Słowaccy politycy nie dali się nagrać na Podkarpaciu. Proste.
jak dla mnie to ta afera podkarpacka jest wyolbrzymiona. Myślę, że tyle burdeli w Polsce ma taśmy na tak wiele osób i jestem ciekawy po ile kosztują takie taśmy. Już nie wspominając o tych zagrywakach z szantażami na studentkę z portali od sponsoringu, gdzie zbierają haki na panów z kryzysem wieku średniego, albo pokojówki w hotelach dorabiające do pensji.
Zresztą polscy politycy zostali złapani na wysyłaniu maili służbowych z prywatnej skrzynki mailowej. Jak pracowałem w HR to czytałem wiele umów, które dawałem pracownikom do podpisania. Wiele z tych umów miało wyszczególniony powód do zwolenienia dyscyplinarnego: używanie prywatnej poczty do celów służbowych podczas gdy przesyła się dane o charakterze poufnym albo mogące zaszkodzić firmie -jeszcze mówili mi aby szczęgólnie wytłumaczył pracownikom ten zapis i powiedział o konsekwencjach
Czasami podczas wywiadów w radiu zet są zadawane moje pytania: proste pytania jak sie zabezbieczać w sieci, jakich aplikacji nie ściągać, co to VPN itp.
Nic nie potrafią powiedzieć.
Andrzej Halicki były minister cyfryzacji nawet. Już nie wspominając o tym, że ja gdybym był politykiem to w życiu nie miałbym konta na tik toku z komórki której używam na codzień.
Dostęp służb amerykańskich to informacji na portalach społecznościowych i gmailu, a później zdziwienie dlaczego kozaki z Degastanu czy Czeczeni nie dostają wizy na walki MMA w USA...
Ta afera podsłuchowa to też hit aby pierdolić takie rzeczy w miejscu publicznym: od czasów trzeciej rzeszy wiadomo, że najwiecej podsłuchów jest w hotelach (BTW na airbnb i booking.com też, zwłaszcza w Azji), restauracjach i burdelach.
To jest tak dużo możliwości aby zebrać na nich haki, że w ambasadzie Chin i USA to nie nadążają za przetwarzaniem tego wszystkiego