GameZone... czyli co sie kreci w czytnikach.

Firioth, to jest DOKŁADNIE to o czym napisałem. Call of Duty to cykl gry, który właśnie nastawił się już dawno temu na komercyjne trzepanie kasy oraz casual. To właśnie ta seria jest pomnikiem tego o czym pisałem, czyli dążenia do tego, by produkt sprzedał się każdym kosztem. Minimalne zmiany i *boom* nowa odsłona, a armia fanów i tak kupi. Dlaczego? Bo to znana marka, a i trudności są grywaniem przez piraty = sukces automatyczny. DLC to kolejny po Call of Duty problem gamingu. Dawniej za czasów Dreamcasta DLC kojarzyło się tylko z przyjemnymi i darmowymi dodatkami. Dziś niestety to tylko dojenie kasy z graczy. To jest właśnie ta negatywna strona branży, która poniekąd wyewoluowała z powodu piractwa. Wielkie firmy z ugruntowaną pozycją na rynku mogą w ten sposób rozdawać karty, bo ich produkty kierowane do nastolatków typu casual dają im niewyobrażalne pieniądze. Na przykład taki Capcom: niezapomniane odblokowywanie strojów w Street Fighter 4 za kasę. Stroje te oczywiście znajdywały się na płycie zamkniete kluczem. Nie mówiąc o dodatkowych trybach w Resident Evil 5. Tak, jest to wyzysk i brak szacunku do gracza.



Jednak tutaj dochodzimy do paradoksu, bo wspierać to studio będziesz musiał jeśli będziesz chciał grać przez neta. Czyli dajesz im narzędzie do naginania swojej pozycji w celach zarobkowych. Jednak sęk w tym, że takie firmy stać na odliczenie zysku straconego przez piractwo i one nie dość, że przeżyją, to jeszcze i tak zarobią na swojej grze. Pomyśl jednak teraz o wchodzących w rynek deweloperach, lub markach mniej znanych. Eksperymenty w stronę nie casual, nie "odgrzewane kotlety", to pewna śmierć, której można by było uniknąć. Dzisiaj gry wideo to ogromny biznes i ogromne pieniądze. Jeżeli nie robisz gry dla tłumu i nie pakujesz w nią miliony dolarów to nie istniejesz, bo nie dość, że cię nie dostrzegą, to na dodatek piractwo (czyli strata od 10 do 60 % udziałów w zyskach), pogrąży na dno.
 
Cudownie te 2 wpisy obok siebie wyglądają. :D
A nawiązując do tematu piracenia. To tak jak większość pewnie święty nie jestem, ale obecnie gry już kupuje tylko oryginalne. Muzykę w 90%, jak czegoś znaleźć nie mogę w sklepach to dopiero ściągam. Najgorzej jest z filmami i streamami tv. Ale to dlatego, że po prostu nie ma możliwości, legalnie i po ludzku, obejrzenia filmu w necie czy meczu np. Ja bym z chęcią zapłacił np. za możliwość obejrzenia konkretnego meczu albo serialu. Ale skoro wydawcy itp. nie chcą moich pieniędzy to niech spier...ją. Jakby usługi były dostosowane do 21 wieku to i piractwo by było mniejsze. No ale lepiej przecież odstawić fuszerkę jak z HBO GO np. i potem narzekać jacy to piraci źli są.
 
nowy Spider-Man mocno wzorowany na Batman Arkham City, taki sam system walki i ulegający zniszczeniu z czasem kostium. wszystko mniej płynne niż w produkcji Rocksteady ale i tak jest spora frajda z gry.



na GamesCon odbył się pierwszy pokaz The Walking Dead Video Game , niestety za zamkniętymi drzwami . gra ma być FPS'em podobnym do ZombieU.
 
Evangelista: I see ur point. Ale pojdzmy dalej - streamy UFC. Tez nie ogladasz? To taka sama kradzież jak każda inna - i robią ja wszyscy 'hardkorowi fani' mma. Ba, ogladanie dawnych walk PRIDE jest nawet kradzieża, skoro prawa do nich wykupiła ZUFFA. Zeby jednak nie być taką świnią jak mogę Ci się malować przed oczami - kupuje produkty autorów, których szanuje i w jakiś sposób mnie definiują. Tak więc na mojej półce muzycznej jest dużo oryginalnych płyt - paktofonika, kaliber 44, ten typ mes, pink floyd, red hot i wiele innych, tak samo z książkami na które wydałem małą fortune niż na gry, których mam na Xboxa z 5-6 moze [z oryginalow na kompa tylko baldurs gate saga i wiedzminy]. Niemniej podobnie jak Yagiel - nie zamierzam sobie odbierać prawa do przetestowania produktu. Jeśli uznam, że autor otarł się o geniusz i jest on warty wydania na niego złotówki to zrobie to.
 
Mi przykro bardzo, ale gry kupuje tylko wtedy kiedy stanieją do tych 20-30 zł. Jakieś ekstra klasyki i inne duperele, czy tam CD-Action. Na to sobie mogę od czasu do czasu pozwolić.


Ale kupowanie gier w dniu premiery, tym bardziej w dobie dzisiejszych szitów się dla mnie mija z celem, no chyba, że kogoś stać no to inna rozmowa
 
Kupiłem za 200 zł. 50 % obniżki, za grę która jest najlepszym RTSem nowej generacji i dzięki której zarabia się setki tysięcy (MvP zarobił 814 586 zł, NesTea 441 815 zł, a trzeci w kolejce MC 439 574 zł w roku 2011 grając StarCrafta), to chyba nieźle, prawda?
 
Gry Blizzarda niestety wolno tanieją, Diablo 2 ma kilkanaście lat, a kosztuje 59.90, podczas gdy już dawno powinien stać za maksymalnie 19.90.



Co do Sleeping Dogs też zamierzam kupić, ale jak trochę stanieje.
 
The Expendables 2 Videogame sieczka większa niż w Contrze :) można pograć jak się przyzwyczai do topornego sterowania.
 
Co do długiego posta Evangelisty. Zgadzam się co do słowa. Dziś wydawcy chcą żeby się tylko kasa zgadzała. Activision przewodzi tej bandzie pijawek zarówno z COD jak i z True Crime Hong Kong, które wykupił, jednak potem zorientowali się że ta gra nie ma potencjału marketingowego i ją porzucili. Dzięki Bogu Square Enix ją podłapał zmienił nazwę na Sleeping Dogs i dziś mamy porządnego Sandboxa.







PS: Napisałem na tym artykuł niedawno. Zapraszam do poczytania http://miodny.pl/luzniak_291_sleeping_dogs.html
 
@madafaka



Ta giera wygląda jak Dynamite Cop z Dreamcasta w nowszej odsłonie. Niby zalatuje szitem, a grać się chce. :P
 
Gry blizza nie tanieja, bo maja nadal bardzo dobra grywalnosc na battlenecie, wiec im sie to zupelnie nie oplaca.
 
Polak Artur "Nerchio" Bloch w final turnieju starcrafta II na Gamescome.



finał dzisiaj jego potencjalny rywal to Mvp - zdobywca ponad 300u tysięcy dolców w swojej karierze.
 
Spotkałem Nerchia rok temu na Gamescomie. Mam nawet kika jego fotek. Taki nieśmiały młodzieniec. Życzę mu oczywiście powodzenia. Nie wiedziałem nawet, że poradził sobie z viOLetem. Jego pojedynek z MC widziałem.
 
finał dzisiaj jego potencjalny rywal to Mvp - zdobywca ponad 300u tysięcy dolców w swojej karierze


Kurwa, bajka. Nie dość, ze grasz, to zarabiasz... Ach po co ja za młodu na dwór z kolegami wychodziłem, trzeba było grać do upadłego, dziś bym hajs kosił. :D
 
FrostBite -> Trzej najlepsi polscy gracze w 2011 roku zarobili kolejno: Nerchio 123 840 zł, MaNa 99 607 zł, Tarson 21 537 zł. W sumy te nie są wliczone profity ze stron sponsorskich, umów z firmami czy pensji teamowskich. Także rok temu Nerchio mógł zarobić z 300 000 zł nie robiąc nic tylko grając w grę komputerową.
 
Niby to tylko granie i zarabianie ale pomyślcie teraz ile wyrzeczeń musi mieć ten chłopak. To nie jest tak że odpalił Star Crafta i dostał się do finału. Gość na pewno musi trenować i trenować. Pomyślcie że gracie tyle w jednego multika non stop codziennie to po jakimś czasie bierze was obrzydzenie do tej gry. To tylko moje zdanie. Choć nie kwestionuje, że jest to lepszy sposób zarabiania niż stanie na kasie w biedronce. Przynajmniej robi to co lubi ;)
 
Kiedyś widziałem jakiś tekst o jednym z Koreańczyków na temat ich dziennej rutyny. Szło mniej więcej tak. 8 - pobudka, 9-13 - poranny trening 13-15 przerwa, 15-19 - wieczorny trening, od 19 czas wolny z zaznaczeniem, że ten koleś i tak czas wolny wykorzystuje na granie w Starcrafta albo oglądanie pojedynków innych rywali.
 
@vaicavalo - Co prawda, to prawda... Jak ogląda się jakieś turnieje Starcrafta, czy coś w tym stylu to nie może zabraknąć Koreańczyka, broń Boże !
 
Najlepsi gracze Starcrafta w Korei są tam tak popularni jak u nas piłkarze. A starcia czołowych graczy na specjalnych arenach ogląda czasami ponad 40 tys. kibicow :D nie ściemniam.
 
Ja pamiętam jak Krzystof Gonciarz był w Japonii na wakacjach. To nawet tam StarCraft ma osobny kanał w TV gdzie cały czas lecą mecze.
 
Back
Top