jest zajebisty, ale chilloutem bym go nie nazwał. Owszem, brzmi łagodnie, ale jest raczej mroczny i smutny. Ta epka i Dirt to dla mnie najwybitniejsze dokonania AIC. A Layne Staley, to mój ulubiony wokalista wszechczasów. Fajnie, że ktoś jeszcze tego słucha :)

A jak już jesteśmy w latach '90, to zapodam z innej beczki trochę. Będzie noise'owo, niezależnie, czyli to co najlepsze od Dischord Records:


Na mnie wpływa kojąco ten album dlatego go tak nazwałem, ale masz rację AiC to odzwierciedlenie deszczowego i ponurego Seattle w formie muzyki. Każdy album od pierwszej do ostatniej minut stoi na bardzo wysokim poziomie, coś takiego mogę powiedzieć tylko o kilku zespołach, a większość z nich odniosła komercyjnie dużo większy sukces. Depresyjne słowa Jerrego i mocny głos Leynego nie pasują do mainstreamu, ale wśród ludzi których znam i siedzą głęboko w temacie rocka to AiC jest traktowane jako coś z wyższej półki.

Cały album Above z Leyne jest jeszcze ciut mroczniejszy niż reszta albumów z AiC.
 
Back
Top