Filmy - co obejrzeć a co omijać szerokim łukiem.



Sporo się zgadza, jeśli chodzi o te nowe filmy marvela

od tej małpy się zaczęło ;)

1661434155716.png
 
Wczoraj obejrzany Doktor Strange Multiwersum, kasztan jak ch*j jedynka to była złoto przy tym czymś
 

Przeciętny ale do obiadku się nadaje. Nawiązanie do starych dobrych filmów akcji ze Stalone, Arrnim, itd., trochę nieudane ale nostalgię wzbudza... Sly - 74 lata, niestety nie może ruszać się jak kiedyś ale niewielu w jego wieku ma taką formę i w sumie jest na co popatrzeć:
 
I jeb... kolejne uniwersum po wiedzminie, ghostbusters, marvelu, starwars, 007 itp. do popsucia:


Czemu? To coś dobrze wygląda jako cenobita.
Może nie być źle.

No i...potworek gra potwora.
 
Czemu? To coś dobrze wygląda jako cenobita.
Może nie być źle.

No i...potworek gra potwora.
Skoro głównym tematem nowego filmu zamiast przedstawienia fabuły jest informacja, że głównego złego zagra kobieta, to raczej nie napawa to optymizmem.
 
  • Bones
Reactions: osk
Lubię filmy oparte na faktach i wczoraj trafiłem na film Kesari. Film z Indii reklamowany przez mojego kolegę Hindusa, który wie, ze lubię filmy historyczno- wojskowe.
Film opowiada o dosyć sławnej bitwie z 1897 roku pod Saragarhi (ówczesna granica kolonialnych Indii i Afganistanu a w tej chwili Afganistanu i Pakistanu) pomiędzy 21 żołnierzami Indii(Brytyjskiej Kolonialnej Armii Indii) gdzie wszyscy 21 byli Sikh (ci w turbanach Indyjskich ) i 10 tysięcy wojowników różnych plemion Afgańskich.
Sama ta historia sama w sobie działa na wyobraźnie i jest niesamowita i ciagle nie mam pojęcia jak to można było aż tak spierdolic na filmie.
Film ponad dwie godziny, w języku hinduskim z napisami, ale to nie jest najgorsze. Oczywiście musieli tam wcisnąć jeden taniec ze śpiewami, ale to też nie było najgorsze. Z jednej strony chce powiedzieć, że to niesamowite badziewie i omijać jak najdalej , z drugiej jednak jeśli weźmiemy ten film na wesoło, przy piwku w luźnym towarzystwie to można mieć ubaw po pachy.
 
Lubię filmy oparte na faktach i wczoraj trafiłem na film Kesari. Film z Indii reklamowany przez mojego kolegę Hindusa, który wie, ze lubię filmy historyczno- wojskowe.
Film opowiada o dosyć sławnej bitwie z 1897 roku pod Saragarhi (ówczesna granica kolonialnych Indii i Afganistanu a w tej chwili Afganistanu i Pakistanu) pomiędzy 21 żołnierzami Indii(Brytyjskiej Kolonialnej Armii Indii) gdzie wszyscy 21 byli Sikh (ci w turbanach Indyjskich ) i 10 tysięcy wojowników różnych plemion Afgańskich.
Sama ta historia sama w sobie działa na wyobraźnie i jest niesamowita i ciagle nie mam pojęcia jak to można było aż tak spierdolic na filmie.
Film ponad dwie godziny, w języku hinduskim z napisami, ale to nie jest najgorsze. Oczywiście musieli tam wcisnąć jeden taniec ze śpiewami, ale to też nie było najgorsze. Z jednej strony chce powiedzieć, że to niesamowite badziewie i omijać jak najdalej , z drugiej jednak jeśli weźmiemy ten film na wesoło, przy piwku w luźnym towarzystwie to można mieć ubaw po pachy.
a to oglądałeś?

 

Dodaj do tego fakt, że chyba pranie mózgów działa. Jak to miało ostatnio miejsce chociażby przy ww. She-Hulk. Hipokryzja dopada tych ludzi szybciej niż to możliwe, a mimo przedstawienia dowodów czarno na białym i tak nie da się przemówić im do rozumu. Nadal będą mówić, że to nie prawdziwa historia dlatego cechy szczególne postaci nie mają znaczenia. Jednakże w przypadku odwróconej zmiany, no....tu już zobaczą problem i jak zwykle faszystów, nazistów i rasistów. Jednym z argumentów jest oczywiście brak reprezentatywności. Jak zwykle istnieje tylko ich racja i wartość aktora (sposób gry i talent) ma przełożenie, ale jedynie w przypadku zatwierdzonych przez nich przypadków tj. zwiększenia różnorodności. W niektórych przypadkach wszystko mi jedno kto zagra jaką postać, ale dochodzimy do naprawdę przesadzonych czasów i tylko głupiec nie zauważyłby co się dzieje. Jeśli ktoś jest dobrym aktorem to nikt nie będzie miał przeciwko jeśli zagra, jednakże ostatnio wartość artystyczna idzie na dno a liczą się tylko aspekty wizualne i poprawność. O ile w świecie fantasty bez opisanych postaci (ekhm.... Wiedźmin, Władca Pierścieni) nikt niemiałby nic przeciwko to już w przypadku wciskania różnorodności na siłę do dzieł, zawierających opisy postaci jest to absurdalne.

 
Dodaj do tego fakt, że chyba pranie mózgów działa. Jak to miało ostatnio miejsce chociażby przy ww. She-Hulk. Hipokryzja dopada tych ludzi szybciej niż to możliwe, a mimo przedstawienia dowodów czarno na białym i tak nie da się przemówić im do rozumu. Nadal będą mówić, że to nie prawdziwa historia dlatego cechy szczególne postaci nie mają znaczenia. Jednakże w przypadku odwróconej zmiany, no....tu już zobaczą problem i jak zwykle faszystów, nazistów i rasistów. Jednym z argumentów jest oczywiście brak reprezentatywności. Jak zwykle istnieje tylko ich racja i wartość aktora (sposób gry i talent) ma przełożenie, ale jedynie w przypadku zatwierdzonych przez nich przypadków tj. zwiększenia różnorodności. W niektórych przypadkach wszystko mi jedno kto zagra jaką postać, ale dochodzimy do naprawdę przesadzonych czasów i tylko głupiec nie zauważyłby co się dzieje. Jeśli ktoś jest dobrym aktorem to nikt nie będzie miał przeciwko jeśli zagra, jednakże ostatnio wartość artystyczna idzie na dno a liczą się tylko aspekty wizualne i poprawność. O ile w świecie fantasty bez opisanych postaci (ekhm.... Wiedźmin, Władca Pierścieni) nikt niemiałby nic przeciwko to już w przypadku wciskania różnorodności na siłę do dzieł, zawierających opisy postaci jest to absurdalne.


Akurat w przypadku Małej Syrenki mnie to nie boli. Nie ma właściwie czegoś takiego jak jakiś kanon literacki tej historii, tylko inspiracja.
Tak samo jak mnie nie boli to, że nowe Star Treki zmieniają historię uniwersum, Boysi też uniwersum komiksu itd.
 
Back
Top