Depresja vs. Cohones

OK, mam chwilę z rana to coś skrobnę

Zacznę od czegoś bardzo niepopularnego i być może szokującego dla niektórych, nie mniej : by mieć depresję trzeba się na prawdę mocno napracować zarówno od strony ciała jak i umysłu.
Osoby z chorobami natury psychicznej muszą wykonywać określone czynności każdego dnia :

- negatywnie myśleć
- nie dbać o swoją pozycję podczas siedzenia czy stania
- zbyt długo przebywać w jednym miejscu
- źle się odżywiać (nie harmonijnie względem swojego aktualnego zapotrzebowania na mikroskładniki)
- mało pić płynów
- otaczać się toksycznymi osobami i sytuacjami
- nie obcować z naturą wszystkimi zmysłami
- mieć dużo wolnego czasu w którym wykonują wszystkie w/w

To wszystko zmienia biochemię mózgu, ale najpierw by do tego doszło musi być zaburzona flora bakteryjna jelit. Bakterie proteolityczne (gnilne/rozkładowe) są dominujące względem bakterii probiotycznych (odżywiających), to niesie za sobą z kolei namnażania się określonych grup pasożytów (tak, tak drodzy koledzy z cohones, jeśteśmy nosicielami pasożytów - każdy z nas, bez wyjątku!), które poprzez swą przemianę materii i produkty uboczne (wydalanie) zaśmiecają nasz organizm i wpływają na to jak postrzegamy świat.

Wszystko zaczyna się od jelit.
"śmierć zaczyna się w jelitach" - tą tezę uknuł wiele lat temu ojciec medycyny - Hipokrates

Nie ma takiej możliwości by osoba czymś zajęta (intensywnie, czyli pochłonięta w zdrowy sposób zaangażowana), dbająca o prawidłowy mikrobiom w jelitach, otaczająca się właściwymi ludźmi i sytuacjami - uległa swojemu umysłowi i się pogrążyła. Zawsze któryś z tych czynników kuleje lub wszystkie na raz u osób, które cierpią z powodu własnej psychiki.

Negatywne myśli, zły pokarm, zbyt dużo stresu to idealne środowisko dla pasożytów w środowisku gnilnym. Wszelkie nicienie, lamlie i przywry uwielbiają tego typu środowisko. Ich rodzajów są setki, tymczasem ludzie znają tylko tasiemce i ewentualnie owsiki. Im więcej pasożytów tym bardziej sterują naszym zachowaniem, myśleniem, postrzeganiem i kierują również naszymi decyzjami żywieniowymi a i często życiowymi (pochłonięcie w nałogi - wszelkiego typu)

To pociąga za sobą dalsze problemy : otyłość czy nadwaga, syndrom "nie chce mi się", brak odwagi, bierność, bezczynność, bezsilność. Brak kontroli nad własnym życiem.

Zacząć należy zawsze od pokarmu i nawodnienia.
Zrezygnować z parówek, białego chleba i jedzenia na szybko, byle jak.

Zwrócać uwagę na różnorodność pokarmu : zamiast jednego określonego produktu proteinowego powiedzmy pierś z kurczaka, powinno ich być wiele - w jednym posiłku. Podobnież ma się sprawa ze zdrowymi tłuszczami : olej lniany, olej z wiesiołka, olej konopny, olej rydzowy, olej z awokado etc. - tego ludziom pogrążonym w ciemnych myślach brakuje najbardziej. Odżywienia mózgu tluszczami, których nie znoszą pasożyty. Osoby na dietach niskotłuszczowych mają dużo częściej choroby psychiczne i wszystkie te negatywne stany. Ich mózgi pozostają w stanie niedożywienia.

Czego jeszcze nienawidzą pasożyty w środowisku gnilnym? oczywiście zmiany tego środowiska. Wszelkie kiszonki oraz dobrej jakości sól likwiduje ich jaja i zdolność do rozmnażania się. Dlatego człowiek, który zaczyna zmianę pokarmu i poziom nawodnienia i odpowiedniego nasolenia z dnia na dzień czuje się coraz lepiej, odzyskuje wiarę w siebie, we własne możliwości, przestaje już tak intensywnie negatywnie myśleć, organizm pcha go do większego ruchu itp wszystko się zazębia i harmonijnie pracuje, pobudza się kreatywność a to pcha do dalszych aktywności - cały ciąg przyczynowo-skutkowy

Taka osoba absorbuje również mniej toksyn ze środowiska zewnętrznego. Układ odpornościowy jest na tyle silny, że sobie z tym radzi.


Nie bez znaczenia pozostaje również wysoki poziom mikroelementów takich jak : cynk, jod, selen, potas oraz wysoki poziom witamin rozpuszczalnych w tłuszczach : ADEK. Nie bez przyczyny zresztą te najbardziej życiodajne witaminy muszą być w towarzystwie tłuszczu by zostały przyjęte przez organizm. Wszystkim sterują jelita oraz mózg - dwa najważniejsze organy

Niezależnie od tego co się wydarzy w życiu, psychika która jest zahartowana i funkcjonuje w sposób prawidłowy (czyt. silny) przygotowuje niejako nas na różne koleje losu. Każdy zdrowo myślący i twardo stąpający po ziemi człowiek zadaje sobie wewnętrzny zestaw pytań, przynajmniej raz na miesiąc. Przewiduje różne scenariusze :
"a co by się stało gdybym stracił rękę lub nogę"
"a co by było gdybym nagle utracił ukochane dziecko?"
"a gdybym przegrał w życiu wszystko, jak bym się zachował?"

Zadawanie takich pytań również jest uwarunkowane środowiskiem, które się w nas rozwija. W naszych jelitach. Silny umysł potrafi się na to przygotować - choć może brzmi to początkowo absurdalnie to rzeczywiście tak jest. Przewidywanie różnych scenariuszy - często też tych złych leży u podstaw silnego umysłu. W przypadku umysłu słabego i pogrążonego takie zadawanie pytań najczęściej kończy się atakami paniki, szybszym biciem serca, potliwością itp

Silny i dobrze odżywiony mózg przyjmuje to ze spokojem. Nie ulega emocjom, bo znów : negatywne emocje zmieniają kwasowość ph organizmu (nie tylko samej krwi) a to znów przechyla szalę na korzyść środowiska gnilnego i namnażania się pasożytów: składania jaj, wędrowania po całym organizmie, rozsiewania, zostawiania produktów przemiany materii w różnych miejscach (toksyczny kał i mocz tychże robaków), kiedy dostają się do mózgu najczęściej mamy do czynienia z daleko posuniętymi chorobami paranoidalnymi.

Również elektronika sprzyja zmianie ph na niekorzyść. Zbyt długie przesiadywanie w środowisku urządzeń, które emitują fale elektromagnetyczne osłabiają nasz organizm na wielu polach. Dlatego jak macie pracę siedzącą, przed komputerem to nie wystarczy tylko godzinna siłownia 2-3x na tydzień, tu trzeba innych aktywności i przede wszystkim : uziemiania. Chodzenie gołymi stopami po środowisku naturalnym : trawa, ziemia powoduje ściąganie nagromadzonego stresu elektronicznego z naszych organizmów. Mechanoreceptory które są umieszczone w stopach (notabene : zakończenie kłębów nerwowych) są bardzo wrażliwe na te bodźce, dając sygnał do mózgu o odpoczynku/relaksacji. To znów zmienia biochemię mózgu na plus.

Tyle na szybko, w mocnej pigułce, bo to temat tak obszerny, że nawet pozycja ćwiczeń ma wpływ na naszą psychikę w zależności od tego czy przyjmujemy pozycje silnie zamknięte czy otwarte (korzystne)

Tak czy inaczej : to jak siebie postrzegacie i jak czynicie tylko w małym stopniu jest spowodowane Wami samymi. To bardziej objaw wewnętrznych sterowników tego tonącego okrętu - kwaśne środowisko, pasożyty, drobnoustroje

A co sądzisz o roli stanu zapalnego w organizmie? Od jakiegoś czasu krąży taka hipoteza wśród zachodnich psychiatrów, że właśnie ów stan zapalny jest za nią odpowiedzialny i są ludzie, którzy zarzekają się że przeszli na keto i to im bardzo ponoć pomogło.
 
A co sądzisz o roli stanu zapalnego w organizmie? Od jakiegoś czasu krąży taka hipoteza wśród zachodnich psychiatrów, że właśnie ów stan zapalny jest za nią odpowiedzialny i są ludzie, którzy zarzekają się że przeszli na keto i to im bardzo ponoć pomogło.
Usunęli cukier, w którym się lubują robaki i stany zapalne powoli zostały redukowane. To jest cały czas ten sam temat, tylko bez ograniczeń z patrzeniem tylko na objaw (stan zapalny) a bardziej holistycznie docierając do przyczyny (pasożyty jelitowe)
 
zacząłbym mało inwazyjnie :
- popijać dużo wody z solą kłodawską w ciągu dnia
- zajadać kiszonki możliwie często : kapusta kiszona, ogórki, warzywa kiszone, kimchi
- zakupić dwa rodzaje olejów : olej lniany i olej z wiesiołka i polewać po łyżce na kiszonki
- zakupić zioła i pić jako napar : mniszek lekarski, piołun oraz świeże goździki (brać kilka sztuk, wsadzić do buzi i rozgryzać - jedna z lepszych przeciwrobacze zioło)

Już po wprowadzeniu tych kilku zmian będzie odczuwalna poprawa

Jakiś zaufany producent co do tych olejów? I sól byle jakie źródło? Po powrocie z wypadów myślę o zrobieniu tego 72h water fastingu albo przynajmniej kilku dni na samych warzywach i na wprowadzeniu właśnie nowych rzeczy prozdrowotnych do diety właśnie po to żeby oczyścić trochę flaki, a potem to już wiadomo, że stopniowa poprawa, bo to maraton a nie sprint.
 
Jakiś zaufany producent co do tych olejów? I sól byle jakie źródło? Po powrocie z wypadów myślę o zrobieniu tego 72h water fastingu albo przynajmniej kilku dni na samych warzywach i na wprowadzeniu właśnie nowych rzeczy prozdrowotnych do diety właśnie po to żeby oczyścić trochę flaki, a potem to już wiadomo, że stopniowa poprawa, bo to maraton a nie sprint.
Sól to najlepiej kłodawska do wody i popijać. Co do olejów to ja niektóre brałem z Oleje Kaszubskie i jestem zadowolony
 
Ile tej soli dziennie? Ja jednorazowo 1g tak 2-3 razy dziennie na język i ssę sobie przez jakiś czas, ale wariant z dodaniem do wody i wypiciem wydaje się bardziej przystępny.
 
co nie zabije to wzmocni!
dziś się o tym przekonałem
mimo tego całego syfu
wczoraj przeskoczył mi dysk i srałem z bólu, nie przypominam sobie kiedy aż tak coś mnie bolało, jeszcze mi przyszło z sądu jakiś syf, odnośnie wcześniej wynajmowanego mieszkania, gdzie wszystko poszło przez moją ex, ale teraz na mnie spadają różne historie, załatwiłem dziś dużo, mimo tych pleców i stanu psychicznego, parłem do przodu, wiara w siebie
jak już się wali to jest combo wszystkiego, nagle atak z każdej strony, dziś znów sobie uświadomiłem jak jestem mocny w tej bani nadal, mega doświadczenie i dużo mi to dało, wiadomo sinusoida, ale cholera dziś poczułem od dawna, że nic mnie nie złamie, jaka bestia nadal tam jest, w pozytywnym stopniu tego znaczenia

w chuj mi dało to, że mogłem wam tutaj napisać kawałek mojej historii, wygadać się i tyle dobrych ludzi się znalazło, szapoba i to jest wartość!

dziękować, będę dziękował do oporu, jeśli jest za co

:gabi_much_love:
 
co nie zabije to wzmocni!
dziś się o tym przekonałem
mimo tego całego syfu
wczoraj przeskoczył mi dysk i srałem z bólu, nie przypominam sobie kiedy aż tak coś mnie bolało, jeszcze mi przyszło z sądu jakiś syf, odnośnie wcześniej wynajmowanego mieszkania, gdzie wszystko poszło przez moją ex, ale teraz na mnie spadają różne historie, załatwiłem dziś dużo, mimo tych pleców i stanu psychicznego, parłem do przodu, wiara w siebie
jak już się wali to jest combo wszystkiego, nagle atak z każdej strony, dziś znów sobie uświadomiłem jak jestem mocny w tej bani nadal, mega doświadczenie i dużo mi to dało, wiadomo sinusoida, ale cholera dziś poczułem od dawna, że nic mnie nie złamie, jaka bestia nadal tam jest, w pozytywnym stopniu tego znaczenia

w chuj mi dało to, że mogłem wam tutaj napisać kawałek mojej historii, wygadać się i tyle dobrych ludzi się znalazło, szapoba i to jest wartość!

dziękować, będę dziękował do oporu, jeśli jest za co

:gabi_much_love:
Lecisz z tym do przodu mordo! :conorsalute:
 
co nie zabije to wzmocni!
dziś się o tym przekonałem
mimo tego całego syfu
wczoraj przeskoczył mi dysk i srałem z bólu, nie przypominam sobie kiedy aż tak coś mnie bolało, jeszcze mi przyszło z sądu jakiś syf, odnośnie wcześniej wynajmowanego mieszkania, gdzie wszystko poszło przez moją ex, ale teraz na mnie spadają różne historie, załatwiłem dziś dużo, mimo tych pleców i stanu psychicznego, parłem do przodu, wiara w siebie
jak już się wali to jest combo wszystkiego, nagle atak z każdej strony, dziś znów sobie uświadomiłem jak jestem mocny w tej bani nadal, mega doświadczenie i dużo mi to dało, wiadomo sinusoida, ale cholera dziś poczułem od dawna, że nic mnie nie złamie, jaka bestia nadal tam jest, w pozytywnym stopniu tego znaczenia

w chuj mi dało to, że mogłem wam tutaj napisać kawałek mojej historii, wygadać się i tyle dobrych ludzi się znalazło, szapoba i to jest wartość!

dziękować, będę dziękował do oporu, jeśli jest za co

:gabi_much_love:
Jedziesz z podrabiańcem!
 
20240730_112230.jpg
 
jasne ze nie sa dla kazdego.. ludzie nie zdaja sobie sprawy jaka moc maja psychodeliki.
mysla sobie co to nie ja! i przypierdalaja za duza dawke ladujac w psychatryku albo juz nie bedac soba - bedac nieobecnym.
Podobno Psylo i Amanita w małych dawkach potrafią czynić cuda :redford:
 
Ogólnie sól (a raczej zawarty w niej sód), magnez oraz potas mają pozytywne działanie na układ nerwowy, oczywiście w odpowiedniej formie i dawce :roberteyeblinking:

duzo pomaga magnez i potas
w chuj dają spacery, na południowym biegunie ciepła, tu zawsze słońce praktycznie, czy bieganie wieczorem, na mate jeszcze ciężko wrócić bo fizycznie dramat, jak gnój po południu by mnie roznieśli

i cytując klasyka
'muzyka leczy mnie i oddycham'
 
jest dobrze
bardzo ważna jest rutyna, wstaje 5-6, poćwicze, podstawowe ćwiczenia coby się obudzić i rozgrzać mięśnie, wreszcie mi się chce, kawa, poranny spacer, 30 minut do 1 godziny, jakaś walka z cieniem, na bieganie za wcześnie, myślę że jednym z głównych czynników jest cieszenie się z małych rzeczy, w środę mam wizytę u ogarniętego psychiatry, cieszę się w chuj, muzyka też robi robotę, znów wróciła taka szczera radość, postawiłem sobie cele i ogień z tym, muszę też zgubić trochę kg - przy 188 cm wzrostu, ważę 90 kg, mam zamiar zejść do 80 kg, przewartościowałem jedzenie, dużo owoców, banany, jabłka, arbuz, tutaj rozmowa i otwarcie się również mi mega pomogło

pozdro mordeczki! w kupie sila
 
Last edited:
jest dobrze
bardzo ważna jest rutyna, wstaje 5-6, poćwicze, podstawowe ćwiczenia coby się obudzić i rozgrzać mięśnie, wreszcie mi się chce, kawa, poranny spacer, 30 minut do 1 godziny, jakaś walka z cieniem, na bieganie za wcześnie, myślę że jednym z głównych czynników jest cieszenie się z małych rzeczy, w środę mam wizytę u ogarniętego psychiatry, cieszę się w chuj, muzyka też robi robotę, znów wróciła taka szczera radość, postawiłem sobie cele i ogień z tym, muszę też zgubić trochę kg - przy 188 cm wzrostu, ważę 90 kg, mam zamiar zejść do 80 kg, przewartościowałem jedzenie, dużo owoców, banany, jabłka, arbuz, tutaj rozmowa i otwarcie się również mi mega pomogło

pozdro mordeczki! w kupię sila
Oczywiście że tak, od początku to powtarzam.
Po za tym powiedzenie, że jesteś tym co jesz to wiadomo metafora, ale jak prawdziwa! Jesli zdrowo się prowadzisz i to twoja głowa będzie inaczej funkcjonować...
Proste
:fjedzia:

Ja niestety mam ciąg na fast foody... Wcale nie muszą być takie fast, bo np wczoraj zrobiłem burgery w piekarniku dla całej rodziny no i nikt mi się nie wpierdzielal to z zakupami straciłem na wszystko ponad dwie godziny.
Za zdrowe to nie jest wiadomo, na pewno zdrowsze niż w budzie z burgerami...
:facepalm:
ale do czego zmierzam... programujemy łeb na gratyfikacje dopaminowa
radzę sobie poczytać
a to właśnie odwlekanie tego nagradzania się, dyscyplina i przede wszystkim TWORZENIE ZDROWYCH CODZIENNYCH NAWYKOW to klucz do wielkich zmień w swoim zdrowiu mentalnym.
Nawet coś tak blachego jak np. trzymanie się godzin jedzenia, poranny streching czy zimny prysznic rano, może wiele zmienić.
 
Last edited:
jest dobrze
bardzo ważna jest rutyna, wstaje 5-6, poćwicze, podstawowe ćwiczenia coby się obudzić i rozgrzać mięśnie, wreszcie mi się chce, kawa, poranny spacer, 30 minut do 1 godziny, jakaś walka z cieniem, na bieganie za wcześnie, myślę że jednym z głównych czynników jest cieszenie się z małych rzeczy, w środę mam wizytę u ogarniętego psychiatry, cieszę się w chuj, muzyka też robi robotę, znów wróciła taka szczera radość, postawiłem sobie cele i ogień z tym, muszę też zgubić trochę kg - przy 188 cm wzrostu, ważę 90 kg, mam zamiar zejść do 80 kg, przewartościowałem jedzenie, dużo owoców, banany, jabłka, arbuz, tutaj rozmowa i otwarcie się również mi mega pomogło

pozdro mordeczki! w kupie sila
Brawo! Cieszenie się z małych rzeczy robi robotę.

Ze swoich doświadczeń mogę powiedzieć, że podczas swojego kryzysu popadłem w radykalny pesymizm. W celu wyciągnięcia mnie z niego, psycholog zaleciła mi prowadzenie "zeszytu wdzięczności", w którym miałem notować na koniec dnia za co jestem wdzięczny. Z początku to troszkę wyśmiałem, ale wdrożyłem to i fakt, bardzo mi pomogło. Spowodowało to, że na koniec dnia siadałem nad zeszytem, skanowałem cały dzień i jednak szukałem pozytywów. Wbijałem tam wszystko co mi chociaż na trochę poprawiło nastrój, np. wschód/zachód słońca, dobra pogoda albo np. wyjście z domu na spacer. Kryzys już mam dawno za sobą, lecz zeszyt prowadzę cały czas i rzeczywiście w moim wypadku to działa.

To jest bardzo prosty mechanizm, przypominania sobie o tych właśnie drobnych pozytywach, które potrafią pokazać światełko w tunelu.

Skoro trenujesz, dobrym narzędziem jest też bicie sobie samemu brawo po treningu lub chociaż gratulowanie sobie samemu w głowie za wykonanie roboty. To jest minimalna nagroda, ale mózg wtedy wysyła do ciała sygnał, że zrobiłeś coś pozytywnego.
 
Ja niestety mam ciąg na fast foody... Wcale nie muszą być takie fast, bo np wczoraj zrobiłem burgery w piekarniku dla całej rodziny no i nikt mi się nie wpierdzielal to z zakupami straciłem na wszystko ponad dwie godziny.
Za zdrowe to nie jest wiadomo, na pewno zdrowsze niż w budzie z burgerami...
:facepalm:
Okazyjne zjedzenie burgera (lub innego fast foodu) czy napicie się coli jest dobre dla naszego samopoczucia, humoru, nastroju etc. Tym bardziej dla kogoś, kto trzyma michę, takie złamanie zasad ustalonej diety potrafi być zbawienne. Także jakiś mały "cheat meal" nie zaszkodzi, a może tylko pomóc :fjedzia:
 
Okazyjne zjedzenie burgera (lub innego fast foodu) czy napicie się coli jest dobre dla naszego samopoczucia, humoru, nastroju etc. Tym bardziej dla kogoś, kto trzyma michę, takie złamanie zasad ustalonej diety potrafi być zbawienne. Także jakiś mały "cheat meal" nie zaszkodzi, a może tylko pomóc :fjedzia:
Nie do końca... w pewnym sensie masz rację ale jest też drugie dno.
Jeśli robisz to regularnie np. na tygodniu trzymasz michę a w weekend robisz cheat meala to jeśli nie zjesz, nie zrobisz sobie tego wyrzutu dopaminy to jest Ci chujowo, czujesz się nieswój.
 
Nie do końca... w pewnym sensie masz rację ale jest też drugie dno.
Jeśli robisz to regularnie np. na tygodniu trzymasz michę a w weekend robisz cheat meala to jeśli nie zjesz, nie zrobisz sobie tego wyrzutu dopaminy to jest Ci chujowo, czujesz się nieswój.
Tak samo jak przez 2 dni piłbyś tylko colę, a potem obudził się 3 dnia i powiedział sobie: "Napiłbym się Coli", ale finalnie tego nie robisz, także tutaj też by nie było tego wyrzutu dopaminy. Dlatego cheat meal raz w miesiącu wystarczy.
 
jest dobrze
bardzo ważna jest rutyna, wstaje 5-6, poćwicze, podstawowe ćwiczenia coby się obudzić i rozgrzać mięśnie, wreszcie mi się chce, kawa, poranny spacer, 30 minut do 1 godziny, jakaś walka z cieniem, na bieganie za wcześnie, myślę że jednym z głównych czynników jest cieszenie się z małych rzeczy, w środę mam wizytę u ogarniętego psychiatry, cieszę się w chuj, muzyka też robi robotę, znów wróciła taka szczera radość, postawiłem sobie cele i ogień z tym, muszę też zgubić trochę kg - przy 188 cm wzrostu, ważę 90 kg, mam zamiar zejść do 80 kg, przewartościowałem jedzenie, dużo owoców, banany, jabłka, arbuz, tutaj rozmowa i otwarcie się również mi mega pomogło

pozdro mordeczki! w kupie sila

Dorzuć jeszcze do pożywienia witaminę C 1000 oprócz tego co dostarczasz z owoców, warzyw i witaminę D 4000-8000 (wiadomo teraz jak jest i masz możliwość to korzystaj z promieni słonecznych), nie powinno zaszkodzić, a raczej jeszcze poprawi samopoczucie. :roberteyeblinking:
 
Back
Top