Podwieszony Jak przekonać dzieciaka do sportu?

Jak przekonać dzieciaka do sportu? Prosto:
-pozbądź się w domu elektryczności;
-zamieszkaj na wsi;
-każ mu zdobywać pożywienie i daj łuk.
Przy dobrych wiatrach wychowasz mistrza olimpijskiego w łucznictwie.
Przy gorszych zostaniecie oskarżeni o kłusownictwo lub morderstwo.
 
Jestem ciekaw Waszych opinii i doświadczeń w tym temacie.
zawlecz ją siłą na zajęcia(takie które mogą się jej podobać)
Zrobiłem tak z jednym z moich dzieci (chłopak, miał wtedy niespełna 10 lat). Płaczącego zaprowadziłem go na trening do kumpla. Pykło - trenował aż do studiów. Ale on tak miał, z córką albo z najmłodszym nie miałbym szans i tylko bym pogorszył sytuacje, zniechęcił. Młodszego nie musiałem przekonywać i pykło, jedynie z córką - porażka, próbowałem (cuda na kiju kurwa), ale turystykę uprawia, rusza się rekreacyjnie ;) i kurwa znajdę każdego kto będzie w tym momencie jakieś podśmiechujki sobie urządzał!
:nono:
 
Zrobiłem tak z jednym z moich dzieci (chłopak, miał wtedy niespełna 10 lat). Płaczącego zaprowadziłem go na trening do kumpla. Pykło - trenował aż do studiów. Ale on tak miał, z córką albo z najmłodszym nie miałbym szans i tylko bym pogorszył sytuacje, zniechęcił. Młodszego nie musiałem przekonywać i pykło, jedynie z córką - porażka, próbowałem (cuda na kiju kurwa), ale turystykę uprawia, rusza się rekreacyjnie ;) i kurwa znajdę każdego kto będzie w tym momencie jakieś podśmiechujki sobie urządzał!
:nono:
Córka ma już piętnastaka czy piętnastaka można dostać? :roberteyeblinking:
 
Wstaw foto :cool:
Nie fapuj za mocno:
https://4.bp.blogspot.com/-MNkrBYO9W3o/UJPi7V3CeGI/AAAAAAAAA7M/ByADuGYMv5k/s1600/Funny+Fat+Girl+in+the+World_5.jpg
 
Zrobiłem tak z jednym z moich dzieci (chłopak, miał wtedy niespełna 10 lat). Płaczącego zaprowadziłem go na trening do kumpla. Pykło - trenował aż do studiów. Ale on tak miał, z córką albo z najmłodszym nie miałbym szans i tylko bym pogorszył sytuacje, zniechęcił. Młodszego nie musiałem przekonywać i pykło, jedynie z córką - porażka, próbowałem (cuda na kiju kurwa), ale turystykę uprawia, rusza się rekreacyjnie ;) i kurwa znajdę każdego kto będzie w tym momencie jakieś podśmiechujki sobie urządzał!
:nono:
Gruba, pijesz?
 
przekonuj dzieci do sportu KASĄ...płacisz im za wyniki np w bieganiu, skokach itd i sam będzie chciał trenować...jednak powiem ci że uprawianie sportu przez dziecko przed 15 rokiem życia nie ma większego sensu
Co kurwa? Większość mistrzów czegokolwiek wyrasta z dzieci, które zaczęły przed 10. rokiem życia. W jednostkach specjalnych raczej nie znajdziesz nikogo, kto by się jako dzieciak nie ciorał po różnych zadupiach, siłkach, matach do treningu walki czy innych takich. Chcesz mieć osobnika alfa? To albo jest to ktoś, kto był przeczołgany przez wszystko, albo się sam przeczołgał przez wszystko. Różnica polega na tym, że albo powstaje alfa którą można zarządzać, albo alfa, która zarządza innymi. Taki np. Gamer był przeczołgany dziesiątki, jeśli nie setki razy przed dziesiątym rokiem życia. Raz jak uciekaliśmy z kolesiami przed strażą miejską po polach, to Gamer właśnie z zespołem zapaśników był przeczołgiwany przez wzgórza, przez które uciekaliśmy. Gamer dał radę, ale parę osób z jego grupy rzygało, bo te górki choć proste i niskie, to są męczące. I w takich właśnie akcjach kształtuje się charakter i typ jednostki. Jeśli chcesz betę, to odwiedź dziesiątki sportów, i niech sama wybierze sport, który pasuje. Będziesz miał córkę typu beta, ale to i tak nieźle, bo będzie sama lubić swój sport, a to najważniejsze w byciu fit i w zgodzie z samą sobą. Poznaj siebie, a nigdy się nie zawiedziesz.
 
Co kurwa? Większość mistrzów czegokolwiek wyrasta z dzieci, które zaczęły przed 10. rokiem życia. W jednostkach specjalnych raczej nie znajdziesz nikogo, kto by się jako dzieciak nie ciorał po różnych zadupiach, siłkach, matach do treningu walki czy innych takich. Chcesz mieć osobnika alfa? To albo jest to ktoś, kto był przeczołgany przez wszystko, albo się sam przeczołgał przez wszystko. Różnica polega na tym, że albo powstaje alfa którą można zarządzać, albo alfa, która zarządza innymi. Taki np. Gamer był przeczołgany dziesiątki, jeśli nie setki razy przed dziesiątym rokiem życia. Raz jak uciekaliśmy z kolesiami przed strażą miejską po polach, to Gamer właśnie z zespołem zapaśników był przeczołgiwany przez wzgórza, przez które uciekaliśmy. Gamer dał radę, ale parę osób z jego grupy rzygało, bo te górki choć proste i niskie, to są męczące. I w takich właśnie akcjach kształtuje się charakter i typ jednostki. Jeśli chcesz betę, to odwiedź dziesiątki sportów, i niech sama wybierze sport, który pasuje. Będziesz miał córkę typu beta, ale to i tak nieźle, bo będzie sama lubić swój sport, a to najważniejsze w byciu fit i w zgodzie z samą sobą. Poznaj siebie, a nigdy się nie zawiedziesz.
jak chcesz byc mistrzem to musisz miec mental mistrza a to czy sie zaczęło w 5 r.ż czy 20stym ma dalsze znaczenie...natomiast jak chcesz wychować dziecko na w miare sprawne i zdrowe to nie potrzeba go nigdzie posyłać bo takie pierdoły jak BMI, sylwetka itd. można wyrobić w dorosłości kupując karnet na fitnes-rehabilitacje(tzw. siłownie) albo poprostu pilnowac zapach pierdzianych bonków z dupy i obserwować co sie żre aby to sie nie powtarzało
 
Miło poczytać wasze podejście do sportu względem waszych dzieciaków. Pamiętam jak miałem z 9 lat, na podwórku w piłe zawsze się kopało, ale w końcu przyszedł moment naboru do klubu. Wszyscy kumple poszli, a ja od matki usłyszałem tylko, że nie ma opcji bo wtedy to już wgl się nie będę uczył. Gdzie oceny miałem dobre, albo przynaj mniej przyzwoite :D Zamiast tego odbiłem sobie wolny czas w grach. Potem drogę do sportu znalazłem już sam w wieku 13 lat, ale jak macie możliwość puścić dzieciaka na zajęcia to długo bym się nie zastanawiał. Szkoła ważna, ale ..
 
Jak w temacie. Macie jakieś pomysły czy własne doświadczenia w tej kwestii? A może w ogóle nie powinno się przekonywać tylko czekać, aż samo będzie chciało?

Mam 8-letnią córkę. Bardzo lubi spędzać czas w ruchu, na powietrzu, próbowaliśmy różnych dyscyplin, ale wszystko w formie zabawy. Kiedy tylko mówię, że zapisze ją na zajęcia, to nawet nie chce o tym słyszeć.

Jestem ciekaw Waszych opinii i doświadczeń w tym temacie.
Skutecznie, można zamykać :kis:
 
Z własnych doświadczeń.
Dzieciaków zapisywałem na konie, gitarę, pływanie, harcerstwo, a nawet łucznictwo:) i coś tam jeszcze po drodze było.
Najgorsze, że po jakimś czasie euforia opadała i zaczęło się wypychanie ich na zajęcia.
Za każdym razem się wkurwiłem, bo gitara się kurzy (w sumie 2 bo młodszy powiedział że chcę elektryczna) tak samo toczki i inne rzeczy niezbędne do treningów.
Rok temu zapisałem ich na MMA. Doczekałem się. Starszy, po roku uczęszczania jest mega zajarany. Najważniejsze że ciągnie go tam.
Drugi też chodził na MMA, ale kolidowało mu to w treningu hokeja, a to hokej bardziej jemu pasuje. Wczoraj pojechał z drużyną na zawody do Niemiec.
Mam jeszcze bardzo nieśmiałego prawie 7latka. Rozmawiałem z nim kilka razy na temat przeróżnych zajęć, jednak on jest zamknięty na obcych. Poczekam jeszcze trochę, bo wiem że to kwestia czasu i się odpali.
Podsumowując, chyba nic innego nie jesteśmy w stanie zrobić jak próbować. Stwarzać im możliwości. Może w końcu zażre i znajdzie coś dla siebie.
Cdn. Najmłodszy powiedział że chcę grać na perkusji, spróbowaliśmy w państwowej szkole muzycznej - nie udało się.
Stwierdził że skoro oni go "odwalili" to on Idzie ze starszym na MMA ( Jurasowe łooooooo, bo się odważył) ale za to średni dostał się na saksofon, cudem nie będzie kolidowało z hokejem.
Może to wygląda super, prawda jest taka że średni ma 12 lat i jest bardzo trudnym dzieckiem, typowy buntownik. Niejednokrotnie mam ochotę zakazać mu wszystkiego co lubi, żeby jakkolwiek go utemperować. Nie wychodzi mi to zupełnie. Nic na niego nie działa, na to chciałbym znaleźć jakieś rozwiązanie.
Jak ktoś wcześniej napisał w sprawie zmiany szkoły, mój średniak chodzi do klasy sportowej. Tylko on z jego trzy osobowej ekipy pojechał na zawody, więc nie wiem czy to jest wyjście. Na zawodach zakumplował się z innymi dziećmi i jest jeszcze bardziej nakręcony. Tak więc, nie jest idealnie, ale mam nadzieję że będzie łatwiej
 
Jako że wszystkie żarty które mi przychodziły do głowy zostały już napisane to wypowiem się dla odmiany sensownie. Uważam że jak w każdym innym przypadku trzeba dać przykład samemu. Czyli kreatywnie podejść do tematu, poświęcić swój czas i wspólnie zaaranżować sportowe aktywności. Pokazywać dziecku że można fajnie coś robić, co daje radość i satysfakcję z postępów, bez spiny i chorych ambicji. Na to będzie czas jeszcze ;) , niech czuje dumę jak coś się udą nowego, będą postępy i próbować nowych rzeczy, nie zamykać się na jedną "właściwą" Drogę. A jak wykazuje entuzjazm to podsycać go a to wyjazdem gdzieś gdzie dany sport można uprawiać ciekawiej albo jakimś nowym sprzętem, tylko bez przesady bo to też ślepa uliczka. Niech trochę pomarzy o tym i samo wykaże zainteresowanie. Wtedy najprawdopodobniej bakcyl połknięty. Dobrze jak też ma rówieśników o podobnych zainteresowaniach. Ale to zapewne przychodzi z czasem. Jeżdżę ostatnio sporo rowerem po bike parkach i widzę rodziców co bardzo fajnie postępują z dziećmi i widać wspólną pasję i radość i dzieciaki typu 8 lat latają na hopkach jak głupie.
 
Dziewczynki nie muszą uprawiać sportu. Chodzi na spacery, jeździ na rowerze? Powinno wystarczyć.

co tu się właśnie odjebao :benny:


dziewczynę najlepiej na jakieś sporty walki, żeby potem mogła skutecznie odstraszać namolnych typów na dyskotekach
(albo po prostu ich napierdalać jak nasza bugiłumen :heart:)

też jak któryś z mądrych przedmówców napisał warto chyba łazić na treningi z dzieciorem, żeby widział, że stary ma zajawkę, to się może trochę bardziej zajara
 
Można na sposób:
Marchewka albo kij.
Nie ma to tamto, sport to ważna rzecz. Albo się chodzi albo nie telefonu itp
 
O kurwa, ale patologia, kolejny niespelniony rodzic
Na jakie zajecia sportowe ty uczeszczasz? - pisanie gowna na cohones sie nie liczy, gwoli scislosci
 
Dobra, od gróźb, namawiania czy blokad na telefon działa lepiej własny przykład, a wspólne aktywności działają najlepiej. Czy coś z tego wyjdzie to już inna sprawa, ale np wspólna trasa rowerowa mocno wpływa na wszystko, prawie jak śledź.
 
Back
Top