Ja ze Skyrim miałem taki problem, że kupiłem go sobie w dniu premiery na PS3 (na kompa by mi wtedy nie poszło). Na początku nie skupiałem się zbytnio na wątku głównym i robiłem w chooy misji pobocznych. No, ale z czasem przeszedłem wątek główny, ale oczywiście nadal miałem sporo do roboty. Ogólnie finalnie mój Wilko-Ork miał 81 lvl (max, przynajmniej wtedy). Kowalstwo, zaklinanie na maksa oraz alchemia na wysokim poziomie sprawiały, że mogłem zrobić tak potężne eq, iż byłem niezniszczalny :-), dosłownie. Biegałem sobie w zwykłych ciuszkach, które były tak zakłete, że dawały mi tyle hp i tyle regeneracji hp, że kilka sekund po otrzymaniu obrażeń miałem znowu max hp. A to dawała tylko jedna część ubioru (jeżeli dobrze pamiętam). Była jeszcze regeneracja many, oddychanie po wodą i tak dalej, i tak dalej...
Ogólnie zrobiłem wszystkie questy na jakie się natknąłem. Ukończyłem wszystkie zadania dla różnych grup, takich jak Towarzysze (tak to się w polskiej wersji nazywa?), Gildia złodzieji, Gildia magów. Zakończyłem spór pomiędzy Gromowładnymi(?), a Cesarskim Imperium... Wszystkiego nie pamiętam, ale zrobiłem sporą większość możłiwych rzeczy w grze... I tu pojawił się problem, nie miałem już co robić w Skyrim, więc po prostu przestałem grać. Kiedy wyszły DLC do Skyrim postanowiłem sobie ponownie pograć, więc ściągnąłem sobie na PC ze wszystkimi dodatkami, ale jakoś nie potrafiłem już się wbić. Po prostu mi się przejadł, a strasznie bym chciał ukończyć dodatek Dawnguard. Rozpisałem się jak nigdy :-)