Filmy - co obejrzeć a co omijać szerokim łukiem.

Tak przeglądam internety, recenzje i komentarze pod Wołyniem. I nikt z tego filmu nie wysuwa żadnych wniosków, każdy popełnia to, co krytykuje ten film: spirale nie wybaczania, ciągnięcia nienawiści dalej :

- Jedne ręcęzje podkreślają zło Polaków wobec Ukraińców, niejako usprawiediwiając eskalacje nienawiści i niewytłumaczonych mordów "Ci ludzie byli sfrustrowani, pojawili się źli nacjonaliści z UPA i wykorzystali biednych chłopów Ukraińskich. To nie winni sa ludzie ale nacjonalizmy.
- Inne recenzje "Ten film odnosi się do naszych czasów , czasów gdy prawica jątrzy przeciwko innym, odmiennym, gdy ksiądz w ambonie, tak jak pop w filmie, nawołuje do nienawiści wobec obcych! Ten film o mordach Ukrainców na Polakach tak naprawdę krtytykuje polski, współczesny, pisowsko onrowski nacjonalizm"
- "Nawet Rosjanie pochwalili Katyń, wstrętni Ukraincy ciagle sie wypieraja, skurwysynów bym zapierdlolił za to co nam zrobili"


Itd, itp. Każdy , w zalezności od opcji, wykorzystuje ten film pod swoje poglądy. Rzyg.
 
Czytam sobie, że Marvel kombinuje coś z Blade'm i mam mieszane uczucia. Z jednej strony uwielbiam Blade'a, z drugiej - Snipes'a już nie będzie i nie ma szans, żeby film choć zbliżył się do zajebistości pierwszych dwóch części, o jednej z najlepszych komiksowych scen nie wspominając.

 
Czytam sobie, że Marvel kombinuje coś z Blade'm i mam mieszane uczucia. Z jednej strony uwielbiam Blade'a, z drugiej - Snipes'a już nie będzie i nie ma szans, żeby film choć zbliżył się do zajebistości pierwszych dwóch części, o jednej z najlepszych komiksowych scen nie wspominając.


Po drodze był chujowy serial i chujowe anime. Robię sabie maraton Akademii Policyjnej i stwierdzam, że lata 80. to był najlepszy okres dla amerykańskich komedii.
 
Tak przeglądam internety, recenzje i komentarze pod Wołyniem. I nikt z tego filmu nie wysuwa żadnych wniosków, każdy popełnia to, co krytykuje ten film: spirale nie wybaczania, ciągnięcia nienawiści dalej :

- Jedne ręcęzje podkreślają zło Polaków wobec Ukraińców, niejako usprawiediwiając eskalacje nienawiści i niewytłumaczonych mordów "Ci ludzie byli sfrustrowani, pojawili się źli nacjonaliści z UPA i wykorzystali biednych chłopów Ukraińskich. To nie winni sa ludzie ale nacjonalizmy.
- Inne recenzje "Ten film odnosi się do naszych czasów , czasów gdy prawica jątrzy przeciwko innym, odmiennym, gdy ksiądz w ambonie, tak jak pop w filmie, nawołuje do nienawiści wobec obcych! Ten film o mordach Ukrainców na Polakach tak naprawdę krtytykuje polski, współczesny, pisowsko onrowski nacjonalizm"
- "Nawet Rosjanie pochwalili Katyń, wstrętni Ukraincy ciagle sie wypieraja, skurwysynów bym zapierdlolił za to co nam zrobili"


Itd, itp. Każdy , w zależności od opcji, wykorzystuje ten film pod swoje poglądy. Rzyg.
Te komentarze to jest papierek lakmusowy dla prawdziwości tego filmu. "Moja racja jest mojsza, niż Twojsza a jak Ci się nie podoba to znaczy, że jesteś z grupy x, którą należy wytepić". Nic się nie zmieniło.
 
Po przemyśleniu, stwierdziłem, że w tym filmie są rzeczy, do których można się przyczepić, jednak tyko biorąc pod uwagę sztywne zasady języka filmu, jednak można tym "błędomo" coś zarzucić tylko jeśli miałyby negatywny wpływ na odbiór. A wręcz przeciwnie, spełniają pozytywną rolę.

A więc:
Największy grzech "Wołynia" to fragmentaryczność , porozrzucane w pierwszej połowie krótkie sytuacje, mające upchać jak najwięcej kontekstu tamtych czasów. To wątek ukrywania Żydów i Polaków którym grozi za to śmierć. Mamy tutaj skomplikowaną, i żywą współczesnie sprawę, zamkniętą w kilku scenach.
Jednak scena ma ogromne znaczenie na późniejszy kontekst reszty filmu i głównego tematu: wszak nie ocalałby prawie żaden Polak w tej rzezi gdyby nie Ukraińcy którzy im pomogli. A którym groziła śmierć z rąk UPA za ukrywanie Polaków.
Podobne "błędy" w postaci takich szybkich scenek, mających upchać gigantyczne sprawy skomplikowanej historii, pojawiają się cały czas przez pierwsza połowę filmu(stosunek Ukraincow do Armii Czerwonej, później Niemiec, dezercje z armii Polsiej Ukrainskich żołnierzy, skomplikowane losy polskiego podziemia na wschodzie, działania NKWD, itp, itd. Fakt, to jest coś nieprzyjemnego w większości filmów. Jednak tutaj w każdą z tych scen jest wplątany indywidualny bohater, bohater filmu, który jest tego świadkiem i na niego każdy z tych incydentów wpływa. To powoduje, że zamiast nas wyobcować z widzianych spraw, patrzymy z jeszcze większym zacikawieniem, gdyż dotyczą bohaterów z którymi już się utożsamiamy.

Drugi grzech to bierność głównej bohaterki. Najpierw wobec miłości, która jest jej odebrana przez rodziców, następnie w losach wojennych. Jednak tutaj nie mogło być inaczej: w innym przypadku uznałbym, że bohater jest bierny z tego powodu, iz reżyser chciał tylko wykorzystać go jako świadka pokazywanych wydarzeń. Coś jak bohater grany przez Olbrychskiego w "Popiołach". Ot, po prostu był w każdym ważnym wydarzeniu, nie mając swoim działaniem na te zdarzenia wpływu.
Lecz w przypadku "Wołynia" inny bohater mógłby zburzyć obraz filmu. A miał być to dość zimny, chociaż emocjlonalny, obraz ukazania bezsensownej, krwawej nienawiści. Więc sztucznie wyglądałaby bohaterska która bawi się w ryzykowne, heroiczne czyny....zamiast po prostu płynąć z prądem, i szukać okazji by po prostu....zjeść i przeżyć. Owszem, jest wykorzystana po to by być świadkiem wydarzeń(co także reżyser pokazuje w ostatniej scenie filmu), lecz okolicznosci powodują, że staje się i tak bohaterem żywym, a jego działanie jest całkowicie naturalne w okolicznościach.
 
Po przemyśleniu, stwierdziłem, że w tym filmie są rzeczy, do których można się przyczepić, jednak tyko biorąc pod uwagę sztywne zasady języka filmu, jednak można tym "błędomo" coś zarzucić tylko jeśli miałyby negatywny wpływ na odbiór. A wręcz przeciwnie, spełniają pozytywną rolę.

A więc:
Największy grzech "Wołynia" to fragmentaryczność , porozrzucane w pierwszej połowie krótkie sytuacje, mające upchać jak najwięcej kontekstu tamtych czasów. To wątek ukrywania Żydów i Polaków którym grozi za to śmierć. Mamy tutaj skomplikowaną, i żywą współczesnie sprawę, zamkniętą w kilku scenach.
Jednak scena ma ogromne znaczenie na późniejszy kontekst reszty filmu i głównego tematu: wszak nie ocalałby prawie żaden Polak w tej rzezi gdyby nie Ukraińcy którzy im pomogli. A którym groziła śmierć z rąk UPA za ukrywanie Polaków.
Podobne "błędy" w postaci takich szybkich scenek, mających upchać gigantyczne sprawy skomplikowanej historii, pojawiają się cały czas przez pierwsza połowę filmu(stosunek Ukraincow do Armii Czerwonej, później Niemiec, dezercje z armii Polsiej Ukrainskich żołnierzy, skomplikowane losy polskiego podziemia na wschodzie, działania NKWD, itp, itd. Fakt, to jest coś nie przyjemnego w większości filmów. Jednak tutaj w każdą z tych scen jest wplątany indywidualny bohater, bohater filmu, który jest tego świadkiem i na niego każdy z tych incydentów wpływa. To powoduje, że zamiast nas wyobcować z widzianych spraw, patrzymy z jeszcze większym zacikawieniem, gdyż dotyczą bohaterów z którymi już się utożsamiamy.

Drugi grzech to bierność głównej bohaterki. Najpierw wobec miłości, która jest jej odebrana przez rodziców, następnie w losach wojennych. Jednak tutaj nie mogło być inaczej: w innym przypadku uznałbym, że bohater jest bierny z tego powodu, iz reżyser chciał tylko wykorzystać go jako świadka pokazywanych wydarzeń. Coś jak bohater grany przez Olbrychskiego w "Popiołach". Ot, po prostu był w każdym ważnym wydarzeniu, nie mając swoim działaniem na te zdarzenia wpływu.
Lecz w przypadku "Wołynia" inny bohater mógłby zburzyć obraz filmu. A miał być to dość zimny, chociaż emocjlonalny, obraz ukazania bezsensownej, krwawej nienawiści. Więc sztucznie wyglądałaby bohaterska która bawi się w ryzykowne, heroiczne czyny....zamiast po prostu płynąć z prądem, i szukać okazji by po prostu....zjeść i przeżyć. Owszem, jest wykorzystana po to by być świadkiem wydarzeń(co także reżyser pokazuje w ostatniej scenie filmu), lecz okolicznosci powodują, że staje się i tak bohaterem żywym, a jego działanie jest całkowicie naturalne w okolicznościach.

Nie zgadzam się, uwazam, że jakby każdy temat rozwinąc to film stałby się filmem rozwleczonym, nie na temat. Po drugie, głowna bohaterka bynajmniej nie jest pasywna.
Czasem jest bohaterką (ratowanie Żydów, partyzanta z AK), a czasem dba tylko o siebie (wmanewrowanie męża w wychowanie nieswojego dziecka, nie przejmowanie się jego losem kiedy zostaje zamknięty w wagonie, oddawanie się Ukraincowi z nazistowskiej milicji, generalnie szukanie sobie protekcji, ale u jakiegoś "przystojniaczka", a w końcu zobojetnienie na los nawet swojego dziecka).
 
Last edited:
Nie zgadzam się, uwazam, że jakby każdy temat rozwinąc to film stałby się filmem rozwleczonym, nie na temat. Po drugie, głowna bohaterka bynajmniej nie jest pasywna.
Czasem jest bohaterką (ratowanie Żydów, partyzanta z AK), a czasem dba tylko o siebie (wmanewrowanie męża w wychowanie nieswojego dziecka, nie przejmowanie się jego losem kiedy zostaje zamknięty w wagonie, oddawanie się Ukraincowi z nazistowskiej milicji, generalnie szukanie sobie protekcji, ale u jakiegoś "przystojniaczka", a w końcu zobojetnienie na los nawet swojego dziecka).


O tym mówie - ta fragmentaryczność upchania jak najwiekszej ilości skomplikowanych problemów w historii II WS na ziemiach polskich, dobrze wyszła w takiej postaci. Po prostu normalnie w kinie albo sie te watki pociagnie i rozwlecze, albo nie powinno sie stosować ich wcale, niż tylko po łebkach, bo słabo wyjdzie. Tu wyszło dobrze.


Z oceną bohaterki się z gadzam, jednak do pewnego momentu. Wpływ na losy innych ma do połowy dzieła. Później jest przedewszystkim pasywna, a jej walka o przetrwanie jest własnie pasywnością. Aktywny bohater robi rzeczy które oddziaływują na innych. Jak ratowanie Żydów i zrobienie dziecka z innym. Bo reszta - ślub, losy męża...nie zależało to od niej. Ona właśnie swoją pasywnoscia zgodzila sie na slub, którego nie chciala, ale chcieli od niej tego inni. Podporządkowała się.
[spoiler/]
 
Dobra, zaraz ruszam na Wolyn. Zobaczymy czy lepsze od przeswietnej wedlug mnie Rozy.
 
@halibut Dawaj link do Wołynia! Nie wytrzymię do listopada...

Już usuneli, takich rzeczy ten kto to wrzuca nie trzyma długo. Ot, byle obejrzeli współproducenci itp przed premiera.
I oczywiście pod hasłem :)

A czemu masz czekać do listopada skoro od wczoraj jest w kinach?
 
A czemu masz czekać do listopada skoro od wczoraj jest w kinach?
Mieszkam za granicą i nie mam możliwości, ale skoro taki to sztos to pewnie do początku listopada będą gdzieś jeszcze grali (wpadam wtedy na parę dni do kraju).
 
Wajda przereklamowany


Hmm, ciężko mi uznać tak wspaniałe, niepowtarzalne i doskonałe w każdym calu(w tym i swoim kontekstem historycznym) dzieła za przereklamowane. Wręcz przeciwnie. Dla mnie nawet jego "Kanał", "Popiół i Diament" czy też jedyny polski film jaki oceniłem 10/10 czyli "Ziemia Obiecana" to dzieła zbyt mało doceniane, co dopiero mówić o przereklamowaniu :)

A do takich "Niewinnych Czarodziejów" mam mocno osobisty stosunek. Heh, chyba flaszka i dzis obejrze
 
Hmm, ciężko mi uznać tak wspaniałe, niepowtarzalne i doskonałe w każdym calu(w tym i swoim kontekstem historycznym) dzieła za przereklamowane. Wręcz przeciwnie. Dla mnie nawet jego "Kanał", "Popiół i Diament" czy też jedyny polski film jaki oceniłem 10/10 czyli "Ziemia Obiecana" to dzieła zbyt mało doceniane, co dopiero mówić o przereklamowaniu :)
Teraz jego teczka wypłynie
 
Hmm, ciężko mi uznać tak wspaniałe, niepowtarzalne i doskonałe w każdym calu(w tym i swoim kontekstem historycznym) dzieła za przereklamowane. Wręcz przeciwnie. Dla mnie nawet jego "Kanał", "Popiół i Diament" czy też jedyny polski film jaki oceniłem 10/10 czyli "Ziemia Obiecana" to dzieła zbyt mało doceniane, co dopiero mówić o przereklamowaniu :)

A do takich "Niewinnych Czarodziejów" mam mocno osobisty stosunek. Heh, chyba flaszka i dzis obejrze
A Danton?
 
Beka, prawda jest taka, że dużej konkurencji w Polsce nie miał i tyle.

Owszem, miał, jak i miał na świecie. A i na świecie jest mistrzem, nie tylko w Polsce.

Czyli sugerujesz, że uważam jego filmy za arcydzieła, patrząc przez pryzmat "jak ja je odbieram i czy mi sie podobaja" tylko patrze na to jaka była "konkurencja" w kraju? Lol. Abstrahuje od tego, że była gigantyczna i był to czas polskich arcydzieł, wybitnych reżyserów i złotego okresu Polskiego kina, do którego wtedy chował się prawie każdy kraj na świecie.
 
"Ziemia obiecana" to pierwsza liga kina światowego, za ten film, wybaczam Wajdzie wszystkie oportunistyczne wycieczki w kierunku polityki.
 
Pamiętajmy, że tu przed każdym postem powinno być automatyczne "Moim zdaniem...", a nie "Pewnym jest, że..." ;) Nie każdy o tym pamięta czytając.
Ja ostatnio zaliczyłęm Triple 9, Cloverfield Lane. W końcu Zjawę :D i pare innych filmów. Każdy w sumie dobry na zabicie czasu ;) No i wczoraj Wilka z Wall Street ponownie :D
 
Back
Top