Katolicyzm i inne religie

Jest jeszcze taka sprawa, że jesli człowiek w coś mocno wierzy i przypisuje temu jakieś własciwosci to pozniej to miewa moc sprawczą, tak samo jest z roznymi amuletami itd, które - jesli ktoś w to wierzy - przynoszą rezultaty. Nie jest to spowodowane samymi amuletami czy modlitwą tylko naszym umyslem, wiarą i wlasciwosciami w jakie silnie wierzymy (ewentualnie szczerą intencją i wyciszeniem umyslu), tak samo z modlitwą, przypisujemy jej pewne własciwosci, które - gdy w nie mocno uwierzymy - urzeczywistniają się, zwykle tak naprawdę i szczerze nie wierzymy w siebie ani w ogole w takie rzeczy w życiu codziennym, a skoro zdarzy sie raz na ruski rok ze zawierzymy czemus gleboko jak modlitwie, miewa to moc sprawczą.
 
Marcin--- nie muszę na mejla, bo się nie wstydzę tego, że mam wątpliwości ;) Chodzi mi o to, że hmm.... kurde ciężko w słowie pisanym wytłumaczyć, ale postaram się jak najlepiej. Cholera przestaję wierzyć w jakieś ingerencje Boga w nasze życie, cokolwiek osiągnąłęm to zrobiłem to sam, cokolwiek spierdoliłem to też było konsekwencją moich wyborów i moich decyzji. Sporo ludzi których znam, którzy są głęboko wierzący to gorzej im powodzi się ode mnie. Gorzej w sensie, że jestem szczęśliwie zakochany, długów nie mam, a i głodny nie chodzę. Chodzi mi o to że żyję normalnie, a włąśnie Ci którzy strasznie pokładają nadzieję, mają ciężko a ze swoim życiem i grzechami, to raczej ja pierwszy byłbym do "odstrzału". Albo przykład z mego życia, że mojej luba zmarła matka, jak ona miała 13-14 lat. To co Bóg na myśli zabierając matkę takiemu dziecku? A w tym wieku, matka dla dorastającej dziewczynki jest bardzo potrzebne i ma duży wpływ. Podobnie kolega ostatnio przyniósł mi książkę i przeczytałem całość:







Img.ashx.jpg








I cholera, żeby nikogo nie uraźić ale strasznie mi to wiało propagandą. Super, żę tak zmienił i tak czuję to wszystko, tylko do mnie to słabo dociera. Ciężko mi dostrzec sens w tym, że gościu był alkoholikiem, ćpunem i któregoś dnia, był na głodzie i nagle ni stąd ni zowąd naszła go refleksja że pójdzie do kościoła, mimo, że nigdy nie miał z kościołem doczyniania ani nic wspólnego. Po prostu ciężko mi to pojąć.
 
To co napisał @Brasil to prawda. Modlitwa moze i jest taką autosugestią i samo-nakręcaniem się, ale pomaga. Ale jak jest komus z nią lepiej, lub lżej to chyba dobrze.
 
Znam kilka osób, które mają strasznie mocną wiarę. Jedna jest przekonana, że w jej zyciu nastąpiły interwencje boskie. Bez szczegółow, ale po usłyszeniu historii to faktycznie zbytnio nie krytykuję takiego podejścia. Poza tym jest to indywidualna sprawa. Ja ostatnio sporo się zastanawiałem nad wiarą i nawet zacząłem czesciej uczeszczać do kościoła. Nie da się ukryć, że większość naszego społeczeństwa to jak to określam [gdzieś to słyszałem] "wierzący obrządkowi". Ostatnio jacyś rodzice wzięli na mszę bajtla [dziewczynka na ok 1 rok], który uznał, że najlepszą formą komunikacji z otoczeniem jest skrzeczenie na full jak małe orlątko. Pewnie wyjde na szowinistę lub innego istę i buca ale nie kumam chodzenia całą rodziną do kościoła z brzdącami, które i tak trzeba uspokajać, wyprowadzać i się nimi zajmować.



Polecano mi również jakąś książkę, podobno na jej podstawie nakręcono film, o kilkulatku, który poszedł do nieba. Opisuje co widział, gdzie siedzi Chrystus, kto po jego prawicy, etc. No niezłe rzeczy jak ktoś się interesuje:) osobiście nie czytałem więc nie krytykuję.
 
jasne, jak komuś lepiej z autosugestią w postaci modlitwy to fajnie, ja osobiście uważam wiare szczególnie mówie tutaj o chrześcijaństwie za coś co zostało stworzone po to by kontrolować człowieka, kiedyś duchowni mieli niesamowitą władzę, tak samo jak było w egipcie, tylko że tutaj nie ma władcy który uważany jest za boga żyjącego na ziemi, a biblie czy inne księgi trzeba traktować jak powieści fantastyczne. Jak można poważnie traktować bilbie skoro wiele tekstów religijnych stworzonych zostało odrzuconych, a inne dodane na soborach...



Ja to jestem ciekaw co ta mafia watykańska tam w tych swoich archiwach trzyma i czy są tam te wszystkie teksty co kiedyś zostały ocenzurowane i usunięte z opinii publicznej.
 
Nie ma problemu :) Ja narazie też chaotycznie napisałem bo jednak jestem lepszy w wypowiedziach ustnych, a nie pisemnych, zwłaszcza w takich tematach, więc pewnie coś dopisze jak mnie najdzie w ciągu dnia :) serdeczne pozdro
 
Dalej nie podałeś żadnych powodów. Jeżeli jest to wiara, to po co jechac na msze egzorcystyczną? Proste, ludzie sie wahają więc szukają takich rzeczy jak egzorcyzmy, czy cuda zeby byc bardziej pewnym tego, ze bog istnieje. Dziwne, ze jeszcze zaden naukowiec tym sie nie zainteresował. Słyszałem, ze za takie rzeczy nieźle płacą: http://www.psr.org.pl/pl/item/399-milion-euro-za-udowodnienie-zdolnosci-paranormalnych




Co za bzdura. W większości jadą ludzie nie wahający się, tylko ci o najmocniejszej wierze, dla których jest to ogromne przeżycie i radość.

Mi to nie przeszkadza. Dla mnie poprostu takie msze to typowy okultyzm i sekciarstwo, które kosciol potępia. Kosciol ingeruje w ludzka psychike i tyle. Dla mnie wiara ludzka, jezeli czyni czlowieka lepszego jest dobra.


Że co? :D Wspólnot sam nie uznaję i uważam część z nich za sekty, ale kościół nie potępia mszy o uzdrowienie itd. Skąd takie informacje wziąłeś?




Wkurza mnie tylko fanatyzm i wojujący katolicy, ktorzy straszą szatanem.


Pewnie, że tak. W dzisiejszych czasach jednak przypada 2 wojujących ateistów na 1 wojującego katolika. A ci są jeszcze gorsi, bo próbują zgasić ogień nadziei, który wojujący katolicy chcą rozpalić u innych.
 
Odnośnie strachów przed demonami, to na moim kierunku jest koleś praktykujący rodzimowierstwo i w lipcu mieliśmy dwa tygodnie zajęć terenowych w dwóch grupach. Ten koleś był w drugiej, ale słyszeliśmy opowieści od innych, że zdarzało mu się odprawiać jakieś przerażające rytuały gdy "zobaczył duszę w lustrze" i przez to jego współlokator i dziewczyny z sąsiedniego pokoju przeniosły się do dalszych ze strachu. Jedna nagrała przez szparę w drzwiach do łazienki te straszliwe rytuały - koleś normalnie przy zapalonym świetle (bez magicznych świec) po prostu wykonywał jakieś gesty to lustra i jeżdżąc po nim paluchem rysował bodajże pentagram :-)
 
Dzięki, za odpowiedź :) też zaraz odpiszę tylko ubiorę to jakoś w słowa, bo łatwiej mi gadać niż pisać :)
 
Misje w Kosciele i te sprawy... ktoś sie zna bardziej na tym? BO właśnie u nas sie zaczeły i ponoć ważne to, to - tak?
 
W niedziele w w kosciele ksieza co przyjechali (misjonarze?) mowili, ze misje w danej parafii sa co 10 lat. Dodatkowo mozna wowczas przejsc jakas specjalna spowiedz bo o i maja jakas inna wladze podczas takich misji. I inne jeszcze rzeczy mowili. Zonka wlasnie jes na jakis naukach dla kobiet. Ja jutro ide na nauki dla facetów.
 
a to dowiedziałem sie czegos nowego, zawsze misje kojarzyly mi sie z wyjazdamy ksiezy do dalekich krajow z misja szerzenia wiary wsrod zawyczaj biednych ludzi z krajow afrykanskich, jaks budowa kosciola w dzungli, pomoc medyczna itp
 
O 20 nauki. Zona byla wczoraj. Dzis sami faceci w kosciele. Moze byc ciekawie( szczegolnie, ze mecz dzis)
kaczkasamwkosciele
 
W niedziele w w kosciele ksieza co przyjechali (misjonarze?) mowili, ze misje w danej parafii sa co 10 lat.

Zasadniczo, to w parafii powinny odbywać się co roku rekolekcje parafialne, co pięć lat biskup ma wizytować parafię, co dziesięć lat odbywają się misje. Dodatkowo proboszcz ma obowiązek co najmniej raz w roku odwiedzić parafian w ich domach.

Popularna kolęda (choć wcale nie musi się odbywać w okresie poświątecznym) ma na celu kontakt duszpasterza z wiernymi, jest to misja niesienia Słowa Bożego do ich domów. Tak czysto ziemsko duszpasterz ma również obowiązek pilnowania, aby w jego parafii nie szerzyły się złe praktyki.

Rekolekcje mają na celu pogłębienie wiary, prowadzi je ksiądz z innej parafii. Chodzi o "wymianę", wprowadzenie nieco świeżości w parafię, a także wzajemne kontrolowanie się księży.
Ponadto rekolekcje mogą być otwarte, czyli właśnie w Kościele, jak i zamknięte, czyli prywatne np. w domu rekolekcyjnym.

Misje to szczególny rodzaj rekolekcji parafialnych. Odbywają się pod przewodnictwem misjonarza, który przybywa do parafii szerzyć wiarę. Na pamiątkę tej wizyty zostaje poświęcony Krzyż, który w miarę możliwości na pamiątkę misji i ich wspomnienie zostaje umieszczony przed wejściem do kościoła. Misjonarz w parafii ma szerzyć wiarę katolicką.

Wizytacja biskupa to obowiązkowa kontrola księdza, parafii i spraw związanych czysto ze sprawami ziemskimi. Czasami te wizyty bywają niezauważalne, bo odbywają się w tym samym czasie co bierzmowanie.

Dodatkowo mozna wowczas przejsc jakas specjalna spowiedz bo o i maja jakas inna wladze podczas takich misji. I inne jeszcze rzeczy mowili.
Kościół katolicki zaleca odprawianie od czasu do czasu większych spowiedzi, polegają one na wyspowiadaniu się z jakiegoś dłuższego okresu. Pierwszą taką spowiedź zaleca się przed przystąpieniem do bierzmowania, tak aby była ona spowiedzią z całego życia bierzmowanego. Kolejno zaleca się odprawić taką spowiedź przed ślubem, czy święceniami kapłańskimi/zakonnymi. Również czas misji stanowi dobrą okazję do rozliczenia się spowiedzią z dłuższego okresu życia, np. z dziesięciu lat, od ostatnich odbytych misji.
Kościół ma cztery przymioty: jest jeden, święty, powszechny i apostolski. I misje (choć nie tylko one) wypełniają ten ostatni przymiot.

Zasadniczo nie rozróżnia się innej władzy w Kościele, nie bardzo rozumiem końcówkę wpisu.
 
Nauki stanowe czy jakos tak misjonarz je nazywał. W sumie dla facetów, ale babkom,tym co chciały, pozwolił zostać. Potem jakąś jedną młodą sobie upatrzył i co jakis czas ją pytał . Ksiądz robi doktorat o małżeństwach, czy jakoś tak.Sam był kilka razy blisko smieerci (urazy głowy, żółtaczka, chemia, etc.). Mówił o sposobie radzenia sobie z problemami. Dodatkowo mówił o różnicach miedzy kobietami i facetami. Wsponiał też , jak kiedyś na chrzcie jakaś matka chrzestna siedzac w pierwszej ławce w mini, co jakis czas mu majtki pokazywała, a on liczył gwiazdki na suficie koscioła, by nie patzyć ;-) Pozytywny ksiądz w sumie.



Ale najważniejsze co wspomniał to tzw. druga młodość u męzczyzn po 44 roku życia gdzie kobiety po tych latach , to już mają menopauzę i raczej o drugiej młodości moga pomarzyć (u facetów dochodzi możliwość kontynuacji dania poczęcia nadal , u kobiet , raczej nie).



Też ciekawie mówił o męskości facetów i o depresjach na punkcie niezrealizowaniu sie facetów w ojcostwie, pracy, etc.



A że specjalnie skończył wcześniej , wspominajac,że mecz leci - propsy !
 
Kazuya, tu masz przykładową analizę zdrady Judasza:
http://www.opoka.org.pl/biblioteka/I/ID/jiwiara_07.html
 
Wczoraj kolejny dzień misji. Odnowienie przysięgi małżeńskiej bylo, nawet z pompą to misjnarze zrobili. Ustawili pary małżeńskie na środku kościoła w kilku rzędach, stażami. 50- lat pożycia i tak co 10 malejąco. Było to msza rodzinna, wiec i dzieciaczki wzięlismy. Masza trwała do 21 :00 , 2 godziny, jak to moje pociechy wytrzymały, nie wiem, ale już pod koniec , młody prawie zwariował ;-)



Było też dłuuugie kazanie, ale odprawione przez księdza, co powyżej o nim pisałem. Nawet ciekawie opowiadał. Dowiedzialem sie o stopniowaniu słowa miłość w języku greckim (3 stopnie - różne słowa ) , a w hebrajskim wzmocnienie słowoa, to powtórzenie tego samego kilka razy np.



A najciekawsze, to ksiądz wsponiał, że kobieta nie powstała , tak jak wszyscy myśleli z żebra Adama, tylko z kości Adama! Słowo żebro , to po prostu nie do końca właściwe tłumaczenie oryginału!
 
chrześcijanskie ciuchy:



https://wspieram.to/1847-the-lifesaver_-chrzescijanska-marka-streetwearowa.html
 
@DaimonFrey pierwszy cytat z przedstawionych przez Ciebie fragmentów
Ale ok, ich również nazywa niewiernymi (od http://www.poznajkoran.pl/koran/9/30#v27 ), a co się robi z niewiernymi? http://www.poznajkoran.pl/koran/przemoc/:
2:191 I zabijajcie ich, gdziekolwiek ich spotkacie, i wypędzajcie ich, skąd oni was wypędzili - Prześladowanie jest gorsze niż zabicie. - I nie zwalczajcie ich przy świętym Meczecie, dopóki oni nie będą was tam zwalczać. Gdziekolwiek oni będą walczyć przeciw wam, zabijajcie ich! - Taka jest odpłata niewiernym!
Cytat z Koranu w szerszym ujęciu tekstu:
190 Zwalczajcie na drodze Boga tych, którzy was zwalczają, lecz nie bądźcie najeźdźcami. Zaprawdę; Bóg nie miłuje najeźdźców!
191 I zabijajcie ich, gdziekolwiek ich spotkacie, i wypędzajcie ich, skąd oni was wypędzili - Prześladowanie jest gorsze niż zabicie. - I nie zwalczajcie ich przy świętym Meczecie, dopóki oni nie będą was tam zwalczać. Gdziekolwiek oni będą walczyć przeciw wam, zabijajcie ich! - Taka jest odpłata niewiernym! -
192 Ale jeśli oni się powstrzymają... - zaprawdę, Bóg jest przebaczający, litościwy!
193 I zwalczajcie ich, aż ustanie prześladowanie i religia będzie należeć do Boga. A jeśli oni się powstrzymają, to wyrzeknijcie się wrogości, oprócz wrogości przeciw niesprawiedliwym!


W kontekście większego fragmentu Sury, tekst ten nie nakazuje zabijać w imię Boga, z nadania prawa do dokonania takiej czynności, ale nakazuje bronić się przed najeźdźcami, nawet z użyciem siły. Co więcej, jest napisane: nie bądźcie najeźdźcami, to jasna przesłanka, że zabroniona jest agresywna wojna za wiarę, dopuszczona jest tylko obrona swego.
Poetyckość Koranu łatwo wykorzystać przeciwko niemu samemu, stąd dzisiaj tyle interpretacji. Ale sam Koran jawnie nie głosi, że masz zabijać, bo tak. Na pewno nie w tym fragmencie. Ale Biblia ma ten sam problem, św. Piotr odcina ucho Judaszowi w afekcie. Piotr jest święty, jest on fundamentem Kościoła, na tej podstawie można stwierdzić, że chrześcijaństwo każe odcinać uszy za zdradę, a oczywiście to bzdura.

Dlaczego pytasz mnie o zabijanie chrześcijan? Ani ze mnie wierzący, ani o nich nie pisałem, poza tym, że mają bardziej przyjazną wersję opowiadań.
Pytam Cię o zabijanie chrześcijan, bo jeśli Islamiści dokonują ataków w Europie, to chyba jasnym jest, że nasuwa się od razu atakowanie chrześcijan w wojnie religijnej. Może błędnie, jeśli tak to przepraszam, założyłem, że nie rozmawiamy o walce Muzułmanów z Hindusami (nikt nie powołał się na np. konflikt Pakistan-Indie), ani też o wojnach pomiędzy odłamami Islamu.
Wbrew pozorom Biblia momentami bywa bardziej krwawa, choćby w fragmentach o Jozuem. Ale chciałbym zaznaczyć, wszędzie można wyciągnąć z kontekstu fragment i postawić go jako dogmat wiary, problem leży w tym, żeby wyciągnąć dogmat i oprzeć go na całości tekstu, nie zaś na krótkim fragmencie.

Chciałbym zaznaczyć, że nie jestem muzułmaninem, jestem dumnym katolikiem, który stara się chłodnym okiem spojrzeć na Islam i wyrobić sobie o nim opinię, która w minimalnym stopniu będzie zależna od stronniczych opinii, a zatem chcę dotrzeć jak najbliżej prawdy o tej wierze i kulturze.
 
Mimo tego co piszesz uważam, że problem leży bezpośrednio w słowach zawartych w Koranie. To zresztą nie wymaga żadnych teoretycznych rozważań, widzimy i słyszymy, że wojują, ponieważ tak im każe ich święte pismo (które z tego co słyszałem ma nawet większą wartość niż Biblia, bo jest wprost traktowane jako bóstwo), a że nie ma jednego "guru" a la papież, który mógłby nadawać jakiś kierunek tej religii i (co pokazuje praktyka) każdy lokalny watażka może sobie to interpretować po swojemu i wciąż działać w imieniu Allacha, to konflikty są po prostu pewne.

Nawet muzułmanie urodzeni już w Europie wyjeżdżają walczyć po stronie Państwa Islamskiego, to też pokazuje jakie problemy są w ucywilizowaniu tej religii.

Co do Biblii, sądzisz, że ktoś mógłby wziąć do ręki tę księgę i okaleczyć/zabić drugiego człowieka, powołując się na wyciągnięty z niej fragment? Ostatni raz miałem z nią do czynienia 20 lat temu, ale nie przypominam sobie, by cokolwiek tam było przedstawione jako jakiś nakaz typu "idź i zniszcz", który da się wyciągnąć z kontekstu. Były przedstawione jakieś drastyczne historie w Starym Testamencie, ale one chyba były opisem działań bóstwa a nie jemu wiernych?
 
Back
Top