GameZone... czyli co sie kreci w czytnikach.

Nie dziwie się skoro na klawiaturze w taką gre cisną prawie tylko dzieci nie mające pojęcia, że do swojego komputera na pierwszą komunie można podłączyć pada.


@down, bo grają też ludzie z padami...?
 
Jak ty to ogarniasz? Wszystko poustawiane na asystę czy jak? W starsze gierki piłkarskie grało się na klawiaturze ale wtedy jeszcze nie były tak rozbudowane i na dobrą sprawę do szczęścia potrzebowałeś 4 guzików. Teraz sobie tego nie wyobrażam.
 
Dawaj klawiatura przeciwko padowi i możesz grać 10 lat dzień po dniu, a i tak Ci spuszcze sromotny wpierdol. Odrazu dodam, żeby nie było, że pierdole, mieszkając we Wrocławiu grałem tak z totalnymi freakqmi i łatwo szlo, tak samo jak klawiatura przeciw padowi w fpsach
 
Byłem w Łodzi na turnieju w Fifę 15 i gość dostał się do finałów grając na klawie+myszka i cisnął innych. Ja ostatni raz na klawie grałem w fife 06
 
ja do fpsów wole pad :-)



gram na konsoli, ale miałem epizod na pc i grałem padem w battlefielda, siałem rozpierdol
 
Masakra, człowiek nie może zakupów zrobić, bo wszędzie Cohones :D Masz może jeszcze Shadow of Mordor czy Alien Isolation?
 
nie mam tylko to co wystawione na ps4 dojda jescze infamous ss pli tomb raider pl







edit : jak ci dojdzie gra dodaj na psn nick : paxx_pl pogramy w ufc :-)
 
PANY CO JA ZNALAZLEM W PIWNICY!!!



ile czasu zmarnowalo sie przed tym pudelkiem, ile klutni z bratem i ziomkami, ile razy ten pad jebnal o sciane!



gqy7hm905
 
Przeszedłem TLoU:Left Behind. Świetny dodatek i w sumie, trzymał mnie w napięci chyba bardziejż niż podstawka :) A teraz oddaje się całkowicie serii S.T.A.L.K.E.R
 
Właśnie pograłęm sobie trochę w Śródziemie: Cień Mordoru i muszę pogratulować optymalizacji. Gra śmiga mi (fakt, że na minimalnych) na moim laptopie lenovo idepad z580 (wersja z i5 i 4gb RAM) w stałych 30fps'ach (wiadomo, czasami są spadki) przy podstawowej rozdzielczości laptopa 1366x768. Nawet deszcz, ani większa ilość wrogów, ani nawet jedno i drugie na raz nie potrafią sprawić problemów dla mojej dwu i pół kilogramowej bestii :-). Poza optymalizacją nie jestem jeszcze gotów oceniać wiele innych aspektów tej gry, ponieważ spędziłem z nią trochę ponad 2 godziny, ale osobiście podoba mi się ścieżka dźwiękowa i widowiskowa walka niczym z filmów akcji. System Nemesis też wydaje mi się być całkiem ciekawy, jednak jeszcze nie zdążyłem się nim zbytnio pobawić. Minusami na pewno jest mała mapa i domyślam się, że równie krótka fabuła. To taka moja krótka opinia po 2 godzinach gry. Napewno jeszcze pogram jak znajdę czas.
 
Przeszedłem przed chwilą The Last of Us. Wbiło mnie totalnie w fotel. Ale z nieco innych powodów niż czyni to normalnie gra wideo. TLoU nie było jakieś wybitnie dobre gameplay'owo. Było bardzo dobre i nic poza tym. Fabuła również nie była zbyt odkrywcza, bo podobne rzeczy już mieliśmy serwowane wiele razy, a raz nawet DOKŁADNIE w takiej samej konwencji. Polecam książkę "Fungus" Harry'ego A. Knighta, która nie jest wysokich lotów (jest średnio-słaba), ale opisuje dokładnie taki sam świat w którym grzyby zaczęły się asymilować z ludźmi. Także to wszystko już było. Jednak to co zasługuje na uwagę to "prowadzenie fabuły", ta - jak już ustaliliśmy odkrywcza nie jest - ale na Boga! styl jej prowadzenia jest mistrzowski. Zupełnie jakby człowiek książkę czytał. Scenariusz napisany jest naprawdę świetnie i Neil Druckmann powinien dostać podwyżkę. Wszystko jest po prostu przemyślane. Wiadomo - jak w każdej grze - i tu znajdują się "fillery, żeby za szybko gry nie przejść, ale i tak wszystko wydaje się logicznie połączone. Tzw. gra drogi, w której bohaterowie spędzają życie poszukując celu. Ja to kupuję, bo lubię tego typu motywy.



SPOJLOWANIE:



Druga rzecz, która mnie urzekła do cna to proces degeneracyjny Joela. Jego osobowość, to jakim był człowiekiem na początku a jakim się stał pod koniec. Kolejny raz gra ta ukazuje aspekt zmiany bohatera w najlepszy możliwy sposób. Joel w trakcie podróży staje się - nie bójmy się użyć tego słowa - psychopatą. Lekkim bo lekkim, ale mimo wszystko psychopatą. Wiadomo, życie w tak niebezpiecznym świecie, gdzie o gwałt, morderstwo łatwo i gdzie pożywienia prawie nie ma - hamuje ludzką empatię i wzmacnia egoizm oraz pierwotne instynkty, to jest normalne. Jednak Joel się całkowicie pogrążył w ochronie małej Ellie, do tego stopnia, że stał się zupełnie innym człowiekiem niż gdy zaczynał przygodę. Ellie zaczęła przypominać mu córkę i dlatego nie chciał drugi raz stracić dziecka, którego pokochał. Stąd jego psychopatyczne zachowania w stylu kłamstw o Świetlikach czy zabiciu Marleny tylko dlatego, że istniała szansa, że Marlena będzie szukać Ellie. Zabił dwóch ludzi, dopytując ich gdzie jest Ellie, choć nie musiał tego robić. Zrobił to w naprawdę "zimnym" stylu. Ogólnie odniosłem wrażenie, że Joel wielokrotnie niepotrzebnie zabijał. Ellie na początku potrzebowała Joela, ale pod koniec to Joel bardziej potrzebował Ellie niż ona jego. Była wszystkim czym miał i stąd te kłamstwa końcowe byle tylko już zaznać spokoju z adoptowaną córką. Po raz kolejny Druckmann powinien zostać wynagrodzony za tak interesującą metamorfozę głównego bohatera, której możemy być świadkami wraz z upływem gry. Naprwadę tym elementem jestem zachwycony. W ostatniej scenie, w sali operacyjnej, po prostu zabiłem z zimną krwią Bogu ducha winnego chirurga oraz dwie pielęgniarki, bo po prostu wczułem się w psychikę Joela, która ogarnięta była chorą obsesją ochrony "córki".



Zresztą to jak bardzo Joel pod koniec gry całkowicie się zatracił we własnym egoizmie tłumaczy znaleziony dyktafon. Doktor mówi na taśmie, że są już bardzo blisko przełomu i że Ellie jest szczególna, i że w końcu z nią się uda szczepionka. Joel to ignoruje. Ignoruje możliwość znalezienia szczepionki dla całego świata w imię własnego szczęścia w drugą córeczką. Tu już nie liczy się lekarstwo (które może mogłoby powstać z tkanek Ellie - bo i kto wie?), tu liczy się już tylko więź, która ta dwójka wytworzyła między sobą.


Zawsze mi tego w grach brakowało: odcieni szarości. Wszystko było białe lub czarne, a tutaj mamy szarość czyli ani dobro ani zło - po prostu człowiek reagujący tak jak na sytuację apokalipsy przystało: bez sentymentów i skrupułów. Ja chcę oglądać w filmach czy grać w gry bohaterami, którzy nie są do końca dobrzy, ale i też nie do końca źli.


Po początkowym rozczarowaniu (bo średnio podeszło mi pierwsze kilka godzin gry) wreszcie złapałem haczyk i wciągnąłem się mocno w historię Ellie i Joela. Bardzo chciałbym, żeby powstała książka w uniwersum The Last of Us i żeby była nieco bardziej ambitna niż "Fungus" z lesbijskim seksem:). Daję grze solidną piątkę w skali szkolnej.

NIC mnie nie zaskoczyło, nie wbiło w fotel. Tym bardziej etap z zimą.To był najczęściej powielany schemat filmów o zombie jaki widziałem.


Miszon to znaczy co jest powielanym schematem? Odcięta od świata wioska w której w czasach apokalipsy dorośli mieszkańcy płodzą dzieci oraz porywają je z innych wiosek a później zabijają i jedzą? Bo ja tak zrozumiałem ten fragment. W pewnym momencie odnaleźliśmy listę z wagą nowonarodzonych dzieci, które miały dopiski z boku w stylu (dobra waga, to lubię!), później gdy wyszliśmy na zewnątrz było słychać krzyk kobiet "schowamy dzieci do piwnic!". Tak samo później napis na ścianie coś chyba było w stylu "Kiedy jesteśmy w potrzebie - Bóg nas ofiarowuje". W ogóle cała ta wioska osnuta była pedofilską, sekciarską tajemnicą i bardzo mi się to podobało. Więc nie mam pojęcia gdzie Ty widziałeś w filmach zombie tego typu schemat:). Etap w zimie wymiatał.
 
ja sie nie zagłębiam w jakieś procesy psychologiczne więc dla mnie ta gra nie jest wybitna jak to ludzie opisuja tylko zwyczajnie średnia/dobra, GTA V ją miażdzy wszystkim, dała dużo więcej rozrywki - mimo że to troche inny gatunek to te 2 gry stawały obok siebie w podsumowaniach na najlepszą gre, więc myśle że można porównywać.



szczerze nie rozumiem tych podnieceń, ta gra tak jak mówisz niczego nie odkrywa, to wszystko było i do tego jest w chuj liniowa co mnie drażni, wole jednak wolność jaką ofertuje mi GTA.
 
Zacznijmy od podstaw: JAK w ogóle można porównywać te dwie gry??? Przecież to dwa kompletnie różne gatunki, skierowane do KOMPLETNIE różnych graczy. To tak jakby porównywać nie wiem... hip-hop do metalu. Oba gatunki mają swoich fanów i rozmowa o jednym w kontekście drugiego jest bezcelowa. Twoje stwierdzenie miałoby jakiś sens gdybyś porównywał gry zbliżone gatunkowo. To, że w obu grach się strzela nie znaczy jednak, że są one pokrewne gatunkiem.



Jeśli porównujesz GTA do TLoU i wywyższasz ten pierwszy tytuł, to znaczy, że szukasz zupełnie innych doznań z tematyki gier i powinieneś unikać The Last of Us jak ognia. Ty szukasz rozgrywki i akcji lub po prostu dobrej zabawy z tytułem, który przciągnie do telewizora na długie tygodnie/miesiące. Ja natomiast szukam przygody, doznania oraz przeżycia, które zostanie ze mną już do końca życia. Prawda, że to odmienne priorytety? Dlatego DLA MNIE TLoU nie tylko miażdży GTA V, ale i robi to w przedbiegach na wszystkich polach (za wyjątkiem gameplay'u).



W grę Half-Life pierwszy raz zagrałem 14 lat temu. Gra ta wpłynęła na mnie znacząco i do dzisiaj znam na pamięć wszystko co tyczy się tego tytułu. Jest to nadal ważny element mego życia. Wątpię byś Ty po 14 latach pamiętał GTA V czy by gra ta wpłynęła na Twoje życie (bo i niby czym?). Dlatego też właśnie gry takie jak The Last of Us skierowane są dla graczy takich jak ja, a GTA V do graczy takich jak Ty. Pórwnywanie obu produkcji jest bezcelone, bo tytuły te zrzeszaną zupełnie inny typ graczy.



TLoU dało mi doznanie, którego właśnie szukam w grach wideo i tytuł ten z pewnością będzie mi latał w głowie przez najbliższe kilka a może i (jak w przypadku HL) kilkadziesiąt lat, stąd też ja zastanawiałem się nad rysem psychologicznym Joela, a Ciebie aspekt ten nawet nie zainteresował.
 
no widocznie można, skoro jest taki ranking jak NAJLEPSZA GRA ROKU i są one tam wrzucone i niesłusznie wygrywa TLoU :-)
 
Back
Top