Kącik hip-hopowy. #rapsy

Ja na to mówię "post rap", albo "post hip hop". Rapu tam niewiele, większość wokali to jakieś wycie nieutalentowanych małolatów z nałożonym autotunem.



Rap zawsze był muzyką do bujania się. Ale żeby to wiedzieć, to trzeba znać historię gatunku.

Co do tych "nowości", to ja nie wiem jak można się do tego bujać? Chyba po naćpaniu się kodeiną. Powolne, ociężałe bity trapowe są lepsze do tańca niż produkcje w stylu Eric B & Rakim, albo LL Cool J?. No niezła beka, małolaty twierdzą, że mumble rap to bardziej muzyka taneczna niż klasyczny hip hop, który opiera się na samplowaniu pętli z FUNKU.

Małolaty nie rozumieją co to groove, co to flow...

Powiedźcie mi, do czego bardziej tupie nóżka? Do tych nowoczesnych gówien, czy do tego:





To masz szerokie horyzonty, jeżeli chodzi o rap moralizatorski... A tak ogólnie to niewiele jest tutaj wrzucane "rapu moralizatorskiego". Np w tekstach takiego Redmana, którego przykład był przytaczany wcześniej, nie ma nic moralizatorskiego.

Jakbyś nie założył z góry, że nie znam korzeni rapu(a oglądałem na ten temat mnóstwo materiału) to bym może z Tobą polemizował, a tak to zostało mi wrzucić

no i jakiś mumble rap
 
Jakbyś nie założył z góry, że nie znam korzeni rapu(a oglądałem na ten temat mnóstwo materiału) to bym może z Tobą polemizował, a tak to zostało mi wrzucić

no i jakiś mumble rap

Haha już nic bardziej triggerowego nie mogłeś dla nich wrzucić :wtf2:
 
Jakbyś nie założył z góry, że nie znam korzeni rapu(a oglądałem na ten temat mnóstwo materiału) to bym może z Tobą polemizował, a tak to zostało mi wrzucić

Sam dałeś temu dowód swoją wypowiedzią, więc nic nie założyłem z góry.
 
Jakbyś nie założył z góry, że nie znam korzeni rapu(a oglądałem na ten temat mnóstwo materiału) to bym może z Tobą polemizował, a tak to zostało mi wrzucić

no i jakiś mumble rap

Niedawno widziałem jakiś wywiad z Winim, w którym powiedział, że rap jest ostatnią innowacją, która pojawiła się w muzyce, bo z rytmicznego gadania uczyniono nowy gatunek muzyczny. Jak dla mnie to kawałek, który wrzuciłeś nie spełnia tego podstawowego założenia. Zapewne jesteś młody i dla Ciebie to jest rap, gdyż ktoś tam po drodze stwierdził, że rap ewoluował w taką stronę. Tylko w ten sposób trzeba by zauważyć, że wszelka nowoczesna muzyka jest jakąś pochodną bluesa (zmieszanego z wpływami innej muzyki, np. ludowej europejskiej), a jednak słuchając jazzu, swingu, soulu, rocka, metalu, r&b, czy funku nie nazwiesz tego wszystkiego bluesem. Więcej, nie powiesz nawet, że Doda i ACDC to ten sam rock. Chyba wyraźnie zauważysz różnicę.
Rap uległ ewolucji, ale to co z niego powstało już niekoniecznie jest rapem. Jestem starym dziadem, który pamięta prapoczątki rapu w Polsce. Ten funkowy feeling, wyraźny rytm z podziałem na 4/4 i właśnie to rytmiczne gadanie było czymś co stopniowo porywało młodych. Niewiele się rozumiało ale się czuło (bo wtedy jeszcze nie było polskiego rapu). Nikt nie mówi, że gatunek muzyczny nie ma się zmieniać, gdyż zmiana jest normalną koleją losu, bez tego już dawno zostałby zjedzony własny ogon, jednakże nie każda odnoga i wariacja musi trafiać do każdego. W tych prapoczątkach rapu słuchali głównie ci, których porwał ten feeling. Na palcach rąk można było policzyć osoby w całej szkole zanużone w tej muzyce.. Dziś ten nowoczosny rap to główny nurt i za nim biegną tłumy. To już nie jest wczuwka, nie wywołuje to takich emocji. Jest to masówka i słucha się tego, bo tego słucha większość. To jak z rockiem pokolenie wcześniej - od garaży do zapełnionych stadionów. A że niekoniecznie porywa stara szkoła a kręci nowa? Nie dziwię się. Dla mnie też sporo oldschoolu (tego prawdziwego, z lat 80) jest ciężkostrawne, chociaż i tam znajdują się perełki - "The Message" zawsze jara kozacko.
Było mi dane być fanem rapu w złotej erze i nie zmienię zdania, że to był najlepszy czas dla rapu - to co wtedy powstawało było najprawdziwszym rapem. Skądś wzięła się ta nazwa, czyli większe grono uznało lata 90 za najbardziej płodne i godne miana najwyższego stopnia podium. Takie same odczucia co do swojej muzyki mają zapewne fani rocka, którym dane było się taplać w błocie na farmie Woodstock. To była ich złota era.
Wy, młodzi, macie swoje mumble rapy i inne nowoczesne odnogi. Myślę, że dla większości z was to przygrywająca muzyczka a nie subkultura, kontrkultura czy ideologia. To bardziej coś jak Manieczki w czasach złotej ery hip hopu, tylko piguły i feta zostały zastąpione syropem i mefedronem a jebanka i "jazdaaaaaa" zawodzeniem na autotune'ie. Nie powiem, czasem coś tam się wyróżnia w tym nurcie i nawet mi się podoba, w taki sposób, że zaczynam rozkminać jakie instrumentarium zostało wykorzystane w produkcji, jaki jest podział rytmiczny czy jakich patentów używa wokalista (bo nie zawsze to raper - jak nazwać raperem kogoś kto nie rapuje tylko podśpiewuje?), jednakże często brzmi to jak papka na jedno kopyto.
 
Back
Top