Cohones na Wakacjach! - MiszonFiction

Status
Not open for further replies.
Btw przypominam o konkursie. Nagroda jest możliwość wybrania przyszłych ofiar Nayevskiego w kolejnym Sezonie. Warunki konkursu:
- wskazanie,które dwie postacie umrą pod sam koniec opowiadania.
No panowie hazardziści! Ratujcie swoje dupy!
 
Ta dam! Oto jest! Przedostatni odcinek Cohones na Wakacjach. Nie wiem, kiedy wrzucę ostatnią część, Może za miesiąc a może w przyszłym roku.. na pewno w następne wakacje ukaże się kolejny sezon :-)



Rozdział XI



Król Cohones! Historia Nayevskiego!







- Jezus Maria, wszyscy święci i nie święci na wysokościach! • krzyknął TJ, wpadając do wielkiej sali zamku.



- Wiem. Venom wypił cały zapas alkoholu do współki z Escobarem • szybko odpowiedział Yoshi.



- Jesteśmy oblegani! • wparował do komnaty Defthomas • Szaraki wparowały pod nasze ziemię. Jesteśmy oblegani od przodu, od tyłu, od lewej, od prawej •



- W skrócie: jesteśmy otoczeni • skwitował Yoshi • gdzie Dzihados?



- Naprawia typer oraz nasze serwery. Nie da rady nas wspomóc • rzucił TJ, ciągle patrząc z okna na oblegającą ich armię.



- Czyli jesteśmy zdani na siebie • Yoshi westchnął • gdzie te czasy, gdy jedynym twoim problemem było banowanie multikont kaczki •



- Yoshi, jesteś naczelnym. Musisz nas z tego wydostać! • krzyknęli pozostali redaktorzy.



- Dajcie mi pomyśleć no •







***







Miszon zdziwił się, że jeszcze nie znalazł się w wymiarze wiecznego odpoczynku, znanego do tej pory marzeniom hardkorowych fanów o wyjeździe Mameda za ocean. Zamiast udać do krainy hadesa, wisiał, przykuty łańcuchami do dwóch namiotów.



Wtedy podszedł do niego największy z Szaraków.



- Witaj, nędzny pisarzyno • odezwał się • Zapewne zastanawiasz się, czemu jeszcze nie kazaliśmy rozstrzelać twojej kolorowej dupy.



- Kolorowej dupy? Co ja, Baju na sterydach?



- Morda klapku! • Generał uderzył z plaskacza • Miło wiedzieć, że interesujesz się naszą zmianą planów wobec ciebie, ty burżuazyjny chuju.



- Burżuazja? Co ja kurwa, odwiedziłem wątek z polityką i rzuca się na mnie jakiś lewak?



Kolejny plask uzmysłowił Miszonowi, że powinien zamknąć dziób na kłódkę.



- Tak więc, jak mówiłem, zmieniliśmy plany wobec ciebie. Wiesz może dlaczego.



Miszon wzruszył ramionami.



- No właśnie. Widzisz, nie znam cię i nie wiem skąd jesteś. Możesz więc być powiedzmy pochodzenia Arabskiego. A jak pochodzenia Arabskiego, to możesz mieć powiązania z terroryzmem. A na tym forum, po zmianie rządów, nie chcemy kłopotów z terrorystami!



- Panie, kurwa, czy ja panu wyglądam na Araba!



- Cicho sza! Najpierw zabraliście nasz czat! Potem utworzyliście kanony jakiejś chorej rorystyki, przez którą nie możemy już spamować i się na ten chat dostać. Potem zakazaliście podawania streamów w komentarzach. A teraz jeszcze każecie nam pisać KONTRUKTYWNĄ krytykę! Kto to widział, konstruktywna krytyka w internecie! No coś podobnego! Miarka się przebrała! Przedstawisz takie oto żądania: Dostęp do czata tylko dla szaraków. Dalej, dla każdego kolorowego, burżuazyjnego chujka zakaz podawania streamów. Ma kasę by być kolorowym? To niech zapierdala na UFC.TV. Dalej, administracja nie wtrąca się do naszych spraw i tylko pisze newsy. Jeśli te warunki zostaną spełnione, to obiecuję, że namyślę się nad ewentualnym pozostawieniem przy życiu chociaż TJ • a.



- Panie, co ja jestem, kurier warszawski?



- Tak, jesteś! I masz to dostarczyć.



Miszon westchnął.



- No dobra. To kiedy mnie odstawicie pod zamek?


- A kto, kurwa, powiedział że pod zamek cię odstawimy, tęczowy pedale?






***







- Ej! • wparował do komnaty Marcin • Szaraki wystawiły katapultę! Idą po nas!



- Panowie • Yoshi wstał • Nadszedł ten moment, kiedy wypada powiedzieć kilka słów o odwadze. Ale, jako że znacie mnie i moje zdanie na temat, powiem jedno: kto niech się modli, reszta niech idzie po zapas alkoholu. Lepiej umrzeć w dobrym humorze.



W tym właśnie momencie do komnaty, przez okno wleciał niski grubas. Przetoczył się w kulce by po chwili stanąć na prostych nogach. Wydawało się, że zaraz zwróci zawartość trzech ostatnich śniadań



- Gdzie • gdzie ja jestem? Czy to niebo? Chyba nie. W niebie czeka na nas milion litrów wódki i trzy tuziny gorących lasek. A wy nie macie ani jednego, ani drugiego jak widzę • odezwał się.



- Jesteś w zamku redakcji MMAROCKS. Ja nazywam się Yoshi. Jestem naczelnym. A ty to?



- Miszon.



- Aaaaa, teraz kojarzę! • odezwał się Marcin • To ten facet, co nie potrafi napisać dobrze ani jednego opowiadania, bo pełno tam błędów ortograficznych i gramatycznych, przez co musimy je kasować, nim na dobre pojawią się na Cohones.



Miszon niebezpiecznie zbliżył się do Marcina



- Jeszcze jedno słowo • a poznasz się bliżej z Nayevskim! Przysięgam na wszystkie świętości!



- Nayevsky? A co on może? Ja jestem adminem i mogę go zabić o tak! • pstryknął palcami.



Miszon spojrzał na Marcina niczym na wariata



- Że co?



W tym samym momencie do komnaty wpadł Shutruk.



- Ej ludzie, Król was woła. Podobnież wpadł tutaj jakiś grubas, który ma nam pomóc z rebelią.



Szli więc przez cały zamek, do wielkiej komnaty, która miała być salą tronową. I rzeczywiście, na samym środku sali stał ogromny drewniany tron. Na nim siedziała postać skąpana w mroku.



- A więc witaj • MAŁPISZONIE PIERDOLONY!



Miszon wytrzeszczył oczy.



- KKK?! Przecież ty miałeś gryźć glebę po gwałcie od Nayevskiego •



- Czekaj, czekaj, czekaj • naprawdę nie domyśliłeś się jeszcze?



Miszon zastanowił się



- No nie rozumiem, cały czas nie rozumiem.



- Ehhh. Widzisz młody, jestem Królem Cohones. Posiadam wielką moc. Myślisz, że czemu mogę wchodzić na chat, mimo że nie napisałem ani jednego postu? Bo to ja stworzyłem chat. Ja stworzyłem całe to forum. Jestem królem. Jestem bogiem. Ale wiesz, w pewnym momencie toczyłem walkę z Kokosem, za pomocą moich sług, które widzisz tutaj • wskazał na redaktorów • i poczułem, że potrzebuję osoby podobnej do mnie. Którą jednocześnie będę mógł kontrolować. Tak więc znalazłem pewną ziemską kobietę i cóż •



- No?



- Ja • jestem • ojcem Nayevskiego.



Miszonowi prawie gały wypadły z oczodołów



- Że kurwa co? Ej, sorry Vader, ale Star Wars kręcą kilka opowiadań stąd.



- Mówię poważnie. Niestety pewnej nocy chciał uciec z domu. Zgwałcił mój hologram, który został niepotrzebnie wzięty za moje wcielenie. To pozwoliło mi się umocnić. W pewnym momencie jednak postanowiłem ruszyć w pogoń za moim dzieckiem. Znalazłem go w obozowisku Kokosa. Trenował razem z Mmammagiem. Mieli zostać następcami Kokosa po jego śmierci. Udało mi się wyciągnąć tylko jednego. Mój syn przepadł. Musiałem więc szkolić Mmammaga. Mimo wszystko nie zaprzestałem jego poszukiwań. Trop wiódł mnie aż po Atlantydę.



- Że co?


- Tam mój syn próbował zgwałcić Arielkę, ale pomylił ją z panelem dotykowym i zatopił całą wyspę. A wraz z nią • wymarły syreny. Znaczy, przetrwała upadek jeszcze setka. Ale mój syn pogrążył się w szaleństwie. Nie wiedział, że zgwałcenie każdej z syrenek to śmierć jednego jednorożca. Biedne syrenki. Potraciły wszystkie zęby a niektórym przebił się aż do mózgu.


- Czekaj • jak on gwałcił te syrenki skoro nie mają dupy • albo nie ważne, już nie mów, kontynuuj.



- A więc, jak już mówiłem, przyczynił się do tragicznego zmniejszenia populacji jednorożców. To mu jednak nie wystarczyło. Polował na smoki. I to nie nasze europejskie, tylko te azjatyckie. Wyruchał je wszystkie, a potem • zaatakował pandy. Jak wiesz, te zwierzęta są tak słodkie, że musiał się sam przełamać, by je zgwałcić. Doprowadził je tym do płaczu.



- Dobra, może skrócimy tą historię, której konkluzją jest • Zło tego świata to Nayevsky i jego kutas • ?



- Dobrze, przejdę do sedna. Chcę odzyskać mojego syna. I nawet wymyśliłem sposób. Wcześniej obdarzyłem mojego syna amnezją i nie pamięta żadnej ze swych zbrodni. A potem mój uczeń wymyślił sposób na ujarzmienie go.



Do komnaty weszła kolejna postać. Ubrana w białe szaty, niosła poduszkę a niej spoczywał czarny pierścień z fioletowym kamieniem.



- Siemasz Miszon! • przywitał się.



- Witaj Mmammag! Co ty tam masz?



- To? To jest pierścień kontroli. Dzięki niemu przejmiesz kontrolę nad Nayevskiem • Wyjaśnił KKK



- Zaraz, zaraz. A czemu właściwie ja?



- Bo taka jest moja wola, małpiszonie. Fakt, jesteś trochę przygłupi, ale przynajmniej jesteś mądrzejszy od tego uzurpatora, Andrzeja. Jego pas powinien być mój, ale nie kłóćmy się. Możesz go za karę potraktować Nayevskim. A teraz nakładaj pierścień.



Miszon próbował nałożyć klejnot, lecz nie zmieścił mu się na żadnym z palców.



- Jestem za gruby!



- Ehhh, nie przewidziałem tego! Dobra, robimy plan B.



KKK machnął ręką i otworzył portal do innego wymiaru. Mmammag chwycił Miszona i rzucił w otwarte przejście, które zaraz później się zamknęło.



Miszon ocknął się sekundę później. Wszędzie było ciemno. Po chwili jednak dojrzał światło. W jego centrum stała postać.



- No, wstawaj cholero! • zabrzmiał donośny głos



- Qbeq? • zapytał grubas.



- Tak, to ja. Od teraz znajdujesz się w wymiarze treningowym. Czas jest tutaj rzeczą względną. Możesz się cofnąć do dowolnego momentu. Więc tak jak gdyby tam nie będzie cię sekundę. A tutaj spędzisz lata na robieniu formy. Od dzisiaj jestem twoim MPT.



- MPT?



- MISZON PERSONAL TRAINER, bitch! • i strzelił z bicza







Rozdział XII



Kilka ostatnich kroków







- Panie premierze!



Donald podniósł wzrok z nad gazety.



- Co chcesz Radek?



- Polecam odpalić telewizor.



Donald włączył TV. Leciał akurat jedyny słuszny w jego Polsce kanał TVN 24. Dziennikarka, blondyna z warami-obciągarami i sztucznym, silikonowym biustem czytała nieporadnie wiadomość.



- • Zombie powstają z każdego cmentarza. Nie wiadomo, z jakiej to przyczyny, podejrzewa się wpływ tajemniczego miasteczka Silent Hill. Zombie w Polsce zdążyły już utworzyć • Związek Zombie • i domagają się między innymi: równego traktowania oraz praw wyborczych.



- Radek, czy ja śnię.


- Nie, panie premierze.>


Donald namyślił się.



- Czekaj, ciągle mają posadę w tej Unii całej? Jeśli tak, to dzwoń do Ewki, od jutra to ona jest premierem •







***







- Zombiaków jest coraz więcej • zauważył cicho Batman • Nie podoba mi się to.



Siedzieli w piwnicy baru Szadego. Sam barman nie wiedział już co czynić, więc wraz z Bajem i Grzechem upijali się w kącie.



- Halo? Gdzie • ja jestem?



Wszyscy zwrócili się w kąt. Evangelista obudził się. Był słaby, ale przynajmniej przytomny.



- Siemasz Evangelista. Długo cię nie było.



- Niczego nie pamiętam • wydukał • Ostatnie co pamiętam, to wejście do Silent Hill i zakład o Siostrę Tsubasy z tą pizdą Arlovskim.



Andrzej już chciał coś powiedzieć, ale Malinowski zatkał mu buzię szmatą.



- Czyli nic nie pamiętasz?



- Nic • tylko ktoś mi może powiedzieć czemu mnie tak dupa boli?



- A, no bo widzisz • - Gaara obejrzał się na innych • upadłeś na pozostawiony na ziemi flet. Ale bez obaw, będziesz żył.



- Uf. Całe szczęście. Już się bałem, że Nayevsky mnie dopadł.



Gdy Gaara zagadywał Evangelistę, reszta zebrała się w kupie i mówiła szeptem.



- • wygląda na to, że kutas Nayevskiego przebił mu się aż do mózgu. Nic nie pamięta • rzucił pierwszy Dssport



- Może to i lepiej? Ja również nie chciał bym czegoś takiego pamiętać. Tak samo zresztą jak twojej paskudnej knajpy, Szady • Oprocentowany skierował swoją wypowiedź w stronę barmana



- Procent, a chcesz z bazooki w ryj? Jak nie, to chodź raz przyjść niewkurwiony na forum. A jak nie chcesz się uspokoić, to idź i odszukaj ten swój ruch wkurwionych!



Nagle ziemia zaczęła się trząść.



- Atakują! • rzucili wszyscy.



Słychać było strzały i krzyki umierających zombie. Drzwi do piwnicy otworzyły się a w progu ujrzeli Siostrę Tsubasy z ekipą.



- No dobra, obiboki, jazda do czołgu. Mamy misję do zrobienia.







***







Usiedli w okrągłym pomieszczeniu, z okrągłym stołem.



- A więc, jak dobrze wiecie, Zombiaków jest strasznie dużo. Za dużo. Trzeba trochę ich zniszczyć • zaczęła



- A my wiemy, gdzie siedzą obecnie • kontynuował Tsubasa • Większa część zombie znajduje się obecnie w magazynie o numerze A4. Wiecie może, co tam jest?



Spojrzał na zgromadzonych. Z nich wszystkich, tylko Baju i Grzechu spuścili głowy. Wiedzieli coś.



- Baju? Grzechu? Chcecie nam coś powiedzieć? • spytał Born.



Spojrzeli na siebie



- Tam, w magazynie A4, znajduje się cały zapas alkoholu.



- Idealnie! • krzyknęła Siostra Tsubasy • Midern, leć na wieżyczkę. Tsubasa, idź do ładowni i ładuj największy pocisk jaki masz!



- NIE! • ryknęli Baju z Grzechem • TYLKO NIE TEN MAGAZYN



- Sorki panowie. Przyda się wam trzeźwość.



- Ale •



- Żadnych ale! Ja tutaj rządzę! A od teraz, dopóki nie opuścimy tego miejsca, życzę sobie mieć trzeźwych współpracowników, dzięki czemu będziemy mogli przetrwać.



- Siotrzyczko kochana! Zlituj się! Daj nam chociaż zrobić zapasy • prosił Grzechu



- Niet! • Siostra Tsubasy uderzyła pięścią w stół.



- Siostro, jesteśmy na pozycji! • doszedł z głośników głos Tsubasy



- OGNIA!


I bum! Pierwszy duży pocisk uderzył. Grzechu z Bajem w głębi duszy słyszeli trzask dewastowanych butelek z wódką i piwem. Te ćwiartki, połówki, litry • szły do nieba, niczym biedne duszyczki.


Po policzku Baja leciała łza



- Baju, nie rozpaczaj. Twardym trzeba być! • Grzechu, również zapłakany, położył koledze dłoń na ramieniu.



- No, to skoro jeden z problemów mamy za sobą, to teraz przyszła pora na kolejny. Ktoś uwolnił jakąś straszliwą siłę •



- Kokosa • przerwał Gaara



- Że co? • spytał Born



- Redaktor Kokos powstał. Zamierza przejść kontrolę nad światem • wytłumaczył Wewiur.



- Co gorsza, widziano przy nim Nayevskiego. Możemy tylko śnić, że był to przypadek. Chociaż • mamy ciągle nadzieję. • rzekł Oprocentwany



- Co masz na myśli, procent?



- Widzicie, Nayevski gdzieś przed chwilą uciekł. Jak gdyby w stronę zamku redakcji MMAROCKS. To dla nas szansa. Kokos jest sam. Jeśli uderzymy teraz, może mamy szansę go pokonać •



- W sumie, co nam zostało. Jak wyśle przeciwko nam Nayevskiego, to nic nam nie zostanie. Mi pasuje.



- I mi



- To ja też wchodzę



I tak zgodzili się wszyscy.



- No dobra • Siostra Tsubasy nałożyła kowbojski kapelusz Bolta • idziemy!







***







5 minut wcześniej.



Nie minęła nawet sekundka, jak portal znowu się otworzył. Wyskoczył z niego Miszon. Był jednak odmieniony. Wyżyłowany, umięśniony i potężnie zmęczony. Wydawał się spędzić kilka lat w jakiś klasztorze shaolin.



- I jak? • spytał KKK



Miszon odwrócił się do niego



- Zabiję cię, ty stara, ruska pindo! • Miszon ledwo co dychał - Serio, twoje imię to chyba skrót od trzykrotnego powtórzenia słowa • Kurwa • .



- Mylisz się. To skrót od • Król Królestwa Cohones • .



- Ale Cohones piszemy przez • C • sklonowana owco.



- Cicho, wymawiamy jako • K • , małpiszonie!



- Nie kłóćcie się! • Stanął między nimi Mmammag • Miszon, weź ten pierścień.



Tym razem klejnot pasował.



Ziemia zaczęła się trząść i w pomieszczeniu pojawił się Nayevsky.



- Siemasz, Miszoniasty • przywitał się • możesz mi powiedzieć, czemu się tutaj pojawiłem? Bo ostatnie co pamiętam, to gwałcenie takiego fajnego posągu. Jednak muszę przyznać, że dupcia to dupcia a nie takie coś.



- Yo, Homo-nie-wiadomo. Potem ci wyjaśnię. A teraz idziemy.







***







Genarał Szaraków obserwował bacznie, jak wrota zamku otwierają się, a z nich wychodził muskularny mężczyzna, podobny do Miszona. Towarzyszył mu młodzieniec.



- Szaraki! • przemówił mężczyzna głosem tego samego grubaska - Wasze żądania nie zostaną spełnione.



Nastąpiło poruszenie w szarym społeczeństwie cohones. Został tylko szturm?



- Widzicie • Generał wyszedł na przód • w dupie nas mają! Zrównajmy ich z ziemią!



- Poddajcie się! Jesteście bez szans!



- Akurat! Co niby na nas macie.



Mężczyzna wskazał na towarzyszącemu sobie młodzieńca.



- Mamy Nayevskiego i nie zawahamy się go użyć!



- O kurwa! • zastępca generała zaklął po czym zwrócił się do przełożonego • Generale! Wycofajmy się!



- Nigdy! Forum będzie należeć do nas!



Miszon uśmiechnął się.



- Nayevsky • BIERZ ICH!



Pierścień na palcu Miszona rozjarzył się.



- Ale będzie fajnie!!! • rzekłszy to Nayevsky, po czym rzucił się na Szaraków.







***







Minęły dwa dni, nim Siostra Tsubasy wyruszyła na bój z redaktorem Kokosem. Musieli odpowiednio zaplanować całą operację. W między czasie zbierano sprzęt i ludzi. Ogółem zebrali mnóstwo broni, plany Silent Hill oraz sztuczną inteligencję.



Siostra Tsubasy chciała wspomóc się ową sztuczną inteligencją, więc wyznaczyła do zainstalowania jej najmniej odpowiednią ku temu osobę. Grzechu, mimo że trzeźwy(Patrzcie co za czasy! Grzechu musi chodzić trzeźwy!), kompletnie spierniczył jej instalację. Fakt, na ich ekranach i w formie hologramu pojawiła się piękna, cybernetyczna kobieta, lecz nic nie mówiła.



- Grzechu, coś ty zrobił? • spytała się Siostra Tsubasy



- Przepraszam, Siostro Tsubasy. Przez pomyłkę zainstalowałem jej głos w głośniki bezprzewodowe, których tutaj nie ma. Musimy ją odinstalować.



- Czemu mam dziwne przeczucie, że zajmie ci to dwa razy więcej czasu?



- Bo jestem nienaoliwiony! Po Alko mi umysł trzeźwieje! Czym się strułeś, tym się lecz! A na poważnie, to serio, nie znam się na tej technologii. Równie dobrze mogłabyś Evangelistę z Arlovskim posłać na zbieranie grzybów. Szansa pół na pół że razem przyniosą nam coś jadalnego. To samo tutaj. Przy instalacji mogę, na przykład, spierdzielić instalację jej ubioru i będzie nam tu latać goła •



Sądząc po minie niezadowolenia, jaką miała Sztuczna Inteligencja, rozumiała każde słowo Grzecha i chciała powiedzieć coś o • typowości faceta • .



- Może nie trzeba będzie jej odinstalowywać?



Wszyscy odwrócili się. W drzwiach stał Miszon. Odmieniony, wyższy, ubrany po wojskowemu. A za nim • stał Nayevsky.



Siostra Tsubasy chwyciła za tasak, a mężczyźni odruchowo stali tyłkiem do ściany.



- Miszon, co tu się wyprawia?



- Spokojnie, Siostro Tsubasy, Nayevsky jest ze mną • Miszon uniósł dłoń i pokazał pierścień • to małe coś potrafi go kontrolować.



Siostra Tsubasy, widząc spokój Nayevskyego, odstawiła tasak. Mężczyźni jednak ciągle stali tyłkiem do ściany.



- Jakim cudem to zdobyłeś? • spytał Wewiur



- Pozwólcie, że wam opowiem.



I tak opowiedział im o KKK i o historii Nayevskyego, wcześniej posyłając tego samemu na zwiad wokół czołgu.



- Chcesz powiedzieć, że KKK to Bóg, a Nayevsky to jakiś Jezus Chrystus? Czuję się jak w brazylijskiej telenoweli • skwitował Oprocentowany



- Procent, teraz przynajmniej wiemy, jakim cudem ten koleś może tyle gwałcić • odparł Szady • mnie ciekawi co innego. Jeśli byłeś w zamku MMAROCKS, to jakim cudem dotarcie tutaj zajęło ci dwa dni? Mnie to zajmuje trzy godziny maks!



- Ano widzisz, bo nasz mały gwałciciel musiał nacieszyć się nowymi ofiarami. Wrócił następnego dnia rano. Musiałem poczekać, aż odpocznie po całodniowym ruchaniu. I potem ruszyliśmy.



- Czekaj moment. Jeśli KKK ma taką moc, to czemu sam nie ruszy na kokosa?



- No bo widzisz •



Przerwała mu syrena alarmowa.


W międzyczasie, gdy Miszon opowiadał o swoich przeżyciach na zamku, podłączył bezprzewodowe słuchawki, które notabene były jego symbolem rozpoznawczym, do komputera, nawiązując kontakt ze sztuczną inteligencją. Miała na imię Uru. Została stworzona przez Doktora Vorranka do wyręczania go we wrzucanie materiałów na Cohones. Okazało się, że rozwinęła się tak bardzo, że była w stanie obsługiwać całą sieć. Stała się celem hakerów, dlatego Doktor ukrył ją tutaj, w Rozpierdalatorze, aby nie wpadła w niepowołane ręce.


Teraz nadała sygnał ostrzegawczy.



Byli atakowani.



***







- A więc, stało się • mówił sam do siebie redaktor Kokos • przybywają, aby mnie zniszczyć. Te piekielne syny i córy! Jeszcze poznają moją potęgę!



Krążył po swoim gabinecie. Czekał. Drużyna Siostry Tsubasy była coraz bliżej. W każdej chwili oczekiwał jednak, że zjawią się jego sługi i przyniosą upragniony cel.



Przybyli.



Dwa sługusy rzuciły na dywan nieprzytomnego lwa.



- Jesteście pewni, panie, że to dobry pomysł? Ostatnio było KSW, więc jest w formie i gotowy na Szalety. A nie daj boże jeszcze zacznie się zmiana sygnatur •



- Zamilcz, Piorun! Patrz! Oto moja potęga!



Wystawił rękę w stronę lwa. Czarne światło wystrzeliło w jego stronę.



- Ja, redaktor Kokos, pierwszy i jedyny tego imienia, ujarzmiam ciebie, Mahonku. Z Lwa staniesz się większy! Staniesz się potężniejszy! Powstań!



Mahonek spojrzał na redaktora.



I ewoluował.
 
"Dostęp do czata tylko dla szaraków." :-D



"Miszon próbował nałożyć klejnot, lecz nie zmieścił mu się na żadnym z palców. - Jestem za gruby!" :-D



"Po Alko mi umysł trzeźwieje!" by Grzechu :-D



Dobre, czekam na zakończenie ;-) Oby bylo max na mikołajki ;-)
 
Parafrazując Dennisa Reynoldsa z It's Always Sunny... "(reading this thread)It's like flipping through a stack of photographs. If I'm not in any of them, and nobody's having sex, I just... don't care."







:-)
 
Ale strach przed kulą ma się nijak do strachu przed analnym gwałtem :D



p.s. Naju dajesz na chat :D
 
haha, do Grzecha sie nie umywam w temacie, ale i tak -
beer.gif
.


:-)
 
Status
Not open for further replies.
Back
Top