No zdarza się, że zajedziesz w złą uliczkę. Wtedy, jak się zorientujesz, musisz wrócić nią do skrzyżowania i wybrać inną drogę, również na przód ale inną
tylko problem polega na tym, że to nie jest miasto tylko jedna wielka pustynia rzetelnych mediów: wszędzie widać piach. Ktoś mówi, że blisko jest oaza a to fatamorgana. Można mieć różne poglądy no ale współczesne dziennikarstwo to zwykłe zaklinanie rzeczywistości. Wszystko da się krytykować rzetelnie: Boże byłbym w stanie godzinami mówić o wadach demokracji, domniemania niewinności, finansowania wojska - wszystko ma swoje wady i zalety...
Jeszcze stopień demoralizacji nie jest jak w USA, ale dość szybko biegniemy w tym kierunku, a jak wejdzie mocniej zabawa w deep fake to internet bedzie tak wiarygodny jak informacje do których jest dostęp w Chinach.
Zabawa wyobraźnią: w Mega Millions padła wygrana 1,4 mld $. Wygrałbym to oczywiście większość dla siebie,ale dobra z taką kasą spróbuje pomóc polskiemu dziennikarstwu, polskiej debacie publicznej. Radio Zet poszło chyba za 80 mln zł, Polska Press za 100 mln zł (Boże ci Niemcy to pewnie jakąś willę dla Obajtka kupuli, że dzięki niemu pozbyli się problemu) - mało to piłkarze wcale nie idealni są sprzedawani za więcej. Wyborcza #nikogo więc pewnie można by to kupić taniej.
Wysyłam Adama Michnika na parking aby tam stróżował, Dominice Wielowiejskiej powiem, że dostanie prace sprzątaczki -trochę radości ze złośliwości, zmieniam tytuł na "Nowa Wyborcza" i próbuje robić z wyborczej poważną gazetę z publicystami o różnych poglądach. Sprzedawałoby się to nawet jeśli założyłbym, że stać mnie aby dopłacać do tego z 10 mln zł rocznie?
Coś mi się wydaje, że oprócz satysfakcji z upokorzenia Michnika i reszty jego bandy prędzej czy później okazałoby się, że to był jedyny plus i równie dobrze mógłbym zacząć rozdawać kasę na ulicy -większy pożytek społeczny byłby z tego...
Zarówno od wyborczej do prawicy chyba dużo publicystów to zrozumiało i zaczęło jechać totalnie po bandzie: przecież Ziemkiewicz i nawet Wielowiejska nie byli tacy odklejeni od rzeczywistości jeszcze z 12 lat temu...
W internetach możesz gadać co chcesz, dzisiaj jedno, jutro drugie, nie ma żadnej odpowiedzialności za słowo. Nawet portale informacyjne piszą bzdury bo news żyje parę godzin i znika.
Dlatego staram się nie tracić czasu na dyskusje z ludźmi, których nie znam i nie potrafię ich ocenić.
Anonimowość wzbudzą odwagę i chęć konfrontacji, ale np. tutaj, mimo że jesteśmy anonimowi można znaleźć wartościowych partnerów do rozmowy.
anonimowość jako przyczyna? Raczej facebook to obalił. Czasami zaglądam na te fejsowe spottedy itp. strony nawet nie serwisów informacyjnych. O Boże to jak ludzie pod imieniem i nazwiskiem napierdalają się słownie i to często pewnie z prawdziwych profili. Komentarze pod postami ASZ Dziennik albo natemat -Boże jakbym słuchał moherowych wyznawców Rydzyka tylko z drugiej strony barykady.