I czemu o tym piszę w temacie filozofii? Otóż chodzi o to...czy mamy moralne prawo krytykować zachowanie mordercy, złodzieja - tylko dlatego, że zabija, kradnie dla siebie i swojej rodziny osobiście? Czyż my nie jesteśmy sami mordercami i złodziejami - gdyż państwo w imieniu prawa zabija, prowadzi wojny, grabi?
Dlaczego popierać możemy np wojne w Syrii, czy Iraku o ropę(bo przecież wszyscy którzy krytykowali Polske za wojne w Iraku zamilkliby gdybyśmy mieli z tego korzyści - tanią rope i bogactwo.).
Ba, nawet w czasie pokoju zarabiamy na śmieci - mieliśmy fabryki broni którą sprzedawaliśmy na bliski wschód. Państwo z tych pieniędzy wydawało kase w wydatkach publicznych, każdy na tym korzystał, nie tylko pracownicy tych fabryk broni.
Wszyscy korzystamy na zniewalaniu ludzi i upadlaniu w postaci tanich produktów z Chin/
I teraz- czy jesteśmy lepsi od mordercy czy złodzieja który wymorduje kogoś dla kasy dla swojej rodziny? Czyż po prostu nie jest tak, że on sam lub jego rodzina to takie małe państwo dla niego, ojczyzna, i robi po prostu to samo co całe państwa, społęczeństwa, tylko nie na masową skalę? Wreszccie - czy jego moralna krytyka to wynik tego iż on zabije kilka osób - a państwo w imieniu prawa potrafi wymordować tysiące? Czy to nie absurd , że zbrodnią jest zamordowanie człowieka na ulicy, a nie jest rozwalenie wioski pełnej kobiet i dzieci w Iraku?
Wreszczcie- czy tych czynów popełnianych przez jednostkę nie krytykujemy również z egoizmu: bo dzieje się to w naszym środowsiku i nam zagraża? Ale popieramy gdy dzieje się daleko od nas: w Chinach, Iraku. Bo mamy z tego korzyść. A tutaj mamy stratę - korzyść ma jednostka.