Filmy - co obejrzeć a co omijać szerokim łukiem.

Zapewne wiele razy się tutaj ten film pojawiał, ale polecam CZARNA ŚMIERĆ z Sean'em Bean'em. Mroczny, średniowieczny klimat i trzymający w napięciu.
 
Jak możecie tak porównywać filmy z książkami Panowie :P Jedno przedstawiane jak na tacy, a drugie bazujące na naszej zdolności do wyobrażania sobie historii. Zwłaszcza, że któraś z opcji zawsze jest pierwsza,, więc pierwszą ogląda/czyta się na świeżo, nie znając historii. Odbiór musi być inny dla mózgu :) Ważne by i książka wciągała i film :D Tak sobie przypomnę choćby Robinsona. Inne emocje były czytając, a inne oglądając zobrazowaną historię, ale obie były dla mnie wówczas ciekawe. Wybór jednak co było "lepsze" jest dla mnie nonsensem :)

Tak samo te ocenianie, gdy tak wiele zależy od nastawienia przed(jak w walce;]) i w ogóle nastroju w jakim coś oglądamy. Na ile możemy się wdrożyć i nic nam nie odwraca uwagi. Dawać jakieś dobre tytuły lepiej :)

PS: Oczywiście wszystko można zjebać i gdy książka jest dobra, a film chujowy to sprawa jasna "co lepsze" :D Ale łatwiej spieprzyć film po dobrej książce niż obejrzeć dobry film, który miał książkę jako bazę...
 
Pewnie jest to kwestia gustu, ale (nie doczytałem listy do.końca, bo mi się nie chciało):
- Lot nad kukułczym gniazdem - książka oczywiście lepsza!
- Blade Runner to wariacja na temat opowiadania, a nie ekranizacja Dicka
- LOTR, błagam! Ekranizacja zajebista, ale nie lepsza.
- Ojciec chrzestny -bez jaj.
- Lśnienie - można by się długo i rzeczowo kłucić
- Milczenie owiec, film dobry, ale książka Harrisa niszczy system!
- 50 twarzy Graya - można się ewentualnie pokłucić, co bardziej chujowe.
Nie wszystko.czytałem, więc nie odniosę się do wszystkich propozycji.
 
Jeżeli możemy dorzucić do tego seriale, to śmiem twierdzić że Gra o Tron jest ciekawsza na ekranie niż na papierze. Książki są dobre, ale ciężko się wczuć w nie i są dosyć "męczące" momentami. Serial jest zdecydowanie bardziej wciągający, łatwiej się zaangażować w życie bohaterów z ekranu. Chociaż już po drugiej książce fabuła zaczyna się trochę różnić od tej w serialu, a finalnie akcja w serialu wyprzedza to co dzieje się w książce.
 
no dla mnie zawsze ksiazki beda lepsze niz filmy, poniewaz, czytajac ksiazke wyobrazasz sobie to wszystko, wyobrazasz jak bohaterowie wygladaja i masz okazje dluzej to przezywac, zyc w tym swiecie, a film, no coz, jak film 2h zleci ciezko sie wczuc w klimat, filmy na podstawach ksiazek sa dobre przewaznie dla tych co nie czytali tych ksiazek, ci co czytali, przewaznie czuja sie rozczarowani z paroma wyjatkami.
 
Bez jaj, to jedna z nielicznych sytuacji gdy film zdecydowanie jest lepszy od ksiazki.
Dla mnie nie ma podejścia. Filmy mi się dłużyły, wręcz mnie nudzą, natomiast książki wchłaniałem jedna po drugiej.
To samo z hobbitem, choć tutaj sytuacja jest inna, bo z jednej, niezbyt długiej książki zrobili 3 filmy.
 
Dla mnie nie ma podejścia. Filmy mi się dłużyły, wręcz mnie nudzą, natomiast książki wchłaniałem jedna po drugiej.
To samo z hobbitem, choć tutaj sytuacja jest inna, bo z jednej, niezbyt długiej książki zrobili 3 filmy.
Hobbit zdecydowanie ksiazka. Ale LOTR to byly jedyne ksiazki ktore chcialem porzucic w trakcie czytania. Nigdy sie tak nei wynudzilem. Film nawet ostatnio jak lecial w tv to obejrzalem po raz kolejny.
 
Last edited:
Hobbit zdecydowanie ksiazka. Ale LOTR to byly jedyne ksiazki ktore chcialem porzucic w trakcie czytania. Nigdy sie tak nei wynudzilem. Film nawet ostatnio jak lecial w tv to obejrzalem po raz kolejny.
wiesz jak miales zajawke na silmarillion i cale srodziemie, jego legende, to filmy tego nie oddaja i tyle. Chociaz to nie jest latwo pioro, o wiele szybciej czytalo mi sie sage o wiedzminie, ale film tak nie wciaga jak ksiazki jesli chodzi o srodziemie, o hobbicie szkoda mowic, bo ksiazke 200 stron zrobili na 3 czesci, nawet nie ogladalem. Ale cala saga silmarillion hobbit i wladca pierscieni to cos czego nie mozna pokazac w filmie po prostu.
 
Jak możecie tak porównywać filmy z książkami Panowie :P Jedno przedstawiane jak na tacy, a drugie bazujące na naszej zdolności do wyobrażania sobie historii. Zwłaszcza, że któraś z opcji zawsze jest pierwsza,, więc pierwszą ogląda/czyta się na świeżo, nie znając historii. Odbiór musi być inny dla mózgu :) Ważne by i książka wciągała i film :D Tak sobie przypomnę choćby Robinsona. Inne emocje były czytając, a inne oglądając zobrazowaną historię, ale obie były dla mnie wówczas ciekawe. Wybór jednak co było "lepsze" jest dla mnie nonsensem :)

Tak samo te ocenianie, gdy tak wiele zależy od nastawienia przed(jak w walce;]) i w ogóle nastroju w jakim coś oglądamy. Na ile możemy się wdrożyć i nic nam nie odwraca uwagi. Dawać jakieś dobre tytuły lepiej :)

PS: Oczywiście wszystko można zjebać i gdy książka jest dobra, a film chujowy to sprawa jasna "co lepsze" :D Ale łatwiej spieprzyć film po dobrej książce niż obejrzeć dobry film, który miał książkę jako bazę...
:wow:
 
Panowie krótka piłka polećcie jakiś film z gatunkow sci-fi/komedia/thriller/kryminał, który urwie mi jaja razem z dupą. Najlepiej coś z ostatnich lat.
 
Back
Top