@halibut
Życie ludzi ma sens, gdy są razem. Są ludzie, którzy okrutnie się nawzajem ranią, ale są tacy, którzy dbają o siebie nawzajem. Ludzie są jak kawałki filmu, nic nie mają w sobie samych, nic, tylko kawałki światła i ciemności, są duchami bez siebie nawzajem.
Ładne i się z tym zgadzam.
Ale ja dziś bardziej pesymistycznie.
Przez Chaplina. Oglądałem jego Dyktatora z 40 roku. Film kończący się słynnym przemówieniem o wierze w ludzkość. Scena gdy Włóczęga zostaje wzięty za Hynkela
I przez 7 lat od tamtego czasu nie nakręcił żadnego filmu. Jednak gdy to zrobił - przeraziły mnie wnioski o ludzkości i moralności do jakich doszedł Chaplin przez ten czas, czas wojen i upadku godności człowieka. Filmem tym jest Monsieur Verdoux.
O co chodzi - główny bohater, grany przez Chaplina, to socjopatyczny morderca wdówek. Z zimną krwią je wykorzystuje , okrada i morduje by zarobić na siebie i rodzinę. Ludzi traktuje instrumentalnie, nie ma żadnych odruchów wyrzutów sumienia(swoją drogą, nawet dziś film o takim człowieku jako głównym bohaterze byłby kontrowersyjny).
I film ten, podobnie jak "Dyktator" kończy się także przemową Chaplina.
Jednak wydźwięk jest zaprzeczeniem przemowy z pierwszej części. Tutaj, złapany morderca, tłumaczy dlaczego nie ma wyrzutów sumienia w zabijaniu dla własnej korzyści. Powołuje się na system kapitalistyczny, niewolnictwo ludzi, mordowanie w imieniu prawa, okradanie i gnębienie(przypomnę, ze film powstał zaraz po II WŚ).
I czemu o tym piszę w temacie filozofii? Otóż chodzi o to...czy mamy moralne prawo krytykować zachowanie mordercy, złodzieja - tylko dlatego, że zabija, kradnie dla siebie i swojej rodziny osobiście? Czyż my nie jesteśmy sami mordercami i złodziejami - gdyż państwo w imieniu prawa zabija, prowadzi wojny, grabi?
Dlaczego popierać możemy np wojne w Syrii, czy Iraku o ropę(bo przecież wszyscy którzy krytykowali Polske za wojne w Iraku zamilkliby gdybyśmy mieli z tego korzyści - tanią rope i bogactwo.).
Ba, nawet w czasie pokoju zarabiamy na śmieci - mieliśmy fabryki broni którą sprzedawaliśmy na bliski wschód. Państwo z tych pieniędzy wydawało kase w wydatkach publicznych, każdy na tym korzystał, nie tylko pracownicy tych fabryk broni.
Wszyscy korzystamy na zniewalaniu ludzi i upadlaniu w postaci tanich produktów z Chin/
I teraz- czy jesteśmy lepsi od mordercy czy złodzieja który wymorduje kogoś dla kasy dla swojej rodziny? Czyż po prostu nie jest tak, że on sam lub jego rodzina to takie małe państwo dla niego, ojczyzna, i robi po prostu to samo co całe państwa, społęczeństwa, tylko nie na masową skalę? Wreszccie - czy jego moralna krytyka to wynik tego iż on zabije kilka osób - a państwo w imieniu prawa potrafi wymordować tysiące? Czy to nie absurd , że zbrodnią jest zamordowanie człowieka na ulicy, a nie jest rozwalenie wioski pełnej kobiet i dzieci w Iraku?
Wreszczcie- czy tych czynów popełnianych przez jednostkę nie krytykujemy również z egoizmu: bo dzieje się to w naszym środowsiku i nam zagraża? Ale popieramy gdy dzieje się daleko od nas: w Chinach, Iraku. Bo mamy z tego korzyść. A tutaj mamy stratę - korzyść ma jednostka.