Nie słuchaj Evangelisty, Gothic 3 to świetna gra. I mówi to wielki fan serii, który przeszedł g2 szesc razy. Obecnie gra jest załatana i nie ma ŻADNYCH problemów z jej przejściem. Jedynie Arcanie sobie odpuść co by nie psuć sobie obrazu tej wspaniałej przygody.
Ah tak? Zacznijmy od kwesti fabuły. Fajnie, że czyny nasze są pernamentne i nie da się ich cofnąć, jednak to, że zrobiliśmy kilka złych decyzji uniemożliwiające skończenie gry przez niewiedzę, to już nie jest takie fajne. Gdy gra daje nam swobodę, jednocześnie nie dając wskazówek na poprawne przejście fabuły - co w tym przypadku jest konieczne (cRPG pełną gębą).
- Myrthana -
Zwykle tak gram w cRPG, że nie chadzam sobie całej planszy, tylko przeczesuję jeden teren i wtedy przechodzę do następnego. Do głowy mi nie przyszło, że w Gothicu III taka taktyka będzie uznawana za złą. Jak uwolniłem o jedno miasto za dużo z rąk orków, to gra nagle mi oznajmiła, że popełniłem błąd i inne miasta mnie już nie wpuszczą, bo orkowie mnie nienawidzą. Nie pozostaje mi więc nic innego jak tylko pójść do tych miast i wyrżnąć w pień wszystkich, tracąc przy okazji dziesiątki questów. W instrukcji wyraźnie jest napisane, iż
• gra podzielona jest na trzy krainy, które charakteryzują się nie tylko odmiennym klimatem, ale także różnorodnymi zamieszkującymi je istotami. Niektóre rejony są bezpieczne, a na terenie innych trzeba mieć się na baczności, a na jeszcze inne lepiej nie zapuszczać się bez zbrojnej eskorty • . Myślę sobie więc • ok, wylądowałem w Myrthanie, to tutaj porobię wszystkie questy, podpakuję postać i wtedy przejdę na inne rejony • . Jakież było moje zdziwienie, gdy pod koniec questowania w początkowym rejonie okazało się, że źle zrobiłem i zamiast siedzenia w klimacie umiarkowanym, powinienem był latać po CAŁEJ mapie, czyli po pustyni i tundrze! A nie tylko po Myrthanie. Nigdzie gra, w żadnym momencie nie uzmysłowiła mi, że mam biegać po wszystkich światach, zamiast ekspolatować jeden do cna. Efekt? Orkowie mnie nienawidzą (o czym nie wiedziałem dopóki nie wyzwoliłem o jednego miasta za dużo z ich rąk). W efekcie musiałem wyrżnąć całe Ben Sala. Tym sposobem przeszło mi koło nosa kilkanaście questów. Myślałem, że po incydencie z orkami gra wróci do normalności, ale nieeee, znowu okazało się, że zrobiłem parę KRYTYCZNYCH błędów, mimo że w instrukcji (Wziąłem do rąk gdy uświadomiłem sobie, że sknociłem w Myrthanie) mam wyraźnie napisane:
Mora Sul: "Jeśli nie masz pieniędzy (W moim przypadku paru pukntów reputacji u Gonzalesa), zawsze możesz zabić przywódce Mora Sul i zabrać potrzebny przedmiot"
Okej... Z racji tego, że parę questów w tym mieście jest z udziałem orków, które nawet nie chcą ze mną gadać, nie mogłem dostać się do Gonzalesa i zdobyć potrzebny, fabularny przedmiot. Nie z mojej więc winy (poniekąd) musiałem go zabić. Doprowadziło to oczywiście do tego, że całe miasto się rzuciło na moją osóbkę (po raz kolejny...) i musiałem znów wyrżnąć co do nogi każdego żyjącego obywatela. Ja nie wiem, czy ja gram w cRPG czy w jakiegoś slashera? Zabicie Gonzalesa i kolejnego miasta skutkowało tym, że nie wpuszczono mnie to Ishtar. Czyli musiałbym wyrżąnąć kolejne miasto by po prostu przejść dalej z fabułą, co odechciało mi się kompletnie. W tym momencie porzuciłem Gothica III, który nie ma nic wspólnego z poprzednimi częściami. Gra nauczyłą mnie:
- Mam być ostrożny w działaniach i być jak pani lekkich obyczajów, czyli działać na wszystkich frontach, a nie tylko u buntowników
- Mam chodzić po całej mapie, a nie tylko zawęzić koło zainteresowania do jednej krainy
- Mam zdradzać swój kodeks moralny gracza cRPG i wykonywać wszystko dla wszystkich by zdobywać punkty reputacji.
Wszystko nie tak, wszystko na opak. Gothic III nie umywa się do pierwszych części.