Rozumiem, że ktoś ma przewagę, dlatego runda jest 10:9, a nie 10:10. To, że widać przewagę to nie znaczy, żeby od razu 10:8 dawać, jeśli tej przewagi tak nie widać to runda jst remisowa, proste.
Ogolnie widze, że diametralnie różni się sędziowanie w KSW, a np. UFC, może są inne zasady, nie wiem, najwyraźniej, bo różnice pomiędzy są naprawdę duże i muszą z innych zasad wynikać. Jakby tak sędziować rundy w UFC to byłoby dużo 10:7, a ile razy widzimy 10:8? Sami wiecie.
Nie mam zamiaru się spierać, tylko przedstawiam jak to wygląda z boku. O tym, że leżenie na kimś nie oznacza pozycji dominującej trzebaby najwyraźniej pouczyć sędziów w Stanach. O tym, że istotne są ciosy z dołu również. W UFC trzeba ciągle kontrolować zawodnika będącego z góry, kilkakrotnie pójść po skończenie z dołu + zadać kilka WIDOCZNYCH ciosów. Wtedy dopiero MOZNA MIEC SZANSE, że ktoś zapunktuje to jako wygraną rundę dla kogoś z dołu kto był większość rundy w tej pozycji ;-) Wówczas może sędziowanie odbywało się na podobnych zasadach.
Nie mam nic przeciw zmianie sędziowania na bardziej doraźne, ale póki róznice takie będą między nami, a światem to obcokrajowcy przyjeżdżający będą uważać, że kręcone są tu wałki. Tego chyba nie chcemy? Tyle.