Mistrzostwa Świata w Rosji 2018 - komentarze

Ale zamieszanie z varem. Według mnie jednak sędzia podejmował dobre decyzje. Faul na Ronaldo był, czarny nie faulował w polu karnym i var nie był potrzebny. Sytuacja z łokciem Cristiano też dobrze rozwiązana, bo to nie było specjalne uderzenie tylko bardziej w walce o pozycję. Przy karnym Iranu kontakt piłki z ręką był, ale czy to się nadawało do gwizdnięcia? Sędzia uznał, że tak i na pewno błędem to nie było.
 
No niestety nie - nie mieli gdzie się nauczyć obsługi, ani gdzie testować.
Jak to nie mieli, są już rozgrywki gdzie VAR wprowadzili jakiś czas temu.

VAR-u używano również podczas: Klubowych Mistrzostw Świata 2016, Mistrzostw Świat U-20 w 2017, Pucharu Konfederacji 2017

W sierpniu 2017 system VAR do rozgrywek ligowych najwyższego szczebla wprowadziły również: niemiecka Bundesliga (od sezonu 2017/18), włoska Serie A (od sezonu 2017/18) i portugalska Primeira Liga(od sezonu 2017/18)[6].
 
36199973_921399241396775_3378980466890637312_n.jpg
 
Robercik cytuje: "Trafiliśmy na najcięższą grupę na mistrzostwach".
Nawałka: "Byliśmy optymalnie przygotowani pod względem technicznym i motorycznym"
Kisne kurwa.
Na podstawie tego co 'wyrywa' się piłkarzom oraz różnych plotek próbuję sobie wyrobić opinię co się tam dzieje. Z bardzo dużym dystansem traktuję poszczególne plotki, jednak mam kilka przypuszczeń czy wniosków.

Oto one:

1. Fakt: Jesteśmy najgorzej przygotowaną fizycznie drużyną. Tego nie trzeba chyba dowodzić. Warto zatem zadać sobie pytanie: z czego to wynika. Czy po prostu polscy spece jako jedyni na świecie zawalili przygotowania? Może tak być ale dziwi mnie to trochę.
2. Przypuszczenie: Jesteśmy najgorzej przygotowani mentalnie w tym turnieju. Nawet przy 0:1 czy 0:2 nasi zawodnicy konsekwentnie podawali do tyłu, zero próby zrobienia czegoś po 15 minucie spotkania zero walki, zero takiego prawdziwego zaangażowania. Z czego to wynika? Nie wiem ale się domyślam.

Te dwie powyższe rzeczy skłaniają mnie do uwierzenia w część plotek, które się pojawiają. Lewy mówi, że 'to wszystko na co było nas stać' oraz 'nie było wiary w awans już przed dotarciem na miejsce'. I dlatego też dostaje mu się porządnie od weszło ( http://weszlo.com/2018/06/25/robert-oddaj-opaske/). A co jeśłi Lewy mówi prawdę? I między wierszami chce zwrócić uwagę na to, że chłopaki z reprezentacji nie byli zbyt dobrze przygotowani mentalnie? Nie mówię o samym braku w zwycięstwo ale może sodówka niektórym uderzyła? Może faktycznie tylko na tyle było nas stać, bo piłkarzyki nie podeszli do tego tak jak powinni? Może właśnie to Lewy chciał zasugerować? Po przebiegu jego kariery nie wątpię jego profesjonalizm, strzelam, że jakikolwiek dobry wynik na mundialu byłby ukoronowaniem jego kariery. Tak na prawe to tutaj, co 4 lata można zyskać nieśmiertelną sławę, można się zapisać w historii. I tego Lewemu brakuje.

Pazdek wczoraj mówił, że moze kiedyś opowie o przygotowaniach. Przypuszczam, że miałoby być to coś grubego co znów skłania mnie do wniosków, iż może nie wszystko przebiegało tak jak powinno. Takie przypuszczenie można też wysunąc z powyższych wypowiedzi Roberta. Zresztą ci zwodnicy, którzy grają w tej kadrze nie mają takiej charyzmy jak ci, którzy grali na mundialu 2002 i skłania mnie to do przypuszczenia, ze tym razem będą 3 porażki. Skłania mnie to też do przypuszczenia, że mogła im walnąć sodówka albo mogli nie mieć wiary w sukces.

Nie wiem czy w tym spekulacjach jest ziarno prawdy ale jeśli tak to Nawałka do zmiany. Nie zapanował nad sytuacją i potrzeba kogoś swieżego zza granicy i to z jajami. Kogoś, kto będzie traktował nasze gwiazdeczki z szacunkiem współmiernym do ich postawy na boisku.

Jeśli jednak moje przypuszczenia są dalekie od rzeczywistości to Nawałka do zmiany. Zawalił przygotowania wraz ze swoim sztabem i poległ taktycznie, a teraz pierdoli farmazony, ze było super i nic się nie dało zrobić. No i wiadomo, trener raczej zza granicy.

Na pewno wiedzę o wszystkim ma Boniek i to od niego oczekują zdecydowanych działań. Niech wyciągnie jakieś konsekwencje i zatrudni trenera z wiedzą oraz charyzmą, który nie da sobie wejść na głową Lewemu czy tym pozostałym
 
>Zaproś menadżera Glika
>Jarek, czy Glik coś mówił, co sądzi Glik
>Zapytajcie Glika.

Chlop ewidentnie jest zmanierowany i o boiskowym futbolu wie tyle co ksiegowy o asortymencie swoich klientów.

Analogią do piłkarzy Górskiego że byli z naszej ligi zniszczył mi mózg.

Do tego ewidentnie ma coś do Gapińskiego
 
Chlop ewidentnie jest zmanierowany i o boiskowym futbolu wie tyle co ksiegowy o asortymencie swoich klientów.

Analogią do piłkarzy Górskiego że byli z naszej ligi zniszczył mi mózg.

Do tego ewidentnie ma coś do Gapińskiego
No bo mu trudne pytania zadaje, to go nie lubi.
 
Po odsłuchaniu Stanu Mundialu zdobyłem się na odwagę żeby obejrzeć konferencję Nawałki i Lewego. To, co oni tam majaczyli to jakiś skandal. Adaś opowiada jakieś bajki i kłamstewka o "wzorcowej atmosferze". Podczas, gdy Lewy między wierszami robi z reszty repry kule u swojej nogi. Nie dziwię się doniesieniom, że piłkarze się od niego izolują. Generalnie gościu ostatnio smrodzi i w reprze, i w Bayernie. Czego mam się spodziewać po drużynie jeśli kapitan i trener pierdolą smęty, jak wyżej cytowane.

Szykuje się niezłe piekiełko.
 
Sami nie wiemy, co nas właściwie podkusiło, by dzień po wielopoziomowej kompromitacji z Kolumbią wysłuchać, co na ten temat mają do powiedzenia selekcjoner Adam Nawałka i kapitan Robert Lewandowski. Jeśli mielibyśmy omówić konferencję w jednym zdaniu, raczej zdołalibyśmy przekazać cały sens. Otóż Adam Nawałka uważa, że wszystko było okej, tylko na ten moment nasz poziom to mniej więcej Arabia Saudyjska łamane na Maroko, natomiast Robert Lewandowski uważa, że on był okej, ale poziom jego kolegów to mniej więcej Arabia Saudyjska łamane na Maroko.

Tak, kurwa, kapitan reprezentacji wyszedł i stwierdził, że jesteśmy dziadami (nie on), nie umiemy grać w piłkę (poza nim) i powinniśmy się cieszyć, że nie oklepała nas Irlandia Północna dwa lata temu. Co gorsza, wydaje się, że z taką oceną zgadza się mniej więcej trener, przekonujący o różnicy umiejętności, której nie dało się zasypać.

Kapitan tego okrętu, który sam zaliczył trzeci z rzędu fatalny turniej, ani razu nie potrafiąc wziąć odpowiedzialności za drużynę, wybrał drogę grillowania kolegów. „Lewy” stwierdził w skrócie, że kapitan jest zajebisty, ale majtkowie nie potrafią pływać, łajba przecieka a generalnie to my na tym turnieju znaleźliśmy się przez przypadek. – Na mistrzostwach nie zdobywa się punktów bieganiem czy chęciami a umiejętnościami – zagaił, wprawiając w osłupienie Islandczyków, którzy zaczęli zastanawiać się, czy nie okradli Argentyńczyków z ich prawowitej własności, bo przecież jakkolwiek spojrzeć – Sigurdsson Messiego umiejętnościami nie przewyższa.

Potem dodał, że właściwie, to na więcej nie mogliśmy liczyć. Co z tego, że o awans grają cały czas Irańczycy, przygotowujący się do mundialu na klepisku, co z tego, że Rosjanie Czerczesowa po kilku latach wyłapywania w plecy wszystkiego, co było do wyłapania, teraz wygrywają grupę. Nas po prostu na więcej nie było stać. O ile tę opinię da się jeszcze jakoś uzasadnić, jeśli porównamy nasz skład z rywalami grupowymi, o tyle wypowiedzi Lewandowskiego były jasne – już awans na mistrzostwa to był jakiś cud i zrządzenie losu. Robert strasznie się rozgniewał, bo przecież już wcześniej sugerował, że jesteśmy leszczami i wcale nie zapowiadał, że to będzie jego turniej życia. Ogólnie, uproszczając nieco historię, stwierdził, że byliśmy gównem, jesteśmy gównem i będziemy gównem, a jeśli coś kiedykolwiek osiągnęliśmy lub osiągniemy, to przypadkowo.

Kapitan reprezentacji, lider drużyny, opoka, oparcie i wzór dla kolegów, stwierdza, że niestety, koledzy to właściwie się nadają do pchania karuzeli bądź tarcia chrzanu i tylko dzięki układowi planet udało im się wyrwać z podwórkowych kopanin. Sami się zastanawiamy, jak to musieli odebrać piłkarze Napoli, Borussii Dortmund, AS Monaco czy Sampdorii, gdy ich kapitan stwierdził, że żaden z nich nie posiada umiejętności, żaden z nich nie umie grać w piłkę i żaden z nich nie może nawet myśleć o pokonaniu reprezentacji, w której broni bramkarz z ligi gwinejskiej.

Takie podejście jest o tyle dziwne, że właśnie trwa turniej turniej do bólu taktyczny, gdzie maskowanie braku umiejętności to nadrzędny cel każdego selekcjonera – łącznie z senegalskim, który pozornie wbrew logice nie korzysta z usług Keity Balde mimo, że ten w oczywisty sposób przerasta umiejętnościami wielu kolegów ze składu. Trwa turniej pełen niespodzianek, gdzie odbijający się od najsilniejszych klubów Meksykanie wiozą Niemców, a dream team z najlepszej ligi świata nie potrafi wjechać w pole karne Iranu.

Domyślamy się, że Lewandowski jako kapitan Iranu zrezygnowałby z gry w kadrze, bo skoro nie pasują mu Zieliński, Bereszyński czy Krychowiak, to przecież z tymi pasterzami z pustyni nie usiadłby nawet do stołu.

Z takim podejściem zastanawiamy się nad eliminacjami do kolejnego turnieju, bo wydaje się, że kapitan reprezentacji szacuje jej moc gdzieś na okolice remisu z Mołdawią i bohaterskiej walki z Łotwą. W innych przypadkach stoimy na straconej pozycji, bo niestety, koledzy za nim nie nadążają.

Co ciekawe – znaleźliśmy podobne wypowiedzi Cristiano Ronaldo z czasów, gdy towarzyszyli mu m.in. Coentrao czy Pepe z Realu Madryt oraz Nani z Manchesteru United. Ronaldo narzekał wtedy, że jego drużyna jest ograniczona i nigdy nie będzie faworytem. Działo się to w 2014 roku. Dwa lata później Ronaldo przestał narzekać na towarzystwo, tylko zabrał ten cały kramik do finału Mistrzostw Europy.

Ktoś złośliwy mógłby napisać, że przez lata dorósł do roli inspirującego lidera, a nie osamotnionego i niezrozumianego artysty otoczonego wianuszkiem nieutalentowanych leszczy. W przeciwieństwie do innego europejskiego napastnika, który nadal jest w tej drugiej kreacji.

Robert, oddaj po prostu tę opaskę kapitana, bo przecież i tak nikt cię w tej drużynie już traktować poważnie nie będzie – nikt, kto ceni swoje umiejętności nieco wyżej, niż poziom gówna, do którego je sprowadziłeś.

Aha, na konferencję przybył też trener. Ten, który swoimi rozpaczliwymi decyzjami taktycznymi i personalnymi zawalił ostatnie kilka miesięcy. Stracił czas testując ustawienie, które nie wyszło nam ani razu w kilku próbach. Czas, który mógł przeznaczyć na szukanie godnych zastępców dla zmagających się z problemami zdrowotnymi podstawowych zawodników. Wrzucając wahadłowego na stronę, gdzie grali Cuadrado i Arias popełnił właściwie seppuku. Przed Senegalem, właściwie w ostatniej chwili zaczął mieszać, i ze składem, i z ustawieniem. Wyszedł trener, którego decyzje co do Kamila Glika nie tyle trudno zrozumieć – bo to banał, nie rozumie jej nikt – ale nawet wyjaśnić. Wyszedł trener, który się pogubił i widział to każdy, kto obserwował jak z grupy zgranych wojowników robi się przypadkowa zbieranina totalnie nierozumiejąca, czego trener właściwie od niej wymaga.

I tenże właśnie trener stwierdził, że właściwie to wszystko było okej. Oczywiście rozwlekł to w swoim stylu na przygotowanie motoryczne, fizyczne oraz tzw. mental, ale generalnie – błędów albo nie zauważył, albo nie chciał ich zauważyć. Gdy w końcu któryś z dziennikarzy przypomniał, że jego taktyczny chaos wypunktował wczoraj nawet Maciej Rybus, Nawałka stwierdził, że to chyba słowny lapsus. Jak w tym kawale z brodą, Rybus chciał powiedzieć „podaj nam sól”, a powiedział: „zmarnowałeś nam najlepsze pół roku życia”.

A szczyt i tak zdobył, mówiąc, że po MŚ oddaje się do dyspozycji zarządu PZPN. No super, i tak przecież kończy mu się kontrakt. Nie spodziewaliśmy się takiego heroizmu.

http://weszlo.com/2018/06/25/robert-oddaj-opaske/
 
Sami nie wiemy, co nas właściwie podkusiło, by dzień po wielopoziomowej kompromitacji z Kolumbią wysłuchać, co na ten temat mają do powiedzenia selekcjoner Adam Nawałka i kapitan Robert Lewandowski. Jeśli mielibyśmy omówić konferencję w jednym zdaniu, raczej zdołalibyśmy przekazać cały sens. Otóż Adam Nawałka uważa, że wszystko było okej, tylko na ten moment nasz poziom to mniej więcej Arabia Saudyjska łamane na Maroko, natomiast Robert Lewandowski uważa, że on był okej, ale poziom jego kolegów to mniej więcej Arabia Saudyjska łamane na Maroko.

Tak, kurwa, kapitan reprezentacji wyszedł i stwierdził, że jesteśmy dziadami (nie on), nie umiemy grać w piłkę (poza nim) i powinniśmy się cieszyć, że nie oklepała nas Irlandia Północna dwa lata temu. Co gorsza, wydaje się, że z taką oceną zgadza się mniej więcej trener, przekonujący o różnicy umiejętności, której nie dało się zasypać.

Kapitan tego okrętu, który sam zaliczył trzeci z rzędu fatalny turniej, ani razu nie potrafiąc wziąć odpowiedzialności za drużynę, wybrał drogę grillowania kolegów. „Lewy” stwierdził w skrócie, że kapitan jest zajebisty, ale majtkowie nie potrafią pływać, łajba przecieka a generalnie to my na tym turnieju znaleźliśmy się przez przypadek. – Na mistrzostwach nie zdobywa się punktów bieganiem czy chęciami a umiejętnościami – zagaił, wprawiając w osłupienie Islandczyków, którzy zaczęli zastanawiać się, czy nie okradli Argentyńczyków z ich prawowitej własności, bo przecież jakkolwiek spojrzeć – Sigurdsson Messiego umiejętnościami nie przewyższa.

Potem dodał, że właściwie, to na więcej nie mogliśmy liczyć. Co z tego, że o awans grają cały czas Irańczycy, przygotowujący się do mundialu na klepisku, co z tego, że Rosjanie Czerczesowa po kilku latach wyłapywania w plecy wszystkiego, co było do wyłapania, teraz wygrywają grupę. Nas po prostu na więcej nie było stać. O ile tę opinię da się jeszcze jakoś uzasadnić, jeśli porównamy nasz skład z rywalami grupowymi, o tyle wypowiedzi Lewandowskiego były jasne – już awans na mistrzostwa to był jakiś cud i zrządzenie losu. Robert strasznie się rozgniewał, bo przecież już wcześniej sugerował, że jesteśmy leszczami i wcale nie zapowiadał, że to będzie jego turniej życia. Ogólnie, uproszczając nieco historię, stwierdził, że byliśmy gównem, jesteśmy gównem i będziemy gównem, a jeśli coś kiedykolwiek osiągnęliśmy lub osiągniemy, to przypadkowo.

Kapitan reprezentacji, lider drużyny, opoka, oparcie i wzór dla kolegów, stwierdza, że niestety, koledzy to właściwie się nadają do pchania karuzeli bądź tarcia chrzanu i tylko dzięki układowi planet udało im się wyrwać z podwórkowych kopanin. Sami się zastanawiamy, jak to musieli odebrać piłkarze Napoli, Borussii Dortmund, AS Monaco czy Sampdorii, gdy ich kapitan stwierdził, że żaden z nich nie posiada umiejętności, żaden z nich nie umie grać w piłkę i żaden z nich nie może nawet myśleć o pokonaniu reprezentacji, w której broni bramkarz z ligi gwinejskiej.

Takie podejście jest o tyle dziwne, że właśnie trwa turniej turniej do bólu taktyczny, gdzie maskowanie braku umiejętności to nadrzędny cel każdego selekcjonera – łącznie z senegalskim, który pozornie wbrew logice nie korzysta z usług Keity Balde mimo, że ten w oczywisty sposób przerasta umiejętnościami wielu kolegów ze składu. Trwa turniej pełen niespodzianek, gdzie odbijający się od najsilniejszych klubów Meksykanie wiozą Niemców, a dream team z najlepszej ligi świata nie potrafi wjechać w pole karne Iranu.

Domyślamy się, że Lewandowski jako kapitan Iranu zrezygnowałby z gry w kadrze, bo skoro nie pasują mu Zieliński, Bereszyński czy Krychowiak, to przecież z tymi pasterzami z pustyni nie usiadłby nawet do stołu.

Z takim podejściem zastanawiamy się nad eliminacjami do kolejnego turnieju, bo wydaje się, że kapitan reprezentacji szacuje jej moc gdzieś na okolice remisu z Mołdawią i bohaterskiej walki z Łotwą. W innych przypadkach stoimy na straconej pozycji, bo niestety, koledzy za nim nie nadążają.

Co ciekawe – znaleźliśmy podobne wypowiedzi Cristiano Ronaldo z czasów, gdy towarzyszyli mu m.in. Coentrao czy Pepe z Realu Madryt oraz Nani z Manchesteru United. Ronaldo narzekał wtedy, że jego drużyna jest ograniczona i nigdy nie będzie faworytem. Działo się to w 2014 roku. Dwa lata później Ronaldo przestał narzekać na towarzystwo, tylko zabrał ten cały kramik do finału Mistrzostw Europy.

Ktoś złośliwy mógłby napisać, że przez lata dorósł do roli inspirującego lidera, a nie osamotnionego i niezrozumianego artysty otoczonego wianuszkiem nieutalentowanych leszczy. W przeciwieństwie do innego europejskiego napastnika, który nadal jest w tej drugiej kreacji.

Robert, oddaj po prostu tę opaskę kapitana, bo przecież i tak nikt cię w tej drużynie już traktować poważnie nie będzie – nikt, kto ceni swoje umiejętności nieco wyżej, niż poziom gówna, do którego je sprowadziłeś.

Aha, na konferencję przybył też trener. Ten, który swoimi rozpaczliwymi decyzjami taktycznymi i personalnymi zawalił ostatnie kilka miesięcy. Stracił czas testując ustawienie, które nie wyszło nam ani razu w kilku próbach. Czas, który mógł przeznaczyć na szukanie godnych zastępców dla zmagających się z problemami zdrowotnymi podstawowych zawodników. Wrzucając wahadłowego na stronę, gdzie grali Cuadrado i Arias popełnił właściwie seppuku. Przed Senegalem, właściwie w ostatniej chwili zaczął mieszać, i ze składem, i z ustawieniem. Wyszedł trener, którego decyzje co do Kamila Glika nie tyle trudno zrozumieć – bo to banał, nie rozumie jej nikt – ale nawet wyjaśnić. Wyszedł trener, który się pogubił i widział to każdy, kto obserwował jak z grupy zgranych wojowników robi się przypadkowa zbieranina totalnie nierozumiejąca, czego trener właściwie od niej wymaga.

I tenże właśnie trener stwierdził, że właściwie to wszystko było okej. Oczywiście rozwlekł to w swoim stylu na przygotowanie motoryczne, fizyczne oraz tzw. mental, ale generalnie – błędów albo nie zauważył, albo nie chciał ich zauważyć. Gdy w końcu któryś z dziennikarzy przypomniał, że jego taktyczny chaos wypunktował wczoraj nawet Maciej Rybus, Nawałka stwierdził, że to chyba słowny lapsus. Jak w tym kawale z brodą, Rybus chciał powiedzieć „podaj nam sól”, a powiedział: „zmarnowałeś nam najlepsze pół roku życia”.

A szczyt i tak zdobył, mówiąc, że po MŚ oddaje się do dyspozycji zarządu PZPN. No super, i tak przecież kończy mu się kontrakt. Nie spodziewaliśmy się takiego heroizmu.

http://weszlo.com/2018/06/25/robert-oddaj-opaske/
Nigdy nie zrozumiem zmiany kapitana z Kuby, który jakości jedyny ma mega serce w tej drużynie na lewego, który jest bardzo dobrym napastnikiem, ale nie ma charyzmy do tego, żeby pokierować drużyna w trudnych momentach
 
Nigdy nie zrozumiem zmiany kapitana z Kuby, który jakości jedyny ma mega serce w tej drużynie na lewego, który jest bardzo dobrym napastnikiem, ale nie ma charyzmy do tego, żeby pokierować drużyna w trudnych momentach
Szczególnie, ze mówi się, iż Lewy nie ma zbyt wielu kumpli w ekipie. A sam, choć jest profesjonalistą, to nie ma za grosz charyzmy.
 
Back
Top